Nawiązują do wczorajszego wpisu, wierzący mają potrzebę
jednoczyć się w wspólnotach religijnych. Wybierając religię i kościół
najbliższy sercu trzeba zachować w sobie swój kościół naturalny, bo wszystko
rozgrywa się w zakamarkach własnego sumienia. Na wady i błędy kościoła jako
instytucji trzeba reagować, ale można się cieszyć z tego co z nich dobre i
piękne.
Od młodości kochałem swój Kościół katolicki i byłem mu
wierny. Przez lata śpiewałem w chórze kościelnym (basista). Dzisiaj po
doświadczeniach i nabytej wiedzy mam wielki żal do kapłanów, którzy przyczynili
się do mojego chłodnego stanowiska. Jak oglądam i słucham dzisiejszych hierarchów
kościelnych to mam odruchy niechęci. Pomimo tego gdy odwiedzam Kościół
pozostaję z Nim w wewnętrznej jedności, Stwórcą i Panem mojej duszy. Kapłani
mnie nie obchodzą. To tylko ludzie powołani do służby Bogu, a to czy wykonują
swoje obowiązki należycie jest ich sprawą. Nie ukrywam, że chciałbym spotkać
jeszcze na swojej drodze kapłana rozumiejącego wiarę. Z którym można by
porozmawiać na poziomie nie parafialnym ale akademickim. Mnie nie zadowolą
autorytatywne wypowiedzi na temat wiary bez pokrycia. Ja szukam jej zrozumienia
łac. intellectus fidei. O takiej potrzebie pisali wielkie autorytety
Kościoła cytując Nowy Testament: "Wszystko badajcie,
a co szlachetne – zachowujcie (1 Tes 5,21). "I poznacie prawdę, a prawda was
wyzwoli" (J 8,32).
Jeszcze jest za
wcześnie, ale przyjdzie moment gdzie ujawnię Łaski jakie doznałem od Pana. One
utwierdzają mnie w przekonaniu wiary, a jednocześnie intrygują w temacie
Boskich przymiotów i Jego Miłości i Miłosierdzia. Bóg daje wszystkich szanse i
zaprasza do siebie, ale nie są one równe. Tę tajemnicę jeszcze nie zgłębiłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz