Religia należy do kultury, która opiera się na
odczuciach, emocjach, przeżyciach duchowych. Jest potrzebna w życiu człowieka,
bo człowiek nie może być tylko sprawcą zdarzeń fizycznych. Religia może
spełniać oczekiwania. W większości jest ona narzucana przez rodziców,
środowisko w którym się żyje. W wieku dorosłym następuje ocena tych wartości.
Dochodzi do akceptacji, ale i do buntu. Człowiek zdolny w umyśle zdobywa
wiedzę, analizuje, ocenia przedmiot wiary. Stwórca wstrzymuje swoje pełne
katalektyczne Objawienie. Dlaczego? Tę tajemnicę człowiek jeszcze nie
rozszyfrował. Może za tym kryje się wielka mądrość? Póki co, człowiek musi sobie radzić sam. Na szczęście Stwórca
pozwala człowiekowi poznawać swoje dzieła. Są one pełne treści poznawczych.
Przez te ludzkie możliwości powstało wiele religii, które ujawniają wspólnie
istnienie Przyczyny sprawczej. Autorem religii jest człowiek. To jest jego
punkt widzenia.
Korzystając z otrzymanej wolności próbuję stwarzać własny obraz przestrzeni
wiary. Wiara bez zrozumienia nie jest rozsądna. Należy na czymś się oprzeć. Dla
mnie pomocna jest logika. To ona doprowadziła mnie do przekonania, że Stwórca
musi istnieć. Z niej wynika, że Stwórca musi być ponad własne stworzenia, z
zewnątrz. Wiem, że istoty z niższego poziomu nigdy nie poznają do końca istot z
poziomu wyższego, zewnętrznego. Nastąpiła by logiczna sprzeczność.
Treść religijna doktryny wiary zależy od zdolności
założycieli. Oni to przez dar dany przez Boga
odczytują Prawdy zapisane w sercach i w sumieniach. Prawda jest jedna,
ale przez różne zdolności interpretacyjne może mieć wiele twarzy, wizerunków.
Każdy ma inny odcień Prawdy, każdy może mieć własne odczucia i relację z Bogiem.
Proszę nie dziwić się, że marzy mi się taka religia która nie opierałaby się na wierze, ale
wiedzy z elementami wiary, które by były tylko jej uzupełnieniem. Ślepa
wiara jest infantylna i taka mnie nie
interesuje. Marzę, aby w Kościele katolickim nastąpiła szeroko pojęta
reinterpretacja tego co stanowi jej doktrynę. Aby odrzucono to, co jest
legendarne, fałszywe i infantylne. Aby oparto się na dostępnej wiedzy, logice i
zdrowym rozsądku.
Kościoły chrześcijańskie wprowadziły do treści wiary
postać Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Ta Postać jest podmiotem i przedmiotem
wiary. Z punktu widzenia racjonalnego Jezus jest świadkiem sam dla siebie.
Oparto się na Jego przekazie. Doktryna chrześcijańska powiązała ze sobą różne fakty,
zdarzenia, przekazy i podała do wierzenia, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym.
To stwierdzenie jest miarodajne wobec koncepcji teologicznej, że każdy człowiek
jest synem bożym. Moc odkupieńcza Jezusa jest zgodna z filozofią dobra jako
funkcjonału, o którym wielokrotnie pisałem. Funkcjonał jest to istniejący
samodzielnie przymiot bytu. Tylko z tych dwóch przesłanek, a istnieje ich wiele
więcej, można uznawać Jezusa jako Syna Bożego z Jego boskimi przymiotami. Jezus
Chrystus jest obrazem Boga. Podobnie można przyjąć, że postać z całunu spełnia
tę samą rolę, mimo kontrowersji faktograficznych. Religia monoteistyczna
została ubogacona nową treścią. Pozwala ona na przybliżenie Boga do człowieka.
Przez Chrystusa Bóg staje się człowiekowi bliższy. Pytanie, czy ta mądrość
pochodzi od Boga samego, czy jest dziełem ludzkim pozostaje przedmiotem wiary.
Dla mnie, przez Jego atrybuty, przymioty pozostaje mi bliski jak sam Bóg-Ociec.
Ważne jest dla mnie, że Jezusa Chrystusa zaakceptowałem w tej idei. To co
przekazał, przyjmuję za Prawdę, bo jest ona logicznie poprawna. Przez pojęcie
Aktu działającego akceptuje Jego Boskość. Jezus przekazał wiedzę wlaną, którą
otrzymał od Boga. Jeżeli się mylę co do faktów, to z nie mojej winy. Taki obraz
mam w swoim sercu i to się dla mnie liczy.
Dopuszczam prawdę o preegzystencji Jezusa tylko przez zgrabne pojęcie Aktu działającego, w
którym zaszyta jest wieczność istnienia.
Wiele elementów głoszonej doktryny wiary odrzucam.
Przypisywanie Bogu słów (przytaczanych w Biblii), które nie przekazał jawnie
traktuję jako nadużycie. Boga nie można wykorzystywać do ludzkich poglądów, to
niegodziwość, a wręcz Jego obrażanie.
Nie przekonują mnie opowieści o aniołach, szatanie,
objawienia Maryjne, samorództwo Maryjne,
czy Niepokalane poczęcie Maryi. Traktuje je jako ozdobniki parafialne.
Współczuję fundamentalistom i zacietrzewionym wyznawcom wiary. Z tego może wyniknąć wiele
niepokojów społecznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz