Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 czerwca 2020

On sam jest Miłością


          Teoria Wielkiego wybuchu przekazuje informację, że Świat miał swój początek. To suponuje, że była jakaś przyczyna sprawcza, ale ona mogła wynikać z procesów np. cyklicznych. Światy mógłby powstawać i ginąć wielokrotnie. Gdyby tak było, to świat byłby w chaosie, bo nie było żadnych praw, które by świat porządkowały. Wielki Wybuch był osobliwością, chwilą w której nie były znane mechanizmy twórcze. Naukowcy przyjmują, że od tej chwili zaczęły funkcjonować prawa przyrody, które, być może, są podobne do znanych obecnie. Pojawiła się energia, która rozpoczęła ewolucję Świata. Można domyślać się tylko, jak to wyglądało. Ogromna energia, skupiona niemal punktowo, zaczęła rozchodzić się promieniście we wszystkich kierunkach,  określając przestrzeń świata. Pojawiły się pierwsze konglomeraty materii, cegiełki budujące świat materialny. Projektant Świata  nadał jemu bieg. Można domyślać się, że była to Przyczyna inteligentna o możliwościach nie do zrozumienia. Po ludzku, można powiedzieć, że dzieło stworzenia było podyktowane wolą. Z dzisiejszej perspektywy można ująć ten akt stwórczy uczuciem dobrym zwanym po ludzku miłością. Tym aktem ujawnił się sam Stwórca, który jest tylko Istnieniem. Każda powstała cząstka dowodzi, że istniała Przyczyna, nawet dla rozumnych stworzeń, niepojęta. Dopiero człowiek opisał proces stworzenia dobierając i tworząc pojęcia. Próbował opisać to, co było dla niego niepojęte.  Stwórca stwarzając świat sam zaangażował swoje jestestwo w dzieło stworzenia. Zostawił w każdej części swojego dzieła ślad swojej obecności. Po miliardach lat hagiograf opisze tę Prawdę w obrazie słów Boga przemawiającego do Mojżesza: "Jestem, który Jestem"  (Wj 3,14). Tymi słowami przekazał Prawdę  swojej Istoty. On istnieje przez działanie. To ludzka pomysłowość ubierze Boga w byt istnienia, ale to tylko przymiarka i próba Objawienia Boga, aby rozum ludzki mógł zrozumieć, wyobrazić sobie Go na ludzki sposób. Stwórca dysponował wolą i mocą. Narzucił reguły gry. Każda próba opisu Boga kończy się Jego profanacją. To Prawda ludziom nieznana. Trzeba się z nią pogodzić. To wiara, która dla niektórych jest zasadna. Dla mnie wynika z logiki: każdy skutek ma swoją przyczynę. Ten imperatyw logiczny jest dla mnie wystarczający. Wiara zamienia się w wiedzę. Wiara w Stwórcę jest moją akceptacją. Tego nie można zburzyć, odrzucić, bo logika jest drogą rozumowania i zrozumienia. Świat został stworzony, Bóg istnieje. Dalszą konsekwencją wiary jest odpowiedź, czemu to ma służyć, Jaki jest cel powołania świata. Czego Stwórca oczekuje od swoich rozumnych stworzeń. Można się domyślać, że tego samego co Nim kierowało – miłości. To uczucie jest jedynym rozsądnych wytłumaczeniem woli stworzenia. Uczucie miłości jest dla istot rozumnych sztandarem, drogą, celem. Stwórca postawił to uczucie na pierwszym miejscu swojego paradygmatu. Sam niejednokrotnie usuwa się w cień, aby dla wszystkich najważniejsza była miłość. Teolodzy wychodząc Stwórcy na przeciw nazwali Go, że On sam jest tą Miłością. To miłe, ale każda próba ubytowiania Stwórcy jest skażona ludzkim pojmowaniem Świata.  Bóg stworzył Świat na swoje podobieństwo, i jest to zrozumiałe. Tym samym człowiek jest istotą niezwykłą. Teolodzy nazywają ludzi dziedzicami Boga. To zobowiązuje do właściwych postaw. Należy swoje życie ukierunkować na koncepcję Stwórcy. Jemu zawierzyć, bo w Nim jest cała nadzieja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz