Po zapoznaniu się z wiadomościami płynącymi z wielu stron
świata nabyłem wiedzę, że na świecie jest bardzo dużo ludzi powszechnie
uważanych za "innych". Niektórzy użyliby brzydkich określeń: pedały,
dewianci, nienormalni, dziwni, odbiegających od normy. Idąc tym tropem do
"innych" zaliczyłby też leworęcznych, murzynów, skośnookich, wielkich
i karłowatych. Ilość ludzi "dziwnych" jest tak wiele, że suponują
tezę, że Stwórca ma względnie nich swoje koncepcje. Nie dziwię się, że oni
ubiegają się o swoje prawa. Z ich perspektywy to "normalni" są
"nienormalni". Te
przeciwieństwa wymuszają tolerancję względem innych. Historia pokazała, że
rasizm, ksenofobia, homofobia i inne fobie prowadzą do pogardy, faszyzmu i
innych nieetycznych zachowań.
Tolerancja, przynajmniej moja, ma jednak swoje granice.
Wieść o tym, że Watykan jest generalnie siedliskiem homoseksualistów mną
wstrząsnęła. Książka ostatnio wydana "Sodoma" autora Frederici
Martela jest pełna danych faktograficznych).
Nie mam nic do ich orientacji seksualnej, ale niepokoi mnie hipokryzja
Kościoła. Pedofilia i jej odmiany są zbrodnią wobec dzieci i to nie podlega
tolerancji. Ściganie tych dewiantów
uważam za słuszne. Nie sądzę, aby Watykan czynił coś na swoją szkodę. Możemy o
tym zapomnieć.
Nie korzystam już ze spowiedzi usznej, bo wydaje mi się
niesmaczne zdawanie sprawozdania ze swoich uczynków kapłanom, którzy ulegają
podobnym pokusom. Spowiedź przed samym Bogiem, w zaciszu swojego duchowego
sanktuarium jest prawdziwsza i szczera.
Boli mnie nagonka władzy na osoby LGBT, która sama składa się z tych przedstawicieli. Tylko
naiwni i ślepi nie potrafią wskazać ich palcem. Publiczna bogobojność przedstawicieli
władzy wydaje mi się nieuczciwa i naganna. Widok jej na klęczkach uważam za
naigrywanie się z Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz