Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 22 stycznia 2019

Teolog musi mieć rozeznanie we wszystkich dziedzinach


          Aby przedstawić temat w tak krótki opis jak czynię jest nie lada wyczynem. Tekst wydaje się suchy, ale jest pozbawiony zbędnych słów i tzw. siana. Takie reporterskiego pisania nauczyłem się czytając tysiące książek, które
mnie bardzo męczyły. Wyciskając z nich treść pozostawał niewielki fragment tekstu, który jest coś wart. Reszta to wstęp, zagajenie, tysiące odskoków, wtrąceń. Przyjęta forma pisania wywodzi się z pragnienia przekazania tylko kwintesencji.  O entourage tematyczny zadbają czytelnicy, którzy przyozdobią tekst własnym komentarzem i przemyśleniami. Prawda o Bogu, religii jest prosta. Złożona jest konstrukcja rzeczywistości. Tu potrzebna jest wiedza z różnych dziedzin. Prawda jest ukryta w złożoności procesów i we wzajemnych powiązaniach. Chemik musi znać fizykę, a fizyk matematykę. Wniosek. Teolog musi mieć rozeznanie we wszystkich dziedzinach, chcąc mówić rzeczowo o Bogu i Jego stworzeniu. Tymczasem księża nie dysponują taką wiedzą. Uczą się natomiast odpowiedniej narracji i formy przekazu. Dla mnie jest ona nie do przyjęcia. Rzadko kiedy nabieram się na patetyczność i wzniosłoś wypowiedzi. Przed laty w katedrze kieleckiej lubiłem słuchać kazań proboszcza Ks. Chata. On swoje kazania ubarwiał ciekawostkami. Choćby z tego powodu chętnie go słuchałem. Inne, pełne frazesów, pouczeń mnie nudzą.
Próbowałem kiedyś nakłonić rektora Seminarium kieleckiego ks. prof. Sowę na moje wykłady z pogranicza fizyki i teologii (bezpłatnie). Bał się dopuścić mnie do kleryków z moimi poglądami. Szkoda, bo liczyłem na dyskusję.
          Trzy lub cztery lata temu uczestniczyłem w seminarium na wykładach, które miały być z wyższej półki. Pozostały zwykłą katechezą na poziomie religii parafialnej. Zresztą naraziłem się pytaniami i musiałem zrezygnować z wykładów. Przy okazji spotkałem się z butą  młodego doktoranta, który stawiał się ponad teologów świeckich. Odpuściłem.
          W tym roku w czasie kolędy zawitał do nas młody ksiądz. Poruszyłem temat zmiany treści modlitwy Ojcze nasz zapowiadanej przez papieża Franciszka. Jego reakcja była nerwowa i nieprzyjemna. Przekonywał mnie, że to co stare i utarte jest najlepsze. Wydaje mi się, że brak ich wiedzy współczesnej jest hamulcem do dyskusji. Dla nich najlepszymi członkami Kościoła są wierni cisi i pokornego serca. Ja do nich nie należę.          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz