Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 10 maja 2021

Granice przekraczam

 

          Moje prace mogą sugerować, że w rezultacie występuję przeciw wierze. Moje teksty krytyczne nie wszystkich się podobają. Jak mówią: "my nie mamy odwagi używać pańskiego języka, mówiąc o Bogu i rzeczach świętych". Obowiązuje nas szacunek do sacrum i tego co się wyznaje". Czy pan nie przekracza pewnych granic?

         Uczciwie przyznaję, że niekiedy ponosi mnie i granice przekraczam, ale wszystko co czynię podyktowane jest wielką estymą do Stwórcy. Po ludzku niekiedy złoszczę się, że nie mogę czegoś  dotknąć i zrozumiem. Bierze się ona z niemocy, a nie z braku szacunku. Niekiedy moje wpisy mają na celu wywołanie u czytelników sprzeciwu. W ten sposób wymuszam ich do reakcji i samookreślenia, zajęcia stanowiska.

         Przyznaję, że z jednej strony akceptuję, wręcz podziwiam religijność parafialną, a z drugiej dostrzegam jej fałsz. Podziwiam ją za prostotę w wyrażaniu uczuć, religijność, skromność. Z drugiej strony reaguję na ludzką głupotę wynikającą z niewiedzy i neurologicznych uzależnień.

         Moja "odwaga" w sformułowaniu myśli bierze się stąd, że wierzę, że Jezus Chrystus miał  naturę ludzką. Z natury jestem do Niego podobny. Przeżywam to co On. Jako Człowiek, Jezus narażony był na zło tak jak ja. Dla mnie to Przyjaciel. Nie jest dla mnie ważne czy naprawdę jest Aktem działającym z wywyższenia ludzkiego, czy boskiego, czy tylko był Istotą ludzką w Niebie cieszącą się Ojcem Niebieskim. Wiem, że mogę Go po ludzku rozumieć, i że mogę z Nim porozmawiać i nawiązać kontakt. Sam Bóg jest dla mnie Absolutem i poniekąd abstrakcją nie do pojęcia. Jego sposób rozumowania nie jest mi do końca znany. Dusza ludzka nawet po śmierci nie zrozumie Jego Istoty, bo musiałaby osiągnąć stan od Niego wyższy. Duszy ludzkiej jest potrzebny Ambasador do wzajemnego zrozumienia się. Do Chrystusa mogę się zwracać jak do człowieka. Może dobrze się stało, że mamy niebiańskiego Ambasadora, przez którego możemy nawiązywać interakcję z Stwórcą. Może religia chrześcijańska faktycznie jest boską koncepcją do wzajemnego rozumienia się.

          Przekraczanie granic bierze się z ludzkiej ciekawości i jej natury. Przykładem jest Jezus, który sam był znakiem sprzeciwu: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą" (Łk 2, 34). To On złościł się na faryzeuszy, kupców w świątyni i zwykłych nachalnych ludzi. To On podważał obraz Boga przedstawiany w Torze (obraz Boga karzącego). Jezus zachęcał ludzi, wręcz, do postawy asertywnej. Można powiedzieć, że każdy chrześcijanin powinien być znakiem sprzeciwu wobec szerzącego się zła, a swoją postawą świadczyć za naukami Jezusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz