Łączna liczba wyświetleń

piątek, 6 grudnia 2024

Ewangelia wg św. Marka cz. 26

           Zamysł Jezusa do Ofiary Odkupieńczej pociąga za sobą współudział innych ludzi. To niezwykłe związanie spraw boskich z ludzkimi. Odkrywa się nowa tajemnica Boga. Człowiek należy do rodziny Stwórcy. Jest Bożym Dzieckiem. Na krzyżu będzie cierpiał Jezus, a poza krzyżem Jego uczniowie. Jezus nie tai przed nimi prawdy: "Wydawać was będą sądom i w synagogach będą was chłostać. Nawet przed namiestnikami  i królami stawać będziecie z mego powodu" (Mk 13,9); "Najpierw jednak musi być głoszona Ewangelia wszystkim narodom" (Mk 13,10). Nowa Ewangelia to radosna wiadomość, że Jezus otrzymał chwałę Ojca. Człowiek sięgnął po boskie atrybuty. Człowiek stał się wielki. Za to przyjdzie zapłacić również uczniom. Czy to było godziwe wobec tych, którzy mieli inną nadzieję, idąc za Jezusem? Jezus narażając swoich uczniów na straszne chwile, jednocześnie otoczył ich swoją opieką duchową: "A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie martwcie się przedtem, co macie mówić; ale mówcie to, co wam w owej chwili będzie dane. Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty" (Mk 13,11).

          Ktoś powie, dziękuję za taką pomoc. Co mi przyjdzie z opieki duchowej, gdy cieleśnie poniosę szkodę. To prawda, ale stanie się rzecz niezwykła. Uczniowie z własnej woli poddadzą się losowi, aby uczestniczyć w Męce Pańskiej. Od śmierci Jezusa upłynie wiele czasu, zanim uczniowie będą prześladowani. Każdy będzie miał możliwość ucieczki. A jednak wszyscy pozostaną. To dowód, że w końcu pojmą, o co w tym wszystkim chodzi. Zrozumieją też własną w tym rolę. 

          Marek pisze: "Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty" (Mk 12,11). Kto to jest?  Przecież jeden jest tylko Bóg i nie ma innego? To jeden i ten sam Ojciec Niebieski w Akcie działającym. O, jak niezręczne jest to pojęcie (Duch Święty), które czyni zamieszanie. Sugeruje inną, samodzielną Osobę. Boże, wybacz ludzkości skłonność do adaptowania starych, jeszcze przedjudaistycznych poglądów religijnych na temat troistości bóstw, kiedy królował politeizm.  

          Uczniowie będą prześladowani nie tylko przez okupanta (Rzymian), ale doznają przykrości od narodu żydowskiego i własnych rodzin: "Brat wyda brata na śmierć i ojciec swoje dziecko; powstaną dzieci przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. I będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia" (Mk 13,12–13). Autor na końcu pisze: "Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" (Mk 13,13).

          W następnej perykopie Marek korzysta z formy apokaliptycznej: "A gdy ujrzycie ohydę spustoszenia" (Mk 13,14). Prawdopodobnie ohydą jest tu posąg bóstwa pogańskiego postawionego w świątyni żydowskiej za sprawą Antiocha IV Epifanesa. Formuła apokaliptyczna rządzi się własnymi prawami. Autor chce przekazać dramat, jaki wkrótce nastąpi (w 70 r.). Świątynia i Jerozolima zostaną zburzone. Zło, jakie zacznie się dziać, zostanie przerwane za sprawą Boga: "I gdyby Pan nie skrócił owych dni, nikt by nie ocalał" (Mk 13,20). Jest to sygnał, że Bóg, choć nie determinuje życie człowieka, to ma go w swojej Opatrzności. Jak pisze autor Ewangelii Marek: "Ale skrócił te dni z powodu wybranych, których sobie obrał" (tamże). Można postawić pytanie, czy Bóg interweniuje w życie ludzkie czy nie? Odpowiedzieć można na dwa sposoby. Nie interweniuje w życie konkretnego człowieka (poza wyjątkami), ale ma wpływ na historię. 

          Zburzenie Jerozolimy w 70 r. w  wojnie (w latach 66–73) oraz po drugim powstaniu żydowskim (w 132–135 r.) państwo żydowskie przestało istnieć.   Za Antoniusza (w 197 r. i 351–352 r.) w Palestynie wybuchły kolejne powstania żydowskie. Zostały one szybko stłumione. Od tego czasu nie ma już państwa żydowskiego. Na jego terenach  osiedlały się inne narody (palestyńskie, arabskie).  Można postawić pytanie, czy dzisiejszy Żyd posiadający np. paszport amerykański, lub innego kraju, ma prawo upominać się o dawne ziemie przodków? Jak uczy historia, raczej nie. A jednak mocarstwa światowe po II wojnie światowej uczyniły precedens. Bez zgody autochtonów  (tubylców rdzennych mieszkańców) powołały w 1947 r. państwo izraelskie do istnienia. Skutki tego są żałosne do dnia dzisiejszego.

          Czy naród żydowski nie ponosi wielkiej kary za swoje uczynki? Przyglądając się historii można powiedzieć, że tak. Czy faktycznie Żydzi zasłużyli na tak wielowiekowe cierpienia? Bóg nikogo nie karze, ale osłabiona została relacja z Bogiem. Żydzi muszą sami martwić się o swój los. Łaski Boga jest jak na lekarstwo. Zamysłem Boga jest jedna owczarnia. Uwypuklanie szczególnie narodu żydowskiego, jak to miało miejsce w historii, nie jest już potrzebne. Być może chodzi tu o zamysł wymieszania ludzkości na świecie. Utrzymywanie konklaw narodowych (Żydzi, islam) nie przyspieszy ogólnego zjednoczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz