Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 25 maja 2020

A jak podrosnę trochę będę walczyć


         Dlaczego Stwórca dopuścił do rodzenia się ludzi o różnych orientacjach seksualnych? Ich obecność powoduje konflikty obyczajowe, wzbudzają nietolerancje (homofobię, faszyzm, niesmak), co sprowadza się w sumie do ludzkich krzywd. W kataleptycznym spostrzeganiu świata taka możliwość obciąża Boga jako Doskonałego Stwórcę pełnego Miłości i Dobroci. Co Bóg chce przez to osiągnąć?

          Jedyne co mi przychodzi na myśl to sprowokowanie ludzi do ludzkiego odruchu tolerancji. Tolerancja jest pochodną miłości człowieka do człowieka. To uniesienie się ponad  utarte poglądy, przyzwyczajenia, które są skostnieniem, bezruchem rozwoju człowieka. Jak z akceptowałem dynamiczną naturę Stwórcy rozumiem, że to co jest stałe, niezmienne, jest oznaką śmierci. Bóg dał człowiekowi możliwość działania, aby się spełniał, przeobrażał Świat, aby był uczestnikiem boskiej koncepcji stworzenia.

          Ruch, zmienność trzeba rozumieć szerzej. To przeciwstawianie się nostalgii, depresji, bezczynności. To zwalczanie słabości i zwykłego lenistwa. Należy cały czas iść do przodu, przeciwstawiać się przeciwnościom. Biadolenie jest ciężką chorobą wiary. To grzech przeciw Duchowi Świętemu, to brak zaufania do Stwórcy.

          Prawdą jest, że nie wszyscy mają taką wolę walki i przegrywają. Jeżeli przegrana jest nieunikniona, to warto zejść ze sceny z poniesionym czołem. Złote są słowa człowieka umierającego: "zrobiłem wszystko co mogłem, co umiałem". Za przykład stawiam św. Pawła z Tarsu, który napisał: "W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem" (2 Tm 4,7).

          Myli się ten, który uważa, że Bóg oczekuje człowieczego lizusostwa. Stoję na stanowisku, że po to Bóg dał człowiekowi godność, aby mógł pokazywać, że jest jej wart. Takie świadectwo niezłomności pokazał Jakub syn Izaaka, który odważył się walczyć z Bogiem. Nie miał lęku Abraham licytując się z Bogiem o uratowanie ludzi z Somory. Przypominam sobie słowa, które jako dziecko na scenie Teatru Starego w Krakowie  kierowałem do swojego scenicznego ojca Koriolana (początkowo grał tę rolę Leszek Herdegen, a później Krzysztof Chamiec): " Nie będziesz po mnie deptał, a jak podrosnę trochę będę walczyć" (Koriolan, Williama Shakespeare'a).

          I tak zobowiązany własnymi słowami i przemyśleniami ciągnę swój wózek pełen trosk. Nie wypada rozpaczać. 


2 komentarze:

  1. Dzięki Pawle za ten dzisiejsze Twoje przemyślenia. Potrzebowałem właśnie dzisiaj takich słów.
    A zatem znowu do boju z samym sobą.
    Wiele dobra.
    Zbyszek

    OdpowiedzUsuń