Jezus znał swoją przyszłość. Konsekwentnie realizował swój plan. Zmierzał z uporem na krzyż. Trudno to pojąć. Dlaczego? Skąd taka myśl? Jezus myślał już logiką nadprzyrodzoną. Wiedział ze stanu Prawdy, co się godzi, a co nie. Tylko własną ofiarą mógł wybawić świat. Jego miłość nieskończona może pokonać skończony grzech. Czy był to zamysł samego Boga? Nie można odpowiedzieć ani tak, ani nie. Trzeba odpowiedzieć, że tak należało postąpić. Sytuacja tego wymagała. Bóg nie jest czarodziejem, który ruchem różki powie niech się stanie. W świecie nadprzyrodzonym też obowiązują zasady. Zasady te wynikają z racji istnienia. Bóg nie jest autorem wszystkiego. Np. zasada lewej i prawej strony nie ma autora, to samo przez się jest zrozumiałe. Podobnie jest w świecie nadprzyrodzonym. Bóg jest „skrępowany” własną naturą. Nie zdziwią mnie słowa mówiące, że Jezus „skorygował” błąd Stwórcy. Bóg zaufał bezgranicznie stworzeniu. Nie miał doświadczenia w udzielaniu wolnej woli. Wolna wola jest już przymiotem boskim. Człowiek wykorzystał ją na swój sposób nie zawsze godziwy. Idea świata została zagrożona. Jezus wziął na siebie naprawę stanu Dobra najwyższego. Tylko miłość nieskończona była w stanie wytworzyć mechanizmy zbawienne. Oczywiście mógł tego dokonać sam Stwórca, ale kierowany miłością do stworzenia dał szanse człowiekowi współuczestniczyć w tym wielkim dziele. Jezus, Syn Człowieczy wziął na siebie ten wielki ciężar. I pomyśleć, że niektórzy zastanawiają się, za co mamy Go kochać.
Jezus po ludzku boi się śmierci. Dzieli się z uczniami o swoim przyszłym losie (Mt 16,21). Nikt Go nie rozumie. Piotr pociesza Go nieudolnie. Nie o to Jezusowi chodziło. Pragnął zrozumienia i pocieszenia. Jezus był prawdziwym Człowiekiem. Czuł i przeżywał podobnie jak inni ludzie. Zwyczajność i prostota reakcji Piotra nawet zdenerwowała Jezusa. Odpowiedział mu: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16,23). Podobnie jak w przypadku Jonasza Jezus użył pojęcia „szatana” powszechnie używanego przez Żydów. Nie jest to żadna jego autoryzacja. Bardziej można odczytać, że odpowiadał w gniewie.
Jezus doskonale znał wartość podjętych działań. Nawet dzisiaj nie wszyscy rozumieją pojęcie funkcjonału i jego roli w funkcjonowaniu świata. Funkcjonał dobra jest konieczny do neutralizacji funkcjonału zła. Bez miłości świat się nie utrzyma. Rozpadnie się, bo nie ma żadnego powodu, ani racji, aby wszystko trzymało się ze sobą. Do podtrzymywania świata potrzebna jest moc miłości. Moc ta uaktywnia i ożywia siły przyrody. Kto jest w stanie to pojąć, niech pojmuje.
Jezus zachęca więc ludzi: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16,24). Jezus był Człowiekiem i miał prawo zachęcać innych. Nie proponuje krzyża, ale zachęca do pokonywania własny trudów na sposób Chrystusowy. Im więcej będzie Jego naśladowców, tym świat będzie lepszy i cudowniejszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz