Teoria Wielkiego wybuchu przekazuje informację, że Świat
miał swój początek. To suponuje, że była jakaś przyczyna sprawcza, ale ona
mogła wynikać z procesów np. cyklicznych. Światy mógłby powstawać i ginąć
wielokrotnie. Gdyby tak było, to świat byłby w chaosie, bo nie było żadnych
praw, które by świat porządkowały. Wielki Wybuch był osobliwością, chwilą w
której nie były znane mechanizmy twórcze. Naukowcy przyjmują, że od tej chwili
zaczęły funkcjonować prawa przyrody, które, być może, są podobne do znanych
obecnie. Pojawiła się energia, która rozpoczęła ewolucję Świata. Można domyślać
się tylko, jak to wyglądało. Ogromna energia, skupiona niemal punktowo, zaczęła
rozchodzić się promieniście we wszystkich kierunkach, określając przestrzeń świata. Pojawiły się pierwsze konglomeraty
materii, cegiełki budujące świat materialny. Projektant Świata nadał jemu bieg. Można domyślać się, że była
to Przyczyna inteligentna o możliwościach nie do zrozumienia. Po ludzku, można
powiedzieć, że dzieło stworzenia było podyktowane wolą. Z dzisiejszej
perspektywy można ująć ten akt stwórczy uczuciem dobrym zwanym po ludzku
miłością. Tym aktem ujawnił się sam Stwórca, który jest tylko Istnieniem. Każda
powstała cząstka dowodzi, że istniała Przyczyna, nawet dla rozumnych stworzeń,
niepojęta. Dopiero człowiek opisał proces stworzenia dobierając i tworząc
pojęcia. Próbował opisać to, co było dla niego niepojęte. Stwórca stwarzając świat sam zaangażował
swoje jestestwo w dzieło stworzenia. Zostawił w każdej części swojego dzieła
ślad swojej obecności. Po miliardach lat hagiograf opisze tę Prawdę w obrazie
słów Boga przemawiającego do Mojżesza: "Jestem, który Jestem" (Wj 3,14). Tymi słowami przekazał
Prawdę swojej Istoty. On istnieje przez
działanie. To ludzka pomysłowość ubierze Boga w byt istnienia, ale to tylko
przymiarka i próba Objawienia Boga, aby rozum ludzki mógł zrozumieć, wyobrazić
sobie Go na ludzki sposób. Stwórca dysponował wolą i mocą. Narzucił reguły gry.
Każda próba opisu Boga kończy się Jego profanacją. To Prawda ludziom nieznana.
Trzeba się z nią pogodzić. To wiara, która dla niektórych jest zasadna. Dla
mnie wynika z logiki: każdy skutek ma swoją przyczynę. Ten imperatyw
logiczny jest dla mnie wystarczający. Wiara zamienia się w wiedzę. Wiara w
Stwórcę jest moją akceptacją. Tego nie można zburzyć, odrzucić, bo logika jest
drogą rozumowania i zrozumienia. Świat został stworzony, Bóg istnieje. Dalszą
konsekwencją wiary jest odpowiedź, czemu to ma służyć, Jaki jest cel powołania
świata. Czego Stwórca oczekuje od swoich rozumnych stworzeń. Można się
domyślać, że tego samego co Nim kierowało – miłości. To uczucie jest jedynym
rozsądnych wytłumaczeniem woli stworzenia. Uczucie miłości jest dla istot
rozumnych sztandarem, drogą, celem. Stwórca postawił to uczucie na pierwszym
miejscu swojego paradygmatu. Sam niejednokrotnie usuwa się w cień, aby dla
wszystkich najważniejsza była miłość. Teolodzy wychodząc Stwórcy na przeciw
nazwali Go, że On sam jest tą Miłością. To miłe, ale każda próba ubytowiania
Stwórcy jest skażona ludzkim pojmowaniem Świata. Bóg stworzył Świat na swoje podobieństwo, i jest to zrozumiałe.
Tym samym człowiek jest istotą niezwykłą. Teolodzy nazywają ludzi dziedzicami
Boga. To zobowiązuje do właściwych postaw. Należy swoje życie ukierunkować na
koncepcję Stwórcy. Jemu zawierzyć, bo w Nim jest cała nadzieja.
Filozoteizm (inaczej wiara rozumna) jest propozycją nowego oglądu wszystkich aspektów naukowych i religijnych za pomocą naturalnego światła rozumu, pod kątem znanych praw przyrody, logiki i podejścia filozoficznego z uwzględnieniem wiary w istnienie Stwórcy świata (Boga) oraz Jezusa Chrystusa jako pełne Wcielenie Boga (Akt działający) w istotę ludzką.
Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 30 czerwca 2020
poniedziałek, 29 czerwca 2020
Masa, ładunek
Często pojęcie ciężaru jest mylone z masą. Dlaczego? Bo
każda rzecz kojarzy się z jej wagą, z trudem jej przenoszenia. Tymczasem ciężar
jest przymiotem wtórnym i zależny od miejsca pomiaru. Masa jest przymiotem
własnym i jest niezależna. Jej wielkość jest podyktowana wielkością
oddziaływania pomiędzy najmniejszymi
składnikami materii. Masa jest przejawem niewidocznego dynamizmu. Jest
cała zależna od energii wewnętrznej. Masa jest oddziaływaniem, a nie wartością
związaną z samoistnym istnienia materii. To oddziaływanie z polem Higgsa nadaje
masę cząstkom elementarnym. Masa jest
jakby oporem stawianym ośrodkowi (polowi Higgsa). Zależność masy od energii
doskonale widać przy rozpatrywaniu defektu masy (łączna masa jądra atomowego
< od sumy mas składników jądra). Widać to przy układach związanych, w
których masa całego układu jest mniejsza od poszczególnych składników. Część
masy zostaje zużyta do związania składników. Masa ma związek z grawitacją, jest
też źródłem grawitacji. Jej oddziaływanie rozchodzi się w nieskończoność. Co
prawda w dalszej odległości zanika, ale nie ma granic. Masa zależna jest od
ruchu ciała. Może wzrastać i zniżać do wartości masy spoczynkowej. Masa ujawnia
się w oddziaływaniach silnych i słabych wewnątrz jądra atomowego.
Dynamiczne pochodzenie masy wyklucza jej samoistne
istnienie. Materia nie istnieje, jest tworem energetycznych. Materialiści mają
niemały kłopot, bo znika ich główny postulat, że materia była zawsze.
Słuszniejsza wydaje się teza, że materia jest tylko wytworem i nie ma statusu
bytu wiecznie istniejącego. Byt jest pojęciem wtórnym do ukształtowanego
energetycznie obiektu. Filozofia klasyczna musi przedefiniować swoje podstawowe
pojęcie ontologiczne.
Na istniejący twór materii nakłada się kolejny
przymiot, a mianowicie ładunek elektryczny, tak samo tajemniczy co masa.
Istnienie ładunku nie ma do tej pory wytłumaczenia. Uczeni wiedzą, że istnieje
i korzystają z jego właściwości, nie znając jego istoty. Ładunek podobnie
generuje pole oddziaływania podobnie jak masa. Ładunek ma wartość albo dodatni,
albo ujemny. Wzajemna relacja między nimi stwarza nowe możliwości dla bytów
materialnych. Ładunek można zneutralizować innym o przeciwnym znaku, ale nie
można ładunku zlikwidować. Przykładem jest wieczny ładunek protonu, czy
elektronu.
Z
istnienia powyższych przymiotów można rozeznawać koncepcję Stwórcy i siłę Jego
zdolności. Jego przymioty
– wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego
dzieła (Rz 1,20).
niedziela, 28 czerwca 2020
Gra warta trudów życiowych
Na blogu http://swieckiteolog.blogspot.com Instytutu
filozoteistycznego nieznany internauta (czytelnikbloga) napisał: "Tak
myślę, że Bóg nie jest ideą ale istnieniem i rzeczywistością". Uwaga ta była, jak sądzę, spowodowana treścią w temacie "Piękna
natura Boga" z dnia 10.12.2019: "Mając w ręce wartościową literaturę, można zachwycać się jej treścią,
albo fenomenem twórczym. Podobnie można doszukiwać się dowodów na istnienie
Boga, zgłębiać Jego przymioty, naturę albo fascynować się ideą która
jest z Nim związana."
Jak sądzę, czytelnik nie zapoznał się z moim całym poglądem na temat istnienia
Stwórcy. W wykładzie: "Koncepcja Syna Człowieczego" z dnia
02.8.2018 napisałem: "Prawdą jest, że w umyśle ludzkim, co prawda,
rodzi się pojęcie Boga, ale nie jest
indywidualnym projektem ludzkim, a odczytaniem prawdziwie
istniejącego Boga". Innych cytatów nie przywołuję, bo niosą tę
samą wartość tematyczną. Istnienie Boga można wydedukować z istniejącego
stworzonego Świata jako Przyczyny sprawczej: "każdy skutek ma swoją
przyczynę", natomiast w umyśle ludzkim tworzy się idea Boga jako
produkt przemyśleń i odczuć. Odczucia spełniają ogromną rolę, bo są narzędziami
duchowego odczytania Boga.
Trzeba to wyjaśnić. Bóg stworzył narzędzia stwórcze i
określił prawa przyrody. Tchnął swoją moc w postaci energii. Ona to przez
określone przez siebie prawa ewoluowała, budując świat materialny, powodując
jej przeobrażenia do stanu obecnego. W tym dziele pojawiła się istota rozumna –
człowiek. W człowieku zaszczepił zasady moralne (wiedza wlana), które
umożliwiły szukanie Dobra Najwyższego, w tym Boga samego. Mówiąc o idei Boga
mam na myśli umiejętność dotarcia do Prawdy Absolutnej. Obecna neurologia
wypowiada się o mechanizmach neurologicznych w sprawach religii, podpowiadając,
że religia kształtuje się w ludzkim umyśle. Tak, mówi prawdę, bo Bóg dał
człowiekowi narzędzia epistemologiczne.
Myli się ten, kto uważa, że Stwórca powinien spełniać
wszystkie oczekiwania człowieka. Rozpatrując ten temat trzeba wyjść od
odczytania, jakie są oczekiwania Boga względem człowieka, a nie odwrotnie.
Ciągłe pretensje do Stwórcy, że nie
zabezpieczył ludzkość przed kataklizmami są dowodem niezrozumienia istoty
zagadnienia. Musimy pamiętać, że człowiek został powołany wg boskich koncepcji,
a nie ludzkich. To ludzkość powinna się podporządkować woli Bożej. To tylko
wspaniałomyślność Stwórcy dopuszcza sprzeciw Bogu przez dar wolnej woli. Za tę
pozorną determinację Bóg obiecał i
zabezpieczył człowiekowi wieczność. Gra warta trudów życiowych.
sobota, 27 czerwca 2020
Kształt elektronu, protonu
Tam gdzie nie można dotrzeć bezpośrednio do obiektu należy
stosować sztuczki intelektualne, modele konceptualne, porównania i analogie.
Metody te można stosować do odpowiedzi na pytanie: jaka jest struktura (wygląd) najmniejszych cząstek materii.
Wiadomo, że nie ma urządzeń które by pozwoliły sfotografować kształt np.
elektronu, protonu, czy kwarku. Nie pozwala na to zasada Heisenberga. Niemniej
intrygujące jest dalej pytanie, jak wygląda najmniejsza cząstka materii.
Do postawienia tezy korzystam z wielu wypowiedzi wybitnych
uczonych, fizyków. Np. Elektrony i protony należy uważać za skondensowane
zbiorniki energii (Sir Jame Jeans). Jak wielokrotnie pisałem, materia nie
istnieje jako oddzielny substytut, ale jest tworem energetycznym. Energia w
rozważanej konfiguracji przyjmuje odpowiednie parametry materii. Stawiam tezę,
że każda najmniejsza cząstka materii jest mikroskopijnym tworem w którym panują
procesy kształtujące zlepek energetyczny. Taki zlepek może być stojącą falą
elektromagnetyczną w obiegu zamkniętym, struną lub inną postacią. Obieg
zamknięty fali powodowany jest hipotetyczną punktową czarną dziurą wokół której biegnie fala elektromagnetyczna
(nośnik energii) po torze zamkniętym. Sama hipotetyczna czarna dziura może być
silnym odkształceniem i fluktuacją pustej przestrzeni (John Wheeler). Taka
postać cząstki nie ma zaznaczonej granicy, kształtu i ma postać rozmytą. Może
ujawniać swoją obecność w obszarze niepunktowym (zgodnie z zasadami fizyki
kwantowej). Cząstki elementarne charakteryzują się przez tzw. liczby kwantowe.
Jedną z nich jest spin. Zgodnie z mechaniką kwantową spin obrazuje wygląd
cząsteczki z różnych stron. W latach 70 ubiegłego wieku powstała teoria strun
dotycząca struktury materii – nie do końca potwierdzona, z założenia bardzo
interesująca. Według niej, każda cząsteczka składa się z maleńkiej,
jednowymiarowej pętli. Każda cząstka zawiera wibrujące, oscylujące, tańczące
włókno, przypominające nieskończenie cienką gumkę, które fizycy nazwali struną.
Drgania strun wywołują cztery siły kwantowe – grawitację, pole
elektromagnetyczne, silne i słabe oddziaływania jądrowe. Teoria strun zakłada,
że przestrzeń, w której żyjemy, ma co najmniej 10 wymiarów, przy czym, trzy
wymiary przestrzenne oraz czas są wymiarami otwartymi, natomiast pozostałe
wymiary są zakrzywione do rozmiarów subatomowych.
Wszystkie cząstki, tego samego rodzaju, tworzyły się
według tej samej reguły. Niezależnie w którym kierunku ulatywały, były
takie same! Już na tym etapie widać wyraźnie, że istniała jakaś Myśl,
Koncepcja. "Mówi głupi w swoim sercu: «Nie ma Boga»" (Ps
53,2).
czwartek, 25 czerwca 2020
Nie lękajmy się
Wczorajszy wpis może sugerować, że propaguję całkowite
podporządkowanie się bożej koncepcji, Jego widzi mi się, poddaństwo, które z
założenia jest pejoratywne. Nie. Jestem przykładem, jak niegdyś Jakub
lub Abraham, którzy "walczyli" z Bogiem i bronili swoich racji.
Stwórca, jak donosi Pismo Święte, chwali tych, którzy wykazują się charakterem,
którzy mają coś do powiedzenia, którzy nie są tłem i są osobami wyrazistymi.
Tylko tacy mogą być Jego dziedzicami, którzy nie lękają się. Historia pokazuje
przykłady, że Bóg sprzyja odważnym, twórczym. Tylko tacy mogą współuczestniczyć
w twórczej koncepcji rozwoju Świata. Tylko tacy mogą zmieniać i udoskonalać
zamysł Boga. Bóg stworzył podkład i zarysy Świata, nie we wszystkim doskonały.
Od człowieka zależy jak potoczą jego dalsze losy. Człowiek ma w sobie moc i
wolną wolę. Przez nierozwagę i pychę może też świat ukierunkować ku zagładzie,
jak w przykładzie budowy wieży Babel.
Gdyby nie mój upór nie byłbym tym kim jestem. Zawsze
miałem swój wytyczony cel i pragnienia jego spełnienia. Nie lękam się
krytycznie wypowiadać się o rzeczach uznawanych za święte i tabu. W modlitwach
wykrzykuję do Boga ludzkie i swoje pretensję. Traktuję Boga jak ojca, któremu
można powiedzieć szczerze niemal wszystko. Oczywiście przy zachowaniu pewnej
kultury i norm etycznych. Przekraczając granice nie osiągnie się swojego celu.
Przykładem jest targowanie się Abrahama z Bogiem o uratowanie mieszkańców
Somory. Abraham celu nie osiągnął, ale pozostał dla nas przykładem. Bóg
tak umiłował swoje stworzenie, że wcielił się w jego ciało. To znak, że
uznał człowieka za szczyt swojego stworzenia. Ta nobilitacja daje nam pewne
przyzwolenia i prerogatywy. Nie lękajmy się.
środa, 24 czerwca 2020
Wyjątkowość
Człowiek jako istota rozumna ma tendencję oceniania
własnej osoby, postaci, wyglądu względnie innych przedstawicieli tego samego
gatunku. Uważa, że nieodbieganie od przyjętych norm jest dla niego bezpieczne.
Tymczasem dla Stwórcy każdy człowiek jest wyjątkowy. Gdyby przyjąć boski
punkt widzenia, to nie byłoby kompleksów, stresów. Każdy czułby się sobą i
jedynym. Jestem taki, a taki. Oprócz wad mam takie, a takie talenty. Jestem
niepowtarzalny. Takie podejście do swojej osoby jest też aktem pokory ("takim
mnie Boże stworzyłeś") wobec Stwórcy. Sęk w tym, jak najlepiej
wykorzystać własne uposażenie i posiadane talenty. Co mogę uczynić najlepiej
jak umiem? Podejście takie jest
przykładem roztropności i mądrości życiowej, "głową muru nie przebijesz".
Mądrość polega na tym że przyjmuje się, co jest nam dane i dla nas dostępne.
Nie każdy może być Einsteinem, miss piękności, albo uczonym.
Żyła niegdyś pewna zakonnica, imienia nie pamiętam, która
bolała nad tym, że niczego nie może się nauczyć. Pragnęła świętości, ale czuła,
że nie ma potrzebnych do tego narzędzi. Niczym nie mogła się wykazać. W
mądrości swojej, i odczytu głosu Bożego w swoim sumieniu postanowiła być po
prostu dobrą dla wszystkich. Osiągnęła swój cel i została świętą. Jej przykład
dowodzi, że wszyscy mamy szanse zbliżyć się do swojego Stwórcy. I tego życzę nam
wszystkim.
wtorek, 23 czerwca 2020
Aby zrozumieć
Aby zrozumieć Świat i własne istnienie należy odpowiedzieć
sobie na pytanie: "jaka jest koncepcja Stwórcy dotycząca Jego dzieła
stworzenia"? Samo Jego milczenie jest wymowne. Właśnie w tym
milczeniu należy szukać odpowiedzi. Wydaje się, że Bóg dając człowiekowi własną
wolę ograniczył swoją ingerencję w życie człowieka. Czyni to jednak wyjątkowo
dla innych, sobie znanych celów. Pozostawienie człowieka samemu sobie jest z
jednej strony przykre, a z drugiej jest nobilitacją jako samodzielnego tworu
bytowego, obdarzonego inteligencją. Człowiek jest sam sobie panem w sensie
woli. Od niego samego zależy jego los. Warunkują go jednak ograniczenia bytowe,
losowe. Te ograniczenia i losowość zdarzeń są po to, aby świat nie był
jednorodny i przez to nudny.
Człowiek ma wolność organizowania sobie życia. Od samego
początku przedstawia go na swój sposób, siłą swojego intelektu. Stwórca
zakorzenił w każdym inteligentnym stworzeniu dar Jego odczytywania. To z tego
powodu powstały na świecie różne obraz wiary – religii.
Na dobre intencje nałożyły się partykularne ludzkie
interesy, które zniekształcają obraz wiary. Wszystkie religie są karykaturą
Prawdy. Odpluskwianie ich z naleciałości jest szalenie trudne i wymagają
głębokich relacji duchowych. Prawdy należy szukać głęboko w sobie. Wydobywać
tylko te, które są warte wiary i zastanowienia się. Prawdę faktograficzną
poznamy po przekroczeniu tych ograniczeń bytowych. Kto za życia poznał zasady
transcendencji, ten jest wybrańcem Boga.
Czy można mieć pretensje do Stwórcy. Po ludzku można
powiedzieć, że można mieć pretensje, ale nie nam jest rozstrzygać o woli Boga. Tak
Bóg umiłował świat, że stworzył go według własnej woli i własnej koncepcji.
My jako stworzenia możemy być tylko wdzięczni, że dane nam jest istnieć. Możemy
zaufać, że sens istnienia jest dobrem, z którego możemy czerpać radość.
Inny punkt widzenia jawi się jako koszmar bezsensu
istnienia, a to by przeczyło boskim przymiotom dobra Miłości i Jego
Miłosierdzia.
poniedziałek, 22 czerwca 2020
Wybory prezydenckie 2020
Przez toczące się spotkania wyborcze udziela mi się
niezdrowa emocja kosztem zdrowia. Wiem, że moje możliwości są ograniczone do
jednej wypowiedzi wyborczej. To za mało, a zarazem tak wiele. Liczą się
wszystkie oddane głosy. Jak mówi przysłowie: "od ziarnka do
ziarnka uzbiera się miarka".
Mam świadomość, że w historii nie było idealnej władzy i w przyszłości małe są
na to szanse, ale trzeba wybierać mniejsze zło. Nie jestem naiwny. PO na swoim koncie ma wiele złych podjętych
decyzji. Choć państwo nie dotrzymało obietnicy i pozbawiło mnie 6 m-cy
emerytury (mogłem się ubiegać o nią po ukończeniu 65.5 lat (?!), to i tak
uważam, że dla kondycji państwa wydłużenie czasu pracy było zasadne.
Społeczeństwo żyje dłużej i jest zdolne dłużej pracować. Po za tym, dłuższa
praca ma wpływ na wielkość emerytury. Obecnie żyje się jeszcze nie najgorzej,
ale państwo jest straszliwie zadłużone. To nie sztuka rozdawać pożyczone
pieniądze! Nasze wnuki będą je spłacać przez wiele lat. Obecną władzę i prezydenta oceniam bardzo
krytycznie. Szkoda, ze tego podobnego nie dostrzega 40 % społeczeństwa. Mam żal
do rodaków. Nie patrzą przez pryzmat dobra państwa, tylko własnych kieszeni.
Tak łatwo kupić wyborców!
Obecni kandydaci na prezydenta wykazują dobrą wolę
poprawności. Ja zaufam Rafałowi Tczaskowkiemu, choć udaną kampanię mają Szymon
Hołownia, Władysław Kosiniak Kamysz i
Robert Biedroń. Ich kampanie są ciekawe i pouczające. Od nich unosi się zapach
normalności. O obecnym prezydencie nie
powiem miłego słowa – zamilknę. Ciekaw jestem, czy obecna władza nie ma poczucia
historycznej przegranej.
To co mnie boli, to wielka przegrana polskiego Kościoła.
Dał się wciągnąć w polityczne meadry. Gubi go pycha, hipokryzja i pazerność.
Zagubił swoje przesłanie. Pozbawił wielu dotychczasowych relacji. Wielu odeszło
od tej instytucji. Jak ślepy prowadzi ślepego, to nie może to się skończyć
dobrze.
Zachęcam do właściwego wyboru i normalności politycznej.
czwartek, 18 czerwca 2020
Prywatny argument istnienia Opatrzności
Od 2017 roku borykam się z ogromnym długiem, który ma swoje
źródło w nieroztropnej miłości
rodzicielskiej. Przez wielu jestem obarczany winą i otrzymuję krytyczne głosy
potępienia. Nie wszyscy mnie opuścili. Za sprawą Opatrzności Bożej, który
wspiera mnie nie tylko nadzieją, ale materialnie przez ludzką anielską służbę ratuję
swoją majętność i dorobek życia. Po 2.5 latach ogromnego wysiłku wyrzeczeń
poznałem wiele tajemnic bożego zamysłu. Już dziś mogę potwierdzić, że czuję się
Jego ukochanym dzieckiem. To mnie wzmacnia do dalszej pracy i dalszego
wysiłku. Największą dla mnie wartością jest przybliżenie się do prawdy, istoty
rzeczy (Kant). Choć oślepiony w jednym oku, słaby na ciele, dalej pracuję,
studiuję, poznaję i wyrywam Bogu Jego tajemnice. Ciągłe poznawanie stało się
sensem mojego życia. Przy tym zachowuję całkowitą wolność woli mimo utraty
zdrowia. Wszystko co mnie przykrego spotkało w życiu stało się węgłem mojej
dojrzałości. Mam odwagę przyznać się, że nie zawsze postępowałem w życiu
roztropnie, a mimo tego bilans jest dodatni. Ktoś nade mną czuwa. Dlaczego? Bo
przy wszystkim błędach jakie popełniłem zawsze Jemu zawierzałem. Karmiłem się
Jego istnieniem, Jego ideą dobra. To jest moją modlitwą i trwaniem przed Nim.
To co sobie sam przypisuję za dobro, to fakt, że nigdy nie
przestałem kochać tych, co przyszło mnie pokochać. Nie znaczy, że obce mi
uczucie niechęci. W latach młodzieńczych nienawidziłem komuny w Polsce. Tak
teraz jestem bardzo krytyczny do obecnej władzy. Niech odejdą w niepamięć!
Ubolewam, że Kościół, któremu służyłem (wiele lat śpiewałem
w chórze kościelnym) i byłem wierny przez lata młodości, całkowicie mnie
rozczarował. Może dożyję nowego aggiornamento Kościoła, bo jest on, po prostu, wiernym potrzebny.
środa, 17 czerwca 2020
Aby stać się prawdziwym Jego dziedzicem
Sam fakt wierzenia jest aktem nieroztropnym, bo można
przyswoić sobie cudze negatywne idee, myśli, zwyczaje. Stąd powstało wiele
sekt, których los kończył się tragicznie. W ramach religii
judeochrześcijańskich wiara w istnienie bytów osobowych aniołów i szatana stała
się przedmiotem kultu. Dochodzi do paradoksów, że byty te, dla wierzących w
nie, stanowią większą wartość aksjologiczną niż sam Stwórca.
Nie narażając się na te pomyłki swoją akceptację istnienia
Stwórcy przyjąłem z dostępnej wiedzy, filozofii i obserwacji Świata.
Najmocniejszym argumentem postawionej tezy istnienia Stwórcy są uniwersalne
prawa fizyczne (Krzysztof Meissner ur. w 1961 r. – polski fizyk teoretyk,
profesor doktor habilitowany nauk fizycznych, specjalista w zakresie cząstek
elementarnych), które porządkują naturalny chaos przypadkowego istnienia. Jeżeli
przyjąć, że istnieje od dawna świat materialny, to rozumnie nie ma argumentu,
aby on sam się zorganizował. Rysuje się on jako jednolita rozproszona masa, i
rozproszona energia.
Prawa przyrody narzucają porządek, wyznaczają kierunek
zmian, są twórcze. Jeżeli istnieją, to mają swojego inteligentnego Autora. Ten
Autor ma zdolność wprowadzić je w świat. Prawa ujarzmiają cokolwiek pojawia się
na świecie. Zarazem są dowodem istnienia Stwórcy i transcendencji. Stwórca musi
pochodzić z zewnątrz świata (stąd pojęcie transcendencji).
Drugim mocnym argumentem istnienia Projektanta świata jest
jego koloryt, piękno kształtów. Stwórca nie tylko jest wspaniałym inżynierem
ale znawcą piękna, estetyki. Można powiedzieć, że Bóg jest koneserem.
Mniej przekonywującym argumentem jest nieoznaczoność, która
króluje w świecie. Dla znawców przedmiotu jest przykładem, że Stwórca ma swoją
koncepcję i używa różnorodnych narzędzi do osiągnięcia dla nas nieznanych do
końca celów.
Stwórca ujawnił swoją główną koncepcję ożywiając materię
nieożywioną i doprowadzając do wykreowania się drogą ewolucji istoty rozumnej –
człowieka, równego Bogu.
Stwórca ujawnia swoje poczucie humoru dawkując swoje
tajemnice według stanu wiedzy człowieka.
Człowiek przez wieki poznaje je, wykorzystuje, a tym samym ujawnia, jaki
jest jeszcze niedoskonały.
Od Boga płynie główne przesłanie powszechnego dobra,
miłości. Wszystko inne jest ludzkim oglądem, którego znaczenie zmienia się w
czasie i okazuje się, że niewiele jest warte.
Człowiek przez swoją pychę wkłada w "usta" Boga
własne widzimisię i wykorzystuje boski autorytet do swoich partykularnych
celów. To niegodziwość i zwykła głupota. Człowiek sam musi dojść do uniwersalnych
prawd, aby stać się prawdziwym Jego dziedzicem.
wtorek, 16 czerwca 2020
Przyganiał kocioł garnkowi
Jeżeli obóz rządzący wraz z prezydentem uważają, że osoby
LGBT należą do populacji osób dziwnych czyt. "nienormalnych",
to do tej grupy należy wpisać osoby leworęczne, "bo nie jest normalne
pisanie lewą ręką"). Naukowcy twierdzą, że nieznanych powodów doszło u
leworęcznych do jakiś zaburzeń, co pozwala stwierdzić, że nie jest to
normalne. Obawiano się jednak, że może to niekorzystnie wpływać na rozwój
intelektualny (u dzieci powodować trudności szkolne), więc przez lata z tym
walczono. Do tej grupy zalicza się sam nasz prezydent (były minister Antoni
Macierewicz i wiele jeszcze osób). Do grupy tej można wpisać prezesa partii
rządzącej, którego zachowanie, sposób życia i krążące plotki upoważniają do
takiego przypisu. Tak więc przyganiał kocioł garnkowi. Z drugiej strony
osoby przywołane należą do grupy uprzywilejowanych, w której znajduje się, np.
obecny prezydent USA. Jak donosi prasa od 1974 roku każdy prezydent Stanów
Zjednoczonych, z wyjątkiem Jimmyego Cartera i Goerge’a seniora Busha, chętniej
posługiwał się lewą ręką.
Subskrybuj:
Posty (Atom)