Jak już pisałem, cuda nie zawsze są spektakularnym
doświadczeniem, które nie można racjonalnie wytłumaczyć. Często niezwykłość
zaistniałego zjawiska można nazwać cudem, mimo, że można wytłumaczyć jego przebieg
w sposób racjonalny. Można przytoczyć tysiące przykładów niezwykłych
zdarzeń, które można uznać za cud, samym faktem, że się zdarzyły. Wszystkie
one można jakość wytłumaczyć racjonalnie.
Dla wielu nie są to jednak cuda, tylko zjawiska przygodne, zwykłe,
normalne.
Ze względu na trudności przekonania innych o doznaniach
cudownych, nie warto się nimi chwalić.
Ubogacają one tylko własne przekonania i są duchowym bogactwem.
W mojej pamięci zachowuję kilka własnych niezwykłych
doświadczeń, które dla postronnych nie mają żadnego znaczenia. Próby ujawnienia
ich naraziły mnie tylko na pośmiewisko. Dlatego to, co mnie spotkało,
zachowuję tylko swojej w pamięci. Piszę o tym dzisiaj, aby zapamiętać datę.
Zdarzenie wiązało się z odnalezieniem zguby (pen-driv'a).
Od dwóch dni głowiłem się zgubą. Miałem na nim ważne pliki. Zwróciłem się z
prośbą o pomoc do św. Antoniego, patrona pomocnego przy odnajdywaniu
zagubionych rzeczy. Zguba została odnaleziona (po przeszukanie każdego ubrania
i spodni w szafie). Ciekawe było zjawisko towarzyszące. Było to nad ranem. W
łazience szukając potrzebnej maści zauważyłem brak na półce pasty do zębów.
Rozglądnąłem się po zakamarkach łazienki dziwiąc się, kto mógłby schować ten
przedmiot codzienne użytku. Pamiętam, że podniosłem koszyczek, w którym zawsze
tam leżała pasta. Pasty nie było? Po dwóch godzinach wszedłem ponownie do
łazienki i ku mojemu zdziwieniu pasta leżała na swoim miejscu. Spytałem żonę,
czy jej nie przestawiała. Nie przytoczę słów, które usłyszałem. Winą obarczyła
mój stan neurologiczny po udarze (osłabiony wzrok, itp). Dla mnie jednak był to
znak, że mimo, że odnalezienie szukanego przedmiotu okazało się banalnie
proste, to odbyło się na prośbę moje modlitwy. Św. Antoni dał mi znać swojej
ingerencji i pomocy. I w to wierzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz