Pisałem wczoraj o pani Dorocie i jej geście ofiarnym.
Zrobiła ona coś więcej. Wsparła mnie słowem i zachęciła do dalszego pisania.
Jestem jej wdzięczny podwójnie. Odbieram jej słowa jako zachęta do dalszej
pracy i wysiłku twórczego. Moja
pisanina jest komuś potrzebna. Mój trud nie idzie na marne! Dla mnie to duża
pociecha.
Mam wrażenie, że dużo już napisałem i nie chcę się
narzucać. Widać, słowa religijne są stale potrzebne, bo są pokarmem dla duszy.
Wiele wątków powtarzam. Czynię to celowo, bo chcę, aby główny nurt mojej
filozofii został zrozumiany. To co mnie samego zachwyca to prawda o istocie
Wszechświata i ludzkiego istnienia. Chcę ogarnąć paradygmat bożego projektu
jakim się Wszechświat. Wyczuwam, a dowody znajduję w wywodach filozofów i
mądrych ludzi, że istotą Świata nie jest jej bytowość, ale jej odczuwanie. Nie wymyślam nic nowego.
Wiele mądrych ludzi powtarza, że ważniejszą rzecza jest bycie niż posiadanie.
Ale ja sięgam głębiej. Zadaję sobie pytanie na czym Stwórca oparł swój pomysł
powołania Świata do istnienia. Materia, którą odbiera człowiek jest tylko
fasadą theatrum świata, punktem oparcia i odniesienia. Liczy się to, co nie
jest widzialne, ale to co się czuje. Wszystko co nie jest namacalne ma w sobie
wartość wyższego pochodzenia. Nie najważniejszą, ale taką wartością jest
muzyka, a w muzyce słowo, a słowem jest modlitwa, a modlitwa jest trwaniem
przed Bogiem. Wszystko to łączy się z funkcjonał dobra. Ono rozchodzi się
wypełnia świat. Dobro czyni dobro. Ludzie pragnął dobra, bo ono przynosi
ludziom ukojenie i radość.
Szczęście odbija się na twarzach ludzi. Lubię oglądać,
zwłaszcza te, które są przepojone miłością. Nie ma piękniejszych lic, jak
twarze dzieci. Na twarzach ich dostrzegam Boga i Jego Miłość.
Podobną radość mam jak patrzę na twarze osób starszych,
tych którzy poznali boski dotyk i niemałe doświadczenie. Trzeba się zestarzeć,
aby wiedzieć, że starzy ludzie potrzebują bliskość innych ludzi. Jak
przypominam sobie moją matkę. Ona marzyła, żeby jej dzieci były blisko. Jak
okrutny jest los, który oddala je, by tworzyli nową wspólnotę. Człowiek ma
wiecznie pretensję, że swoim rodzicom tak mało poświęcał czasu. Teraz jak jej
nie ma widzę to wyraźnie. W jej oczach była wieczna tęsknota.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz