Przyznaję, że nie mam dostępu do źródeł świadczących, że Ewangelia Marka jest chronologicznie najstarszą z czterech ewangelii. Dysponuję jedynie wiedzą akademicką. Według mojego rozeznania zajmuje raczej miejsce drugie. Wielokrotnie już przeprowadzałem rozważania na ten temat. Podpierałem się jedynie ewangeliami. Przy perykopie Wobec Wysokiej Rady (Mk 14,52–65; Mt 26,57–68) nachodzą mnie podobne rozterki. Perykopy Marka i Mateusza są tak podobne, że nietrudno zgadnąć, że z jednego źródła pochodzą. Pomijam treść perykopy, którą omówiłem przy egzegezie Ewangelii Mateusza. Zatrzymam się na fragmencie, który opisuje rozmowę Jezusa z najwyższym kapłanem Józefem Kajfaszem. Kapłan zapytał: "Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn (Boży) Błogosławionego" (Mk 14, 61; Mt 26,63). Już w pytaniu zadziwia, że Żydzi kojarzą mesjasza z Synem Bożym. Raczej uważano, że Pomazaniec (Mesjasz) ma być wybrańcem Boga, ale nie synem. Wydaje się, że jest to już interpretacja teologiczna, opracowana po śmierci Jezusa i włożona w usta kapłana. Jezus odpowiada: "Ja jestem", i nie chciał nic więcej powiedzieć. Trudno wyobrazić sobie, że po tak lakonicznej odpowiedzi Jezus będzie cytował psalm: "Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi" (Ps 110(109)). Badanie hermeneutyczne i egzegetyczne Ewangelii Mateusza wykazały, że autor, gdzie mógł, przywoływał wersety ze Starego Testamentu. Z tego wynika, że pierwotnym autorem tej perykopy musiał być Mateusz. Marek skorzystał z Ewangelii Mateusza. Przepisywał treść lekko ją retuszując.
Bardzo podobne są kolejne perykopy, które potwierdzają moją tezę. Piotr zapiera się znajomości z Jezusem. Czyni to trzykrotnie. Przyczyną jest nie strach przed konsekwencjami, bo Piotr należał do twardych mężczyzn, ale poczucie zdrady przez swego ukochanego Mistrza. Piotr czuje się oszukany przez Jezusa. Uczucie przysłania mu rozum. Jest jakby w obłędzie. Myśli, to niemożliwe. Przecież Mistrz sam mówił, że jest z Nim Ojciec Niebieski. Piotr przez chwilę stracił wiarę we wszystko. Ziemia usunęła mu się spod nóg. Zapierał się tego Jezusa, bo znał innego. Piotr przeżywał wielką tragedię. Był na granicy postradania zmysłów. Jego zaparcie było odruchem obronnym.
Kiedy Jezusa ukrzyżowano, rzucono los o Jego szatę. Widać była cenna, wartościowa. Czy Jezus należał do bogatych czy biednych? Niewiele jest o tym informacji w Pismach. Droga szata wskazuje, że nie należał do ubogich. Można być bogatym i służyć biednym.
Na krzyżu napisano: "Król Żydowski" (Mk 15,26). Jezus nie chciał być ani królem, ani mesjaszem. Został jednym i drugim. Życie niejednokrotnie narzuca człowiekowi rolę i misję, o której nigdy nie marzył. Takie zadanie trzeba również wypełnić. Przeważnie jest ono szczególnie obłożone i niewdzięczne. Ci, którzy stali pod krzyżem przeklinali Jezusa i drwili z Niego. Ukrzyżowano Go również pomiędzy złoczyńcami.
Marek powtarza po Mateuszu scenę konania. Jezus zawołał donośnym głosem: "Eloi, Eloi, lama sabachthani, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił" (Ps 22 (21)). Czy Jezus wypowiedział te słowa naprawdę, czy są one wstawką autora? Trudno powiedzieć. Autorzy chcieli, aby ich dzieła miały charakter też liturgiczny.
Wierni stale popełniają błąd zapominając, że ewangelie nie są księgami historycznymi. Ich siła przekazu powoduje, że wierzy się w każde jej słowo i przyjmuje się literalnie każdy jej aspekt. Nie ukrywam, że sam poddaję się urokowi ewangelii. Kiedy nie trzeba mówić o historiografii, to dusza i umysł dają się ponieść tym słowom.
Faktem historycznym jest, że Jezus umarł na krzyżu. Umarł Wielki Człowiek. Z chwilą śmierci nastąpiło wydarzenie nadprzyrodzone: "zasłona przybytku rozdarła się na dwoje" (Mk 15,38; Mt 27,52). Poruszyło się coś w sercach nie tylko wierzących. Osoba niewierząca (setnik) pierwsza uznała Boskość, Jezusa: "Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym" (Mk 15,39). U Marka chrzest i śmierć Jezusa wyznaczają początek i zakończenie Jego ziemskiej misji. Poza poruszeniem serca, nic specjalnego się nie wydarzyło. Zapadła cisza i smutek. Jezusa pochowano w grobie kupionym przez Józefa z Arymatei.
Akt chwały Boga, wywyższenie na krzyżu, usynowienie przez Boga odbyły się bez ludzkich świadków. To uroczystość niebiańska, nadprzyrodzona. Człowiek dopiero dowie się o tym i odczyta ze stanu Prawdy. Jezus wkroczył w przestrzeń wiary. Poza duszami w niebie nie ma świadków wydarzeń. Ci, którzy nie wierzą będą mieli dowód w faktograficznym opisie śmierci Jezusa. Umarł Człowiek. Ci, którzy wierzą będą mieli dowody wyryte w swoich sercach. Tak rozpoczęła się wiara chrześcijańska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz