Nauka głosi, że doświadczenie jest jedyną miarą
"prawdy" naukowej. A ja dodaję, że przez doświadczanie życia możemy
poznać Stwórcę. Wszystko co jest stworzone przemawia za Jego istnienie. On jest
Przyczyną, a świat jest skutkiem. Kto myśli inaczej zaprzecza elementarnej
logice: "każdy skutek ma swoją przyczynę". Cokolwiek się
zdarza we Wszechświecie i wokół nas naprowadza istoty rozumne do przemyśleń, że
coś jest na rzeczy. Nawet nauka jest zdania, że Świat miał początek. Naukowcy,
którzy myślą inaczej pozostają w
izolacji akademickiej (np. Fred Hoyle, ur. 1915 r., brytyjski astronom,
kosmolog i astrofizyk teoretyczny za swą teorię przeciwną stworzeniu stracił
posadę na uczelni). W roku 1981 zaszokował świat nauki odrzucając możliwość
ewolucji chemicznej oraz stając się dozgonnym zwolennikiem teorii panspermii
(pochodzenie życia z kosmosu).
Osoby wiary mają podobne dylematy co naukowcy. Naukowcy
nie są pewni praw przyrody, twierdząc, że poznane prawa są prawami
przybliżonymi, a osoby wierzące mają ciągłe wątpliwości w doktrynie wiary.
Jedni i drudzy poszukują Prawdy.
Pomyłki czynione w trakcie doświadczeń nie eliminują stanu rzeczy.
Jednak nawet drobne odkrycia mogą powodować zmianę poglądów. Nowe odkrycia
zmieniają obraz Świata. Wątpliwości wiary inspirują do ciągłych poszukiwań.
Każde nowe doświadczenia duchowe wzmacniają wiarę. Nauka nie powiedziała
jeszcze ostatniego zdania. Osoba która doświadcza Boga jest w coraz bliższej relacji z Stwórcą.
Fizycy stawiają hipotezę, że cały świat składa się z
atomów. Podobnie osoby wiary przekonują, że świat jest przepełniony duchem,
nieznaną energią, która cementuje świat materialny, ożywia i prowadzi ku eschatologicznemu
zakończeniu.
Czy można wyciągnąć
z tego wniosek, że istnieje jedno i drugie? Może prawda ukryta jest w jedności
materii i energii. Genialny fizyk Albert Einstein (1879–1955) w zaciszu
domowych studiów odczytał prawdę. Materia jest równoważna energii E= mc². Za
genialnym fizykiem poszli następni naukowcy. Odkrycie Einsteina pozostało w
zgodzie z aktem stwórczym. Bóg tchnął swoją moc w postaci energii i powstał
Świat. Ze słów hagiografa Księgi Rodzaju: "człowiek został stworzony na
podobieństwo Stwórcy" można wysunąć wniosek, że człowiek zachowuje w
swojej naturze boską naturę. Materia, która jest de facto kłębkiem
energetycznym uzyskuje nowe, zmysłowe przymioty. Staje się widzialna dla organu
wzroku. Istoty żyjące pozyskują
kształty.
Fizycy zagłębiając się w przestrzeń subatomową dochodzą
do granicy poznania zmysłowego. Tam materia ujawnia swoją prawdziwą naturę.
Człowiek zagłębiając się w swoim umyśle i w najskrytszych zakamarkach swojej
tożsamości może tylko odczytywać głos sumienia. Tam Stwórca zapisał swoje
istnienie. Zaszczepił w każdym chęć Jego poszukiwania, aby Prawda znalazła
swoje ujście. Tak nastąpiło prawdziwe Objawienie się Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz