Łączna liczba wyświetleń

piątek, 8 lutego 2013

Ewangelia wg Mateusza cz.27


          Opis spotkania Jezusa z kobietą kananejską (Syrofenicjanką) jest wyreżyserowany.  Początkowo Jezus okazuje kobiecie chłód, bo nie należy do domu Izraela (Mt 15,24), ale na usilne jej prośby podejmuje się uzdrowić jej córkę. Jezus chwali wiarę kobiety. Pokazuje też, że może służyć każdemu, jeżeli ktoś otworzy się na Niego i obdarzy Go wiarą. W perykopie pokazany jest zaczyn uniwersalizmu Jezusa. 
          Jezus czynił wiele znaków i cudów. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela (Mt 15,31). Jezus dawał się poznać. Chciał, aby Żydzi zauważali dobro, jakie czyni. Syn pokazuje Ojca. Cuda Jezusa są widocznym znakiem boskiej mocy. Są widocznym dowodem głoszonej nauki. Jedno z drugim jest złączone w jedno misterium.
          Jezus po raz drugi czyni cud rozmnożenia chleba i ryb. Podobnie jak za pierwszym razem, odmówił dziękczynienie. Jezus nie krył tego gestu. Tym samym nie chciał być odbierany jako samodzielny Cudotwórca, Uzdrowiciel. Jezus nie krył, że za Nim stoi Bóg. Katecheza kościelna usilnie próbuje już ustawiać Jezusa na pozycji Boga. Za szybko. Na szczęście Jezus miał w sobie pokorę stworzenia. Czasem wydaje mi się, że trzeba na nowo spojrzeć na Jezusa oczami filozoteizmu. Zaprawdę można dojrzeć w Nim wiele wspaniałych przymiotów i zachwycić się Jego postawą.
          Przyznaję, że na początku drogi badań teologicznych byłem nieufny Jezusowi. Dogłębne studiowanie pozwoliło mi odkrycie o Nim Prawdę. Od sceptyka stałem się Jego gorliwym wyznawcą. On pozwolił się poznać (ze stanu Prawdy). Ofiarował mi o sobie wiedzę. Kiedy piszę, czuję Jego obecność i pomoc[1]. Faryzeusze żądali od Jezusa znaku z nieba. Ja w modlitwie odstąpiłem od tej prośby. Znak szczególny nie jest mi potrzebny. Znakiem dla mnie jest wszystko co widzę i doświadczam. Wiara przeszła w wiedzę. Francuski entomolog Jean Henri Fabre (1823–1915) mówił: ja w Boga nie wierzę, ja Go widzę. Ja powtarzam słowa trochę zmienione: ja w Boga nie wierzę, ja wiem (Carl Gustaw Jung). Wiedza pozwala mi wierzyć: Jeżeli nie uwierzycie, nie będziecie rozumieli (Iz 7,5).
          Jezus skarcił faryzeuszy, że nie widzą wokół siebie dzieł Bożych, że są ślepi. Nie stać ich na uruchomienie własnego rozumu. Wszystko jest widoczne jak na dłoni. Świat jest matematyczny, logiczny. Układ Mendelejewa jest wspaniałym dowodem koncepcji wszechświata. Kto może to pojąć, niech pojmuje.


[1] W żadnym stopniu nie forsuję jakiś moich nadprzyrodzonych z Nim relacji. Jestem zwyczajnym facetem i wiem, że na moim miejscu może być każdy.




Wypracowanie szkolne napisane przez moją wnuczkę Monikę (13 lat).

Droga Ewelino,
      Chciałam z Tobą porozmawiać. Słyszałam, że chcesz podjąć się aborcji, nie mając wokół siebie żadnej pomocy.
      Jednakże wiem, jak możesz się czuć. Słuchaj, aborcja to nie jedyne wyjście z sytuacji. Po tym nie uzyskasz żadnego zysku. Będzie pełno skutków noszących za sobą konsekwencje. Do końca życia pozostanie Ci świadomość zabicia własnego dziecka z matczynej (Twojej) krwi i kości, mającego szanse na szczęśliwe życie. Na drugi raz możesz już nie zajść w ciążę, a jeśli już uda Ci się zajść – dziecko może urodzić się upośledzone. Zawsze gdy nie masz wsparcia w Twoim otoczeniu, po poradę można zasięgnąć u specjalistów od chorób psychicznych. Urodzone dziecko dać do adopcji.
      Jeśli nie skorzystasz z moich rad, to później, z tą świadomością o podjęciu aborcji sobie nie poradzisz. Po zabiegu nie będziesz mogła sobie uświadomić tego, co zrobiłaś – ale czasu nie cofniesz. Wpadniesz w depresję – będziesz się bała wszystkiego, co jest wokół Ciebie. W lustrze nie spojrzysz na swoje odbicie – w głębi duszy zobaczysz morderczynię. Depresja doprowadzi Cię do apatii, a apatia do anoreksji w najgorszym wypadku. Będziesz miała migrenę, bóle brzucha, skoki ciśnienia, arytmię serca, bezsenność. Możesz topić smutki w alkoholu czy narkotykach. Jeszcze nie daj Boże, będziesz się okaleczać, czyli w rozumowaniu dzisiejszej młodzieży „wylewać smutek wraz z płynącą krwią” – ale to Ci nic nie da. Nałóg nie cofnie czasu, nie zwalczy złego uczucia, nie pomoże w problemach. Jak już to zrozumiesz, że jesteś całkiem bezradna, to jak 65 % kobiet po aborcji popełnisz samobójstwo. Niczym życie to będzie dla Ciebie absurd ( inaczej bezsens ) .
       Z kolei życia sobie nie ułożysz. Spodziewaj się, że w Twoim życiu pojawi się niechęć do współżycia seksualnego m.in. dlatego, że nie będziesz chciała mieć kolejnego dziecka, a ta świadomość o tzw. „wpadce” będzie Cię dręczyć – a przecież każda osoba powinna czerpać przyjemność z Tych spraw.
       W tym temacie dałam Ci najlepsze rady moim zdaniem. Nie podejmuj się aborcji – bo nie warto, a tylko zniszczysz sobie życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz