Łączna liczba wyświetleń

sobota, 21 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 5

          W rozdziale trzecim Łukasz wraca do Jana Chrzciciela i przedstawia jego misję. Jan obchodzi okolicę Jordanu i udziela chrztu nawrócenia dla odpuszczenia grzechów. Historyk Józef Flawiusz pisze o Janie Chrzcicielu w "Dawnych dziejach Izraela" (znanych też pod tytułem «Starożytności żydowskie»), że Jan ów nie chrzcił dla oczyszczenia z grzechu, lecz dla oczyszczenia ciała. Prawdopodobnie tekst perykopy "Jan Chrzciciel" (Łk 3,1–6) jest pisany na podstawie wcześniejszego, obcego źródła. Powoływanie się na proroctwa Starego Testamentu jest domeną Mateusza. Być może więc Łukasz korzystał z Ewangelii Mateusza?

          Jan był prorokiem i nauczycielem żydowskim. Głosił potrzebę nawrócenia do godnego życia. Łukasz wymienia niektóre aspekty nauki Jana: "Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni" (Łk 3,11);  "Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono" (Łk 3,13); Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie" (Łk 3,14). Prorok miał wielu zwolenników, mimo szorstkiego usposobienia, surowego trybu życia i wyglądu (żywił się szarańczą i miodem leśnym; odziany był w tunikę z włosia wielbłądziego i pas skórzany około bioder). Niewiernych wyzywał od "plemienia żmijowego" (Łk 3,7). Namawiał do uczciwego życia, hojności i nie uciskania innych. Tymczasem lud oczekiwał mesjasza, wybawiciela narodu żydowskiego. Zastanawiano się, czy Jan nim nie jest. On, poznawszy ich myśli, prostował:  "Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym" (Łk 3,16–17). Jan zapowiada mesjasza chrześcijańskiego. Ciekawe, czy zdawał sobie sprawę, że Jezus nie będzie tym oczekiwanym wojownikiem, ale Wybawicielem dusz? Dusza prorocka pozwoliła mu odczytywać ze stanu Prawdy misterium o Jezusie.  Jan spełniał bardzo ważną rolę w misji Jezusa. Przepowiadał nadejście Wielkiego Człowieka, Wybrańca Boga. Jego misja kończy się uwięzieniem za jawne krytykowanie niemoralnego małżeństwa tetrarchy Galilei,  Heroda Antypasa i żony jego brata, Heroda III. Przez intrygę Herodiady zostaje zamordowany (ścięty) w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara, w latach 32–36 r.

          Łukasz w krótkich słowach opisuje chrzest Jezusa (Łk 3,21–22).  Tak jakby uczynił to z obowiązku przekazania pewnego faktu. Nie rozwija tego wątku.

          W następnej perykopie  przedstawiony jest "Rodowód Jezusa" (Łk 3,23–39). Jest on zupełnie inny od rodowodu przedstawionego przez Mateusza. Prawdopodobnie Łukasz szedł po linii rodowej Maryi, a Mateusz po linii pokolenia Józefa.  W rodowodzie Łukasza, przed Józefem jest Heli (ojciec Maryi), zamiast Jakuba (ojca Józefa). To nieporozumienie tłumaczone jest tym, że Józef wszedł w prawa i przywileje synowskie w stosunku do Helego. Ewangelista Mateusz obliczył, że między Dawidem a Jezusem było 28 pokoleń, natomiast Ewangelista Łukasz naliczył ich aż 41. Mateusz śledzi panującą linię królewską (Dawid, Salomon, Roboam ...), natomiast Łukasz kroczy śladami potomków innego syna Dawida – Natana.  Który rodowód jest właściwy? W genealogii Mateuszowej występuje król Jechoniasz (Jojakim), którego Bóg przeklął słowami: "Zapiszcie tego człowieka jako pozbawionego potomstwa, jako męża, który nie zażyje szczęścia w swych dniach, ponieważ żadnemu z jego potomków nie uda się zasiąść na tronie Dawida" (Jr 22,30). Można odczytać, że z tego pokolenia nie bardzo należy spodziewać się Mesjasza. Z kolei genealogia Łukasza jest mniej wiarygodna. Na ten temat trwają spory. B. Pascal (1623–1662, francuski matematyk, fizyk i filozof religii) twierdził, że rozbieżności w Pismach należy przyjmować jako dowód, że Pismo święte nie było manipulowane.

          W oglądzie filozoteistycznym rodowody Jezusa są mało wiarygodne. Mają znaczenie symboliczne i teologiczne, wskazując na wypełnienie proroctw, niż na kwestie biologiczne. Z perspektywy filozoficznej, nie jest możliwe zidentyfikowanie fizycznego ojca Jezusa, ponieważ według tradycyjnej teologii chrześcijańskiej nie był On poczęty w sposób naturalny, lecz przez działanie Ducha Świętego (dogmat). Jednak racjonalne myślenie i naukowe podejście do rzeczywistości nie wykluczają istnienie zjawisk nadprzyrodzonych, ale im jest ich mniej tym bardziej, po ludzku, można je zrozumieć. Zjawiska nadprzyrodzone – takie jak poczęcie Jezusa z Ducha Świętego – są nieodłącznym elementem wiary i niekoniecznie muszą być traktowane jako sprzeczne z dążeniem do Prawdy.

          Perykopa  "Kuszenie na pustyni" (Łk 4,1–13) jest prawie identyczna do podobnej perykopy z Ewangelii Mateusza. Opowiadanie może dotyczyć prawdziwego zdarzenia, w którym to Jezus oddalił się na pustynię w celu przebycia tam rekolekcji przed dalszą swoją misją.

            Łukasz bada każdy materiał źródłowy i komponuje z niego własną wizję teologiczną. Perykopę "Kuszenie na pustyni" wykorzystał do zaakcentowania pokusy (szatana) jako próby przeciągnięcia Człowieka-Jezusa na złą stronę. Jak pisze, Jezus wychodzi zwycięsko z szatańskich pokus. Łukasz wierzył, że szatan istnieje realnie jako istota duchowa. Uważał, że on dzierży władzę nad światem. Znamienne są końcowe słowa kuszenia: "Gdy diabeł dopełnił całego kuszenia, odstąpił od Niego do czasu" (Łk 4,13). „Do czasu” znaczy, że powróci i dalej będzie kusił. Gdyby zamiast słowa „szatan” napisać o atrakcyjności zła, które kusi i nęci, wtedy perykopa nabrałaby realnego znaczenia. Sens byłby bardzo podobny.

piątek, 20 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 4

          Łukasz podaje za innymi ewangelistami, że Jezus narodził się w Betlejem. Prawdopodobnie urodził się w jednej z grot betlejemskich, w których były niegdyś przechowywane zwierzęta: "owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie" (Łk 2,7).

          Kolejna perykopa "Pasterze u żłobka" (Łk  2,8–20) jest własną kompozycją i wizją Łukasza: "nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania" (Łk 2,13–14).

          Według prawa żydowskiego, w ósmym dniu po narodzinach, dokonano obrzezania, podczas którego nadano Dziecięciu imię Jezus.

          Rodzice wrócili do Jerozolimy i tam w świątyni nastąpił akt ofiarowania Bogu Pierworodnego. Łukasz przedstawia scenę ze starym Symeonem, który oczekiwał nadejście Mesjasza Pańskiego. Z chwilą kiedy pisał swoją Ewangelię, Jezus uważany był za Mesjasza głoszonego przez proroków. Scena ze starym Symeonem i jego proroctwem: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą" (Łk 2,34) ma znaczenie bardziej teologiczne niż historiograficzne. Symeon przedstawiony jest tu jako prorok, człowiek sprawiedliwy i pobożny. Jego powitanie jest zwiastunem nowych czasów, jakie rozpoczynają się przed wszystkimi narodami świata.

          Perykopa "Prorokini Anna" (Łk 2,36–38) opisuję kobietę w podeszłym wieku, wdowę, która sławiła w świątyni Boga i mówiła o Nowonarodzonym wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy: "mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem" (Łk 2,38). Mówiła więc o mesjaszu politycznym. 

          Łukasz niewiele wie o życiu Jezusa z czasów Jego młodości. W perykopie "Powrót do Nazaretu" (Łk 2,39–40) pisze lakonicznie: "Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim" (Łk 2,40).

          W następnej perykopie "Dwunastoletni Jezus w świątyni" (Łk 2,41–50) wzorowanej na egipskiej wersji o Si-Usire o młodocianym synu Cha-em-wese opisuje pobyt Jezusa w świątyni. Jak przedstawia to Łukasz, dwunastoletni młodzieniec uwidacznia w niej swoje preludium działalności publicznej (Łk 2,41–50). Nawiązuje kontakty z nauczycielami Tory. Ucząc, sam się doskonalił: "przysłuchiwał się im i zadawał pytania" (Łk 2,46). Sam fakt, że zadawał pytania podważa stwierdzenie, że był równy Ojcu. Zastanawiające jest skąd Łukasz zaczerpnął wiedzę o tym fakcie z życia Jezusa. Być może Łukaszowa scena Jezusa w świątyni ma korzenie w opowieści egipskiej o Si-Usire, młodocianym synu Cha-em-Wese: "Kiedy Si-Usire podrósł i okrzepł, oddano go do szkoły. Po niedługim czasie jego wiedza przerosła wiedzę uczącego go skryby. Mały Si-Usire razem ze skrybami Domu Życia przy świątyni Ptaha zaczął czytać modlitwy błagalne, a wszyscy, którzy go słuchali, byli zdumieni", stanowiąc inspirację do uwypuklenia podobnego fragmentu życiorysu Jezusa. Być może Łukasz chciał w jakiś sposób zapełnić lukę czasową. Scena ze świątyni była teologicznie pożyteczna dla okazania mądrości młodego Jezusa. Zastanawiający jest tu wiek Jezusa. W prawie żydowskim wiek 12–13 lat jest okresem, w którym powinno się już praktykować normy zapisane w Prawie. Łukasz zapewne chciał pokazać mądrość Jezusa, która owocuje w szczególnym poznaniu Boga (czytaj 10,22). Rudolf Bultmann (1884–1976), teolog ewangelicki uważał, że ewangelia dzieciństwa jest wtórna i legendarna (Encyklopedia Katolicka, tom II, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 1198).

          W perykopie "Życie w Nazarecie (Łk 2,51–52) autor pisze: "czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi" (Łk 2,52). I tu podobnie, Łukasz podważa ewangeliczny przekaz, że Jezus jest równy Ojcu. Jak pisze: "Czynił [dopiero] postępy w mądrości (tamże). Jego wiedzę nie można przyrównywać do wszechwiedzy.

           Wierni z pewnością chcieliby poznać życiorys Jezusa. Jednak On nie chciał uwypuklać swojej Osoby w dziele ewangelizacji. Według Niego, nie ważne Kim był, ważne co chciał przekazać. Jeżeli Jezus przewidywał swoją chwałę u Ojca, to chciał, podobnie jak Ojciec, ukryć się za tajemnicą natury. Tym samym, podobnie jak Ojciec, jest ciągle szukany. Niepełne Objawienie się Boga zawiera pewne racje, które zgłębione dostatecznie, mają swój sens. Mimo wszystko Bóg jest do dzisiaj pojęciem abstrakcyjnym. Być może w swojej ekonomii Objawienia czeka ludzkość lepsze poznanie Boga. Sama postać Syna zrobiła już wiele.

          Człowiek jest istotą samodzielną i niezależnie od woli Boga ma prawo szukać, drążyć i rozwiązywać tajemnice Stwórcy. Poszukiwania, dywagacje same w sobie nie są grzeszne i dlatego nie należy bać się konsekwencji. O życiorysie Jezusa mówią apokryfy (księgi nie uznane za kanoniczne) i inne stare pisma odnajdywane w obszarze basenu Morza Śródziemnomorskiego. Wszystkie nowinki mogą być badane i analizowane. Niektóre są interesujące, a inne infantylne. Niektórych nie odrzucam, bo mogą one mieć coś z prawdy. Jak niesie plotka, Jezus przebywał w Indiach; tam poznawał religie Wschodu i kształcił się. Z tego wynika, że musiał podróżować. Miał na to czas ok. trzydziestu paru lat, zanim podjął swoją misję.

czwartek, 19 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 3

           Przekaz, jakoby historiograficzny, jest wzbogacony kantykiem zwanym "Magnificatem Maryjnym" wzorowanym na hymnach Starego Testamentu. Perykopa zmienia swój charakter z narracyjnego na liturgiczny. Magnificat jest swobodną konstrukcją literacką. Opracowany został na podstawie wielu tekstów Starego Testamentu (przypis).  Dla niewprawionego czytelnika myląca jest narracja. Tekst odczytywany wprost, może podpowiadać zarozumiałość Maryi: "Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia" (Łk 1,48). Oczywiście, nie oto chodzi. Łukasz pragnie uwypuklić wielkość Maryi, Jej oddanie Ojcu, a przy tym antycypację późniejszej chwały Matki Jezusa.

          Wymowa teologiczna perykopy jest piękna i wzruszająca. Niesie swoją wartość duchową. Za jej przyczyną powstały zakony żeńskie (wizytki –Zakon Nawiedzenia NMP 1610 r.), które obrały sobie Maryję za patronkę; ponadto wydarzenia nawiedzenia  weszły do rozważań radosnych tajemnic Różańca.     

          Czy powyższe zdarzenie miało miejsce w historii? Scena Nawiedzenia opisana została jedynie przez Ewangelistę Łukasza (Łk 1,3945). Chciał przez nią umiejscowić Boga wśród wiernych przyszłego Kościoła. Maryja przynosi Chrystusa konkretnej osobie. Perykopa budzi wątpliwości, co do prawdziwości zdarzenia. Rodziny Jezusa i Jana Chrzciciela miały być spokrewnione i znane sobie, tymczasem Ewangelista Jan oświadcza, że Jan Chrzciciel nie znał Jezusa: "Ja Go przedtem nie znałem" (J 1,33).

          Katecheza katolicka traktuje perykopy "Zwiastowanie" i "Nawiedzenie" z olbrzymią atencją, nadając jej charakter realności. Z tych tekstów wywodzi się ogromny kult maryjny (Kult matyjny został dopracowany w 431 roku): "Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia" (Łk 1,48). Pisarze katoliccy próbują przekonać, że z chwilą powitania Elżbiety i Maryi, Jan (w łonie tej pierwszej) został uwolniony od grzechu pierworodnego i napełniony Duchem Świętym. Poruszenie Jana: "Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę" (Łk 1,41) często zestawia się z tańcem radości króla Dawida, idącego przed Arką.

          O Janie Chrzcicielu piszą wszyscy ewangeliści. Łukasz dodaje okoliczności towarzyszące jego narodzinom. Objawiona zostaje przyszłość Jana, którego imię zostało wybrane przez Boga (a więc czeka go szczególna przyszłość i szczególne zadania). Autor przedstawia drugi kantyk "Benedictus" (Łk 1,67–80):  "Benedíctus Dóminus Deus Israel" (łac. Błogosławiony Pan Bóg Izraela), który jest modlitwą dziękczynną Zachariasza po narodzinach jego syna, Jana Chrzciciela. W oryginale greckim kantyk ten zbudowany jest w oparciu o jednozdaniową, długą wypowiedź. Pod koniec dołączono do niego drugie zdanie, mające opisać przyszłość nowo narodzonego Jana. Kantyk wysławia Boże działania, które mają zakończyć się wypełnieniem, przez nadejście obiecanego Mesjasza: "A i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem torując Mu drogi" (Łk 1,76).  

          Łukasz podaje informację chronologiczną o spisie zarządzonym przez Kwiryniusza – wielkorządcę Syrii za czasów cezara Augusta. "W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz" (Łk 2,1–2). Konfrontując dokumenty rzymskie dotyczące spisu ludności, widać rozbieżność w datach. Mówią one o spisie, ale w czasie, gdy Jezus miał ok. 12 lat. Egzegeci chrześcijańscy zamykają sprawę przypuszczeniem, że może to chodziło o rozporządzenie lokalne. Przywołują spis zarządzony przez Sencjusza Saturninusa, wielkorządcę Syrii od roku 8–6 przed Chr. Łukasz mógł więc pomylić autora spisu.

środa, 18 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 2

 

          Jan rozpoczął życie pustelnika na Pustyni Judzkiej. Tam też, prawdopodobnie zetknął się z esseńczykami i został powołany na proroka. Jego głównym zadaniem stało się wzywanie ludzi do nawrócenia oraz przygotowanie drogi do publicznej służby przepowiadanego Pismem świętym Mesjasza. Jan głosił potrzebę nawrócenia wewnętrznego i odnowy duchowej ludzi. Symbolem tego przygotowania miał być chrzest udzielany przez proroka słuchaczom jego nauk w rzece Jordan, przez zanurzenie ciała w wodzie.

          Jak pisze Łukasz. Ten sam anioł o imieniu Gabriel udaje się do Nazaretu, do Dziewicy Maryi poślubionej mężowi imieniem Józef z misją: "Posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret,  do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.  Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą,».  Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».  Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» Wtedy odszedł od Niej anioł" (Łk 1,26–37). Filozoteizm odrzuca ontologiczne istnienie aniołów jako bytów. Wobec tej tezy, cały opis Zwiastowania należy traktować jako wymysł literacki Łukasza. Stanowisko takie narusza pryncypia wiary chrześcijańskiej. Niektórzy czytelnicy mogą w tej chwili poczuć się zgorszeni moimi słowami. Proszę jednak pohamować gniew i postarać się przyjąć moje słowa jako tezę roboczą. Nie jest moją intencją przewracanie wiary, ale pokazanie jej od innej, rozumnej strony. Jak spróbuję to wyjaśniać dalszym tekstem, nie ma to większego znaczenia w roli Jezusa, który na krzyżu osiągnie chwałę Ojca. Zmierzam więc do tej samej idei eschatologicznej, co nauka Kościoła katolickiego. Rezygnuję jedynie z niedorzeczności i legendarnego oglądu, że zamężna dziewica ma urodzić Syna, pozostając dalej dziewicą. Rezygnuję też z twierdzenia, że Syn zostaje ogłoszony Synem Boga, który będzie na równi z Nim już z chwilą narodzin. Czym to skutkuje? Według prostej konstrukcji myślowej proponowany jest w zasadzie politeizm. Aby ustrzec się od politeizmu opracowana będzie karkołomna konstrukcja wiary, w tym: rodowód Jezusa, Trójca Święta, preegzystencja Syna Bożego jako Logosu. Trzeba przyznać, że w końcowym efekcie powstanie jednak spójna i piękna konstrukcja wiary chrześcijańskiej, z tym że pomieszane i skompilowane będą w niej wątki prawdziwe i nieprawdziwe.

          Ta konstrukcja wiary zostanie skutecznie wprowadzona w umysły wiernych. Na tyle mocno się zakorzeni, że trudno będzie ją zmienić. Dopiero po włożeniu ogromnej siły woli, żmudnej pracy badawczej, zdarzenia opisane przez Łukasza pojawią się jako wątpliwe.

          Łukasz przedstawia "Nawiedzenie" (Łk 1,39–56) Maryi u Elżbiety, matki Jana. W perykopie tej przedstawiona jest słynna scena: "Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę.  Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona»" (Łk 1,41–42). Trzeba przyznać, że scena jest porywająca i literacko piękna. Łukasz osiąga swój cel. Tekstem potwierdza szczególne stanowisko Maryi. Nawiązuje tym do sceny Zwiastowania. Maryja nazwana zostaje Błogosławioną, co oznacza szczególne Jej wyróżnienie, jako Matki Syna Bożego – Chrystusa. Błogosławiony jest również Owoc Jej łona.

wtorek, 17 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Łukasza cz. 1

          Ewangelia według Łukasza w tradycji kanonicznej należy do ewangelii synoptycznych (zestawienie, patrzenie wspólne). Tradycja wczesnochrześcijańska przypisuje autorstwo księgi Łukaszowi,  towarzyszowi podróży misyjnych św. Pawła. Być może, że nie znał on osobiście Jezusa i nie przejął Jezusowego ducha, bo jego Ewangelia jest przesycona własnymi koncepcjami  teologicznymi.  Łukasz jest też autorem Dziejów Apostolskich. Datowanie powstałych jego opracowań są rozbieżne w opinii teologów.   Obecnie panuje przekonanie, że jego utwory powstały ok. 80–85 roku

         Łukasz jest autorem trzeciej, najdłuższej (19 404 słów) Ewangelii. Z zawodu  lekarz (Kol 4,14), uczeń i towarzysz wypraw misyjnych Pawła. Ewangelię dedykuje niejakiemu Teofilowi, który był zapewne jakimś znanym człowiekiem swoich czasów.  Chciał być oryginalny i niezależny od innych ewangelistów. "Czy zbierał wiadomości od Maryi jako historyk? Zapewne tak, jednak nie wprost od Niej, ale od podeszłych w latach znajomych Marka i od wyznawców Syna. Jeżeli wiadomości nie były z pierwszych ust, to musiały być trochę podkreślone legendą"  (ks. prof.  Sedlak, s. 68).

       Jak pisze Łukasz: "Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas" (Łk 1,1). Znamienne jest, że użyte zostało tu słowo „opowiadanie” (narracja), a nie inne. Opowiadanie to dosyć luźna forma literacka. Polega na ukazywaniu wydarzeń w sposób popularny, niekoniecznie prawdziwy. Forma wypowiedzi służy do rozwinięcia wyobraźni czytelnika. Pisząc opowiadania, można używać i popisywać się bogatym słownictwem.

          Ewangelię Łukasza należy traktować jako samodzielne obrazowanie zdarzeń  związanych z działalnością Jezusa. Prawdy historiograficzne trzeba wydobywać z tekstu i z konfrontacji z innymi źródłami historycznymi. Należy zachować ostrożność, bo można łatwo pomylić się i ulec czarowi przekazu tej Ewangelii.

          Ewangelia ukazuje, że Jezus przyszedł do wszystkich, którzy z powodu grzechu i swojego postępowania znaleźli się na marginesie społeczeństwa, doświadczając izolacji. W osobie Jezusa Chrystusa Bóg nieustannie poszukuje tych, którzy się zagubili.

          Ewangelia Łukasza napisana jest najlepszą greką. Łukasz jest także autorem Dziejów Apostolskich. Jak sam pisze, przeprowadził bardzo dokładne badania, aby poznać prawdę o dziełach i słowach Jezusa z Nazaretu. Zdobyta wiedza pozwoliła mu ująć ją we własną kompozycję literacką. Prawdopodobnie  Łukasz uważa siebie za „odkrywcę” niektórych faktów (np. nawrócenie się łotra na krzyżu). Właśnie te odkrycia, dosyć wątpliwe, trzeba starannie na nowo rozpatrzyć według współczesnych metod badawczych, hermeneutycznych i egzegetycznych.

          Trzeba przyznać, że Ewangelia Łukasza nadaje się bardzo dobrze do katechizacji, do zachęty w wierze, głównie dla chrześcijan wywodzących się z pogaństwa. Gorzej, gdy treść Ewangelii traktuje się jako wiarygodne źródło historyczne.

          Łukasz jest bardzo religijny i traktuje wiarę jako coś bardzo wzniosłego, nabożnego, coś co uskrzydla i unosi. Jego Ewangelia emanuje przeżyciami duchowymi. Wiele zdarzeń w niej opisanych wskazują o istniejącym powszechnym dobru. Do opracowania wprowadza: dobrego Samarytanina, powrót syna marnotrawnego, nawrócenie się Zacheusza i inne. Łukasz jest piewcą łaskawości Chrystusa.  Szeroko podkreśla Boże Miłosierdzie. Jezus z krzyża przebacza wszystkim swoim oprawcom.

          Po prologu, Łukasz przedstawia historię narodzin Jana. W treści pomieszane są fakty rzeczywiste z własnymi koncepcjami autora. Łukasz korzysta z praktykowanego schematu biblijnego. Niepłodna kobieta – Elżbieta w podeszłym wieku (por. z Sarą, żoną Abrahama; Anną, matką Samuela), miła Bogu, dostąpi szczególnej łaski od Boga, ponieważ jej dziecię (Jan) będzie błogosławione (napełnione Duchem Świętym, cudownie naznaczonym) jeszcze w łonie matki. Cud będzie ujawniony wszystkim. Autor podkreśla, że potęga Boga nie ma granic.

          Kapłan Zachariasz, służąc w świątyni, miał widzenie (neurotyczne). Zobaczył anioła o imieniu Gabriel, który przepowiedział mu narodzenie syna Jana. Pasowało Łukaszowi, w jego koncepcji,  by pokazać Zachariasza jako niemego. Przekaz anioła jest dość dziwny: "I zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę radosną nowinę. A oto będziesz niemy,..". (Łk 1,19–20). Radość z tego faktu jest raczej wątpliwa. Jak tłumaczy to anioł, Zachariasz został ukarany za cień wątpliwości, jaki okazał podczas rozmowy z nim. Wydaje się, że kara jest niewspółmierna do uczynku. Wątpliwości nie mogą być karane, zwłaszcza przez Boga. Chodzi tu, prawdopodobnie, o zupełnie coś innego. Niemy nie może opowiadać tego, co faktycznie wydarzyło się w świątyni. Narracja w pomyśle dość prosta i banalna.

 

poniedziałek, 16 grudnia 2024

Poglądy Henry H. Lindnera

          Filozof Henry H. Lindner ogłosił swoje przemyślenia na temat natury przestrzeni w eseju: "Grawitacja, przyspieszony ruch przestrzeni".

          Najciekawszym elementem teorii Lindnera jest próba odejścia od klasycznego postrzegania przestrzeni jako biernego tła na rzecz uznania jej za dynamiczną substancję odgrywającą aktywną rolę w procesach fizycznych. Taki pogląd może diametralnie zmienić nasze rozumienie natury grawitacji, rzucając nowe światło na anomalie związane z ciemną materią czy przyspieszoną ekspansją Wszechświata. Koncepcja przepływu przestrzeni "unoszącej" materię stanowi śmiałe wyzwanie dla ustalonych teorii Newtona i Einsteina.

          Wyjaśniając istotę grawitacji, Lindner przypisuje przestrzeni fizyczne właściwości. Jak sam pisze: "Przestrzeń jest substancją, siedliskiem grawitacji, bezwładności, elektromagnetyzmu i formowania się cząstek". Taką tezę można częściowo zaakceptować. Przestrzeń rzeczywiście jest wypełniona energią, a energia, według współczesnej fizyki, kreuje materię. Stąd uzasadnione wydaje się określenie przestrzeni mianem substancji. Lindner odnajduje podobne koncepcje u Newtona, Maxwella i Lorentza, a następnie rozwija je, proponując nowatorską wizję przestrzeni jako dynamicznej, "płynącej" substancji.

          Lindner krytykuje tradycyjne interpretacje grawitacji, twierdząc, że są one niewystarczające do pełnego zrozumienia tego zjawiska. Według niego:

- Grawitacja nie jest jedynie siłą (Newton) ani wygięciem czasoprzestrzeni (Einstein), lecz efektem przepływu przestrzeni przez materię.

- Przestrzeń ma charakter dynamiczny – nie jest biernym tłem, lecz aktywnym uczestnikiem procesów fizycznych.

          W swojej teorii Lindner próbuje zastąpić tradycyjne pojęcia sił i pól nowym pojęciem przepływu przestrzeni. W jego ujęciu ruch ciał w polu grawitacyjnym wynika z ich "unoszenia" przez przestrzeń, która przepływa w stronę masywnych obiektów.

          Podkreśla również ograniczenia dotychczasowych teorii:

- Newton: Traktuje grawitację jako natychmiastowe oddziaływanie na odległość, co nie jest zgodne z rzeczywistością ze względu na ograniczoną prędkość propagacji grawitacji.

- Einstein: Przedstawia czasoprzestrzeń jako statyczną deformację, pomijając dynamiczne aspekty związane z przepływem przestrzeni.

Lindner twierdzi, że jego koncepcja może lepiej wyjaśniać pewne zjawiska, takie jak:

- Ekspansja Wszechświata: Przepływ przestrzeni może tłumaczyć przyspieszony ruch galaktyk.

- Anomalie w ruchach ciał: Mechanizm przepływu przestrzeni mógłby wyjaśniać różne anomalie grawitacyjne (np. zjawiska przypisywane ciemnej materii) bez konieczności wprowadzania hipotetycznych bytów.

          Mimo swojej atrakcyjności, teoria "płynącej przestrzeni" napotyka na poważne wyzwania:

- Brak formalizmu matematycznego: Artykuł Lindnera ma bardziej spekulatywny charakter i nie oferuje precyzyjnych równań ani modeli ilościowych.

- Brak bezpośrednich dowodów eksperymentalnych: Przewidywania teorii są trudne do odróżnienia od wyników uzyskanych w ramach modeli Einsteina.

          Praca Lindnera wpisuje się w długą tradycję prób przekraczania ograniczeń klasycznej fizyki. Nawet jeśli jego teoria nie zostanie przyjęta w pełni, zmusza do refleksji nad naturą przestrzeni i grawitacji. Może stanowić inspirację do dalszych badań nad kosmosem oraz do tworzenia nowych intuicji w teoretycznej fizyce.

          Koncepcja Lindnera wymaga dalszego rozwinięcia, zwłaszcza w zakresie formalizacji matematycznej i empirycznej weryfikacji. Niemniej jego idea przestrzeni jako dynamicznego uczestnika procesów fizycznych otwiera nowe perspektywy w badaniach nad fundamentalnymi zasadami rządzącymi Wszechświatem. Poglądy Lindnera warto potraktować jako zaproszenie do kreatywnego myślenia o problemach, które dotąd uznawano za rozwiązane.

 

            Bardzo ciekawą konkluzją z ostatnich dni jest, że Wszechświatem rządzi myśl – nie chaos (prof. Leszek Roszkowski). Czyżby nauka przychylała się do przekonania, że istnieje Stwórca i to On kieruje ewolucją Wszechświata?

            Obecnie nauka poszukuje odpowiedzi, czy istnieje grawitacja kwantowa? Jest ona wymagana, aby cała fizyka była logicznie spójna.

             Brak wystarczające naukowej wykładni o naszej rzeczywistości fizycznej jest zachętą by przedstawiać prawdy religijnej i dalszego przedstawiania egzegezy Nowego Testamentu.

 

niedziela, 15 grudnia 2024

Czy sam pomiar może kształtować rzeczywistość?

           Czy pomiar może kształtować rzeczywistość, to jedno z najbardziej intrygujących pytań, jakie wyłaniają się z fizyki kwantowej. Twierdzenie, że „pomiar wpływa na rzeczywistość”, ma swoje podstawy w interpretacji niektórych zjawisk kwantowych, ale często jest nad interpretowane lub uproszczone, co może prowadzić do błędnych wniosków.        

          W fizyce kwantowej faktycznie istnieje zjawisko, które można nazwać „wpływem pomiaru na stan układu”. Wynika ono z zasady nieoznaczoności Heisenberga i koncepcji funkcji falowej. W skrócie, zanim dokona się pomiar, stan cząstki (np. położenie lub pęd) może być opisany jako superpozycja stanów – jest niejako „rozmyty” między możliwymi wynikami. Pomiar jednak „zamyka” tę niepewność: powoduje tzw. kolaps funkcji falowej (proces, w którym układ kwantowy przechodzi z superpozycji stanów do jednego konkretnego stanu), co sprowadza stan cząstki do jednej z możliwych wartości. Z tej perspektywy można więc powiedzieć, że pomiar zmienia rzeczywistość układu, „wymuszając” konkretny wynik.

          Sformułowanie, że pomiar wpływa na rzeczywistość, jest kontrowersyjne, ponieważ sugeruje, jakoby sama czynność obserwacji była w stanie stworzyć coś z niczego – co jest błędne i mylące.

          Interpretacja kopenhaska sugeruje, że pomiar jedynie ujawnia jeden z możliwych stanów. Rzeczywistość jest tu rozumiana bardziej w kategoriach potencjalnych wyników, z których jeden staje się „rzeczywisty” dopiero po dokonaniu pomiaru. Nie oznacza to jednak, że tworzymy rzeczywistość od zera.

          Zarówno fizyka kwantowa, jak i jej interpretacje, są dziedzinami na tyle abstrakcyjnymi, że mogą wydawać się bliskie filozofii. Nierzadko prezentowane są w sposób, który wyolbrzymia naszą rolę w kreowaniu rzeczywistości – co może być bardziej wynikiem atrakcyjnych uproszczeń, a czasem nawet chęci budowania sensacji wokół tego, co jest trudne do zrozumienia. Fizyka kwantowa wciąż pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi, a fakt, że nasze pomiary wpływają na stan układów kwantowych, niekoniecznie oznacza, że kształtujemy samą rzeczywistość.

          Granica między obserwacją a rzeczywistością w fizyce kwantowej jest bardzo cienka – ale też niejasna. Choć słuszne jest podważanie uproszczonego twierdzenia, że pomiar „tworzy” rzeczywistość, to równocześnie trudno je w pełni obalić, ponieważ fizyka kwantowa na dziś, po prostu, nie oferuje jednoznacznych odpowiedzi.

sobota, 14 grudnia 2024

Splątanie kwantowe

           Foton o wysokiej energii (np. z lasera) przechodząc przez nieliniowy kryształ (np. kryształ beta-boranu sodu) może rozdzielić się na dwa fotony o niższej energii, które uzyskują przeciwną polaryzację. Podobnie, elektron przechodzący przez kryształ może rozdzielić się na dwa elektrony, które uzyskują przeciwstawne właściwości (np. spin). 

         Podczas eksperymentów stany poszczególnych cząstek nie są znane, ale wiadomo, że cząstki te są ze sobą splątane. Splątanie oznacza, że właściwości dwóch cząstek (np. polaryzacja fotonów lub spin elektronów) są nierozerwalnie związane, nawet jeśli cząstki te zostaną rozdzielone na bardzo duże odległości. 

          Sugestia, że informacja o stanie cząstek jest przekazywana szybciej niż prędkość światła, jest bezzasadna. Możemy jedynie stwierdzić, że wyniki pomiarów będą skorelowane. Choć korelacje między splątanymi cząstkami mogą wydawać się natychmiastowe, nie można ich wykorzystać do przesyłania informacji bez wcześniejszej klasycznej komunikacji, która jest ograniczona prędkością światła. 

          Istotną cechą splątania jest to, że dopóki nie zostanie wykonany pomiar, stan każdej z cząstek pozostaje w superpozycji (tj. może znajdować się jednocześnie w dwóch różnych stanach). Dopiero pomiar jednej z cząstek „decyduje” o stanie drugiej. Korelacje te, zgodne z równaniami mechaniki kwantowej, zostały potwierdzone eksperymentalnie, np. w słynnych eksperymentach Bella. 

          Zjawiska fizyki subatomowej, takie jak splątanie kwantowe, wymykają się intuicyjnemu zrozumieniu, ponieważ ich natura jest zasadniczo odmienna od świata, w którym funkcjonujemy na co dzień. Superpozycja i zasada nieoznaczoności Heisenberga ilustrują, jak nietypowe są reguły w tej skali: obiekty subatomowe mogą istnieć w wielu stanach jednocześnie, a precyzyjne określenie ich położenia lub pędu jest niemożliwe.

          Różnice między światem subatomowym a makroskopowym prowadzą do trudności w zrozumieniu i interpretacji, co otwiera pole dla spekulacji. Niestety, brak dostępu do precyzyjnych metod badawczych czy zrozumienia może prowadzić do powstawania teorii, które nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Właśnie dlatego tak ważne są rzetelne badania i komunikowanie wyników w sposób przejrzysty, by unikać dezinformacji i przybliżać te fascynujące, choć trudne zagadnienia społeczeństwu.

         Praktycznie, badając stan jednej cząstki z dwóch cząstek splątanych można uzyskać informację o drugiej. Wykorzystanie zjawiska splątania może  znaleźć zastosowanie w różnych dziedzinach nauki i technologii np. w kwantowej komunikacji i kryptografii, teleportacji kwantowej.

piątek, 13 grudnia 2024

13 grudnia

           "Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?" (Mt 16,26). To wyjątkowo głęboka refleksja, która zwraca uwagę na fundamentalne pytanie o sens ludzkiego życia i hierarchię wartości. Przytoczony werset przypomina, że materialne korzyści, sukcesy, zdobycie władzy czy inne bogactwa, są niewiele warte, jeśli odbywa się to kosztem ludzkiej duchowości, moralności i wewnętrznego spokoju.Ten cytat skłania do zastanowienia się nad priorytetami w życiu. W czasach, gdy często jesteśmy pochłonięci pogonią za osiągnięciami i statusem, łatwo zapomnieć o tym, co naprawdę ważne – relacjach, miłości, dobru, które czynimy dla innych, i naszej więzi z Bogiem czy transcendencją. To przesłanie uczy, że prawdziwa wartość człowieka tkwi w jego duszy, charakterze i zdolności do miłości, a nie w tym, co posiada.

           Dzisiaj, 13 grudnia to data o szczególnym znaczeniu w historii Polski, będąca symbolem zarówno bólu, jak i nadziei. Rocznica wprowadzenia stanu wojennego w 1981 roku przypomina o trudnych czasach opresji, kiedy reżim komunistyczny, pod przewodnictwem Wojciecha Jaruzelskiego, zdecydował się stłumić rodzący się ruch Solidarności oraz głosy ludzi domagających się wolności i godności. Stan wojenny przyniósł nie tylko aresztowania, internowania i represje, ale także ofiary śmiertelne, co jest szczególnie bolesnym aspektem tego okresu.

          Z drugiej strony, dzisiejszy dzień jest również okazją do radosnego wspomnienia zwycięstwa demokracji w roku 2023. Po latach walki i determinacji Polaków udało się przywrócić wolność i demokratyczne rządy, co było efektem niezłomności ludzi, ich solidarności oraz dążenia do prawdy i sprawiedliwości. To swoiste zderzenie pamięci o tragedii z poczuciem dumy z odzyskanej wolności uczy nas, jak ważne jest szanowanie wartości demokratycznych, wolności słowa i praw człowieka. Warto wykorzystać tę okazję, aby wspominać zarówno tych, którzy cierpieli i walczyli o lepszą przyszłość, jak i podkreślać, jak istotne jest pielęgnowanie tych osiągnięć w obecnych czasach.

         Przychodzi mi na myśl przede wszystkim uszanowanie cudzych poglądów. To co jest głęboko zakorzenione w umyśle i w sercu jest dla niego najważniejsze i stanowi jego motto. Nie trzeba ludzi pozbawiać ich nadziei, ich wewnętrznych praw. Każdy ma w sobie własny świat i jemu jest wierny.   

         Będą pamiętać tę datę, bo ona jest symbolem ludzkich trosk i ludzkiej nadziei – samo życie

         W kolejnych dniach przedstawię egzegezę Ewangelii według św. Łukasza.  Dla mnie jest on najbardziej kontrowersyjnym autorem z racji jego koncepcji teologicznych, z którymi polemizuję od lat. Św. Łukasz, który według tradycji chrześcijańskiej był towarzyszem św. Pawła i lekarzem z wykształcenia. Informacje o nim pochodzą głównie z listów św. Pawła w Nowym Testamencie, w których jest wspomniany jako "ukochany lekarz" (Kol 4,14). Tradycja sugeruje, że Łukasz był Grekiem i nie był Żydem, co czyni go jedynym autorem Nowego Testamentu nieżydowskiego pochodzenia.Towarzyszył św. Pawłowi w jego podróżach misyjnych i prawdopodobnie spisał wiele wydarzeń na podstawie relacji Pawła oraz własnych obserwacji.

          Ewangelia Łukasza wyróżnia się wysokim poziomem literackim, co wskazuje na wykształcenie autora. Łukasz podkreśla w swojej Ewangelii miłosierdzie Jezusa oraz troskę o ubogich, grzeszników i osoby wykluczone.          Łukasz we wstępie do swojej Ewangelii zaznacza, że dokładnie zbadał wszystkie wydarzenia od początku, aby przedstawić ich wiarygodny opis. Korzystał prawdopodobnie z Ewangelii Marka oraz z tzw. "źródła Q" (hipotetycznego zbioru wypowiedzi Jezusa).

           To co mnie intryguje u niego to sprzeczność pomiędzy jego wykształceniem a ezoteryzmem religijnym. Łukasz nie tylko był teologiem, ale również badaczem. Jego podejście do źródeł i chęć przedstawienia "wiarygodnego opisu" zasługuje na uznanie, ale w jego wizji ukształtował się obraz  pseudonaukowy, mało realny (zwiastowanie, narodziny Jezusa czy Jego wniebowstąpienie, komunikacja ze sferą nadprzyrodzoną,). Dla badacza czy historyka jego wywody mogą wydawać się trudne do zaakceptowania w sensie dosłownym. Dla wiernych zaś niosą głęboki sens duchowy.

             Dla osób niekoniecznie zainteresowanych faktograficzną prawdą, pozostaje świadectwem wiary i nadziei, a także przykładem piękna literackiego.

czwartek, 12 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Marka cz. 32

          Wiara ma aspekt antropologiczny. Wszystko wychodzi  z ludzkiego serca. Akty nadprzyrodzone nie mają sceny. Widać natomiast skutki. Przestrzeń nadprzyrodzona nie jest przestrzenią w rozumieniu ludzkim. To samo działanie. Trudność polega na tym, że człowiek ciągle potrzebuje oglądu wzrokowego. Jeżeli nawet nie widzi, to w sercu rysuje tego obrazy.

          Zagadnienie ciała zmarłego Jezusa pozostawiam ludzkim domysłom i dywagacjom. Zagadnienie jest mniej ważne od świadczenia przez Jezusa, że każdy dostąpi zmartwychwstania. Człowiek na nowo odrodzi się w ciele ludzkim. Nastąpi to  z chwilą powołania nowego Nieba i nowej Ziemi. Pojawiający się Jezus był obrazem zmartwychwstałego człowieka. Z konieczności widziany neurotycznie, ale w obrazie ciała uwielbionego. Dlaczego? Nowa Ziemia to nowa rzeczywistość, która będzie się rządzić nowymi prawami. Ludzkość nie zna jej parametrów, ani przymiotów. Z obrazu Jezusa można wywnioskować, że będzie niezwykła. Jezus przemieszczał się prędkością wiary. Nie obowiązuje Go już odległość. Jest tam, gdzie chce być. Jest wszędzie. Odległość do dalekich galaktyk pokonuje się siłą woli. Spełnione zostaną marzenia podróżowania między gwiazdami. Wiele jeszcze innych rzeczy przygotował nam nasz Ojciec Niebieski.

          Apostołowie odczytali ostatnie rozkazy Jezusa: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!" (Mk 16,15). Czy wiarę można przekazać drugiemu człowiekowi? Wątpliwe. Każdy musi sam w swoim sercu otworzyć się na nią. Wiarą można jednak się zarazić. Ona musi się zakorzenić od wewnątrz.

          Jezus ukazywał się uczniom przez wiele dni. Pokazał, że żyje. Obiecał Opatrzność przez działanie w Akcie działającym. Jezus jest więc ciągle z nami. Jest w nas. Pobudza nasze serca do wiary, dobrych uczynków, byśmy poszli Jego śladami. Drogą, która prowadzi do zbawienia. Nie należy oczekiwać, że będzie naszą fizyczną podporą. Będzie wzmacniał ludzi do dźwigania swoich ciężarów. Jeden jest tylko warunek. Jezusa trzeba pragnąć i Jemu zaufać.

          Wersety 16,9–20  nie należą do oryginalnego tekstu Marka: brakuje ich w niektórych dawnych, wiarygodnych rękopisach. Niektóre manuskrypty zawierają inne zakończenie. Można przypuszczać, że obecne zakończenie zostało dopisane przez późniejszych redaktorów.

 

środa, 11 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Marka cz. 31

          Przyznaję, że nie mam dostępu do źródeł świadczących, że Ewangelia Marka jest chronologicznie najstarszą z czterech ewangelii. Dysponuję jedynie wiedzą akademicką. Według mojego rozeznania zajmuje raczej miejsce drugie. Wielokrotnie już przeprowadzałem rozważania na ten temat. Podpierałem się jedynie ewangeliami. Przy perykopie Wobec Wysokiej Rady (Mk 14,52–65; Mt 26,57–68) nachodzą mnie podobne rozterki. Perykopy Marka i Mateusza są tak podobne, że nietrudno zgadnąć, że z jednego źródła pochodzą. Pomijam treść perykopy, którą omówiłem przy egzegezie Ewangelii Mateusza. Zatrzymam się na fragmencie, który opisuje rozmowę Jezusa z najwyższym kapłanem Józefem Kajfaszem. Kapłan zapytał: "Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn (Boży) Błogosławionego" (Mk 14, 61; Mt 26,63). Już w pytaniu zadziwia, że Żydzi kojarzą mesjasza z Synem Bożym. Raczej uważano, że  Pomazaniec (Mesjasz) ma być wybrańcem Boga, ale nie synem. Wydaje się, że jest to już interpretacja teologiczna, opracowana po śmierci Jezusa i włożona w usta kapłana. Jezus odpowiada: "Ja jestem", i nie chciał nic więcej powiedzieć. Trudno wyobrazić sobie, że po tak lakonicznej odpowiedzi Jezus będzie cytował psalm: "Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi" (Ps 110(109)). Badanie hermeneutyczne i egzegetyczne Ewangelii Mateusza wykazały, że autor, gdzie mógł, przywoływał wersety ze Starego Testamentu. Z tego wynika, że pierwotnym autorem tej perykopy musiał być Mateusz. Marek skorzystał z Ewangelii Mateusza. Przepisywał treść lekko ją retuszując.

          Bardzo podobne są kolejne perykopy, które potwierdzają moją tezę. Piotr zapiera się znajomości z Jezusem. Czyni to trzykrotnie. Przyczyną jest nie strach przed konsekwencjami, bo Piotr należał do twardych mężczyzn, ale poczucie zdrady przez swego ukochanego Mistrza. Piotr czuje się oszukany przez Jezusa. Uczucie przysłania mu rozum. Jest jakby w obłędzie. Myśli, to niemożliwe. Przecież Mistrz sam mówił, że jest z Nim Ojciec Niebieski. Piotr przez chwilę stracił wiarę we wszystko. Ziemia usunęła mu się spod nóg. Zapierał się tego Jezusa, bo znał innego. Piotr przeżywał wielką tragedię. Był na granicy postradania zmysłów. Jego zaparcie było odruchem obronnym.

          Kiedy Jezusa ukrzyżowano, rzucono los o Jego szatę. Widać była cenna, wartościowa. Czy Jezus należał do bogatych czy biednych? Niewiele jest o tym informacji w Pismach. Droga szata wskazuje, że nie należał do ubogich. Można być bogatym i służyć biednym.

          Na krzyżu napisano: "Król Żydowski" (Mk 15,26). Jezus nie chciał być ani królem, ani mesjaszem. Został jednym i drugim. Życie niejednokrotnie narzuca człowiekowi rolę i misję, o której nigdy nie marzył. Takie zadanie trzeba również wypełnić. Przeważnie jest ono szczególnie obłożone i niewdzięczne. Ci, którzy stali pod krzyżem przeklinali Jezusa i drwili z Niego. Ukrzyżowano Go również pomiędzy złoczyńcami.

          Marek powtarza po Mateuszu scenę konania. Jezus zawołał donośnym głosem: "Eloi, Eloi, lama sabachthani, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił" (Ps 22 (21)). Czy Jezus wypowiedział te słowa naprawdę, czy są one wstawką autora? Trudno powiedzieć. Autorzy chcieli, aby ich dzieła miały charakter też liturgiczny.

          Wierni stale popełniają błąd zapominając, że ewangelie nie są księgami historycznymi.   Ich siła przekazu powoduje, że wierzy się w każde jej słowo i przyjmuje się literalnie każdy jej aspekt. Nie ukrywam, że sam poddaję się urokowi ewangelii. Kiedy nie trzeba mówić o historiografii, to dusza i umysł dają się ponieść tym słowom.

          Faktem historycznym jest, że Jezus umarł na krzyżu. Umarł Wielki Człowiek. Z chwilą śmierci nastąpiło wydarzenie nadprzyrodzone: "zasłona przybytku rozdarła się na dwoje" (Mk 15,38; Mt 27,52). Poruszyło się coś w sercach nie tylko wierzących. Osoba niewierząca (setnik) pierwsza uznała Boskość, Jezusa: "Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym" (Mk 15,39). U Marka chrzest i śmierć Jezusa wyznaczają początek i zakończenie Jego ziemskiej misji. Poza poruszeniem serca, nic specjalnego się nie wydarzyło. Zapadła cisza i smutek. Jezusa pochowano w grobie kupionym przez Józefa z Arymatei.       

          Akt chwały Boga, wywyższenie na krzyżu, usynowienie przez Boga odbyły się bez ludzkich świadków. To uroczystość niebiańska, nadprzyrodzona. Człowiek dopiero dowie się  o tym i odczyta ze stanu Prawdy. Jezus wkroczył w przestrzeń wiary. Poza duszami w niebie nie ma świadków wydarzeń. Ci, którzy nie wierzą będą mieli dowód w faktograficznym opisie śmierci Jezusa. Umarł Człowiek. Ci, którzy wierzą będą mieli dowody wyryte w swoich sercach. Tak rozpoczęła się wiara chrześcijańska.

 

wtorek, 10 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Marka cz. 30

            Jezus pokazuje ostatni akt swojego człowieczeństwa: "i począł drżeć, i odczuwać trwogę" (Mk 14,33). Świadkami byli Piotr, Jakub i Jan. Trzej najwierniejsi uczniowie, z którymi łączyły Jezusa więzy niemal rodzinne. Miał on odwagę żalić się do nich: "Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie" (Mk  14,34). Wiedział też, że uczniowie zwątpią: "Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy" (Mt 26,31). Powołuje się na mądrość życiową: "Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada" (Mt 26,31). Jednocześnie ogłasza: "Lecz gdy powstanę" (Mt 26,32). Tymi słowami Jezus ujawnia, że o wszystkim wie i jest świadomy scenariusza jaki Go czeka. Piotr protestuje: "Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię" (Mt 26,33). O ironio losu. Jak łatwo głosić wzniosłe słowa, a jak trudno je wykonać! Jezus sprowadza Piotra na ziemię, mówiąc: "Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz" (Mt 26,29). Piotr jest pewny swego. Niepodobna, aby on wyparł się Jezusa, Nauczyciela i bliskiego swojego Przyjaciela.                 

          Jezus prosi uczniów o czuwanie z Nim. Jest smutny. Potrzebuje wsparcia, pociechy, bliskości przyjaciół. "Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię" (Łk 22,44). Pot z krwi jest znanym przypadkiem zachodzącym w chwili ogromnego stresu. Krwawy pot świadczy o bólu i duchowej cierpieniu. Jezus jest nieprawdopodobnie ludzki w swoim udręce. Sam siebie ogołaca z wielkości herosa, wielkiego bohatera. Niestety uczniowie, choć słyszeli o zdradzie i męce, zmęczeni wydarzeniami dnia, szybko zasnęli. Jezus pozostaje sam.  Modli się do Ojca słowami: "Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty" (Mt 26,39). W słowach tych jest nuta żalu. Przecież, to Ty chciałeś, abym wziął na siebie ten niebotyczny ciężar. Z trwogi pomija, że z własnej i nieprzymuszonej woli podjął to wyzwanie.  Dręczony trwogą męki i śmierci, zdaje się na wolę Ojca. Wie, co Go czeka. Ukazane cierpienie potwierdza całe człowieczeństwo Jezusa. Jezus, mimo że będzie obdarzony chwałą Ojca, umrze jak człowiek, bez taryfy ulgowej.

          W dalszej części perykopy "Modlitwa i trwoga konania" (Mk 14,32–42) autor przekazuje ważne przesłanie Jezusa: "Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe" (Mk 14,38). Pokusa to atrakcyjność zła. Na czym ona polega?      

          Tak to już jest, że niektóre rzeczy są dla człowieka wspaniałe, inne dobre, szkodliwe czy wręcz złe. Człowiek jest ciągle zmuszany do podejmowania wyboru.

          Atrakcyjność zła jest pokusą, z którą musi zmierzać się człowiek. Jej istnienie jest naturalne. Nie należy doszukiwać się celowego działania kogokolwiek (np. szatana).  Zło niejednokrotnie dostarcza bodźców przyjemnych. Nie znaczy to jednak, że są one etycznie poprawne. Ciało ludzkie jest łase na silniejsze bodźce, bo one aktywizują przemiany metaboliczne. Ciało co innego pragnie niż ludzkie serce. Konflikt ten jest z zamysłu Bożego, aby człowiek ciągle dokonywał wyboru. One pokazują, czy jest on bliżej doskonałości duchowej, czy bliżej instynktu zwierzęcego.

          Ciała uczniów są zmęczone. Domagają się snu. Duch przegrywa z ciałem. Zamiast towarzyszyć Jezusowi w Jego trwodze, zasypiają i ciężko ich dobudzić. Wreszcie Jezus przerywa brutalnie ich sen: "Dosyć. Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca" (Mk 14, 41–42).

          Kolejna perykopa "Pojmanie Jezusa" (Mk 14,43–50) jest samodzielną redakcją Marka. Jest w niej też wątek osobisty: "A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich" (Mk 14,51–52).  Przyjmuje się, że tym młodzieńcem był sam ewangelista. Marek był synem Marii (Dz 12,12) z Betanii. Rodzina była spokrewniona z Barnabą. Jezus gościł u Marii, tym samym mógł spotkać się z Markiem. Autor zostawia ślad, że widział na własne oczy Jezusa. Trudno jednak powiedzieć, czy uczestniczył w Jego misji.

          Samo pojmanie Jezusa jest podobne do opisu u Mateusza. Wątpliwe jedynie jest zdanie: "Ale Pisma muszą się wypełnić" (Mk 14,49; Mt 26,54). Widać wyraźnie, że Mateusz i Marek korzystali z tego samego źródła wiedzy, lub że jeden z nich jest pierwszym autorem, a drugi korzystał z prac pierwszego. Osobiście dostrzegam w tym styl Mateusza. W jego koncepcji teologicznej bardzo mu zależało na  nawiązywaniu do proroctw Starego Testamentu.

poniedziałek, 9 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Marka cz. 29

          Opłatek (komunia) jest znakiem Ciała Zmartwychwstałego w sensie mistycznym, który stał się "duchem ożywiającym"   (1 Kor 15,45). Traktowanie komunii (substancji opłatka) jako realnego Ciała Chrystusa jest niezrozumieniem pojęcia sakramentu, który jest znakiem (nałożoną treścią na widoczną substancję sakramentu). Substancja jest tylko nośnikiem treści sakramentu. Nie ona stanowi sacrum, lecz jej treść.

          Cuda eucharystyczne potwierdzają w Eucharystii znaki, a nie rzeczywistość prawdziwego ciała czy krwi Jezusa Chrystusa. Jeżeli badana krew z cudów eucharystycznych wykazuje grupę AB krwi Jezusa, to należy odbierać wyniki badań jako «cud znaku», a nie rzeczywistej krwi Jezusa.       

           Kościół katolicki nadaje Eucharystii wartość mistyczną, i słusznie. Kościół protestancki traktuje jedynie jako pamiątkę pożegnalnej wieczerzy: "to czyńcie na moją pamiątkę" (Łk 22,19; por. 1 Kor 11,25). Protestanci widzą w Eucharystii jedynie ucztę braterską.

          Uczta eucharystyczna jest czymś innym niż zwykła wieczerza (agapé): "wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem" (1 Kor 12,13). Ofiara mszy nie jest rozumiana przez Magisterium Kościoła jako osobna, odrębna od ofiary Chrystusa dokonanej raz na ołtarzu krzyża, lecz jest uobecnieniem i uczestnictwem w tej ostatniej: "Ofiara Chrystusa i ofiara eucharystii są jedną ofiarą" (KKK 1367). Świat stale potrzebuje zadośćuczynienia za bieżące grzechy.

          Podczas każdej Mszy ponawia się zbawcze działanie Jezusa. Pełne uczestniczenie we Mszy Świętej jest udziałem wiernych w męce Ukrzyżowanego i zjednoczeniem się ze śmiercią Jezusa w Jego Zbawczej roli: "Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie" (Rz 6,5).  Eucharystia jest uznana za najważniejszy przejaw działania Bożego, które dokonuje się przez Chrystusa i Kościół w świecie (por. KKK 1325). Oprócz  wyzwolenia z grzechów niesie też zmartwychwstanie.

            Średniowieczne, tradycyjne pojęcie transsubstancji (transsubstancja przeistoczenie, opłatka ogłoszona została przez papieża Innocentego III w roku 1215. przeistoczenia) chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa należy sprowadzić jedynie do historii tradycji Kościoła: "Pouczony o tym i pełen niezachwianej wiary, że to, co się zdaje być chlebem, nie jest chlebem, chociaż takie wrażenie daje smak, lecz ciałem Chrystusa, a co się zdaje być winem, nie jest winem, choć się tak smakowi wydaje, ale krwią Chrystusa, umocnij serce twoje, pożywając ten chleb jako duchowy i rozwesel oblicze twej duszy" (katecheza  Cyryla Jerozolimskiego 315–386).

          Warto przypomnieć słowa mnicha z Corbie, Ratramnusa (zm. 868): "Chrystus jest przyjmowany jak rzeczywiście obecny w sakramencie, ale przyjmowany w sensie duchowym, a nie jako rzeczywistość fizykalna". Jego osoba uległa z czasem zapomnieniu, a pisma zostały przypisane Janowi Szkotowi Eriugenie i potępione na synodzie w Vercelli w 1050 r.

          Trudno jest przyjąć słowa papieża Pawła VI: "Po dokonanym przeistoczeniu postacie chleba i wina nabierają nowego bez wątpienia znaczenia i nowego zadania, ponieważ nie są już pospolitym chlebem i pospolitym napojem, lecz znakiem rzeczy świętej i znakiem duchowego pokarmu; ale dlatego przybierają nowe znaczenie i nowy cel, że zawierają nową «rzeczywistość», którą słusznie nazywamy ontologiczną. Pod wspomnianymi bowiem postaciami nie kryje się już to, co było przedtem, lecz coś zupełnie innego, a to nie tylko ze względu na przeświadczenie wiary Kościoła, ale w rzeczy samej, ponieważ po przemianie substancji, czyli istoty chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, nie pozostaje już nic z chleba i wina poza samymi postaciami, pod którymi przebywa Chrystus cały i nieuszczuplony, w swej fizycznej „rzeczywistości”, obecny nawet ciałem, chociaż nie w ten sam sposób, w jaki ciała są umiejscowione w przestrzeni". (Misterium fidei, 3 września 1965 r.).

          Eucharystia to ciągła ofiara Jezusa. Chrystus nas bez przerwy zbawia, tzn. dostarcza aktu miłości. Jego miłość starcza na zbliżanie się naszych nieczystych dusz do Boga (w modelu konceptualnym ofiara Eucharystyczna Jezusa powoduje, że zbliżamy się po promieniu do Boga, czujemy Jego coraz większe „ciepło” – żar miłości, i przez to jesteśmy bardziej szczęśliwi).

           Po wieczerzy Jezus z trzema uczniami udaje się do ogrodu Getsemani. Jezus zachęca uczniów do odpoczynku, sam zaś udaje się na modlitwę. Już sam fakt, że Jezus pragnie modlitwy wskazuje, że nie jest jeszcze Bogiem. To wszystko, co pokazał dotychczas było niezwykłym darem Ojca. Bóg przysposabiał Jezusa na swojego Syna. Obdarowywał Go zdolnościami i swoją mocą. Brakowało Jezusowi jeszcze aktu wywyższenia do chwały Ojca.

niedziela, 8 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Marka cz. 28

          W kolejnej perykopie Namaszczenie w Betanii (Mk 14,3–9) rozstrzygany jest problem, czy zamiast marnować olejek na obrzęd (namaszczenie Jezusa), nie lepiej go sprzedać, a  pieniądze przeznaczyć dla biednych?

          Wiele jest osób, którzy żyją, oszczędzając na wszystkim co się da. Wychodzą oni z założenia, że nic nie powinno się marnować. Poniekąd jest to słuszne. Kiedy topiono w morzu wielkie zasoby kawy, aby nie spadła jej cena rynkowa, zamiast przekazać ją biednym krajom, to żal serce ściskał. Kiedy widać ile pożywienia marnuje się, zamiast podarować nadwyżki głodującym krajom, to również robi się przykro. Tak już jest. Są biedni i bogaci. Jezus powiedział: "Bo ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić; lecz Mnie nie zawsze macie" (Mk 14,7). Tym samym wskazuje, że czasem trzeba zachowywać się inaczej. Obecność Jezusa upoważnia do zachowań szczególnych. W życiu wiele jest uroczystości, które należy upiększyć, ozdobić. To oczywiście kosztuje, ale one są dowodem materialnym ludzkich intencji. Kiedy ofiarowuje się komuś prezent, to on nie ma mieć charakteru zapomogi, lecz jest dodatkiem, pamiątką, materialnym dowodem przekazywanych życzeń. Jestem zwolennikiem drobnych i niekosztownych prezentów. Drogie prezenty krepują i zobowiązują. Należy ich unikać. Dla mnie najcenniejszym prezentem są książki (eseje).

          Rozrzutność nie jest wskazana. "Zastaw się, a postaw się" (Konstanty Ildefons Gałczyński) jest przywarą polskiej mentalności. Skąpstwo dla siebie samego jest naganne i ma znamiona choroby. Dusigrosz, chytrus, centuś, kutwa, liczykrupa, żyła, sknera itp., to znane słowa określające ludzi, którzy dla mamony mają większy szacunek niż dla bliźnich. Warto kontrolować własne odruchy i baczyć, aby pieniądz nie zdominował życia. W gruncie rzeczy to tylko środek płatniczy i nic więcej.

          Zbliża się Ostatnia Wieczerza. Marek opisuje "Przygotowanie do Paschy" (Mk 14,12–16). Pisze o tym, jak Jezus posyła dwóch uczniów z poleceniem: "Idźcie do miasta, a spotka was człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim"  (Mk 14,13); "On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową" (Mk 14,15). Informacja jest dość nietypowa. Na Wschodzie to kobiety noszą wodę, a nie mężczyźni. Marek wiąże wieczerzę z obrzędami żydowskiego święta Paschy. Ewangelista Jan podaje odmienną chronologię  wydarzeń. Marek podkreśla, że Jezus zna przyszłość w najdrobniejszych szczegółach. Scena ta służy do pokazania możliwości nadprzyrodzonych Jezusa. Dla ówczesnych odbiorców, być może była ona potrzebna. Dzisiaj trudno uwierzyć, aby Jezus popisywał się swoją nadprzyrodzoną zdolnością. Scena ta jest historycznie wątpliwa. Jest ona zobrazowana, a nie jest faktograficznym zapisem.

          Wieczerza ma charakter odświętny. Być może Jezus wykorzystał święto Paschy, cudownego wyzwolenia z Egiptu (Wj 12,1–14). Podczas tego posiłku antycypował swoją okrutną śmierć, składając swoje życie na ofiarę w akcie czystej miłości. Wykorzystał żydowski rytuał paschalny, który przewidywał m. in. spożywanie chlebów przaśnych oraz czterokrotne napicie się wina zawartego w kielichu.  Jezus łamiąc chleb wypowiada słowa: "Bierzcie, to jest Ciało moje" (Mk 14,22). Następnie, biorąc do ręki  kielich z winem, oświadcza:  "To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana" (Mk 14,24).  W języku semickim:  "za wielu",  znaczy za wszystkich. Tym znakiem Jezus odsyła do przymierza na Synaju, gdzie Mojżesz pokropił krwią zwierząt ofiarnych lud Izraela skupiony wokół niego (Wj 24). Zdarzenie to określane jest jako ustanowienie Eucharystii. Wobec tego zdarzenia, czym jest więc Eucharystia? Z samego zdarzenia można powiedzieć, że jest znakiem przymierza pomiędzy Jezusem a Jego ludem. Podobny charakter ma chrzest. Jaka jest więc między nimi różnica?  Chrzest zwiastuje przynależność do ludu Bożego. Wraz z aktem chrztu odpuszczone zostają wszystkie grzechy. Człowiek ochrzczony zaczyna nowe życie. Eucharystia jest pamiątką Wieczerzy Pańskiej. Jak napisze Łukasz: "To czyńcie na moją pamiątkę" (Łk 22,19). Później nabierze charakteru dynamicznego. Będzie generować Dobro skuteczne. Będzie się odnawiać i będzie  stałym elementem spotkań liturgicznych. Stanie się podstawą życia Kościoła-Ciała Chrystusa. Za przyzwoleniem Boga (przez dane plenipotencje) będzie włączona do najważniejszego fragmentu Mszy – Podniesienia, czyli ponownego, bezkrwawego wywyższenia Jezusa do chwały Ojca. Eucharystia nabierze szczególnego znaku. Krew Chrystusa będzie bowiem wylana na odpuszczenie grzechów (Mt 26,28; Mk 10,45). Będzie Sakramentem, czyli znakiem ciała i krwi Jezusa. Późniejsze działania Kościoła (sobór laterański IV  1215 r.) pójdą w kierunku ustanowienia w Eucharystii faktycznego ciała i krwi Jezusa (transsubstancja). Za dowód swojej słuszności wskazują cuda eucharystyczne, podczas których ukazuje się krew ludzka (grupa AB). To nadużycie.

          Kościół katolicki wskazuje realną obecność Ciała i Krwi Pańskiej w sakramencie (czyli w znaku) chleba i wina.  Uwaga «w znaku» wyjaśnia istotę zjawiska. Unika się też pewnej powszechnej magiczności sakramentu (J. Ratzinger).