Od 2017 roku borykam się z ogromnym długiem, który ma swoje
źródło w nieroztropnej miłości
rodzicielskiej. Przez wielu jestem obarczany winą i otrzymuję krytyczne głosy
potępienia. Nie wszyscy mnie opuścili. Za sprawą Opatrzności Bożej, który
wspiera mnie nie tylko nadzieją, ale materialnie przez ludzką anielską służbę ratuję
swoją majętność i dorobek życia. Po 2.5 latach ogromnego wysiłku wyrzeczeń
poznałem wiele tajemnic bożego zamysłu. Już dziś mogę potwierdzić, że czuję się
Jego ukochanym dzieckiem. To mnie wzmacnia do dalszej pracy i dalszego
wysiłku. Największą dla mnie wartością jest przybliżenie się do prawdy, istoty
rzeczy (Kant). Choć oślepiony w jednym oku, słaby na ciele, dalej pracuję,
studiuję, poznaję i wyrywam Bogu Jego tajemnice. Ciągłe poznawanie stało się
sensem mojego życia. Przy tym zachowuję całkowitą wolność woli mimo utraty
zdrowia. Wszystko co mnie przykrego spotkało w życiu stało się węgłem mojej
dojrzałości. Mam odwagę przyznać się, że nie zawsze postępowałem w życiu
roztropnie, a mimo tego bilans jest dodatni. Ktoś nade mną czuwa. Dlaczego? Bo
przy wszystkim błędach jakie popełniłem zawsze Jemu zawierzałem. Karmiłem się
Jego istnieniem, Jego ideą dobra. To jest moją modlitwą i trwaniem przed Nim.
To co sobie sam przypisuję za dobro, to fakt, że nigdy nie
przestałem kochać tych, co przyszło mnie pokochać. Nie znaczy, że obce mi
uczucie niechęci. W latach młodzieńczych nienawidziłem komuny w Polsce. Tak
teraz jestem bardzo krytyczny do obecnej władzy. Niech odejdą w niepamięć!
Ubolewam, że Kościół, któremu służyłem (wiele lat śpiewałem
w chórze kościelnym) i byłem wierny przez lata młodości, całkowicie mnie
rozczarował. Może dożyję nowego aggiornamento Kościoła, bo jest on, po prostu, wiernym potrzebny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz