Dlaczego Stwórca dopuścił do rodzenia się ludzi o różnych
orientacjach seksualnych? Ich obecność powoduje konflikty obyczajowe, wzbudzają
nietolerancje (homofobię, faszyzm, niesmak), co sprowadza się w sumie do
ludzkich krzywd. W kataleptycznym spostrzeganiu świata taka możliwość obciąża
Boga jako Doskonałego Stwórcę pełnego Miłości i Dobroci. Co Bóg chce przez to
osiągnąć?
Jedyne co mi przychodzi na myśl to sprowokowanie ludzi do
ludzkiego odruchu tolerancji. Tolerancja jest pochodną miłości człowieka do
człowieka. To uniesienie się ponad
utarte poglądy, przyzwyczajenia, które są skostnieniem, bezruchem
rozwoju człowieka. Jak z akceptowałem dynamiczną naturę Stwórcy rozumiem, że to
co jest stałe, niezmienne, jest oznaką śmierci. Bóg dał człowiekowi możliwość
działania, aby się spełniał, przeobrażał Świat, aby był uczestnikiem boskiej
koncepcji stworzenia.
Ruch, zmienność trzeba rozumieć szerzej. To
przeciwstawianie się nostalgii, depresji, bezczynności. To zwalczanie słabości
i zwykłego lenistwa. Należy cały czas iść do przodu, przeciwstawiać się
przeciwnościom. Biadolenie jest ciężką chorobą wiary. To grzech przeciw
Duchowi Świętemu, to brak zaufania do Stwórcy.
Prawdą jest, że nie wszyscy mają taką wolę walki i
przegrywają. Jeżeli przegrana jest nieunikniona, to warto zejść ze sceny z
poniesionym czołem. Złote są słowa człowieka umierającego: "zrobiłem
wszystko co mogłem, co umiałem". Za przykład stawiam św. Pawła z
Tarsu, który napisał: "W
dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem" (2 Tm 4,7).
Myli się ten, który uważa, że Bóg oczekuje człowieczego
lizusostwa. Stoję na stanowisku, że po to Bóg dał człowiekowi godność, aby mógł
pokazywać, że jest jej wart. Takie świadectwo niezłomności pokazał Jakub syn
Izaaka, który odważył się walczyć z Bogiem. Nie miał lęku Abraham licytując się
z Bogiem o uratowanie ludzi z Somory. Przypominam sobie słowa, które jako
dziecko na scenie Teatru Starego w Krakowie
kierowałem do swojego scenicznego ojca Koriolana (początkowo grał tę
rolę Leszek Herdegen, a później Krzysztof Chamiec): " Nie będziesz po mnie
deptał, a jak podrosnę trochę będę walczyć" (Koriolan, Williama Shakespeare'a).
I tak zobowiązany własnymi słowami i przemyśleniami
ciągnę swój wózek pełen trosk. Nie wypada rozpaczać.
Dzięki Pawle za ten dzisiejsze Twoje przemyślenia. Potrzebowałem właśnie dzisiaj takich słów.
OdpowiedzUsuńA zatem znowu do boju z samym sobą.
Wiele dobra.
Zbyszek
Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń