Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 18 czerwca 2020

Prywatny argument istnienia Opatrzności


        Od 2017 roku borykam się z ogromnym długiem, który ma swoje źródło  w nieroztropnej miłości rodzicielskiej. Przez wielu jestem obarczany winą i otrzymuję krytyczne głosy potępienia. Nie wszyscy mnie opuścili. Za sprawą Opatrzności Bożej, który wspiera mnie nie tylko nadzieją, ale materialnie przez ludzką anielską służbę ratuję swoją majętność i dorobek życia. Po 2.5 latach ogromnego wysiłku wyrzeczeń poznałem wiele tajemnic bożego zamysłu. Już dziś mogę potwierdzić, że czuję się Jego ukochanym dzieckiem. To mnie wzmacnia do dalszej pracy i dalszego wysiłku. Największą dla mnie wartością jest przybliżenie się do prawdy, istoty rzeczy (Kant). Choć oślepiony w jednym oku, słaby na ciele, dalej pracuję, studiuję, poznaję i wyrywam Bogu Jego tajemnice. Ciągłe poznawanie stało się sensem mojego życia. Przy tym zachowuję całkowitą wolność woli mimo utraty zdrowia. Wszystko co mnie przykrego spotkało w życiu stało się węgłem mojej dojrzałości. Mam odwagę przyznać się, że nie zawsze postępowałem w życiu roztropnie, a mimo tego bilans jest dodatni. Ktoś nade mną czuwa. Dlaczego? Bo przy wszystkim błędach jakie popełniłem zawsze Jemu zawierzałem. Karmiłem się Jego istnieniem, Jego ideą dobra. To jest moją modlitwą i trwaniem przed Nim.

       To co sobie sam przypisuję za dobro, to fakt, że nigdy nie przestałem kochać tych, co przyszło mnie pokochać. Nie znaczy, że obce mi uczucie niechęci. W latach młodzieńczych nienawidziłem komuny w Polsce. Tak teraz jestem bardzo krytyczny do obecnej władzy. Niech odejdą w niepamięć!  

        Ubolewam, że Kościół, któremu służyłem (wiele lat śpiewałem w chórze kościelnym) i byłem wierny przez lata młodości, całkowicie mnie rozczarował. Może dożyję nowego aggiornamento Kościoła, bo jest on,  po prostu, wiernym potrzebny.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz