Kiedy zagłębiam się w zawiłości prawd wszechświata, to nachodzi mnie
smutna refleksja, że człowiek rozumie tylko działania wtórne, ale istoty rzeczy
są skrzętnie chowane przez Stwórcę. W
cokolwiek sięgam – czytam: to pozostaje tajemnicą.
Grawitacją zajmowało się wielu uczonych. Newton określił siłę grawitacji. Albert Einstein porzucił to pojęcie i wprowadził przestrzeń
zakrzywioną do tłumaczenia przyciągania
między obiektami materialnymi. Inni poszukują grawitonów, chcąc wytłumaczyć
grawitację fizyką kwantową. Nikt jednak nie wytłumaczył istoty grawitacji.
Dlaczego obiekty się przyciągają? W jaki sposób obiekty wiedzą o sobie?
Zastanawiam się. Jak mogłem kiedyś uczyć fizyki w liceum przy braku
wiedzy o podstawowych pojęciach: energii, siły, prądu elektrycznego, czasu? To
co się podaje w szkole to pojęcia zastępcze, przybliżone, nie ujmujące istoty
rzeczy, np. energia to jest zdolność do wykonania pracy, siła to
oddziaływania w polu oddziaływania, czas jest miarą zmienności itp.
Zdobywałem sympatie uczniów, ale byłem wiecznie niedouczony. Pocieszam się, że inni nie są lepsi.
Powodem niemożności opisywania wszechświata jest brak
odpowiednich narzędzi. Matematyka jest 30 lat za fizyką. Najnowsze trendy
naukowe uświadamiają, że Świat staje się w momencie pomiaru (np. czy światło
jest falą, lub cząstką). To nie można zgłębić ludzkim rozumem.
Trudno jest też formułować sentencje. Można wpaść w
pułapkę logiczną. Np. zdanie "Każdy kłamie" nie jest prawdziwe, bo
wobec tego ja też kłamię.
O wiele lepiej jest mówić o działaniach wtórnych: momencie siły, pracy,
schematach elektrycznych bazując na niepewnych definicjach.
Gdybym wprowadził nowe pojęcie tłumaczące np. o grawitacji, że jest to
"banialuka" to z kolei brakuje słów do wytłumaczenia słowa
"banialuka" i kółko się zamyka. Człowiek nie może stworzyć języka
tłumaczącego, aby przekazać istoty rzeczy. Emmanuel Kant (1724 – 1804) miał
rację mówiąc: nie można poznać istoty bytu (noumen – rzecz sama w
sobie) za pomocą rozumu ludzkiego.
Do ludzkiej niewiedzy można dołożyć łatwość z jaką umysł
ludzki, przez zmysły można oszukać, zmanipulować. Człowiek nie wie, ale mu się
zdaje, że wie. Np. przez specjalne okulary może mieć złudzenie przestrzenne
obrazów płaskich. Świat może być przedstawiany w różnych kolorach. Dajemy wiarę
krzywych zwierciadłom, plotkom, pomówieniom. Maniakalnie upieramy się przy
swoich racjach.
Na koniec, jak łatwo można człowieka oszukać, wmawiając mu
swoje uczucia, zapewnienia, obiecanki. Sam jestem ofiarą swojej naiwności.
Rację miał Sokrates (V i VI w. przed Chr) mówiąc: Wiem, że nic nie wiem. Ciągle
brakuje nam wiedzy o naszym istnieniu i o nas samych. Jak to jest, że bez
znajomości istoty rzeczy ludzkość uczyniła takie postępy? Czy człowiek naprawdę
jest zdolny rozróżniać dobro od zła, czy tylko mu się zdaje, że wie?
Nawet najmądrzejsi popełniali pomyłki. Sokrates błędnie
zakładał, że wiedza jest gwarantem moralnego i etycznego postępowania. Słuszna
droga nie zawsze wywodzi się z wiedzy, ale z sumienia. A. Einstein nie pogodził
się z wiedzą, że prawdopodobieństwo i statystyka kształtuje nasz świat.
Każdy uczony ma swoje 5 minut w historii. Reszta życia to
powtarzanie utartych przekonań i nabytej wiedzy.
Zachęcam do postawy pokory i umiaru. Człowiek idzie z duchem
postępu, ale stale musi pamiętać o swoich ograniczeniach i swoich
słabościach.
Bawią mnie pyszni tego świata. Wydaje im się, że są wielcy,
najmądrzejsi, nieśmiertelni. Napinają muskuły, albo wypinają tors. W kościele przyjmują postawę
męczennika albo pokutnika. Tak naprawdę są pełni hipokryzji i zakłamania. Przypominam sobie słowa mojej prababci: Świat
jest bilardem, my tylko kulami, kto może spytać, kto też grywa nami. Śmierć,
która strąca to z dołu, to z góry, a wszystkich do dziury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz