Jezus mówił do Żydów ich językiem i ich znajomością rzeczy. Mimo, że wiedział, że Księga Jonasza jest legendą, powołał się na nią. Figura Jonasza i jego zdarzenie obecności przez trzy dni w łonie wieloryba bardzo dobrze pasowały do przyszłej historii Jezusa. Jezus w żaden sposób nie autoryzuje legendy. Był on znakiem sprzeciwu wobec głupoty Żydów i oczyszczał teologię z błędnych nauk ojców. Na wyjaśnienie legend, przypowieści, haggad przyjdzie czas. W czasach Jezusa były one jeszcze potrzebne.
W następnej perykopie pokazane jest umartwienie uczniów o żywność na kolejne dni (Mt 16,5–12). Jezus próbuje ich przekonać, że Jego obecność jest gwarantem, że nic złego nie może się im stać, gdy On jest blisko. Uczniowie powinni całą swoją uwagę skupić na nauce Jezusa. Jezus był wielkim i zdecydowanym przeciwnikiem nauk faryzeuszy, saduceuszy i uczonych w pismach. Wielokrotnie o tym mówił. Czy nie należy wziąć pod uwagę Jego obawy i zastrzeżenia? Katecheza starotestamentalna spełniła swoją edukacyjną rolę przez pokolenia. Teraz najwyższy czas ją zrewidować. Ciekawe, że do tej pory tylko niewielu podjęło próby badawcze. Kościół zamarł w miejscu. Może to go przerosło. Na początku walczono o pozycję Kościoła w świecie. Na krytykę starego zabrakło czasu. Faktem jest, że Jezus już o tym wspomina. Niech Jego słowa i działalność dalej inspirują ludzi do kontynuowania badań.
Jezus kontroluje wyniki swojej działalności. Pyta uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Piotr mu odpowiada. Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego (Mt 16,16). Jezus po raz pierwszy godzi się na uznanie Go za Mesjasza. Autoryzuje wypowiedź Piotra słowami: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie (Mt 16,17). Być może i Jezus pojął, że musi być wpisany w obraz przepowiadanego mesjasza, mimo, że jego misja jest zupełnie inna. Bywa tak w życiu, że zamysł rozwija się w trakcie realizacji i nabiera głębi na końcu, a nie na początku. Można uznać to za dowód, że świat ludzi nie jest do końca zdeterminowany. Bóg prowadzi z człowiekiem ciągły żywy dialog. Modlitwami można zmieniać zamiary i zamysły Boga. On jest stale otwarty na ludzkie inicjatywy i pomysły. Tym samym nas poważa i szanuje. Świadomość tego, powinna człowieka uskrzydlać. Kimże ja jestem przed Twoim obliczem Panie, a jednak liczysz się ze mną. Kto to może pojąć, niech pojmuje.
Jezus myśli już o swoim ziemskim kościele. Wyróżnia Piotra słowami: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie». Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem (Mt 16,18–20). Niewątpliwie jest to uznanie priorytetu Piotra, a słowa: I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie» (Mt 16,19) są formułą przyrzeczenia. Czy mają one znaczenie dosłowne i praktyczne? Bóg wielokrotnie dawał dowody, że liczy się z człowiekiem, i że zaprosił go do wspólnego przedsięwzięcia jakim jest przemienianie świata. Nie trudno jest odczytać, że za słowami przyrzeczenia kryje się prawdziwa plenipotencja. Pierwszym Człowiekiem, który uzyskał takie plenipotencje był Jezus. On teraz przekazuje je Piotrowi. Na człowieku naznaczonym ciąży wielka odpowiedzialność. Nie wszyscy potrafią jej sprostać. Historia pokazuje upadki i wzloty namiestników Bożych. Jednak naznaczenie (sakrament kapłaństwa) ma charakter ex opere operato. Pisałem już o tym. Sakrament skutkuje już samym naznaczeniem. Obdarowani będą naznaczać innych. Będą udzielać sakramentów (małżeństwa, kapłaństwa,...). Jeżeli Jezus wprowadził mechanizmy pewnej władzy nadprzyrodzonej, to znaczy, że były one w zamysłach Boga. Trzeba inaczej spojrzeć np. na instytucję małżeństwa. To nie tylko związek dwojga ludzi, ale komunia święta. Ci, którzy nie biorą ślubu kościelnego nie korzystają z darów łaski Boga. Wypaczają idee związku rodzinnego. Związki niesakramentalne nie są grzechem, ale nie podlegają szczególnej Boże Opatrzności. Człowiek jedynie odrywa się od Bożej zażyłości. Chce sam o sobie stanowić i swoim związku. Ma do tego prawo. Być może pokaże, na co go stać. Nie jedno dziecko wyskakuje z matczynej opieki i chce stanowić o sobie. Gdyby człowiek sprostał odpowiedzialności, nie sądzę, aby Bóg miałby do niego pretensje. Dzisiaj coraz mniej jest małżeństw sakramentalnych. O key. Trzeba jednak zachować pokorę, aby nie skończyło się jak w przypadku wieży Babel. Pycha jest sama w sobie zgubna.
Obawa Jezusa o głoszeniu, że on jest zapowiadanym mesjaszem jest słuszna. Na to przyjdzie jeszcze czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz