Aby przedstawić temat w tak krótki opis jak czynię jest
nie lada wyczynem. Tekst wydaje się suchy, ale jest pozbawiony zbędnych słów i
tzw. siana. Takie reporterskiego pisania nauczyłem się czytając tysiące
książek, które
mnie bardzo męczyły. Wyciskając z
nich treść pozostawał niewielki fragment tekstu, który jest coś wart. Reszta to
wstęp, zagajenie, tysiące odskoków, wtrąceń. Przyjęta forma pisania wywodzi się
z pragnienia przekazania tylko kwintesencji.
O entourage tematyczny zadbają czytelnicy, którzy przyozdobią tekst
własnym komentarzem i przemyśleniami. Prawda o Bogu, religii jest prosta.
Złożona jest konstrukcja rzeczywistości. Tu potrzebna jest wiedza z różnych
dziedzin. Prawda jest ukryta w złożoności procesów i we wzajemnych
powiązaniach. Chemik musi znać fizykę, a fizyk matematykę. Wniosek. Teolog musi
mieć rozeznanie we wszystkich dziedzinach, chcąc mówić rzeczowo o Bogu i Jego
stworzeniu. Tymczasem księża nie dysponują taką wiedzą. Uczą się natomiast
odpowiedniej narracji i formy przekazu. Dla mnie jest ona nie do przyjęcia.
Rzadko kiedy nabieram się na patetyczność i wzniosłoś wypowiedzi. Przed laty w
katedrze kieleckiej lubiłem słuchać kazań proboszcza Ks. Chata. On swoje
kazania ubarwiał ciekawostkami. Choćby z tego powodu chętnie go słuchałem.
Inne, pełne frazesów, pouczeń mnie nudzą.
Próbowałem kiedyś nakłonić
rektora Seminarium kieleckiego ks. prof. Sowę na moje wykłady z pogranicza
fizyki i teologii (bezpłatnie). Bał się dopuścić mnie do kleryków z moimi
poglądami. Szkoda, bo liczyłem na dyskusję.
Trzy lub cztery lata temu uczestniczyłem w seminarium na
wykładach, które miały być z wyższej półki. Pozostały zwykłą katechezą na
poziomie religii parafialnej. Zresztą naraziłem się pytaniami i musiałem
zrezygnować z wykładów. Przy okazji spotkałem się z butą młodego doktoranta, który stawiał się ponad
teologów świeckich. Odpuściłem.
W tym roku w czasie kolędy zawitał do nas młody ksiądz.
Poruszyłem temat zmiany treści modlitwy Ojcze nasz zapowiadanej przez
papieża Franciszka. Jego reakcja była nerwowa i nieprzyjemna. Przekonywał mnie,
że to co stare i utarte jest najlepsze. Wydaje mi się, że brak ich wiedzy
współczesnej jest hamulcem do dyskusji. Dla nich najlepszymi członkami Kościoła
są wierni cisi i pokornego serca. Ja do nich nie należę.