Często człowiek zadaje sobie pytanie. Jak żyć w dzisiejszych
uwarunkowaniach, które dostarczają nam tak wiele stresów. Przy tym, gdzieś
zapodziały się autorytety, tradycja, klimat dawnych czasów. Nawet podstawowa
ostoja Kościoła zbledła po wykryciu afer seksualnych. Postawa hierarchów
Kościoła budzi zastrzeżenia, a ówczesna władza
niszczy dorobek ostatniego 30–to lecia. Klimat się zmienia, Ziemia się
spłaszcza, przyroda zanika. Sam nie lubię pouczeń w stylu jak trzymać widelec i
zachowywać się przy stole. Człowiek powinien korzystać z naturalnych odruchów i
wrażliwości, które ma w sobie. Adresuje poniższe słowa tylko do
zainteresowanych.
Przede wszystkim trzeba skorzystać z własnym zasobów, które drzemią w
człowieku. Zapewniam, że w człowieku ukryte są niesamowite zasoby, które trzeba
wydobyć i uruchomić. Cała świadomość sytuacji rodzi się w ludzkim umyślę. W
rezultacie o samopoczuciu decyduje sam człowiek. Z zewnątrz atakują nas tylko
bodźce. Trzeba je kontrolować i dokonywać selekcji. Te których nie można
zlikwidować, bo głową muru nie przebije się należy maksymalnie osłabiać. Te
które pozostają tworzą naszą opowieść życia. Każdy człowiek jest osobnym
teatrem z własną historią i rolą. Ona może być różna. wesoła i niekoniecznie,
ale jest naszą historią. Wydarzenia losowe ubogacają ich treść. Walczyć z nimi
jest tylko samo udręczeniem. Można z nich uczynić dramat, a nawet komedie.
Jesteśmy własnymi reżyserami i aktorami swojego losu. Od nas zależy, jak widzą
je inni. Ich odbiór, choć może nas boleć, jest tylko ich problemem.
Dla wielu pomocny jest Bóg, którego można odnaleźć w sobie. Nawet dla
tych, dla których Bóg jest Abstrakcją jest Partnerem do dialogów w zaciszu
serca. Z nich pojawiają się nowe pomysły, nadzieja.
Trzeba w sobie wydobyć pokłady miłości do wszystkiego, ludzi, zdarzeń,
przyrody i przedmiotów. To funkcjonał o niesamowitej sile. Dając, ona odbija
się od odbiorców, wzmacnia (interferuje) i wraca z jeszcze większą siłą.
Czynione dobro wokół siebie wraca
Nie trzeba przejmować się pierdołami (drobiazgami). One tylko zagłuszają
spokój ducha. Jak pisze Mateusz: "Cóż bowiem za korzyść odniesie
człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da
człowiek w zamian za swoją duszę? " (Mt
16,26).
"Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie
jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy
więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w
powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz
niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? " (Mt
6,25–26).
Trzeba ograniczyć gadulstwo. Powtarzane fakty nabierają realności. W
świadomości potęgują się.
Należy wybaczać ludziom ich małostkowość i głupoty. Karmią się oni suchą karmą bez okrasy.
Zaufaj, jak nie Bogu, to rachunkowi
prawdopodobieństwa. Świat jest w ciągłej zmianie. Raz jest na górze, a raz na
dole. Los dostarcza niespodzianki. Carpe diem – chwytaj co dobre i ciesz się chwilą.
Ciesz się drobiazgami, przyrodą, kwiatem, ludzkim gestem, cudzym uśmiechem,
muzyką, kulturą, cudzym szczęściem.
W tym miesiącu sam poddałem się zgryzotom. Ciało odmówiło posłuszeństwa.
Nie mogłem utrzymać nawet postawy siedzącej. Leciałem przez ręce. W szpitalu
wykluczono nowy udar i nowy zawał
serca. Wróciła nadzieja i vis vitalis (siła życiowa). Wróciłem wzmocniony.
Na śmierć nie ma się wpływu. Dla cielesności jest końcowym dramatem,
porażką. Dla ducha jest wybawieniem.
Nawet jak nie ma się wiary, to nasze zmartwienia, w tym temacie, są
zupełnie bez znaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz