Jestem po udarze, ale umysł, dzięki Bogu, mam jeszcze sprawny. Wyciągam
więc wnioski. Brak reakcji moich czytelników na moje prośby, zaczepki, pytania
daje mi wiele do myślenia. Nie sądźcie, że czuję się przegrany. Nabyłem wiedzę
i przez nią jestem bogatszy. Wiem, że mądrość umiejętnie niepropagowana nie
dociera, nie wstrząsa, jest blada i krucha. Naturalne lenistwo w większości
zwycięża, a życie wymaga aktywności. Nawet szczęście nie jest czymś statycznym,
lecz działaniem, aktywnością
(Arystoteles).
Nikogo nie zmuszam do miłowania mojej działalności. Nie znoszę
podlizywania się i kokieterii. Pragnę poruszyć Wasze serca i wskazać drogę do
Stwórcy. Moje ostatnie przeżycia są dowodem Jego Opatrzności. Choć jestem na
pełnym morzu i trzymam się lichej belki, ale wciąż płynę. W moim theatrum
trosk biorą udział nieliczni
przyjaciele, w tym mój ukochany syn.
Ich pomoc jest dowodem Bożej Opatrzności. Wstydzę się chwil w których tracę
nadzieje. Ogarnia mnie kwietyzm (poddawanie się przeciwnościom), ale jestem
tylko człowiekiem.
Chciałbym napisać kiedyś magnifikat na część Bożej Opatrzności i miłości
syna do swoich rodziców. Chciałbym móc wyrazić wdzięczność pani Ani, Elżbiecie,
panu Zbyszkowi, i wielu innym, którzy zastrzegli sobie anonimowość, którzy
pochylili się nad moją troską. Oni są bohaterami i funkcjonariuszami bożej
dobroci. To oni są wielce i to oni zostaną zwycięzcami i wynagrodzeni.
Najbardziej bolą mnie rozczarowania. Nie jestem na nie odporny. Załamuję
się zbyt szybko. Otuchy dostarczają mi własne przemyślenia teologiczne na bazie
wiary rozumnej. Zostanę im wierny, mimo, że mogę się mylić. Dla milczących nie ma to żadnego znaczenia.
Milczący są nieobecni, są martwi.
adres e-mail:
p.porebski@onet.pl
Prywatne konto bankowe
13102026290000950200272633
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz