Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 5 grudnia 2021

Siłą argumentów twórczych

 

          W 1887 r. Albert Abraham Michelson (1852–1931) i Edward Morley (1838–1923) dokonali słynnego doświadczenia z interferometrem (doświadczenie nazwane M-M), chcąc wyznaczyć bezwzględną prędkość Ziemi względem hipotetycznego „eteru”. W literaturze fachowej publikowany jest słynny jego schemat [1], który stał się podstawą do analizy problemu.


Oczekiwano niezgodności w fazach promieni (z biegu poziomego i pionowego) wpływających do detektora. Niezgodności nie zauważono. Negatywny wynik doświadczenia intrygował fizyków przez wiele lat. Jego wyjaśnienie podał A. Einstein bazując na transformacji Lorentza.  Wnioski posłużyły fizykowi do wyciągnięcia relatywistycznych wniosków (np. kontrakcji długości, transformacji czasu).

          Na rysunku podany jest bieg promienia (linia przerywana) po trójkącie. Zakłada on, że promień świetlny jest związany z poruszającym układem odniesienia. Tym samym przyporządkowano promieniowi składową poziomą. Na tej zasadzie oparto oczekiwania wyniku, który był negatywny. 

          Otóż promień świetlny gdy opuszcza swoje źródło odrywa się od układu i sam stanowi dla siebie osobny, niezależny układ (inercjalny). Z układem źródła nic go łączy.  Prędkość światła nie zależy od prędkości swego źródła. Rysunek w swej istocie jest błędny. Tłumaczenie, że do detektora wpływają dwa promienie światła jest nieuprawnione. Wynik był negatywny, bo drugiego promienia wpływającego do detektora w ogóle nie było (!). Promień pionowy po odbiciu gubił się w aparaturze.

          Dreszcze emocji przeszywają mnie, że mogę mieć racje. Posługuję się tylko siłą argumentów twórczych (wynikających z samej pracy umysłu), bo nie mam dostępu do narzędzi poznawczych.. Pierwsze sprzeciwy które się pojawiły zaraz po interpretacji doświadczenia dotyczyły tezy kontrakcji przyrządu. Uważano, że założenia były zbyt sztuczne. Jak pisano: "idea skrócenia Lorentza była hipotezą ratunkową w obliczu nieoczekiwanych wyników doświadczenia Michelsona -Morleya" [2].

           Wnioski wyciągnięte przez Einsteina stały się dogmatami w fizyce. Obawiam się, że nie na zawsze. Wnioski tłumaczące zjawisko może wydają się piękne i sensowne, ale wypaczają ich rzeczywisty obraz. 

            Teorie A. Einsteina są traktowane jako niepodważalne, dlatego nie spodziewam się szerszej reakcji na moje dywagacje naukowe. Jak piszą doktorzy z Politechniki Rzeszowskiej R. K. Szostakowie w swojej książce [3]:  "Okazuje się że STW (szczególna teoria względności jest teorią wewnętrznie sprzeczną. Jest ona tak skomplikowana, że analizujący ją fizycy nie są w stanie zrozumieć jej faktycznego znaczenia oraz tego, że założenia przyjęte u jej podstaw są błędne".

[1]– Feynmana wykłady z fizyki, Richard P. Feynman, Robert  B. Leighton, Matthew Sand, wyd. PWN, Warszawa 1971 , tom I s. 231.

[2] – Jerosław Kukowski,  "Filozofia w Fizyce", Wydawnictwo Uniwersyteckie Kardynała Wyszyńskiego, Warszawa 2010 r. s. 73.

[3]– Karol Szostek i Roman Szostek, "Szczególna teoria Eteru", Wyd. Amelia 2015 r.: s. 4.

 

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 13102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz