Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 września 2012

Pierwsza Przyczyna

            Każdy człowiek ma świadomość (intelekt) swojego istnienia samego siebie i posiadania własnej tożsamości. Kartezjusz (1596-1650) ujął to w słynnej sentencji: myślę, więc jestem (łac. cogito ergo sum). Jeżeli istnieję, to zawdzięczam to czemuś spoza siebie. Każdy skutek ma swoją przyczynę. Św. Tomasz z Akwinu (1225-1274)  twierdził, że z samego faktu istnienia nie można określić przyczyny istnienia. Istnienie wymaga uzasadnienia. Skoro Świat istnieje, musi mieć swoją przyczynę. Ze względu na brak racjonalnego wytłumaczenia fenomenu istnienia Świata, pozostaje nam przyjąć, że przyczyna była nadzwyczajna, nietypowa, transcendentna. Przyczynę tę nazwano Bogiem.
Pierwsza przyczyna musiała być dla siebie przyczyną, aby można byłoby rozpocząć łańcuszek kolejnych przyczyn. Stwierdzenie to jest opisem niekonwencjonalnym i trudnym do przyjęcia. Burzy ono naturalny rachunek logiczny. Można powiedzieć, że załamuje się tu logika, którą znamy. Trzymając się zasad rozumowego myślenia nie sposób wyrwać się z pewnej pętli myślowej, która blokuje nasze rozważania. Aby iść jednak dalej w rozważaniach należy założyć istnienie Przyczyny, która jest konieczna, choć niezrozumiała i niepojęta. Zabieg przyjęcia istnienia Pierwotnej Przyczyny w dalszej historii stanie się przedmiotem wiary. W nauce bardzo często zakłada się pewne modele, które stają się bazą określonej idei. Z czasem, idea żyje już swoim własnym życiem i założenia pierwotne nie są już potrzebne. Tak jak w matematyce wprowadza się pewne zmienne robocze, które po zabiegach matematycznych znikają z równań. W przypadku Pierwszej Przyczyny pojawiła się wiara Jego istnienia. Czy naprawdę Pierwsza Przyczyna istnieje? Bezpośrednio nie można tego udowodnić, ale przyjęcie Jej istnienia pozwala na głębsze rozumienie tego, czego jesteśmy świadkami. Być może, dla innych ideą Pierwszej Przyczyny jest jeszcze stałym i ciągłym elementem rozważań. Dla jednych jak i dla drugich idea Pierwszej Przyczyny jest pomocna. Pierwsza Przyczyna, siłą rzeczy, jest na zewnątrz stworzonego Świata. Ontologicznie jest to inna rzeczywistość. Dla nas jest ona tajemnicą. Z obserwacji niektórych skutków będzie można dowiedzieć się o jej przymiotach.
Używane słowa dotyczące transcendencji są nieadekwatne do fenomenu, bowiem pochodzą z rzeczywistości racjonalnej. Do transcendencji należy używać innych pojęć, innego słownictwa i języka. Tymczasem związani jesteśmy z rzeczywistością realną (czasem i przestrzenią) i pojęciami z tej rzeczywistości. Brakuje nam zdolności do definiowania wszystkiego co znajduje się poza  horyzontem naszego doświadczenia czasoprzestrzennego.
Bez przyjęcia Przyczyny sprawczej stajemy wobec granicy rozumienia początków, sensu, celowości jak i wieczności Świata. Można zaryzykować stwierdzenie, że bez Boga życie człowieka jawi się jako bezsensowne.
U każdego człowieka zakodowane jest pragnienie Stwórcy, który stworzył Świat i panuje nad Światem.  Czy jednak Bóg nie jest Istotą konceptualną, wymyśloną dla zaspokojenia własnego pragnienia, czy jest naprawdę istniejącym Bytem?
Człowiek jako jedyna istota na Świecie marzy o szczęściu, raju. Takim ruchem do raju jest każda  owocna praca, każda radość, każdy dobry czyn, każda miłość, każde spotkanie drugiego człowieka, każda prawda, każde dobro, każde piękno, każde sensowne zdanie (Cz. Bartnik Dogmatyka s. 372-373).
Bóg nie jest przedmiotem wiedzy lecz wiary. Dlaczego?
Aby odpowiedzieć na to pytanie należałoby poznać zamysł Boga, co jest niemożliwe. U niektórych tajemnica ta wzbudza protest i niechęć do Boga, który się przed człowiekiem "ukrywa". Ogromnym nieporozumieniem jest traktowanie Boga jako przynależnego do rzeczywistości w której żyje człowiek. Człowiek myśli o Bogu jako Istocie z tej samej ontologicznej rzeczywistości. Domaga się takich samych z Nim relacji jakie funkcjonują między ludźmi. Kto nie odrzuci takiego spojrzenia będzie zawsze niezadowolony i pełen pretensji do Boga.
Bóg jest więc przedmiotem wiary. Wiara otwiera perspektywę rozumienia ciągów wydarzeń. Rozumieć, to znaczy poznawać prawdę. Prawda jest jedna, choć różnie jest odbierana. Nauka z wiarą muszą się wzajemnie zazębiać i wspierać. Dla niewierzących, dobrze by było, aby Boga przyjęli jako Hipotezę tłumaczącą fakty przyrodnicze. To pozwoliłoby na  podobną optykę w badaniach teologicznych. Być może, i im udzieliłby się entuzjazm poznawczy i rozumienie Świata. Zabieg ten złagodziłby też wzajemną niechęć wierzących do niewierzących, dałby płaszczyznę porozumienia.
Paradoksem jest, że wiara,  która powinna łączyć, tak wielu ludzi poróżniła. Na temat wiary można rozmawiać bez emocji, zachowując szacunek dla poglądów adwersarzy. Ponieważ każdy człowiek posiada inną zdolność pojmowania, rozumowania, można uznać, że tyle jest obrazów wiary, co ludzi na świecie.  Każdy ma swoje hipotezy. Hipoteza Boga byłaby jedną z wielu. Najgorzej, gdy niewierzący całkowicie odrzuca myśl o istnieniu Boga. Tym samym blokuje się na rozumienie  i dyskusje tematyczne. Hipoteza z czasem, może coraz bardziej nabierać cech prawdziwości.
cdn. 

Pozdrawiam.  
Świecki teolog - Paweł Porębski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz