Co jakiś czas udostępniane pro publico są przeróżne
prywatne proroctwa na temat przyszłości Świata i ludzi (Sławik Kraszennikow,
staruszka 90 letnia z Valdres z Norwegii z 1968 roku, Teresa Neumann i wiele,
wiele innych). Najczęściej są one katastroficzne, zapowiadające nieszczęścia,
zwiastujące kary, szokujące i sensacyjne, a w rezultacie przedstawiają Boga
jako okrutnika, pozbawianego uczuć i miłości do własnych stworzeń. Po
pretekstem ludzkiej grzeszności Bóg zsyła na ludzi, co jakiś czas, katastrofy w
przeróżnych postaciach (tsunami, upadek asteroid, pandemie itp.). Prawdą jest,
że podczas wojen mnożyły się też wizje
profetyczne, niosące nadzieje.
Jak mówią prywatne proroctwa, Bóg gniewa się na ludzi i
chce ich ukarać. Ten zarzut zupełnie przeczy definicji Boga Doskonałego,
którego głównymi paradygmatami są Miłość, Miłosierdzie, empatia, tolerancja,
życzliwość.
Bóg stwarzając człowieka i ofiarowując mu wolną wolę wie,
jakie skutki może to czynić. Głupotą jest twierdzić, że Bóg jest zaskakiwany
przez ludzi. Jeżeli Bóg wie (a wie z pewnością), to zarzut o Jego gniewie jest
absurdalny. Aby rozeznać temat proroctw, trzeba przeanalizować ich autorów.
Może ich katastroficzne przepowiadania mają swoje źródła w ich psychikach i
życiorysach.
Wydaje mi się, że błędem ich jest fałszywa bojaźń przed
Bogiem, a ona z kolej jest grzechem przeciw boskim paradygmatom. To tak
jakby nie wierzono, że Bóg może oczyszczać, darować grzechy. Nie wierzą w akt
zbawczy Jezusa, którego śmierć na krzyżu ma moc uzdrawiającą wszystkie
pokolenia. Na tym polega Odkupienie Jezusa, że jest skuteczne na wszystkich
grzeszników, od początku istnienia ludzi i sięga w przyszłe pokolenia. Akt odkupieńczy Syna Bożego jest przywracany
na każdej Mszy. Odkupienie jest ciągłym procesem zbawczym. Stwórca czyni
zadośćuczynienie ludziom za narzuconą konieczność walki z przeciwnościami losu,
z koniecznością istnienia zła. Kto Boi się Boga, tym samym Mu ubliża.
Gdyby prześledzić proroków pozabiblijnych, to są to ludzie
najczęściej bardzo dotknięci przez los, chorzy i cierpiący (np. Teresa Neumann,
10 marca 1918 ratując bydło z płonącej stajni wuja, dziewczyna uległa
wypadkowi, którego skutkami był paraliż i ślepota). Nie mogąc sobie poradzić z
własnymi słabościami głoszą ogólną trwogę. Co gorsza, wciągają do swoich
koncepcji Stwórcę.
Proroctwa w których rolę odgrywa szatan, piekło z reguły
odrzucam. Pisane są one na budowaniu emocji, sensacji, np. Według Milinga
(kardynał afrykański) "kuria
rzymska skażona jest oddziaływaniem sił diabelskich"; "diabeł
przeniknął już łono samego Kościoła. Mieszając się z kapłanami "robi
wszystko, by zlikwidowana została ofiara mszalna"
Wiele proroctw o końcu świata nie sprawdziło się. Wielu
głosicieli końca świata skompromitowało się. Wiele sekt chrześcijańskich
musiało tłumaczyć się ze swoich błędów przepowiadania. Pomijam tych co mieli w
tym swój ukryty, partykularny cel (np. sława, zyski wydawnicze). Owszem, wiele
proroctw pozornie sprawdziło się, ale najczęściej przez naginanie zwykłych
zdarzeń losowych do swoich koncepcji.
Nie umniejszam ludzkiej intuicji, czy daru odczytywania
informacji ze Stanu Prawdy. Ale trzeba wiedzieć, że do tego daru potrzebna jest
bezgraniczna wiara i łaska od Boga (dzieci z Fatimy). Ponieważ prawdziwych
proroków trudno odnaleźć, trzeba
zachować ogromną czujność. Najlepiej
odrzucić zainteresowanie proroctwami i borykać się z przeciwnościami losu
na bieżąco. Trzeba Bogu zaufać, że stworzył nas dla pięknych własnych
koncepcji. Trzeba żyć wiarą i nadzieją. Jezus jest z nami po wszystkie dni aż do
skończenia świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz