Jedna z bliskim mi osób poczuła się dotknięta moimi słowami: Powiem szczerze, nie ufam ludziom, którzy „nie palą, nie piją i nic na <p> nie czynią” (według obiegowego powiedzonka). Cichociemni, fałszywi świętoszki. Ręce do Boga wznoszą, gdy ich kamera ujmuje. Bronią krzyża, a postępują wbrew Jego nauki. Gardzą drugim człowiekiem tylko dlatego, że są inni. Nie lubię ludzi cynicznych i pełnych pogardy. Nie lubię dewotyzmu i przesadnej fałszywej pobożności.
Wiele osób uważa, że postępują poprawnie, żyją według przykazań i są Bogu miłe. Jakże się mylą i są pełne pychy. Ileż to razy potrafią zranić drugiego słowem czy nieprzemyślanym gestem. Jezus powiedział, że Nikt nie jest dobry tylko jeden, to jest Bóg (Mk 10,18; Mt 19,17; Łk 18,19). Nawet siebie umieścił w populacji grzeszników. Kto uważa, że nie ma grzechu sam siebie oszukuje i nie ma w nim prawdy (por. 1 J 1,8). Jezus mówiąc „plemię żmijowe” zwracał się do wszystkich, nawet do własnych uczniów. Według mojej skromnej wiedzy, pycha jest jednym z największych wykroczeń przeciw Bogu. Tak, powtórzę jeszcze raz. Wolę przebywać, jak Jezus z grzesznikami. Oni przynajmniej wiedzą kim są (słabi) i nie wywyższają się. Ich pokora już zasługuje na uznanie. Moja miłość do nich jest większa i żarliwsza. Oni potrzebują naszej miłości, wsparcia.
Nie zamierzam nikomu się podlizywać. Mówię to, co myślę. Nikogo też personalnie nie osądzam. To zostawiam Bogu. Niech każdy sam w swoim sumieniu rozpatrzy, na ile jego postępowanie jest Bogu miłe. Uderz w stół o odezwą się nożyce. To nie wskazanie, ale obiegowe powiedzonko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz