Kiedy zapoznaję się z historią, to dziw bierze jaką moc
ma zło, które rzeszy się w koło. Ostatnio poznawałem historii Serbii i układy
władzy z mafią i zwykłymi bandziorami (Željko Ražnatović ps. Arkan). Ile
za tym kryje się ludzkich krzywd, zbrodni i wszelakiej niegodziwości? I
pomyśleć, że Bóg dopuszcza zło w takim rozmiarze (hitleryzm, stalinizm,
komunizm). Czy teza, że zło istnieje po to, aby poznawać dobro nie jest
przesadzona? Czy jest w tym upodobanie Stwórcy, bo zło w sobie jest
atkrakcyjne, ciekawe, żeby nie powiedzieć frabujące. Ciągła walka, zdobywanie
pozycji, eliminowanie przeciwników, likwidowanie słabszych, stała zmienność
dekoracji. Zło jest barwne. Przyciąga swoją
siłą i zaprasza do współudziału, jest zaraźliwe. O złu można mówić długo
i ciekawie, tyle samo jak o dobru. I tym tkwi właściwa symetria i proporcja
między dobrem i złem. Najwyższemu dobru przeciwstawia się olbrzymie zło i
przeciwnie, nie ma takiego zła, które nie można pokona dobrem. Jak uczy
historia, gdzie pojawia się zło jednocześnie rodzi się dobro. Gdy na świecie
panoszyło się zło pojawił się Noe, a później wielu proroków i mężów stanu, którzy
dawali świadectwo Prawdzie. W takim to
w grzesznym okresie pojawił Jezus. W XIII wieku grzesznemu kościołowi
przeciwstawiali się mnisi, zakony żebracze. W czasie reformacji w XVI wieku
pojawiła się kontrrefomacja. W
Oświęcimiu, na okrucieństwo oprawców pojawił się ojciec Maksymilian Kolbe. Jak
z polecenia ewangelicznego: " Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem
zwyciężaj"' (Rz 12,21). Czy przypadkiem nie jest złamana symetria?
Wydaje się, że więcej jest zła niż dobra na ziemi? Gdyby tak było, los ziemi i
ludzi byłby przesądzony. Zło nie może zwyciężyć, i to jest zapisane w Stanie
Prawdy, bo światem opiekuje się Stwórca. Dobro jest mniej błyskotliwe od zła,
nie rzuca się w oczy. Dobro ma pokłady głębiej położone. Zło jest płytko
osadzone i jest widoczne, wyraziste. To złudzenie. Musimy zaufać, że nie może
zło zwyciężyć, bo wtedy Bóg nie byłby Bogiem, a Jego Opatrzność nie byłaby
niczego warta. Każdy z nas może przyczynić się, aby dobro wypływało i stało się
widoczne, żeby zarażało innych do podobnych działań. Los ziemi jest w ludzkich
rękach, czyńmy sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1,28) według naszego upodobaniu.
Twórzmy atmosferę miłości i w niej żyjmy. Pomagajmy sobie wzajemnie i bądźmy
dla siebie braćmi. Musimy złamać symetrię dobra i zła na korzyść dobra ,aby
osiągnąć wieczność.
Filozoteizm (inaczej wiara rozumna) jest propozycją nowego oglądu wszystkich aspektów naukowych i religijnych za pomocą naturalnego światła rozumu, pod kątem znanych praw przyrody, logiki i podejścia filozoficznego z uwzględnieniem wiary w istnienie Stwórcy świata (Boga) oraz Jezusa Chrystusa jako pełne Wcielenie Boga (Akt działający) w istotę ludzką.
Łączna liczba wyświetleń
środa, 26 września 2018
wtorek, 25 września 2018
Mądrość
Jestem przekonany o istnieniu tzw. mądrości naturalnej.
To coś co ma się w sobie. Może pochodzić od Boga i wtedy nazwana jest mądrością
wlaną (Jezus), albo jest wypracowana przez lata doświadczeń. Mądrość jest to
zdolność do poprawnej ocenie rzeczywistości, w tym rzeczywistości
nadprzyrodzonej. Nie jest nią biblioteka pojęć zapisana w umyślę. Nie ten jest
mądry, kto wkuwa wiedzę i zapamiętuje encyklopedię. Umysł nie jest śmietnikiem
i ma ograniczoną pojemność. Mądrość to zdolność syntezy i wyciągania wniosków.
Spotkałem na swojej drodze ludzi prostych, niekumatych, o niskim zasobie słów,
a mądrych w swej istocie. Lubię rozmawiać z takimi ludźmi, bo mądrość sama od
nich płynie. "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te
rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a
objawiłeś je prostaczkom" (Mt 11,25).
Ci którzy chwalą się swoją mądrością najczęściej są śmieszni i
zakompleksieni. Żal mi ich, bo bardzo się starają, a wynik przeciwny osiągają.
Mądry wie, że mądrość sama się prezentuje i nie potrzebują scen teatralnych. Mądrość
brata się ze skromnością. "Niechaj się nikt nie łudzi! Jeśli ktoś
spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by
posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem
u Boga" (1 Kor 3,18–19).
Jak pisze Paweł: "Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz
tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem
mądrości świata?" (1 Kor 1,20). Mądrość to nie tylko wiedza o świecie
rzeczywistym, to pojmowanie świata w duchu: "Człowiek zmysłowy bowiem
nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem
mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić"
(1 Kor 2,14).
Człowiek mądry ma
zdolność słuchania innych i czerpać wiedzę z cudzej mądrości. Mądry nie chwali
się nadaremnie. Mądry pozostaje skromny.
Zdawałoby się, że ateiści nie mogą być mądrzy. Mogą, bo
wiara wynika z woli serca i argumentacji sumienia. Po za tym, ja nie wierzę
ateistom. Dla mnie jest to tylko ich poza i przekora. W ich umysłach rozgrywa
się ciągła walka przekonań, niepewności, nadziei i pragnienia szczęścia.
Ateiści to zazwyczaj ludzie, którzy mają za sobą walkę o prawdę. To wytrawni i
inteligentni poszukiwacze i Bóg to wie. Brakuje im tylko aktu wiary i słów
akceptacji – "Jestem, który
Jestem" (Wj 3,14). Zdolność
wyboru jest darem, z którego wynika wolność wyboru.
Brak wiedzy nie ogranicza mądrości, choć oba pojęcia ze
sobą współdziałają. Po ludzku można być mądrym w jakimś temacie. Omnibusy
zdarzają się rzadko.
poniedziałek, 24 września 2018
On nie widzi swojej winy
Ksiądz Jacek
Stryczek był założycielem projektu Szlachetna Paczka i został jego
prezesem. Szkopuł w tym, że władzę podjąć sam założyciel, który ma dotkliwą
słabość – parcie na władzę. Uprawiał mobbing, zastraszał swoich pracowników. W
tej roli się nie sprawdził. Sprawa zakończyła się, na szczęście, jego
rezygnacją.
Wokół nas istnieją osoby, które funkcjonują w miarę
poprawnie dopóki nie otrzymają stanowisk kierowniczych. Osiągając władzę stają
się "potworami". Z czego to wynika?
Najczęściej z kompleksów. Mogą też wynikać z ukrytych genów, czyli
predyspozycji, które ujawniają się przy sprzyjających okolicznościach. Na taką
postawę ma też wpływ własny życiorys, okresy niespełnienia się oczekiwać, osoby
frustrowane, o słabej osobowości.
Znam takie osoby
z własnego otoczenia. Osoby które polubiłem, szanuję w sytuacji kierowniczej są
nie do poznana. Przede wszystkim są bezwzględne w respektowaniu swoich poleceń
i żądań. Poniżanie pracowników niższego szczeblu jest u nich normą. Osób silnych
po prostu się boją. Strach napędza u nich chęć odwetu i tak się nakręca spirala
złości i nienawiści.
W przypadku Jacka Stryczka dochodzi jego kapłaństwo.
Taka postawa, u księdza, czyni zgorszenie. On nie widzi swojej winy i to jest
najbardziej przykre. Jak tłumaczył się pan Jacek w wywiadzie telewizyjnym – on
był tylko wymagający.
Podobne sytuacje zdarzają się w więzieniach. Straż
więzienna lubi się znęcać nad więźniami. Wyczuwają oni przewagę nad jednostkami
słabszymi. Przeżył to na własne skórze niesłusznie skazany za morderstwo i
gwałt pan Tomasz Komenda. Odsiedział niewinny 18 lat otoczony ludzką
nienawiścią. Ile trzeba mieć w sobie pogardy do drugiego człowieka, aby
pokazywać swoją wyższość? Osoby takie
nie są chyba świadome, że reprezentują najgorszą formułę grzechu. Jak rozliczą
się przed Bogiem? Czy oprócz swojej okrutności są ślepi?
Wiele lat temu przyjmowałem w swoim gabinecie młodych,
świeżych przedsiębiorców. Rozmawiało się jak równy z równym. Dzisiaj między
nami jest bariera nie do pokonania. Mnie spotkało inne zadanie życiowe. Kto
wie, czy nie lepsze. Moi dawni znajomi krezusy pozostali w swoim kokonie
obojętności, zadufania w sobie. Gdy przyjdzie pora stanąć przed Bogiem ręce ich
są puste.
Czy tak trudno pogodzić swoją
majętność z ludzką życzliwością. Widać – trudno.
niedziela, 23 września 2018
Biblijne drzewa
Jestem pod stałym zachwytem Pisma Świętego. W tej mądrej
księdze zapisano mądrości dotyczące Boga, Świata i ludzi. Zadziwia sposób
przedstawiania Prawdy. Przykładowo. Istnienie zła na świecie do dnia
dzisiejszego bulwersuje wielu. Stawiane są pytania. Po co i komu zło jest
potrzebne?
Przed tak trudnym pytaniem przed tysiącem lat stanęli
hagiografowie. Jak wytłumaczyć, to zdawało się, niedorzeczne zjawisko. Bóg jest
doskonały i mógł stworzyć świat pozbawiony zła?
Otóż, zło jest potrzebne do poznania dobra. Tak jakby
nikt nie mógł rozpoznać światła, gdyby nie było cienia. Zło jest kontrastem
poznawczym. Genialny hagiograf ujął ten problem w opisie metafory: "drzewo
poznania dobra i zła " (Rdz
2,8). Kto spożyje owoc z tego drzewa posiądzie wiedzę o istnieniu tych dwóch kontrastów.
Ten kto ma tą wiedze będzie jak Bóg, który wiedzę tę posiada. Ciekawość ludzka
sprawiła, że ta boska wiedza stała się wiedzą powszechną. Bóg dopuścił zło, aby człowiek miał możność
porównania i wyboru. Obok drzewa poznania dobra i zła mowa jest o drzewu
życia": drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła " (Rdz
2,8). To Drzewo Życia miało zapewnić
nieśmiertelność. Kto karmi się jego owocami ma zapewnioną wieczność. Drzewo
Życia postrzegane jako wzorzec kulturowy symbolizowało wieczne odradzanie się
przyrody, a równocześnie przemijanie ludzkiego losu. Dla chrześcijan
utożsamiane z nim drzewo krzyża jest miejscem, w którym śmierć stała się
początkiem życia.
Z chwilą pozbycia
się nawyku literalnego czytania Biblii uruchamiam egzegetyczny sposób
odbierania treści. W tym wyłania się pytanie. Jak hagiograf chciał przedstawić
treść teologiczną? Wiedza o Bogu, świecie i człowieku jest fascynująca. Nikt
nie przekona mnie do innego odbioru tej mądrej Księgi. Rozumowy odbiór jest
mądrą modlitwą i wspaniałym przeżyciem duchowym. Jej liturgiczna narracja
pomaga w uroczystościach religijnego kultu.
Biblia jej literacką sztuką, nigdzie nie spotykaną. Ona sama
dla siebie jest perłą. O Biblii można, bez końca, ujawniać jej fantastyczne
walory. Pomimo tysięcy błędów, które wkradły się w jej redakcję przez stulecia
nie straciła swojego przesłania, mądrości i piękna. Stary Testament z względu
na użyte metafory i inne zabiegi literackie, nie przez wszystkich jest
zrozumiały. Potrzebny jest mądry egzegeta, który posiada szeroką wiedzę, nie
tylko teologiczną.
Parenaście lat
temu, proponowałem za darmo, wykłady z
fizyki (sam byłem nauczycielem fizyki w liceum) w Kielecki Seminarium Duchowym.
Miały być one połączone z wiedzą teologiczną. Propozycja moja była odrzucona.
Był czas na konfrontację i dyskusję. Nie skorzystano z tej inicjatywy.
sobota, 22 września 2018
Dałbym jej jeszcze jedną szanse
Paradoksalnie, ale sam Kościół wyprowadza Boga z Kościoła.
Nie może tego uczynić dosłownie, bo każdy wierny nosi Go w sobie, ale w skali
instytucji Bóg jest nagminnie obrażany.
Od początku człowiek wkładał w "usta Boga" swoje
własne koncepcje. W Piśmie Świętym roi się od zdań w których znajdują się
słowa: "Bóg powiedział" (Rdz 3,1 i inne). Teksty podobne wyrażają pogląd autorów (hagiografów). Używanie słów "Bóg powiedział" ma
silną wymowę i silny akcent. Kto może sprzeciwić się tym słowom?
Przez taką manipulacji Kościół osiągnął zamieszony cel –
dyscyplinowanie wiernych. Kościół wie najlepiej i nikt nie może tych słów
podważać. Kto podważa stanowisko Kościoła może być usunięty z jego grona.
Bóg stworzył Świat i ludzi, aby spełniły się Jego zamysły.
Wprowadził prawa i zasady współistnienia. Czuwa nad jego istnieniem, ale nie
ingeruje w sposób brutalny w jego przebieg. Bóg jest Bogiem dyskretnym.
Obrazowanie Go na Władcę tego świata, według obrazu władcy ziemskiego, jest
nadużyciem. Jaki jest Bóg, ukazał Jego Syn Jezus Chryste. O Nim też mówią Jego
dzieła. Reasumując całą wiedzę na ten temat, Bóg jest uosobieniem dobroci,
delikatności, miłosierdzia, kultury po ludzku rozumianej. Nie ma w Nim ludzkiej
złości. Wszystko jest analizowane przez Niego pod kątem miłości i jej braku. Nawet w złych uczynkach
Stwórca dopatruje się uczciwych zamiarów.
Ludzkie sądy w
większości nie są sprawiedliwe. Nie są, bo być nie mogą. Prawa ludzkie są
skonstruowane na suchych faktach, a w zdarzeniach codziennych występuje tysiące
parametrów i uzależnień. Ludzkie sądy nie mogą uwzględniać wszystkich
okoliczności, a Bóg to może. Sprawiedliwość Boża opiera się na sumieniu, w
które jest wyposażony każdy człowiek. To własne sumienie najlepiej rozstrzyga o
prawdach i uczynkach – dobrych i złych. Po śmierci, to nie Bóg będzie sądził,
ale własne sumienie. Nie ma tu teologicznego zgrzytu. W każdym sumieniu jest
holograficzna cząstka Boga. To co się
rodzi we własnym sumieniu jest nie do podważenia. Trudno samemu sobie
zaprzeczać. Nawet jak sumienie jest uśpione, to w nim są boskie ideały. Po
śmierci, sumienie bardziej uwrażliwia
się ma Boga i staje się boskim narzędziem.
Oprócz sprawiedliwości
Bóg kieruje się swoim Miłosierdziem, a to jest czysty dar Miłości. Nawet
kiedy sądy uwzględniają empatie do skazanego, to i tak jest to karykatura
sprawiedliwości. Może to jest prawidłowe względem prawa, ale na pewno nie
doskonałe.
Ostatnio pijana młoda (sama wygląda jak dziecko) matka
zostawiła trzyletnie dziecko w lesie. Czyn należy potępić, ale tylko ona sama
wie, jak trudne jest życie samotnej matki obarczonej nowymi obowiązkami. Jeżeli
sąd pozbawi ją praw rodzicielskich, to będzie to przeciwne do mojego
spojrzenia. Ja w imię dobra dziecka i jej samej dałbym jej jeszcze jedną
szanse.
piątek, 21 września 2018
Bóg na usługach Kościoła
Gdyby ktoś spytał mnie jakie są prawa boskie, to bym
wskazał te które wypowiedział Jezus Chryste: "Nie zabijaj, nie
cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj
swego bliźniego, jak siebie samego!"
(Mt 19,16–19). Jezus mówiąc te słowa do młodzieńca powtórzył słowa dekalogu,
tym samym autoryzował zapis starotestamentowy. Hagiograf dobrze odczytał zamysł
Boga i udokumentował to w Księdze Wyjścia.
Jezus pytany przez faryzeuszy powtórzył najważniejsze
przykazanie: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą
swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie.
Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe
Prawo i Prorocy». (Mt 22,34–40).
Kościół powołuje się na bardzo wiele praw przywołując
Boga. To nadużycie. Wiele praw jest ludzkiego autorstwa. Np. sakrament
małżeński. Według nauki Kościoła to akt autoryzowany przez Stwórcę. Bóg swoją
powagą łączy ze sobą kobietę i mężczyznę. Udział Boga w ludzkiej przysiędze
należy traktować bardzo poważnie. Według nauki KK sam Bóg uczestniczy w tej
uroczystości. Zaznacza ten związek i czyni go trwałym.
W praktyce nie jest trudno unieważnić ten sakrament.
Trzeba mieć trochę grosza i znajomości w kurii. Powód można wymyślić i nagiąć
do potrzeb proceduralnych. Dobrym przykładem jest trzecie sakramentalne
małżeństwo córki zmarłej paru prezydenckiej. Pierwsze małżeństwo rozpadło się,
de facto, z powodu grzechu cudzołóstwa. Ojcem powitych dzieci w pierwszym
małżeństwie okazały się dziećmi jej drugiego męża. Drugie małżeństwo rozpadło się ze względu na jego działalność
przestępczą. Kościół otrzymał od Boga
plenipotencje do zmian, ale w jakiś świetle postawiono Boga?
Kościół manipuluje Bogiem i przywołuje Go do własnych
usług. Czyniono to od zarania dziejów. Manipuluje się Bogiem i dzisiaj? Kto
chce poznać prawdę, niech pomyśli.
czwartek, 20 września 2018
Pouczające doświadczenie śmierci
Gdyby człowiek mógł wielokrotnie doświadczać śmierci, to
to wydarzenie byłoby bardzo popularne i nagminnie wykorzystywane, bo
dowodziłoby, że śmierć jest przede wszystkim wyzwoleniem. Im bardziej
człowiek słaby na ciele, po przekroczeniu bariery śmierci, odczuwa radość
pozbycia się własnych dolegliwości i cierpień. Drugim momentem towarzyszącym i
radosnym jest poznanie, że jego istnienie dalej trwa. Istnieje na wzór słów
Boga z krzaku gorejącego: "Jestem, który jestem" (Wj
3,14). Te słowa są stwierdzeniem
istnienia. Po śmierci człowiekowi pozostaje tylko świadomość. Jego ciało i jego
członki nie mają znaczenia. Dusza odczuwa, że jest, myśli i rozpoznaje. Świadomość
pozostająca na ziemi na uwięzi ciała rozpoczyna swoje królowanie. Rozpoczyna
się retrospekcja, w którym człowiek poznaje swoje życie ziemskie wg sumienia
które ma w sobie. Jak w filmie pojawiają się obrazy z życia aby mógł sobie uświadomić jakie było jego życie,
jak brzydko w życiu postępował, jakim był samolubny i grzeszny. Jakość jego
duszy nie pasuje do idealnego światła boskiego. To poczucie winy, ten
świetlisty dysonans jest barierą do połączenia się z Bogiem. Następują cierpienia duchowe (tęsknota) z
racji tej dolegliwości, braku doskonałości. Dusza sama wie, że nie może
połączyć się z Bogiem. Takie odczucia były sygnalizowane ewangeliczną
przypowieścią o osobach zapraszanych na wesele (Mt 22). Ze względu na
pedagogiczny charakter przypowieści użyto mocnych słów: "Przyjacielu,
jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego? Lecz on oniemiał. Wtedy król
rzekł sługom: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności!
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Bo wielu jest powołanych, lecz mało
wybranych" (Mt 22,12–14). Goście, którzy nie mieli odpowiedniego
stroju nie mogli uczestniczyć w radościach weselnych.
Dusza ludzka zostaje zawieszona pomiędzy ziemią, a niebem.
Na szczęście cierpienie duszy jest oczyszczające. Poznanie wynikające ze
świadomości ukazuje tak inną rzeczywistość, że dusza zdaje sobie sprawy, że człowiek żyjący nie może tego pojąć.
Inność natury nie pozwala na kontakt. Dusza pozostaje tyko w otoczeniu sobie
podobnych. Po oczyszczeniu dusza łączy się z promieniami Boga. Jego bliskość do
Źródła (Boga) uzależniona jest od jego zasług zdobytych za życia.
Zdeklarowani ateiści przeżywają dodatkowo szok prawdy.
"On (Bóg) na prawdę istnieje". Dusze zdają sobie sprawę
z marności materii. Za życia walczyli o to, co przemija, co jest kruche. To
wobec radości niebiańskich nie ma żadnej wartości.
Dusze grzeszne mogą tylko tęsknić (cierpieć) za zbawieniem.
Dobro wypływające z naszych modlitw może im pomóc. Pamiętajmy o tym.
środa, 19 września 2018
Wszystko w swoim czasie
Każdy z nas ma za sobą jakieś doświadczenia mistyczne.
Czasami nie wie się o nich bo są z pogranicza realności, przypadku losowego.
Doświadczenia o mocnym wyrazie zdarzają się rzadko. Takie wydarzenia niosą jakieś przesłanie, treść które nadają się do
szerszego nagłośnienia. Tak się zdarzyło wielu osobom świętym. Zostały one
spisane i nagłośnione. Ciekawe, ze dotyczą wiedzy już znanej. Np. św. Faustyna
mówiła o Bożym Miłosierdziu. Jak by pogrzebać, to temat ten był znany już ze starego
Testamentu. W objawieniu Bozym zostało przekazane to co pochodzi z Bożego
namysłu. To wystarcza, aby ugruntować wiarę. Tylko ciekawscy, taki jak ja
szukają głębiej. Można się rozczarować, bo informacje są skromne. Czyżby
Stwórca nie miał nic więcej do przekazania? Ma i to wiele. W Jego ekonomii jest
ukazywane to, co jest człowiekowi potrzebne w miarę jego rozwoju i potrzeb.
Wszystko w swoim czasie. Aby zrozumieć,
trzeba być do tego przygotowany. Niewiele osób w XX wieku przypuszczało, że
nauka dojdzie do przekonania, że materia jako taka nie istnieje, a jest tylko
produktem energetycznym. Dzisiaj jak o tym piszę nie znajduję wielu
zwolenników, którzy aprobują tą wiedzę. Świat materialny jest osnową bytowania,
a "dyrdymały" o jest energetycznej strukturze to dziwactwo
filozoficzne. Podobnie jak piszę o dynamicznym obrazie świata nie jest
przyjmowane, bo lepiej sobie wyobrażać byty zmysłowo. Obraz materialny świata
jest zrozumiały. Świat dynamiczny nie jest uchwytny. Gdyby Stwórca
przekazywałby jego treść wcześniejszych pokoleniom nie byłoby to
zrozumiałe.
Przykładem jest światło. Od zarania przyjmowane było za
promienie (później nazwane falami elektromagnetycznymi), a okazało się w XX
wieku, że światło to strumień cząstek o dynamicznym działaniu (efekt
fotoelektryczny). Badania francuskiego fizyka Luisa de Brogle'a (1987 –1929)
wykazały falową strukturę materii (elektronów). Dostał on za swoje odkrycie
nagrodę Nobla (1929). Aby odkrycia były rozumiane muszą być podporządkowane
regułom, prawom elementarnym, wiedzą podstawową. Do tego dochodzi się latami,
albo przez wieki.
Gdyby Mieszko wyszedł z grobu i spojrzał w około, to by z
powrotem skoczył tam skąd wyszedł. Wszystko by go przerażało.
Ludzie współcześni muszą dostosowywać się do istniejących
realiów, by funkcjonować. Ci, którzy nie nadążają (osoby starsze) za zmianami
czują się zagubieni. Nie jest ważne, czy osobom starszym to się to podoba, czy
nie. Np. komórki stały się stałym wyposażeniem człowieka i towarzyszem życia.
Z przykrością powiem, że takie są
realia.
wtorek, 18 września 2018
Nic jest pełne treści
Zadaję sobie pytanie, dlaczego ja piszę na tematy
religijne od ponad 10 lat na dwóch blogach i na facebooku. Wydałem 9 książek i
napisałem ok. 3 tys. postów? Co mnie dopinguję do tej pracy? Temat jest trudny
bo dotyka transcendencji, a wiec tego, co jest na zewnątrz, niedostępne przez
zmysły i dotyczy sanktuarium ludzkiego sumienia. Łatwo się narazić osobom
myślących inaczej, ateistom i osobom innych wyznań.
W moim nieokrzesanym ego tkwi przekonanie, że oprócz
świata rzeczywistego istnieje świat nadprzyrodzony. Istnieje Przyczyna
sprawcza, bo wynika to ze zwykłej logiki – każdy skutek ma swoją przyczynę. Ten
aksjomat wystarcza, żeby się tą nowiną podzielić. U mnie uzbierało się tyle
dobrej energii z tym związanej, że czuję, że bez jej wyzwolenia eksploduję. W
sposób naturalny i bez większego interesu daje upust swojej energii. Na razie
nie spotkałem się z większymi oporami. Moi czytelnicy obchodzą się ze mną
Łagodnie. Komentarze niegrzeczne, agresywne, głupie kasuję i nie przywiązuję do
nich większej wagi.
Bardzo zależy mi na osobach pozbawionych radości
eschatologicznych. Osoby, które na nic nie czekają i nie mają nadziei są po
prostu smutne, Chciałbym je przekonać, że świat jest faktem wynikający z
woli, a nie przypadkiem natury. Świat bez Stwórcy nie miałby sensu. W świecie obserwuje się chaos, który tworzy
porządek. Tak jak potrzebny jest porządek, tak chaos napędza rozwój świata.
Jedno jest w pasowane w drugie. Świat jest wspaniałą inżynierią, który ma
swojego rozumnego i inteligentnego Projektanta. Życie ludzkie poddane losowi,
kształtuje charaktery. Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem tego jest egzamin,
który człowiek musi zdać, aby osiągnąć swoją wielkość. Życie człowieka wymyka
się z prawideł życia zwierzęcego. Wszak cel jest inny. Człowiek jest wyróżniony
w życiu biotycznym, jest na miarę Stwórcy. Wielką tajemnicą jest, że występuje
relacja pomiędzy istniejącym światem, a światem rodzącym się w umyśle. Kto może
to pojąć, niech pojmuje, że Bóg narodził się w umyśle człowieka, bo Bóg jest
jego stwórcą.
Opatrzność Boża nie jest zrozumiała, bo pochodzi z innego
kodeksu, z innego wymiaru. Ludzki rozum tego nie zgłębi, dopóki tego nie
dotknie. Wiedza, która do mnie dotarła nie mogła być ukryta tylko w moim
umyśle. Ona sama musi eksploatować na
zewnątrz. Prawda sama w sobie jest wartością i nie może istnieć bez swojego
dynamizmu.
Cała prawda o świecie i istnieniu podpowiada, że Nic
jest pełne treści. Nic jest nieskończonością sama w sobie. Nic nie ma
granic, jest doskonałością niezmąconą profanum. Nic jest czyste, pełne nadziei. Jest udostępnione przez Stwórcę
do zapełnienia przez inteligentne stworzenia jakim są ludzie.
poniedziałek, 17 września 2018
To tylko się zdarzyło
Wydarzenia które nas dotyczą zawsze mają dla nas jakieś
znaczenie. One wpisują się w historię człowieka. Opisują nie tylko faktografię,
ale zmieniają i kształtują naszą osobowość. Zawsze są pouczające, nie zawsze są
miłe. One to powodują, że stajemy się dojrzalsi, mądrzejszy, odporniejsi na
nowe wyzwania.
Ja przez swój niezamierzony upadek finansowy otrzymałem
dużą porcję nowej wiedzy. Poznałem wspaniałe osoby, ale również liche
charaktery. Osoby, które do tej pory były w tle mojego życia pokazały swoją cudowną naturę. Jedna z nich,
całkowicie obca, przeszła wszystkie moje oczekiwania. To ludzki anioł
wynajęty przez Stwórcę do posługi zamierzonej przez Stwórcę. Do tej pory
nie miałem okazji poznać boskiego mechanizmu angażowania ludzi do boskiej
posługi czynienia dobra. Z drugiej strony poznałem słabość natury ludzkiej i
brak u nich empatii. Spotkałem się również z wrogością na miarę nienawiści. Jak
w świecie zwierząt łowne drapieżniki rzucają się na słabsze, chore istoty, bo
są łatwiejsze do zranienia. Wiele osób "pomogły" mi, angażując
innych, aby ponieść jak najmniejsze koszty. Odczuwam ich kalkulację ekonomiczną
– ile mogę na tym zyskać, albo stracić. Wydarzenia które przeżywam są wspaniałą
szkołą życia. Pragnę tylko dożyć momentu, że spojrzę na to z dystansu czasu i
powiem. Nic to. To tylko się zdarzyło. Takich słów nie użyłby człowiek
pozbawiony nadziei. Ja mam wiarę w Opatrzność Bożą. Ja wiem i Bóg to wie, że
nie wydałem ani jednej pożyczonej złotówki dla swojej przyjemności, a motywem
była miłość do osoby mi bliskiej. To wszystko nie wydarzyło się bez powodu.
Mnie tylko pozostało poddać się z pokorą doświadczeniu, którego zaznałem.
niedziela, 16 września 2018
Kościół i wiarę mam w sercu
Nie jestem jedyny, który odebrał od rodziców pełny
szacunek do Kościoła. Divinum i sacrum przenosiło się na sferę życiową Kościół
uosabiał się z największymi ideałami jakie człowiek sobie mógł wyobrazić.
Kapłan był/jest boskim namiestnikiem i na niego spływał cały boski splendor. W
umyśle młodego człowieka wszystko, co wiązało się z Kościołem było sacrum. W
takim nastawieniu i miłością do Kościoła wchodziłem w dorosłe życie. Początkowe
informacje o nieprawidłowościach w życiu Kościoła przyjmowałem z lekkim
niedowierzaniem. Stałem murem i broniłem tej instytucji. Pamiętam z jakim
oburzeniem przyjmowałem wiedzę o reformacji w Kościele i działalności Lutra.
Byłem na niego zły, że tak haniebnie postąpił i rozerwał jedność Kościoła.
Gdyby nie ciekawość i umiłowanie prawdy z pewnością bym pozostał w stanie
głębokiej niewiedzy i dziecięcej, infantylnej miłości do Kościoła, jak wiele
milionów Polaków w naszym kraju. Szacowna aktorka Irena Kwiatkowska w wywiadzie
telewizyjnym mówiła, że nie ma problemów, bo słucha i ogląda tylko Radio
Maryja. Takich osób jest miliony. Prawda ich nie interesuje, bo prawda wywraca
to, co w nich zasiane, co zbudowało ich osobowość. Ludzie pragnął żyć w świecie
idealnym. Jak go nie ma, to stwarzają sobie jego pozory. Powołują się na
ewangelie, które podpowiadają, że trzeba z dziecięcą ufnością przyjmować wiarę,
bo to się Bogu podoba. Kościół osiągnął swój cel – zdyscyplinował swoje
owieczki.
Poszedłem na studia teologiczne nie dla zdobycia nowego
zawodu, ale z własnej dociekliwości w szukaniu prawdy. Myślałem, że po studiach
moja miłość do Kościoła zostanie przynajmniej utrzymana. Byłem słuchaczem
cichym i pokornego serca. Wszystko przyjmowałem z wiarą, że uczeni teolodzy
wiedzą lepiej. Rzadko zadawałem pytania. Chciałem poznać stanowisko Kościoła.
Oprócz nabytej wiedzy teologicznej, historycznej i towarzyszącej nauczyli mnie
myśleć, analizować, łączyć fakty, korzystać z materiałów historycznych.
Poznałem co to jest filozofia i jakie ona przynosi korzyści w szukaniu prawd.
Zdobytą umiejętność poznawczą uruchomiłem zaraz po
skończeniu studiów. Wybrałem się w
samotną drogę w poszukiwaniu prawd. Ważne dla mnie były poznane fakty. Analiza
i ocena trwa do dzisiejszego dnia. W rezultacie odkryłem prawdę dla mnie
okrutną. To co jest divinum (boskie) i
sacrum (święte) znajduje się we mnie. Cała moja miłość do Kościoła ukryła się w
mojej duszy i w zakamarkach sumienia. Tam
pozostał święty Kościół Chrystusowy, tam ostała się wiara w istnienie Boga. W
duszy nie kłóci się wiedza świecka z teologią. Mam w sobie porządek. To co się
dzieje na zewnątrz jest karykaturą religii. Ja nie akceptuję tego co widzę i
doświadczam. To jest chore w każdym calu. Mógłbym wyrzucać z siebie wszystko co
złe, ale tego jest za dużo, abym tracił czas. Moja wiedza wystarcza, abym sam
stał się drugim Lutrem. Nie zrobię tego, bo mam nadzieję, że Stwórca sprawi, że
nadejdą czasy aggiornamento Kościoła i wiary.
sobota, 15 września 2018
Winy kościoła
I ja dam świadectwo, co myślę o pedofilii w kościele.
Ogrom tego zjawiska zadziwia. Znać, że jest to problem powszechny. Znaczy, że
przyczyna jest systemowa. Jeżeli systemowa, to winę ponosi instytucja, która
nie zapobiegła kryzysowi.
Hermetyczność tej instytucji nie pozwalała osobom z
zewnątrz ingerować i w porę interweniować. Zło zaczęło się od wytworzenia
barier, które tylko pozornie miały bronić tej świętej instytucji. Każdy z
wiernych ma za sobą przykre doświadczenia wynikające z nieufności kapłanów. Oni
niechętnie o sobie mówią. Zachowują się tak jakby mieli coś do ukrycia. Trudno zauważyć
wśród kapłanów spontaniczność, zwyczajną radość. Nie korzystają z mądrości
zapisanych w księgach Pisma Świętego, jak: "Przecież gdybyś postępował
dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie
będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty
masz nad nim panować " (Rdz 4,7). U nich panuje przekonanie, że
zachowywanie zwyczajne im nie uchodzi. Na ekranie telewizora, czy monitora
widziałem siostry zakonne tańczące, radosne i bawiące się. Jak miło było
patrzeć. Jak miło ogląda się radosne kościoły afrykańskie, czy amerykańskie
kościoły protestanckie.
Sfera seksualna jest olbrzymim trudem dla człowieka.
Czasami ciężko zapanować na ciałem, które domaga się podniet, ale na Boga, to
człowiek musi nad tym panować. Brak tej zdolności doprowadza człowieka do
czynów zabronionych, nieetycznych, a w skrajnym przypadkach do zbrodni.
Pedofilia jest zaburzeniem psychicznym, która jest silniejsza od zwykłego
umysłu. Dotyczy dzieci przed ich okresem pokwitania. Ofiarami są dzieci,
dlatego czyny lubieżne są ciężką zbrodnią. Hipokryzją jest to, że kapłani
głoszą naukę świętą, a czynią niezgodnie z tym, co nauczają. Hipokryzja w
kościele w szerokim aspekcie jest drugą ciężką winą tej instytucji.
Hermetyczność w dostępie
do doktryny wiary jest trzecią winą kościoła. Religia powstała z
intencji Stwórcy, de facto, jest dziełem ludzkim i to pozwala na jej ciągłą
modernizację. Dogmaty, które miały bronić doktryny wiary stają się dzisiaj
gwoździem do trumny wspaniałej idei chrześcijańskiej.
O zmianach doktrynaalnych
nie ma możliwości pogadania. Temat tabu. Kapłani są zupełnie do tego
nieprzygotowani, bo obowiązują im zakazy i zaszyta w rozumie błędna ocena idei
religii. Przykro o tym piać, ale kościół obecny zachowuje się jak sekta.
Atakowany broni się w sposób nieracjonalny, w większości nie do przyjęcia. Osoby starsze z doświadczeniem życiowy i
refleksją zdawałoby się, że powinny być mądrzejsze? Jak przysłuchuję się
polskim biskupom, to poza pojedynczymi przypadkami mam wrażenie, że słucham osób
niedouczonych.
Przykro o tym pisać, oj przykro.
piątek, 14 września 2018
Oddajmy Bogu część
Specjalizuję się w krótkich tekstach, ale jak wyrazić całą
swoją wiarę w kilku słowach? Co jest najważniejsze? To rozumieć wiarę. Świat
stworzony jest w tak interesujący sposób, że podziwianie go może zająć całe
życie. Ideał Boga jest fantastycznym pomysłem, i co jest najważniejsze, nie
jest on (ten ideał) iluzją, a Prawdą. Nadzieja jaka płynie z Jego istnienia i
wieczność, która jest nam obiecana pokrywa wszystkie cierpienia i ludzkie
niepokoje. Na wiarę trzeba patrzeć szerzej i w perspektywie eschatologicznej. Z
wiary pochodzą najpiękniejsze doznania duchowe. One przekładają się na całe
ciało. Człowiek wiary promieniuje dobrą energią. Skupia na sobie to, co
najlepsze w koncepcji Boga. Chwilą
skupienia oddajmy Bogu część. Każdy z nas może budować Świat miłości, opartego
na Miłości.
czwartek, 13 września 2018
Omnia simplex
Człowiek jak przygotowuje się do jakiegoś święta
przyozdabia stół, pomieszczenie, czyni cały antourage wydarzenia. Np. rocznicę
ślubu ozdabia się kwiatami. Można zadać
pytanie o ich sens? Oprócz miłej oprawy i stwarzania miłej atmosfery nie
dopatruję się niczego istotnego. Ważny jest okres wspólnego przeżycia. Podobnie
jest z Bogiem i religią. Istotą wiary jest Bóg, a wszystko inne jest jej ozdobą
i uzupełnieniem.
Paradygmat wiary
jest prosty, bo w prostocie jest zawarty ideał. Każda złożoność nie jest wyrazem doskonałości. Teologia (,św.
Ireneusz, Tomasz z Akwinu i inni) mówi, że Bóg jest Bytem niezłożonym, jest
bytem bezwzględnie prostym (omnia simplex). Byt prosty, a doskonały nie może
mieć ograniczeń, dlatego wprowadzono pojęcie nieskończoności. To ludzie słowo,
które pasuje do opisu transcendencji. Nieskończoność w sobie jest pełna. Nie ma
granic, a zawiera wszystko, co wystarcza do ogarnięcia Absolutu i świata
nadprzyrodzonego.
W modlitwie Ojcze Nasz Bóg jest cały nasz w całej w swojej
nieskończoności. Jest w Niebie, które jest nieskończonym obszarem
Jego królestwa. Święć się imię Twoje jest opisem doskonałego
Divinum i sacrum. Bądź wola Twoja jest bezgranicznym zaufaniem do
Jego zamysłów i koncepcji ziemskich i niebiańskich. Bóg jest dawcą nie tylko
życia ale wszystkiego co jest potrzebne do godnego życia. Bóg jest
nieskończenie Miłosierny dla ludzkiej niedoskonałości, a wszystko bierze się z
Miłości do swoich stworzeń.
Kto modli się słowami modlitwy Pańskiej ten kultywuje
najgłówniejsze paradygmaty wiary. Ta modlitwa jest nieskończenie doskonała i
kto ma ją w sercu musi wiedzieć, że zaprowadzi go do samego Stwórcy.
środa, 12 września 2018
Historia kultu religijnego
Pierwotny człowiek miał kontakt jedynie ze swoim
najbliższym otoczeniem. Mógł korzystać z własnych doświadczeń, talentów i
własnego umysłu. Środowisko, zdarzenia klimatyczne, katastrofy, burze
dostarczały mu wiedzę o zjawiskach, które się dzieją niezależnie od jego woli.
Przyroda ujawniała swoje moce. Dostarczała mu doświadczeń przykrych jak i
radosnych. Człowiek uczył się rzeczywistości. Widział, doświadczał, ale do
końca jej nie rozumiał. Najczęściej jawił się strach przed jednymi i radość z
dobrodziej jakie niesie słońce i deszcz. Widział, że niektóre zjawiska są
dobre, a niektóre złe. Jego laboratorium badawczym było własne ciało. Znał
uczucia głodu, pragnienia, sytości. Poznawał własne ciało i emocje z nim
związane. Choroby go martwiły, a doznania przyjemne radowały. Doszedł do tego,
że sam może niektóre z nich kontrolować i symulować. Poznał, że on jest panem
własnego ciała, a w tym, panem własnych emocji. Żył w gromadzie. Widział
potrzeby innych. Zazwyczaj pomagał, ale też decydował o zaborze dobra innym.
Każdy człowiek jest obdarzony własnym poczuciem wartości. Etyka jest w nim.
Poznawał skutki podejmowanym decyzji. Ta naturalna wiedza podsuwała mu myśl, że
za tym wszystkim kryje się jakaś przyczyna sprawcza. Człowiek pierwotny będąc
bliżej natury odbierał instynktownie sygnały duchowe. Tak rodziła się myśl o
istnieniu świata nadprzyrodzonego. To co dzisiaj nazywamy odczytywanie Prawdy,
on nie bardzo zdawał sobie sprawy z tej zdolności. Jego wiedza pochodziła
wprost ze źródeł. Odczytaną prawdę zaczął obrazować na podobieństwo zdarzeń
rzeczywistych, do których był przyzwyczajony. Świat religijny powstawał na
obraz, który znał. W zależności od miejsca, klimatu obrazy te były różne.
Akcenty były różne rozłożone. Poczucie
istnienia Stwórcy mogło rozdzielać się na istnienie wielu bogów. Jak w każdym
społeczeństwie istnieją ludzie mniej lub bardziej wrażliwi. Poczęli wyróżniać
się szamani, którzy mieli skłonność poddawania się nastrojom duchowym. Ich
nastawienie pobudzało ich do czynności, które potęgowały chęć uprawiania
kultu. Czuli, że mają wpływ na innych.
Tak w naturalny sposób pojawili się kapłani religijni. Wodzowie plemion, którzy
zawsze mieli chęć panowania nad swym ludem wyłapywali szamanów i wciągali ich w
swoje interesy. Wódz i kapłani bardzo szybko stawali się elitę plemienną.
Stwórca, który od zawsze chciał zniżyć się do poziomu
swoich rozumnych stworzeń zezwolił, aby taki proceder miał miejsce. Chodziło o
to, aby człowiek wyczuł Jego istnienie i Jego obecność. Człowiek legitymował
Jego istnienie. W późniejszych czasach (ok. X wieku p.n.e.) hagiografowie w
swoich pismach udokumentują to pragnienie Boga, pisząc rozdziały biblijne.
To wyczucie religijne dzisiaj tłumaczy się
natchnieniem. Ja to widzę jako zdolność
odczytywania Księgi życia, czyli Stanu Prawdy. Stwórca wyposażył człowieka w tę
zdolność. Hagiografowie sięgnęli do samego zarania początku Świata i Ziemi.
Odczytali zapis na sposób religijny. W ten sposób powstało tzw. proroctwo
wsteczne. Hagiografowie opisali powstanie Ziemi i człowieka ujmując okres
milionów lat ewolucji w sposób symbolicznego tygodnia.
Opis biblijny ma charakter liturgiczny, poetycki. W nim
zawarli idee, a nie faktografię wydarzeń. W raju umieścili pierwszych ludzi
Adama i Ewę. Nie są to postacie prawdziwe, ale ich symbole. Ujawnili oni sposób
narodzin grzechu. Ich niezrozumienie spowodowało niemałe zamieszanie w umysłach
tych, którzy w dobrej wierze odczytywali Biblię literalnie.
Dzisiaj, gdy świat zrobił się bardziej racjonalny trzeba
na nowo odczytywać zapisane słowa i tłumaczyć ich sens. W niektórych
przypadkach jest to bardzo trudne. Sytuacja wymusza własną interpretację, którą
nie każdy zaakceptuje.
Pierwotne religie
antropomorfizowali przestrzeń transcendentną. Przypisywali przestrzeni
transcendentnej rzeczywiste przymioty. Boga przyrównywali do postaci
ludzkich. W ten sposób pojawił się
orszak aniołów i postać szatana jako ucieleśnienie zła. Ich cechy są bardzo
ludzkie. Przekaz o nich był i jest nadal na tyle silny, że głęboko wryły się w
ludzką psychikę. Dzisiaj co drugi człowiek wierzy w istnieje w szatana i jego
moc. Aniołom przydzielono rolę ochroniarza każdego z nas. Bogata wyobraźnia ludzka
zmierza to ubarwiania przestrzeni nadprzyrodzonej. Przykładem jest koncepcja
troistości Boga. Nie jest ona odczytana ze Stanu Prawdy, co wydumana
wynikających z ludzkiego zapotrzebowania.
Jedyną Prawdą jest to, że istnieje jeden Stwórca, a wszystko
inne jest ozdobą tej idei.
wtorek, 11 września 2018
Historia kulturowa człowieka
Obecnie nie istnieje teoria w pełni opisująca ewolucję
człowieka. Pokrewieństwo i ewolucja ludzi badana jest m.in. za pomocą
antycznego DNA, wyekstrahowanego z kości wczesnych hominidów (istot
człekokształtnych). Uważa się, że przed
ok. 1,9 miliona lat temu żył homo habilis (zręczny), który został praprzodkiem
homo erectus (wyprostowany), z którego wyłonił się homo sapiens – człowiek
rozumny. Równolegle z nim żył człowiek neandertalski (Homo sapiens
neanderthalensis) jako podgatunek człowieka rozumnego. Wymarł ok. 24500 lat
temu. Badania wskazują, że powyższe
populacje homo sapiens i homo sapiens neanderthalensis krzyżowały się ze
sobą. Archeologia wskazuje, że neandertalczyk wytwarzał narzędzia kamienne i drewniane, praktykował pochówek
rytualny swych zmarłych, zajmował się myślistwem
i zbieractwem,
potrafił rozniecać ogień.
Mówiąc o działalności kulturowej form homoidalnych, czyli
człowieka można zacząć o okresu zwanego paleolitem który zaczął się ok. 2 mln
lat temu, tzn. od czasu opuszczenia Afryki przez istoty człowiecze homo
habilis, czy homo erectus. Okres ten charakteryzuje się używaniem narzędzi
kamiennych, otoczaków zwane pięściakami. Budowano obozowiska zwane szałasami,
używano drewnianych dzid i
(prawdopodobnie) okryć ze skór. Istnieją dowody, że używano ognia.
W dolnym paleolicie (500 - 100 tys. lat temu) technologia
obróbki kamienia przechodzi stopniową ewolucję. Oprócz narzędzi kamiennych zaczęto wyrabiać narzędzia z kości
i rogów. Odkryto sięgające ponad 1,4 mln lat temu najstarsze ślady ognia (rejon
Koobi Fora Kenia). W tym okresie powstała jedna z najstarszych kultur dolnego
paleolitu Kultura aszelska, występująca na terenach Afryki,
Azji i Europy.
W paleolicie środkowym od 100 - 40 tys. lat temu)
polowano na duże zwierzęta. Posługiwano się oszczepami, nożami i zgrzebłami.
Zmarłych grzebano, co znaczy, o rodzącej się kulturze duchowej (ciała malowano,
wykonywano wisiory ozdobne). Stosowano barwiki.
W paleolicie górnym od 40 - 8 tys. lat temu. Pojawiły się
łuki i strzały. Sadzono ziemniaki. Pojawiły się rzeźby, malowidła.
W mezolicie 8 - 4.8 tys. lat temu, rozwijało się intensywne
myślistwo, rybołówstwo i zbieractwo, umożliwiające zakładanie
wielosezonowych osad; postęp w technice łowienia ryb; harpuny, haczyki, sieci, łodzie-dłubanki.
Wynalezione zostały: siekiera,
łuk, czółno,
rozpoczęto wydobycie krzemienia w kopalniach odkrywkowych (w Polsce – Orońsko),
pojawiają się wyroby mikrolityczne, początki plecionkarstwa i tkactwa. Ludność
mezolityczna prowadziła jeszcze na ogół koczowniczy
tryb życia (okresowe osady otwarte i schronienia skalne).
Budowle megalityczne (megality) występują na
obszarze całego świata, w tym również w Europie i Polsce. Początki megalityzmu
na terenach Europy sięgają V tysiąclecia p.n.e.
W neolicie 4,8 - 3,1 tys. lat temu: rolnictwo i hodowla staje się podstawą utrzymania (co
nie oznacza zaniku łowiectwa i zbieractwa); znajomość ceramiki,
zaawansowanych metod obróbki kamienia, rozwój osadnictwa (wzrost gęstości
zaludnienia). 3,1 - 2.2 tys. lat temu pojawiły się wyroby metalowe z miedzi i ze złota.
W drugiej połowie IV tysiąclecia p.n.e. w Mezopotamii pojawili się sumerowie nieznanego
pochodzenia. W budownictwie używali cegieł. Ubierali się podobnie jak
ówcześni mieszkańcy Indii, Polinezji, Cejlonu, czy Indonezji, a więc mogli
pochodzić z tych regionów.
W Egipcie rozpoczęła się
państwowość. Ze względu na brak
źródeł pisanych niemożliwe jest dokładane przedstawienie historii politycznej
tego okresu. Można stwierdzić, że na jakiś czas przed zjednoczeniem Egipt był
podzielony na dwa królestwa: Północne ze stolicą w Buto i Południowe ze stolicą
w Nekhen. W ciągu stulecia lub dwóch stuleci, okresu predynastycznego występują
królowie, określani przez historyków jako dynastia 0. Znane są imiona tylko
dwóch władców dynastii 0, jest to król Ka'
i Król Skorpion,
jest to okres Nagada III b. Zdaniem części badaczy ostatnim
władcą dynastii 0
był Narmer,
jednak cześć historyków uważa, że Narmer jest pierwszym władcą I dynastii.
O panowaniu króla Skorpiona można powiedzieć, że podjął działania
mające na celu zjednoczenie obu królestw, jednak najprawdopodobniej, nie
osiągnął celu, choć rozszerzył swoje panowanie aż do Memfis.
Dopiero jego następca, Narmer, dokonał zjednoczenia obu królestw.
Ok 3 tys. lat temu zaczęto budować
piramidy, Piramida schodkowa Dżesera datowana jest na rok 2650 p.n. e. Piramidy
w Gizie
to trzy największe piramidy zbudowane w Egipcie. Wszystkie mają kształt
ostrosłupa o podstawie kwadratu. Największa z nich, Cheopsa
(ok. 2560 p.n.e.), ma podstawę o boku 227,0 m i
wysokość 147,0 m. Piramida Chefrena, tzw. Wielki Kefren, jest
wysoka na 138,0 m, a piramida Mykerinosa ma 62,0 m wysokości. Wokół
tych piramid pobudowano szereg mniejszych, przeznaczonych na grobowce królowych
i dostojników państwowych. Piramida Chefrena
wyróżnia się wykutą obok niej monumentalną rzeźbą Sfinksa.
Piramidy w Gizie
to trzy największe piramidy zbudowane w Egipcie. Wszystkie mają kształt
ostrosłupa o podstawie kwadratu. Największa z nich, Cheopsa
(ok. 2560 p.n.e.), ma podstawę o boku 227,0 m i
wysokość 147,0 m. Piramida Chefrena, tzw. Wielki Kefren, jest
wysoka na 138,0 m, a piramida Mykerinosa ma 62,0 m wysokości. Wokół
tych piramid pobudowano szereg mniejszych, przeznaczonych na grobowce królowych
i dostojników państwowych. Piramida Chefrena
wyróżnia się wykutą obok niej monumentalną rzeźbą Sfinksa.
Technika budowy piramid nadal
zostaje zagadką. Czy narzędzia, które były dostępne wystarczyły na wysoką
precyzję wykonawczą? Niektórzy uczeni
są przekonani, że w tym okresie, albo
jeszcze wcześniej nastąpiły wydarzenia, które kłócą się z poglądami autora.
Odsyłam do materiałów mówiących o obcych lub innych cywilizacjach, które weszły
w interakcję z kulturą ziemską.
W tym okresie powstała kultura minojska na Krecie.
Posługiwali się pismem linearnym. Zbudowano pałac w Knossos (pałac Minosa).
Przez katastrofy naturalne (trzęsienie ziemi i wybuch wulkanu na wyspie Thira
1628 r. p.n.e.) nastąpił kryzys cywilizacji. Osłabiona wyspa około 1450 r.
p.n.e. padła ofiarą najazdu Mykeńczyków, którzy zniszczyli większość pałaców.
W Europie na terenie Grecji pojawiła się kultura mykeńska
(ok. 1700/1600–1150 p.n.e.) oraz kultura egejska. Przyjmuje się, ze Troja
została zburzona w 1184 r. p.n.e.
Religie prehistoryczne – religie,
których istnienia można się domyślać na podstawie wykopalisk archeologicznych,
obejmujących początkowy okres dziejów ludzkości do około 3300 p.n.e.
W epoce brązu 2.2 - 800/700 p.n.e. lat temu powstawały
duże organizacje plemienne, opanowano metalurgię brązu, powstawało rzemiosło.
Z epoki żelaza od XV i XIV
wieku p.n.e. odkryto najstarsze wyroby z
kutego żelaza (głównie pochodzenia meteorytowego).
z terenów gdzie ludność zamieszkiwała państwo Hetytów
(Azja Mniejsza), gdzie po roku 1180 p.n.e. żelazo przez Palestynę
dotarło do Egiptu, i dalej do Mezopotamii
i Iranu. Następnie na Kaukaz, w XII w p.n.e. do Grecji oraz w
XI-X w. p.n.e. do Italii. Do Europy żelazo dotarło już w epoce brązu
przez Półwysep Bałkański oraz Kaukaz.
poniedziałek, 10 września 2018
Jedno wielkie dzieło Boże
W najgłębszych zakamarkach
rzeczywistości można doszukiwać się
istoty rzeczy. Na dzisiejszym etapie wiedzy tym zakamarkiem jest wnętrze
elektronu albo kwarku. Jedno i drugie, póki co, nie zdradza swoich tajemnic.
Tak głęboko nauka nie sięga. Pozostaje nam ogląd zewnętrzny i rozważania
umysłu. Wymienione cząstki uważa się za cząstki punktowe i mówi się nie o ich
wymiarach, ale o ich energia (masach) wyrażonych w jednostce (MeV/c²). Najmniejszy kwark zwanym górnym ma masę 1,5
do 4 MeV/c². Elekton
zaś 0.5109989461(31) MeV/c2. Czy tam można odnaleźć odpowiedź
na szukane pytania? Wiemy, że są to cząstki o strukturach energetycznych.
Nazywane są kłębkami energii. Uczeni
doszli do wniosku, że mówiąc o takich małych cząstkach nie można je opisywać
indywidualnie, a względem innych cząstek wypełniających przestrzeń. Cząstki
te oddziałują na siebie i ten proces ma wpływ na ich badania. Jak podałem,
najmniejszą cząstką materialną pod względem energetycznym jest elektron.
Dualizm korpuskularno falowy elektronu przez długi czas
pozostawał paradoksem fizyki. Obecnie widać, że elektron stanowi w pełni
strukturę fal sferycznych, których zachowanie powoduje jego cząstko-podobne
właściwości. Poprawność tej struktury jest wsparta prawami fizyki, które biorą
z niej początek, włączając w to teorię kwantową, Szczególną Teorię Względności,
siły elektryczne, grawitację i magnetyzm. Ten rodzaj struktury nazywany jest Rezonansem
Przestrzeni.
Samo istnienie cząstki nakłada ograniczenia na jej
właściwości. Bez cząstek wypełniających Wszechświat, nie mógłby istnieć
Wszechświat, ponieważ jest on w naszej
definicji "wszechświata" zbiorem cząstek oraz ich rozłożeniem. Zatem
nasze rozumienie Wszechświata będzie zależało od zrozumienia wypełniających go
cząstek. Prawa naturalne we Wszechświecie nie mogą istnieć bez jego cząstek;
prawa te wymuszają obecność cząstek, na których mogą operować. Prawa bez
cząstek są bez znaczenia, ponieważ cząstki są obiektami praw. Musimy w
szczególności poznać powiązania tych praw z elektronem i protonem, naładowanymi
cząstkami, których nieskończone pola dominują we Wszechświecie.
Samotna cząstka w kosmosie nie może mieć wymiarów w
czasie, przestrzeni ani masie. Nie mogą one istnieć bez obecności innych
cząstek, ponieważ wymiary mogą być zdefiniowane tylko w porównaniu z inną
materią. Dla przykładu, żeby opisać długość w trzech wymiarach, potrzebnych
jest co najmniej pięć cząstek. Zatem sama koncepcja pomiaru wymaga istnienia
materii. W naszym Wszechświecie wymagana ilość musi obejmować całą obserwowalną
materię, dla której nie można wybrać specjalnej całości. Ważność tego faktu
stanie się jasna, kiedy powtórzymy, że czas, długość i masa są podstawowym
zbiorem jednostek używanym do opisu wszystkich naukowych pomiarów. Własności
cząstek wymagają percepcyjnej komunikacji pomiędzy nimi. Wymiany energii są
jego unikalnym atrybutem, pozwalającym go widzieć.
Gdyby cząstki nie wyczuwały
pozostałej materii we Wszechświecie, wymagane powiązanie wymiarów nie mogłoby
mieć miejsca. Jak cząstka może posiadać właściwość, zależną od innych cząstek,
skoro nie ma sposobu na poinformowanie się nawzajem o swojej obecności? Bez
komunikacji, każda cząstka byłaby samotna w swoim własnym wszechświecie. Jest
zatem potrzebna dwustronna droga komunikacji, pomiędzy każdą cząstką a resztą
wszechświata, bez której nie zostaną ustanowione prawa natury. Prawa te są
zatem ustanawiane w terminach wymiarów (jednostek), ustalanych przez całość
materii. Fale struktury elektronu są źródłem komunikacji pomiędzy cząstkami
materii. Powinniśmy dostrzec, że matematyczne rozwiązanie równania falowego
rzeczywiście umożliwia taką stałą dwukierunkową komunikację poprzez fale,
stanowiące jednocześnie strukturę elektronu. Rozumowanie podskórne prowadzi do
warunków brzegowych dla struktury elektronu, które można streścić w dwóch
wnioskach:
Dynamiczne fale Rezonansu
Przestrzeni. Rezonans złożony jest z fal wchodzących, zbiegających się do
wnętrza, oraz wychodzących, wychodzących z niego. Nałożone na siebie, te dwie
fale tworzą falę stojącą, ze skończoną amplitudą w centrum. Ta fala stojąca
jest strukturą elektronu. Wchodzące i wychodzące fale dostarczają komunikacji z
resztą Wszechświata. Spin elektronu jest wynikiem odwrócenia w centrum fali
wchodzącej i jej przemiany w wychodzącą.
Żeby coś opisywać, trzeba odnosić się do otoczenia.
Wszystko względem czegoś. W rezultacie do całego świata. Świat jest jednym
wielkim dziełem Bożym i nic nie ma znamion nieważności.
niedziela, 9 września 2018
Własny eksperyment
Eksperyment własny z wodą, który rozpocząłem miesiąc temu
potwierdza myśl o zdolności zapamiętywania emocji przez wodę. Pozytywny wynik
doświadczenia podpowiada, że materia ma zdolność zapamiętywania ludzkich myśli,
co za tym idzie i zdarzeń historycznych. Można uznać, że prawdziwe są zatem
słowa zapisane w Biblii o funkcjonowaniu tzw. księga życia, w której wszystkie
zdarzenia są zapamiętywane: "wasze imiona zapisane
są w niebie" (Łk 10,20). Księgę życia kiedyś nazwałem Stanem Prawdy. W
niej zapisane są również ludzkie złorzeczenia i gniew Boży: " i zapalił się gniew Pana przeciw tej ziemi,
sprowadzając na nich wszystkie przekleństwa, zapisane
w tej księdze" (Pwt 29,26). W narracji starotestamentalnej gniew Pana
jest wyrazem Jego niezadowolenia a nie potępienia. Zapis należy traktować jako
zapis faktograficzny, bez oceny moralnej. Ocena ta będzie przedmiotem końcowych
rozliczeń ze swego życia. Faktem jest, że wszystko jest udokumentowane i nie
można uchylić się od odpowiedzialności za swoje czyny.
Czy sąd będzie surowy? Tego nie wiem, ale na pewno będzie
sprawiedliwy według boskiej oceny. Każdy wyrok nie zaakceptowany w sumieniu
jest odczuwany za niesprawiedliwy. Człowiek przechodzący barierę śmierci
zostanie uzdolniony do sprawiedliwej oceny własnych czynów. Śmierć jest zarazem
nowym narodzeniem. Bóg wyposaża każdego delikwenta w mądrość oceny. Sąd Boży
nie będzie mieć ludzkiego entourago'u. To będzie stan poznania prawdy o sobie.
Istnienie w przestrzeni nadprzyrodzonej będzie zupełnie
inne i niepodobne do zdarzeń z
rzeczywistości realnej. Dlatego tak niechętnie przenikają wieści z tamtego
świata. Brakuje odpowiednich słów do
jego opisu. Ludzkie wyobrażenie o nim jest pełne strachu, niepewności. Inny
świat, innego reguły. Te światy łączy Miłość do Boga.
sobota, 8 września 2018
Potrzeba chwili
Po zburzeniu Jerozolimy w 598 r. przed Chrystusem
Izraelici zostali wzięci w niewolę. To zdarzenie taktowali jako gniew Boga za
niewierność. Oprócz rozwijającej się religii monoteistycznej, wiary w jedynego
Boga ciągle kultywowano religie pogańskie. Czczono bóstwa domowe i oddawali
część bogom kananejskim. Mieli oni świadomość swojej niewierności Bogu.
Dawne wierzenia, przesądy są silne osadzone w umysłach
ludzkich. Wiele lat temu ksiądz
przychodzący z wizytą duszpasterską nie podał mi ręki przez próg. Jak
powiedział pod nosem: licho nie śpi.
Izraelici byli przekonani, że powodem ich losu były ich
grzechy: "ponieważ zgrzeszyliśmy przeciw Niemu" (Ba 1,13). Z
tego powodu nie mieli większych pretensji do zaborców. Za zwrot naczyń liturgicznych i pozwolenia
wywozu ich do Jerozolimy modlili się za króla Babilonu, Nabuchodonozora: "Módlcie
się o zdrowie Nabuchodonozora, króla babilońskiego, i o zdrowie Baltazara, syna
jego, aby były ich dni jak dni nieba na ziemi. Niech nam Pan da męstwo, niech
oświeci nasze oczy, byśmy mogli żyć pod osłoną Nabuchodonozora, króla
babilońskiego, i pod osłoną Baltazara, jego syna; byśmy im służyli przez wiele
dni i znaleźli u nich łaskę" (Ba 1,11–12). Ta pokora i gorliwość
naprawienia relacji z Bogiem dało pozwolenie kapłanom do modyfikacji Pisma
Świętego.
Za czasów niewoli babilońskiej przeredagowano Biblię i
dopisano wiele wersetów według koncepcji hagiografów, według potrzeb, które
ujawniły się na bieżąco. W tym czasie powstały tzw. księgi deuteronomiczne: Jozuego, Sędziów, 1 i 2
Samuela, 1 i 2 Królewska,
które opisują dzieje Izraelitów od wkroczenia do Kanaanu po deportację do
Babilonii (XIII–VI w. przed Chr.).
Czytając dzisiaj księgi biblijne
warto mieć rozeznanie, co było przyczyną ich treści. Na podstawie odczytywania
literalnego można wyciągnąć fałszywe wnioski. Niekiedy, prawdy boże trudno jest
przekazywać wprost. Łatwiej nałożyć je na nośnik, który może być różnego rodzaju. Takim nośnikiem jest fabuła bajek i
legend. Za pomocą różańca łatwiej wyrazić miłość i uwielbienie do Boga.
Nośnikiem są powtarzające się słowa tradycyjnych modlitw Ojcze Nasz i
zdrowaśki.
Jezus stosował przypowieści, które
w większości były perykopami
zmyślonymi. Tajemniczymi nośnikami wiedzy religijnej są Księga Daniela i
Apokalipsa Jana.
Bóg przemawia do ludzi przez sny i
obrazy alegoryczne. Prawdy nie przyjmuje się, ale odczuwa.
piątek, 7 września 2018
Nowinki naukowe i pseudonaukowe
Proton jest substytutem budującym struktury materialne.
Właściwości dodatniego ładunku są twórcze. Proton wchodzi w relacje z innymi
cząstkami naładowanymi jak elektron, czy inne protony. W jądrze protony z racji
ładunku odpychają się. Siły jądrowe trzymają je na uwięzi i nie pozwalają się
rozpaść (defekt masy). Neutrony są wypełniaczem masy. Nie mają ładunku. Są
obojętne, ale wpływają na właściwości izotopowe pierwiastków. Protony i
neutrony zbudowane są z mniejszych cząstek zwane kwarkami. Jak na razie są one
niepodzielne. Z racji obowiązujących zasad nie mają zdolności istnienia
samodzielnego. W jądrze ujawnia się mocno ingerencja relacji między obiektami.
Bóg ujawnia swoją strategię. Dopuścił człowieka do tej wiedzy. Zaufał mu, że
nie zrobi z tego złego użytku.
Naukowcy z Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych
(CERN) zaobserwowali zjawisko rozpadu bozonu Higgsa na kwarki b, czyli kwarki
niskie. Zjawisko to zgodne jest z hipotezą mówiącą o tym, że pole kwantowe
bozonu Higgsa nadaje masę kwarkom b.
Bozon Higgsa rozpada się też na inne cząstki subatomowe.
Według Modelu Standardowego w 60 proc. przypadków są to kwarki b. Reszta to
m.in. taony i fotony – rozpad tej cząstki na parę fotonów obserwowano już
wielokrotnie. Dopóki tego zjawiska nie potwierdzą inne zespoły
z użyciem innego sprzętu, będzie to wciąż tylko robocza hipoteza, a nie
odkrycie naukowe. Na co jak rozumiem nie ma najmniejszych szans w najbliższym
czasie.
Dualizm korpuskularno-falowy jest
świadectwem tego, że każdy obiekt występuje w sprzecznych postaciach ciała i
czynności, pomiędzy którymi przekształca się. Materia przekształca się w ruch i
ruch w materię. Elektron przekształca się w foton i foton w elektron. U podstaw
mamy sprzeczne wymiary przestrzeni i czasu. Przekształcenie obiektu zachodzi
pomiędzy przestrzenią i czasem. Ciało jako wymiar przestrzeni i czynność jako
wymiar czasu (Mirosław Iwanowski).
Człowiekowi daleko jeszcze do
pełnego zrozumienia koncepcji Stwórcy.
Nie wiedzieć czemu Stwórca przeplatał zdarzenia realne, odczytywalne z
magią jaką jest fizyka kwantowa. Jak jedno da się uporządkować to drugie umyka
kontroli umysłu.
Jestem w trakcie eksperymentu, który
zgłaszałem jakiś czas temu (Inteligentna woda z dnia 28.07.2018). Przemawiam
prawie codzienne do dwóch słoiczków z wodą z ryżem. Do jednego mówię czułymi
słowami, a drugiemu złorzeczę. W jednym słoiczku woda zachowuje swój przejrzysty kolor, a w drugim woda mętnieje.
Na własne oczy doświadczam zjawiska niepojętego.
czwartek, 6 września 2018
Relacja jest zasadę stwórczą
Stwórca tchnął swoją mocą energię (narzędzie, które jest
zarazem substytutem twórczym) z której ukształtowały się obiekty materialne.
Aby pomiędzy cząstkami nastąpiła relacja wyposażył je we właściwość,
którą my nazywamy oddziaływaniem elektrycznym. Jednostką jest ładunek
elektryczny o znaku < + > lub < - >. Dwa ładunki tego samego znaku
odpychają się, a przeciwne przyciągają się. Ładunek jest wielkością
skwantowaną, co oznacza, że ładunek każdego obiektu jest zawsze całkowitą
wielokrotnością ładunku elementarnego.
Kwarki, które budują obiekty materialne mają ładunek
ułamkowy równy < +2/3 > lub < - 1/3 > ładunku elementarnego, ale
nie mogą one istnieć samodzielnie. Może jest to sztuczka matematyczna
tłumacząca niemożność istnienia kwarków samodzielnie?
ładunek elektryczny ma właściwość wytwarzania wokół
siebie pola oddziaływania i przez to pole oddziałuje na inne obiekty. Oprócz
istnienia samych obiektów materialnych, ważną rolę odkrywa relacja między nimi,
zależność, powiązanie. Tę idee powiązania można zauważyć w innych strefach
istnienia, na człowieku kończąc. Bóg: " stworzył mężczyznę i niewiastę"
(Rdz 1,27). Relacja jest czymś bardzo istotnym w istnieniu. W zamyślę stwórczym
relacja pomiędzy obiektami powinna być dobra: " A
Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre" (Rdz 1,31).
Wszystko co sprzeciwia się tej zasadzie nazywamy grzechem. Ludzkość powinna
wiedzieć, z jakiej idei powstał świat i według jakich idei żyjemy. Każdy
człowiek powinien mieć na uwadze tę zasadę dobrych relacji i starać się o nie
dbać i pielęgnować. Nawet zasada odpychania się nie stanowi o odrzucaniu, ale
wyborze. Człowiek jest obdarzony wolną wolą i ona powinna być podstawowym
instrumentem relacji. Trzeba dokonywać właściwych wyborów.
Projekt stwórczy opiera się na genialnym pomysłach i w tej
części jest zakończony. Świat i człowiek otrzymał narzędzia egzystencjalne, w
tym obiekty materialne i zasady współistnienia. Na tych podstawach świat toczy
się w swoim istnieniu. Dla jego urozmaicenia Stwórca dopuścił przypadkowość
zdarzeń. Ona to zaburza ludzką egzystencję, dostarcza bólu i cierpień, rozkoszy
i szczęścia. Bóg obarczył człowieka zadaniem przeciwstawianiu się złu i stałego
porządkowania relacji. Można temu nie sprostać. Kto temu sprosta pozostaje
wielki. Innych Bóg otoczył swoją Opatrznością Miłością i Miłosierdziem.
W tym wszystkim widać zamysł i koncepcję, a więc
inteligencję. A za tym idzie istnienie mądrej osobowości, czyli Boga.
środa, 5 września 2018
Zgubna metamorfoza
Dlaczego dzieje się tak, że jak człowiek bogaci się, to
serce wbija się w pychę: "a nabrał łupów od wielu narodów. Cała ziemia
przed nim zamilkła, jego zaś serce wbiło się w pychę "
(1Mch 1,3). Spotkało to Aleksandra Wielkiego syna Macedońskiego. Pokonał od
Dariusza króla perskiego i zawładnął Bliskim Wschodem. Dla Izraelitów nastał
następny okupant. Mimo młodego wieku, po 12 latach rządzenia śmierć zawitała
przed jego oblicze. Wszystkie zdobycze wojenne stały się dla niego tylko
wspomnieniem. Bóg powołał go przed swoje oblicze. Po nim dziedzictwo przejęli
jego synowie. Historia biblijna wspomina:
"i dokonali wiele złego
na ziemi " (1Mch 1,9).
Historia Aleksandra maluje obraz wielu zdobywców, którzy
żyją pośród nas. Ich oblicze zmienia się wraz ze stanem posiadania. Psychika
ulega spaczeniu. Zaczyna się od
dystansu jaki stwarzają do swoich poprzednich znajomych. Otaczają się
ochroną. Milkną na tematy posiadania. Głoszą górnolotne słowa, które pozornie
wydają się mądre. Często odlatują w swoich przemówieniach, pomagając sobie
gestami, mimiką. Wchodzą w inny świat. Nie podskoczysz, nie pogadasz. Trzeba
ogromnej samokrytyki i skromności, aby pozostać w świecie w którym się było.
Nowe otoczenie jest zazwyczaj obce, nieprzystępne. To świat fasad i
sztuczności. Obowiązuje osobna etykieta, sposób ubierania się, posiadanie
samochodu dobrej marki. Używa się innego języka, innych manier. Kwiaty inaczej pachną, a otoczenie zmienia
swoje barwy. Często poprzednia towarzyszka jakość nie pasuje do nowego
entourage'u.
Historia przestrzega przed taką metamorfozą. Ona jest
groźna. Jest chorobą posiadania. Świat oparty na wartościach materialnych,
czyli kruchych, zniszczalnych, tymczasowych jest ułudą dobrego życia. Wraz z posiadaniem
przychodzą troski ochrony zdobytego mienia. Każda ryska na samochodzie powoduje
cierpienia, koszty naprawy, kłopoty do odtworzenia stanu poprzedniego. Materia
musi być idealna. Idealizm materializmu staje się religią. Jej poświęca się
resztę życia. Ideał Boga, miłość do bliskich i świata powoli odchodzi w dal:
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a
na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?"
(Mt 16,20).
Ewangeliczna przestroga ma swoje odbicie w Starym
Testamencie: "Przecież gdybyś postępował
dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a
przecież ty masz nad nim panować»" (Rdz 4,7).
Módlmy się za tym:
Boże ustrzeż mnie przed pychą posiadania i pozostaw mnie w
skromności, którą miałem jak miałem niewiele.
Subskrybuj:
Posty (Atom)