Kontynuując wczorajszy temat winien jestem podpowiedź, jak żyć, aby życie nie stało się tylko udręką. Tolerancja nie jest równoznaczna z akceptacją rzeczywistości. Świata już nie można zmienić, ale nadal można doskonalić swoje wnętrze. Ktoś zapyta. Po co? Wewnętrzny świat to, to co zostało starszemu człowiekowi do jego jurysdykcji. Tylko on sam może na nie wpływać.
Ważną dla człowieka jest myśl o sobie samym. Tylko on wie, kim on jest naprawdę. Tylko on zna ciężar swoich przewinień względem innych. Tylko on wie czego w życiu zaniedbał, kogo skrzywdził. Póki się żyje, jest czas, aby coś naprawić. Tak jak Paweł z Tarsu w jednej chwili odmienił swoje życie, to na jego przykładzie każdy może tak uczynić, aby kończąc swoją historię, swoje ziemskie życie można by było, tak jak Apostoł powiedzieć: "W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem" (2 Tm 4,7).
Życie jest sztuką kompromisu. Z jednej strony masz ograniczone możliwości z racji swojej kruchości, z drugiej strony, możesz przez doskonalenie siebie dawać świadectwo wielkości człowieka. Ważne jest, że oprócz koncepcji Stwórcy, której nie znasz, realizować siebie samego. Każdy jest rzeźbiarzem swojego losu. Im bardziej zbliżysz się swoją koncepcją życia do koncepcji Stwórcy tym można osiągnąć większą satysfakcję. Bóg jest uosobieniem doskonałości. Odpowiedź nasuwa się sama. Taką taktykę przyjął Jezus. On Bogu zaufał. Poniósł tego wielką cenę – życie, ale zdobył Miłość i wdzięczność nie tylko Ojca, ale współbraci (grzeszników). Niewiele osób rozumie sens cierpienia Jezusa. Myślą, że Bóg jednym słowem może Świat zbawić, ale nie jest to takie proste. Grzech ma wymiar funkcjonału, który istnieje i ma moc sprawczą. Grzech można tylko pokonać podobnym narzędziem – funkcjonałem dobra. Tylko moc Boga ma taką możliwość. Dla przeciętnego człowieka to trudne do przyjęcia i zrozumienia. Świat jest zjawiskiem bardzo skomplikowanym ale jest tłumaczalny. Zbudowany jest na logice. Otoczony jest aurą Miłości Stwórcy. Należy na Jego Miłość odpowiedzieć miłością. Miłość sama w sobie jest zjawiskiem skomplikowanym. Wynika z woli człowieka. Aby nie popaść w obłęd analiz logicznych należy po prostu zawierzyć Bogu. On wszystko przewidział. W tego wynika, że trzeba być w życiu asertywnym, ale z wolą współpracy z Bogiem. Tak nakazuje rozsądek.
Mówić Nie tam gdzie jest to słuszne. Nie akceptować zła. Czynienie dobra traktować jako swój najważniejszy obowiązek. Kochać bliźniego miłością Chrystusową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz