Bóg
stworzył Świat ujawniając jedynie swoją obecność poprzez swoje dzieła. Człowiek odczytał Jego zamysły i opisał
Świat duchowy. Tak zrodziła się religia. Jest ona wytworem czysto ludzkim,
choć przekazuje relacje między sacrum (sfera boska), a określoną grupą
społeczną. Relacja do sacrum koncentruje się wokół poczucia świętości, chęci
zbliżenia się do Boga, ale też poczucia lęku, czci czy dystansu do Niego.
Pojawił się więc paradoks. Człowiek sam
sobie zgotował dyskomfort egzystencjalny. Religią zajęli się odpowiedni ludzie (kapłani). Z wiernych zszedł
obowiązek rozumienia w czym rzecz. Człowiek sam siebie usadowił w miejscu
posłusznego i zdyscyplinowanego podmiotu. Nie mając odpowiedniej wiedzy
podporządkował się rygorom doktryny i całej jej buchalterii. Jak to się ładnie
mówi – zawierzył.
Dziś
wiele osób wierzących mówi – wierzę Kościołowi i Biblii. Jedna z interlokutorek
napisała: Odpowiada mi, bo Święty, Powszechny i Apostolski
Kościół ma ponad 2000 lat i mimo grzeszności Jego członków żyje (Teresa B).
Przyzwolenie, a raczej bierność w rozpoznaniu, w co się wierzy,
spowodowało, że w zasadzie przyjmuje się wszystko, co fantazja ludzka
wprowadziła do doktryny. Autorzy doktryny zadbali, aby ją uwiarygodnić poprzez
różne imponderabilia. Prym wiedzie Duch Święty. W zasadzie jest On pojęciem
opisującym działanie Boga (i tu zgoda, jako czynnik dynamiczny), ale przez
narzucenie jego ontologicznego (bytowe) pochodzenia usamodzielnił się. Stał się
niejako strażnikiem doktryny chrześcijańskiej.
Doktryna chrześcijańska oparta została na fenomenie Jezusa Chrystusa.
Gdyby zawierała jedynie Jego prawdy i nauki byłaby religią absolutnie prawdziwą
i najpiękniejszą na świecie. Niestety, z nadgorliwości wprowadzono do niej
mnóstwo ozdobnych zdarzeń, które faktycznie upiększyło doktrynę, ale ją
zniekształciło.
Moja wieloletnia praca polega na oczyszczaniu doktryny chrześcijańskiej
z tych niepotrzebnych ozdóbek. Sam Ideał Jezusa, który został wywyższony do
rangi Aktu działającego, czyli Syna Bożego działającego na równi z Nim jest jedyną, najpiękniejszą bazą doktryny
chrześcijańskiej.
Niestety, wierni boją się mojego podejścia. Wolą przyjąć postawę posłuszną
i zdyscyplinowaną. Wierzą w to, co
im do wierzenia podano, w tym: grzech
pierworodny, istnienie ontologiczne aniołów, szatana, dziewictwo Maryi,
Zwiastowanie, dobry łotr i wiele, wiele
innych legend i bajek.
Idea Jezusa Chrystusa, Jego nauka, powołanie, przesłanie są na tyle
piękne, że nie potrzebują już żadnych ozdóbek. Tego wierni nie potrafią
zrozumieć, albo nie chcą. Ubolewam, bo swoją pracą odnoszę tylko niewielki
skutek. Dlaczego inni nie dostrzegają tego, co mnie przyszło zobaczyć i zrozumieć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz