Immaterializm to pojęcie zdefiniowane przez biskupa
filozofa irlandzkiego i misjonarza George'a Berkley (1685–1753). Mówi, ze
materia jako substancja, osobny byt nie istnieje. Według immaterializmu
przedmioty, które postrzegamy istnieją realnie, są jednak tylko kombinacją
jakości zmysłowych a podłożem ich istnienia nie jest materia, lecz umysł
(duch). Ich istnienie polega na tym, że są postrzegane (esse = percipi),
w związku z czym dla immaterialisty rzeczywistość dzieli się na dwie kategorie
- umysły (duchy) poznające i poznawane przez nich idee (rzeczy). Ta myśl
przebijała się od dawna. Już starożytni filozofowie mówili o przygodności bytu.
Jej istnienie nie jest konieczne (Tomasz z Akwinu, 1225 –1274) .
Do materii przyzwyczailiśmy się przez stały z nią
kontakt. Z nauki wiemy, że składa się z cząsteczek, atomów i jeszcze mniejszych
elementów (nukleony, elektrony, kwarki). Jednakże im głębiej sięga się w
strukturę rzeczywistości, tym mniej jest ona poglądowa. Można powiedzieć, że
tracimy jej obraz. Wśród fizyków nie ma zgodności dotyczącej definicji materii.
Odkryli, że elektrony nie są materią w żadnym sensie. Mogą być równocześnie
falą i cząstką, a każda z tych postaci ma inne właściwości, które powinny
wykluczać istnienie tej drugiej postaci. Można powiedzieć, że właściwości
cząstek zależą od przyjętej perspektywy badania (obserwatora), a nie przez to
jakie one są z natury. Ciągle jeszcze nikt nie może dać
jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czym jest materia (Jostein Gaarder,
Świat Zofii). Od początku XX wieku ścierają się ze sobą różne poglądy. Czy
materia jest cząstką, falą, a może polem sił lub polem energii?
Do mnie przemawia
pogląd, że struktura materii oparta jest na skwantowanych polach energetycznych
wzajemnie na siebie oddziaływujących. Masa jest własnością cząstek nabywaną
przez oddziaływanie ze sobą pól kwantowych. Teoria głosi, że cząstki występujące
w przyrodzie – kwarki i leptony – posiadają masę dzięki oddziaływaniu z
hipotetycznym polem Higgsa, jakby rodzajem „oporów ruchu”, którego nośnikami są
bozony Higgsa (obecnie bozony te zostały odkryte w gigantycznym akceleratorze Large Hadron
Collider (LHC) do badania najmniejszych cząstek materii.
Louis de Broglie (1892–1987) jak i Albert Einstein wyrażali sugestię, że masa i
światło są dwiema postaciami energii. Według hipotezy pierwszego, na poziomie
elementarnym, materia może zachowywać się jak cząstka lub jak fala. Clinton
Joseph Davisson (1881–1958) i Lester Halbert Germer (1896–1971) wykazali, że
elektrony istotnie mają dwie cechy charakterystyczne dla fal – ulegają
dyfrakcji i interferencji, a długość fali odpowiada ściśle energii cząstek.
Erwin Schrödinger (1887–1961) uważał, że elektron to fala
stojąca, istniejąca w otoczeniu jądra
atomowego. Różne fale stojące odpowiadają różnym poziomom energetycznym. Max
Born (1882–1970) uważał, że elektron nie jest ani cząstką, której położenie w
przestrzeni wyznaczają trzy współrzędne, ani też falą trójwymiarową, podobną do
fali morskiej. Wysunął hipotezę, że fala elektronu jest tylko miarą
prawdopodobieństwa pojawienia się elektronu w danym punkcie. Stwierdzono, że
elektrony nie mogą być uważane za obiekty materialne. Sposób, w jaki przechodzą
przez kryształy, wykazuje, że posiadają naturę falową. Cząstka elementarna nie ma nic wspólnego z potocznym wyobrażeniem małej
grudki materii. Jest ona raczej podobna do kłębka fal (Michał Heller, ur.
1936). Być może należy oprzeć się na kwantowej teorii grawitacji (J. Hartle i
S.W Haking, model H-H) w wyjaśnieniu struktury materii? Na bazie zdobytej
wiedzy i intuicji przychylam się do stwierdzenia: pole grawitacyjne, które
jest, realnie istnieje, może być rodzajem pola elektromagnetycznego o
charakterystycznych dla siebie właściwościach. Być może trzeba szukać
powiązania tych pól na bazie ich kwantowej struktury oraz kwantowych
oddziaływań jądrowych (oddziaływania elektrosłabe). Do dalszego rozwoju teorii
kwantowych przyczyniły się prace Paula Adrien Maurice Diraca (1902–1984),
którego dziełem jest m.in. stworzenie podstaw elektrodynamiki kwantowej (1927
r.) oraz skonstruowanie relatywistycznego (czyli zgodnego z zasadami
szczególnej teorii względności Einsteina) równania falowego dla elektronu,
zwanego równaniem P.A. Diraca (1928 r.). Równanie to wyjaśnia m.in. istnienie
wewnętrznego momentu pędu (czyli spinu) elektronu. Enrico Fermi (1901–1954)
wykazał, że nuetrina są cząstkami pozbawionymi masy (dzisiaj ścieraja się rózne
poglądy). Podczas zderzenia materii z antymaterią, np. elektronu z pozytonem
(odkryty przez C.D. Andersona w 1931 r.) uwalnia się energia w postaci kwantów
– promieniowanie gamma. Jak potwierdzają doświadczenia, następuje anihilacja
(znikanie) materii (teoretycznie anihilację opisał Paul Adrien Maurice Dirac).
Materia znika, dematerializuje się. Podczas przechodzenia podobnych kwantów w
pobliżu ciężkich jąder atomowych następuje proces odwrotny – kreacja materii. W
fizyce znane są cząstki wirtualne, które pojawiają się i natychmiast znikają
dzięki fluktuacjom kwantowym (efekt Casimira – zjawisko fizyczne przyciągania
pomiędzy dwiema pozbawionymi ładunku elektrycznego płytami wykonanymi z
przewodnika spowodowane różnicą ciśnienia oddziałujących na nie cząstek
wirtualnych). Struktura kwantowa lub falowa materii w gruncie rzeczy mówi o tym
samym. Materia nie ma substratu materialnego – idealizm energetyczny.
Materia jest tylko formą energii. Wilhelm Ostwald
(1853–1932), niemiecki fizyk i chemik, głosił pogląd filozoficzny zwany
„energetyzmem”, przez który tłumaczył wszelkie zjawiska przyrody jako przemiany
energii pozbawionej właściwości materialnych, następnie zaś (pod wpływem
atomizmu) jako przemiany materii w energię i na odwrót. E. Mach (1838–1916)
zanegował całkowicie istnienie materii, jako obiektywnej rzeczywistości. Robert
Grosseteste (średniowieczny filozof, teolog, profesor Uniwersytetu
Oksfordzkiego, biskup Lincolnu (1175 – 1253). w Stradbroke, uważał światło za
pierwotną postać energii, a prawa jego rozchodzenia się za prawa tworzenia się
świata materialnego. Ciekawym elementem filozofii Roberta Grosseteste jest jego
pogląd na stworzenie świata – według niego świat powstał z jednego punktu,
który następnie rozszerzał się we wszystkie strony. Współcześni badacze dostrzegają
w tej koncepcji preintuicję teorii Wielkiego Wybuchu. „Cząstki elementarne nazywane są «materialnymi» jedynie
«przez grzeczność»” (Willard Van Quine 1908–2000). Struktura energetyczna
materii daje nam złudzenie substratu. Skupiona energia przyjmuje właściwości
materii, jakie my powszechnie znamy (masa, pęd, kolor, grawitacja).
Zgodnie z teorią względności – jak twierdził Einstein – masa ciała jest miarą jego energii. Na gruncie fizyki – na obecnym etapie jej rozwoju – termin «materia»
właściwie już nie występuje […] Coraz częściej termin «materia» zastępowany
jest przez «masę» (L. Wciórka, Filozofia przyrody 1993, nr 7,
Papieski Wydział Teologiczny, Poznań).
Współczesna fizyka w pełni potwierdziła opinię Emmanuela
Kanta, wykazując, że rzeczywistość znajduje się w stanie ustawicznej ucieczki,
że jedne cząstki wyprzedzają drugie i w końcu istnieje tylko tajemniczy
przepływ energii (André Frossard).
Materia jako pojęcie zdematerializowała się. Tym
aksjomatem (stwierdzeniem bez udowodnienia) mogę odrzucić jednoznacznie
„materializm” i całą dyskusję na temat wieczności materii. Problemu nie ma,
bo nie ma materii. Jednym założeniem odcinam połowę „tortu” światopoglądowego. Wobec
przyjętego stanowiska, w dalszej części opracowania, praktycznie brakuje
odniesień do materializmu. Osłabiam również niektóre poglądy na temat
kreacji materii z niczego, które próbowały ratować zasadę zachowania energii (w zamkniętym
układzie ciał (izolowanym) całkowita energia układu nie ulega zmianie H.L. Helmholtz
1847) przez udowadnianie, że świat nie jest układem zamkniętym, idealnie
izolowanym. Brak takiego układu nie pozwala na zastosowanie zasad zachowania
energii, pędu, momentu pędu, ładunku, spinu, liczby cząstek ciężkich (liczba
barionowa) itd. Nie podzielam prac G.J. Noan’a (z niczego nie może powstać nic, ale nicość może zrodzić coś i anty coś)
oraz Bondiego, Hoyle’a na temat powstania materii z niczego. Ex nihilo nihil – z niczego nic nie
powstaje (Lukrecjusz, 99–55 p.n.e). Swoje zdanie na ten temat przedstawiam przy
opisie stwarzania świata. Bliskie mojemu poglądowi są stanowiska filozofii
idealistycznej.
Gdyby
„stwarzanie” przyjąć jako tchnienie mocy: moc wyszła ode Mnie (Łk 8,46),
przemianowanie, transformację energii (kwantu) na byt stwarzany, wtedy można by
odstąpić od niezrozumiałego poglądu stwarzania z niczego.
Cały Świat i jego istota
opiera się na szeroko pojętej relacji (duchowej, fizycznej). W tym
doszukuję się zrozumienia wszystkiego (istnienia bytów, sensu życia). Natura
świata jest bardziej czynna (oparta na działaniu), dynamiczna, żywa sama w
sobie, niż ontologiczna (bytowa).
Jeżeli nie ma materii, (bo jak napisałem jest to tylko
forma energii) to jak wygląda nasz świat? Moim zdaniem świata nie można
obiektywnie zobaczyć, bowiem impulsy, jakie on wysyła są odbierane przez zmysły
i przetwarzane w rozumie ludzkim. Świat człowiekowi się jawi.
Mimo takiej samej konstrukcji umysłu ludzkiego, każdemu człowiekowi świat jawi
się trochę inaczej, bo subiektywnie. Każdy sądzi według siebie, ma własny punkt
widzenia. Zmysły dostarczają tylko pozorów. Każdy
ma swój punkt widzenia, ale nie każdy z niego coś widzi (Bruno Jasieński
1901–1938).
Mikroświat protonów, neutronów, kwarków, pól Higgsa
(dodatkowe pole kwantowe, w wyniku którego poprzez spontaniczne załamanie
symetrii bezmasowe cząstki Modelu Standardowego nabierają masy) i funkcji
falowych jest nie do ogarnięcia przez przeciętny ludzki umysł. Wiedza o nich
pochodzi ze struktur matematycznych, a doświadczalne potwierdzenie tych
informacji należy do największych sukcesów ludzkiej myśli (Michał Heller).