To co przynależy do człowieka to jego naturalna
duchowość. Religia jest tylko jej zagospodarowaniem, zewnętrzną fasadą.
Człowiek może zmieniać swoją religie, a w środku pozostaje wierny wewnętrznym
przekonaniom. Stwórca oddziałowywuje
bezpośrednio na duchowe wnętrze. Tam rodzi się prawdziwa relacja. Na tej
duchowej autostradzie odbierane są sygnały od Boga i wymawiane ludzkie
modlitwy. Religia zaś jest dziełem człowieka. Wykorzystuje wrodzone emocje i
duchowe pragnienia. To koncepcja w której realizowane są ludzkie zamysły bazująca
na ludzkich potrzebach i ludzkich interesach.
Bóg trafia do każdego z nas na swój sposób. Do tego
przygotował człowieka i stworzył mechanizmy duchowego kontaktu. Nie potrzebuje
do tego pośredników. To ludzkie zapotrzebowania życia wspólnotowego gromadzą
wiernych. Człowiek podporządkuje się głoszonym
ideałom i wymaganiom kultowym zwalniając się od odpowiedzialności
osobistej. Przynależność religijna jest objawem słabości duchowej i braku
własnej dojrzałości. Korzyści z życia wspólnotowego są oczywiste.
Wspólne przeżycia łączą, ale w ostatecznym rozrachunku człowiek sam staje przed
Bogiem. Nie chcę powiedzieć, że jestem przeciwny religii, ale trzeba mieć
orientację jej funkcjonowania. Brak jej powoduje, że człowiek był i jest od
niej uzależniony, psychicznie gnębiony, duchowo i życiowo skrępowany. Na gruncie religii budowana jest jej
administracja, która z czasem coraz
bardziej odbiega od pierwotnych idei. Pozostaje obciążeniem. Człowiek wplątuje
się w jej nakazy i zakazy. Wolność ludzka jest ograniczana. Kto jest do tego
zdolny i samodzielny ucieka w swoje wnętrze i szuka kontaktu z Bogiem na swój
sposób. Kiedy studiowałem teologię
odczuwałem, jak jestem wkręcany w tryby wypracowanej koncepcji i jej mitologii.
Udało mi się z tego uciec, ale pozostały we mnie ciągoty do tej psychologicznej
machiny. Religia jest swoistym narkotykiem, który wciąga i uzależnia na lata. W
konsekwencji człowiek służy ludziom, a nie Bogu.
Marzy mi się nowa forma posługi duchowej opartej na
zasobach które w człowieku drzemią. Bóg jest samym w sobie tajemnicą, którą
trzeba bez przerwy zgłębiać. Trzeba odczuwać dotyk boskich ingerencji i oznak
Jego Miłości. Najlepszą formą modlitwy jest trwanie przed Bogiem, odczuwanie,
że Jest i jest przy nas. Miłość która płynie od Boga musi nas ogarniać,
zmieniać, dowartościowywać, umacniać. Należy dążyć, aby być w Bogu, i żeby On
był w nas. Stała komunia z Bogiem winna być stałą potrzebą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz