Utarło się, że kiedy jest mowa o Synu Bożym, w pierwszej chwili, ma się na myśli Jezusa Chrystusa. Filozoteizm przypomina i podpowiada, że każdy człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Podobieństwa nie należy doszukiwać się w postaci zmysłowej, bo Bóg jej nie ma, lecz w naturze duchowej. Człowiek od chwili poczęcia posiada w sobie hipostazę dwóch natur: cielesną i duchową. Przez naturę duchową człowiek zostaje połączony (komunia) z Bogiem na wieczność. Wraz z aktem kreanizmu duchowego każdy człowiek staje się dzieckiem Boga. Jeżeli jest dzieckiem to i dziedzicem. Ranga dziedzictwa zależy od stopnia zażyłości z Bogiem.
W myśl powyższego, Jezus był takim samym Synem (dzieckiem) Bożym jak każdy człowiek. Jego niezwykła rola Syna pojawiła się przez Jego szczególne otwarcie się na Boga i całkowite oddanie się Ojcu. Bóg w swojej ekonomii Objawienia się miał zamysł Wcielenia się, aby lepiej być rozpoznanym i aby nawiązać bliższy kontakt z człowiekiem. Aby zrealizować swój zamysł czekał na odpowiedniego człowieka.
Ponieważ Jezus był Człowiekiem, Jego osiągnięcie Chwały Ojca jest wyrazem możliwości człowieka. Pokazuje, że po Chwałę Ojca może sięgnąć każdy i każdy może zostać pełnym Jego dziedzicem. Perspektywa dla człowieka jest niesamowita. Powinna ona zachęcać do naśladowania Jezusa Chrystusa. Póki co, tylko Jezusowi udało się dostąpić pełnej Chwały. Dla większości sama komunia z Bogiem, Jego bliskość jest już niebywałem szczęściem: Gdy przylgnę do Ciebie całym sobą, skończy się wszelki ból i wszelki trud. Moje życie będzie życiem prawdziwym, całe napełnione Tobą (Św. Augustyn, Confessiones, X, 28, 39).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz