Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 maja 2018

Każdy ma swój osąd


         Mimo, że prawa logiki są jednoznaczne, niepodważalne, to mogą służyć do wyrażania różnych poglądów i ocen. Każdy ma swój osąd i swoje zapatrywanie w różnych sprawach. Cudze spojrzenia nie tylko trzeba szanować, ale i czerpać z nich mądrości jakie od nich płyną. Każdy ma swoją rację i uzasadnia ją według zdefiniowanych praw (w tym logicznych). Czy prawda może mieć różne oblicza? Może, bo każdy akcentuje swój własny wybrany element, który składa się na całość. Każdy jest wrażliwy na inne bodźce, co innego lubi, pragnie, szanuje. "U każdego rachunek logiczny daje inny wynik" (słowa wypowiedziane w serialu Rancho). Zmysły dostarczają tylko pozorów. "Każdy ma swój punkt widzenia, ale nie każdy z niego coś widzi" (Bruno Jasieński 1901–1938). U dzieci jest jeszcze inaczej: Zachowanie się dzieci jest ogromnie interesujące dla człowieka, który umie patrzeć i rozumieć. Widzi otwartą i niezafałszowaną księgę natury (Adolf Knigge 1752–1796). Można widzieć, a nie rozpoznawać (czyt. Jezus na drodze do Emaus Łk 24,13–35). To wszystko składa się na kolorystykę rzeczywistości. To powoduje, że świat jest ciekawy, nie do końca rozpoznany. Ewangelia mówi, że Bóg ma swoje patrzenie i widzi zdarzenia inaczej: "Nie tak, bowiem człowiek widzi «jak widzi Bóg», bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce" (1 Sm 16,7). "Nie ma większej pychy od pychy fachowców" (Thornton Wilder), i tych którzy uważają, że zawsze mają racje.
          Bóg rozpoznaje rzeczy widzialne i niewidzialne. Zapewne wnioski Boga kształtują się według bogatszego scenariusza, Bóg uwzględnia nieskończoną (wielką) ilość parametrów. Tylko Bóg widzi obiektywnie wielkość naszych win i zasług. Jego wnioski zbliżają się do prawd absolutnych. Prawdy te zapisywane są w Stanie prawdy i są dostępne dla człowieka, który może je odczytywać (lepiej lub gorzej). Każdy może sięgać do własnego sumienia, w którym można odczytywać głos Boga. Uczestnicząc w życiu Boga, zaczynamy widzieć i oceniać wszystko jakby Jego oczyma. Niektóre rzeczy nas dziwią i nie do końca je dziś rozumiemy. "Istnieje wiele tajemnic jeszcze większych niż te, widzimy bowiem tylko nieliczne Jego dzieła" (Syr 43,32).
        Dostrzegając świat oczyma Stwórcy można zbliżyć się do ideałów. Trzeba te umiejętność w sobie kształtować. Nie powinno się oceniać zdarzenia zbyt pospiesznie. Każde zastanowienie się, przemyślenie daje owocniejsze wyniki. "Najlepszym sposobem na gniew jest poczekać" (Seneka). "Pierwszym warunkiem szczęścia jest rozsądek" (Sokrates). "Prawda jest zawsze córką czasu" (Leonardo da Vinci).
         Trzeba nabierać dystansu i rozważać problemy z różnych perspektyw. Osoba, która wprowadziła nas w wielką biedę, przez większość, została potępiona. Pozostali jej rodzice, którzy oprócz praw logiki uwzględniają dobre jej aspekty, nieporadność, głupotę i inne słabości. Patrzą na nią sercem, miłością.  Tylko kochający ojciec ugościł i przyjął syna marnotrawnego. On mu wybaczył. Brat natomiast zachował w sobie gniew. Na to samo zdarzenie patrzył inną perspektywą. Wielu powie, że ma racje – "grzech musi zostać ukarany". Za każdym przewinieniem nabieram jeszcze większej ochoty powołania się na sakrament (widzialny znak niewidzialnej Łaski) przebaczania Chrystusa,  przytulenia i powiedzenia: "Nic to. "Idź, a od tej chwili już nie grzesz" (J 8,11).  "Zrozumieć, to wszystko przebaczyć" (Terencjusz).
        Pocieszam się, że moje kłopoty są testem dla wielu. My spełniamy tylko rolę rekwizytów. Księgę Hioba (Hi) napisano nie dla opisania cierpień Hioba, ale pokazania również wielkości Miłości i Miłosierdzia Bożego.

wtorek, 29 maja 2018

RODO


        Może nie mam racji, ale RODO (ochrona danych osobowych) uważam za pomysł niepraktyczny i utrudniający zwykłe ludzkie życie. Dawniej mogłem przeczytać spis lokatorów i trafić do osoby poszukiwanej. Dzisiaj szukaj wiatru w polu. Od 25 maja 2018 z drzwi gabinetów znikną tabliczki ze specjalnością lekarza. W imię pozornej ochrony danych osobowych wprowadza się chaos i dezinformację.
           Zwykły człowiek nie ma się czegoś obawiać. Ochronę wprowadzono dla wielkich z tego świata i tych którzy mają coś do ukrycia.
       Parę lat temu zapytałem kolegę, jak nazywa się szef jego firmy. Odpowiedział, że jest to tajemnicą. Pierwsza myśl jaka się zrodziła w  moim umyśle, to to, że właściciel  ma coś na sumieniu i z tego powodu chce został anonimowy.
        Rozumiem, że powszechna informacja o obywatelach jest kusząca dla przestępców, ale przesada jest zawsze szkodliwa.
        Dla tych którzy mają złe intencje RODO jest tylko utrudnieniem. Obecnie technika daje nowe możliwości inwiligacji i zdobywania informacji. Tego procesu nie da się zatrzymać.
        Pamiętam procedury i drogę przez mękę, aby otrzymać mapę jakiegoś terenu do prac geofizycznych. Mapy były tajne. Były to czasy, w których satelity fotografowały tereny z dokładnością  do centymetrów.
         Należę do tego pokolenia, któremu żyło się zwyczajnie. Dzisiejszy świat jest dla mnie obcy.

niedziela, 27 maja 2018

Odejdę cicho, jak marzenie senne


          Ze smutkiem informuję, że wczoraj w symbolicznym dniu Święta Matki odeszła do Pana  moja kochana matka, Zofia Porębska z domu Piskorz, lwowianka, członek rodziny AK,  kochana nauczycielka gry na pianinie, dobry i mądry człowiek. Niech Bóg otoczy ją swoją Miłością i Miłosierdziem.



Przyjdę do Ciebie wiersz napisany we Lwowie 22 lipca 1941 r.

                       (1)                                                                          (2)
Przyjdę do Ciebie taką cichą nocą                  Wyciągnę do cię ramiona spragnione
I w dom Twój cichy wzniosę radość swą        I z  ust kielichów w tę noc będziem pić
I szczęście moje, wraz z miłości mocą            W twe słodkie oczy, miłością zamglone
Oddam ci w zamian za tę chwilę złą.              Wprzędę uczucia mego złotą nić.
                                                                            
                       (3)                                                                          (4)              
Na czole twoim, troską pooranym                   Troski, cierpienia, godziny zwątpienia
Matczyny uścisk, całus złożę tam                    Ja z twego czoła zbiorę myśli złe
Owocom szczęścia, chociaż zakazanym          I dam ci w zamian chwile zapomnienia
Czas wyzwolenia – nocą wydasz sam.            Radość, nadzieję, miłość, szczęście swe.

                      (5)                                                                          (6)  
I mgłą owiana, jak zjawa wiosenna                 I tak jak przyszłam, odejdę samotnie
Swe małe serce złożę u twych stóp                  Może w twym sercu zadrży cichy żal
A moja miłość jasna i promienna                    Wspomnieniem wrócisz do tych chwil ochotnie
Odejdzie cicho, w własny, ciemny grób.         Gdy ja odejdę... w świata smętną dal.
                                                                           
                       (7)
Odejdę cicho, jak marzenie senne
Tłumiąc w mym sercu bólu straszna moc
Unosząc z sobą wspomnienie daremne
Żem z tobą śniła w tę cudowną noc.








czwartek, 24 maja 2018

Opowiadanie o przeżyciach mistycznych


         Kto decyduje się przekazać swoje doświadczenia mistyczne musi mierzyć się z problemem transpozycji zjawisk nadprzyrodzonych na rzeczywiste. Musi dokonać uplastycznienia, wizualizacji, aby przekaz mógł być odebrany abstrakcją zmysłową. Odbiorca słuchając, widzi przekazywane obrazy. Na przekazującego ciąży olbrzymia odpowiedzialność. Przekaz zazwyczaj jest bardzo sugestywny, emocjonalny i mocno zakorzenia się w umyśle. Informacje nie do końca prawdziwe, albo źle zobrazowane mogą powodować wielkie szkody.   Przekaz  o. Wiesława Nazaruka: Przeżyłem śmierć, rozmawiałem z Jezusem, widziałem niebo” udostępniony na facebooku [1] jest dobrym przykładem. Wysłuchałem wykładu ojca Wiesława. Przekaz jego jest sympatyczny, ciepły, plastyczny, pełen dobrych wniosków, pouczeń, ale dla mnie jest za bardzo katechetyczny i parafialny. Kolejny raz dziwię się, że spotkania z Osobą Jezusa nic nowego  nie wnoszą do posiadanej wiedzy.
          Wizualizacje aniołów u ojca Wiesława są różne (bez skrzydeł) i potwierdzają mój negatywny stosunek do bytów anielskich. Wyraźnie widać ich obrazowanie w postaci światła. Dla mnie są to obiekty konceptualne, pomocnicze do portretowania świata nadprzyrodzonego.                           
           Charakterystyczne jest, że w opowiadaniach tego typu obrazy nadprzyrodzone są nieciągłe. Z łatwością zmienia się miejsce i obrazy widzenia. Przeskakiwanie kadr widzenia są nagminne. Wyczuwa się tu dużą sugestywność i charakter przekazującego. On przekazuje, to co sam myśli i jak to widzi.
          Interpretacja braku skutków doświadczeń modlitewnych, w tym na różańcu jest mocno sugestywna i można się z nią nie zgodzić.
           Wiele słów należy pochwalić, np.: "Bogu można powiedzieć nie", "jak będziesz księdzem złym, to do domu się nie pokazuj".  Ojciec Wiesław przedstawił się jako bardzo miły człowiek. Jest komunikatywny i wydaje się być życzliwy. Wzbudził zaufanie.
           Ojciec Wiesław sugeruje daleko idące posłuszeństwo Kościołowi, posłuch kapłanom. W jego opowiadaniu można zauważyć elementy straszenia i wywierania presji . Za dużo jest warunków  zbawienia. Takie ujęcie zniekształca Miłość Boga i Jego Miłosierdzie. Z definicji Miłosierdzie Boga jest aktem bezwarunkowym opartym na wielkiej miłości Stwórcy do swoich stworzeń.
            Obecnie Kościół polski, dla wielu, nie jest autorytetem. Utracił swoją zdolność przekonywania. Na tym tle przekaz ojca domaga się dodatkowych wyjaśnień i interpretacji.
           Przekaz ojca Wiesława jest korzystny dla osób, które domagają się obrazu wiary. Taki obraz zapewnia Urząd Nauczycielski Kościoła. Nie jestem zwolennikiem przekazu parafialnego, ale rozumiem jego rolę w społeczeństwie wierzącym. Takie jest zapotrzebowanie. Moje podejście rozumowe jest dla wybranych i tych, których interesuje istota rzeczy.                   
         Ojciec Wiesław zataił wiele osobistych przeżyć. Jest to zrozumiałe. Mnie interesują wnioski jakie można z nich wysnuć. Ciągle szukam odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Z wykładu wyciągnąłem niewiele interesujących nowych informacji. I tak jest z całą literaturą nabożną jaka jest dostępna. Wszystkie treści trzymają się oficjalnej katechezy.


[1]  Zapis spotkania o. Wiesława Nazaruka OMI ze wspólnotą Epifania w parafii Chrystusa Króla w Poznaniu, które odbyło się 31 stycznia 2018 r.

środa, 23 maja 2018

Przestrzeń rzeczywistości


          Każde zdarzenia, odczucia z dnia codziennego, z każdej chwili są rejestrowane w umyśle i w pamięci człowieka. Cokolwiek się pomyśli wychodzi z wnętrza człowieka: "z obfitości serca usta mówią" (Mt 12,34), "co z ust wychodzi, pochodzi z serca" (Mt 12,18). Umysł, świadomość, "serce" są centralnym miejscem ludzkiej rzeczywistości. Tu rozgrywa się wszystko, theatrum życia, theatrum istnienia. Tu kształtuje się miłość i uczucia. Tu odczytuje się Boga, podejmuje decyzje.  Tego czego człowiek nie widzi nie liczy się, nie jest ważne. Dla niego to, co się nie zna, nie istnieje. Nie tęskni się za czym, które się nie poznało. Świat zawęża się do własnej jaźni. Radość która się rodzi w sercu pozostaje. Szczęście jest w człowieku. Osoba kochana istnieje w pamięci i jest jak żywa. To, że istnieje jako osobny byt jest mniej ważne. Liczy się to, co należy do przestrzeni świadomości. Osoba żyjąca gdzieś daleko może się zmieniać na różne sposoby. W sercu zawsze pozostaje taką, jaką się ukształtowano. Dlatego można kochać stale, do końca życia, mimo, że kochana osoba mogła się w czasie całkowicie zmienić. Przestrzeń w której się żyje jest, de facto, przestrzenią ludzkiej jaźni. "Niebo i ziemia przeminą" (Mt 24,35; Mk 12,31), ale świadomość pozostaje na wieki. Do życia wiecznego przechodzi się własną przestrzenią i świadomością. Miłość zachowana w sercu i w świadomości przechodzi w świat nadprzyrodzony. Saduceusze zadali jezusowi pytanie: " Otóż było u nas siedmiu braci. Pierwszy ożenił się i umarł, a ponieważ nie miał potomstwa, zostawił swoją żonę bratu. Tak samo drugi i trzeci - aż do siódmego. W końcu po wszystkich umarła ta kobieta.  Do którego więc z tych siedmiu należeć będzie przy zmartwychwstaniu? Bo wszyscy ją mieli [za żonę]» (Mt 22,25–28). Jezus odpowiedział: " Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie." (Mt 22,30). Ja dopowiadam: kobieta zachowa w sercu uczucie do wszystkich swoim mężów. 
        W sercu jest holograficzny obraz Boga.  Z Nim człowiek jest zjednoczony. Każdy ma z Nim osobistą relację. Życie wspólnotowe opiera się na relacjach interpersonalnych. Każdy zachowuje swoje ego.  Po wspólnych zdarzeniach każdy wraca do swojego sanktuarium, do swojej niepodzielnej przestrzeni, do swojego świata.
         O swój świat trzeba dbać. Nie należy jego zaśmiecać nieporządkiem. Niektórzy umieją cieszyć się pomimo zewnętrznych trosk. Każdy może dzielić się swoją radością, aby stała się ona udziałem innych.

wtorek, 22 maja 2018

Demokracja na przyszłe pokolenia


       Winston Churchill (1874 – 1965) Polityk brytyjski i mąż stanu  powiedział, że demokracja nie jest najlepszym systemem społecznym, ale nic lepszego nie wymyślono. Przez dziesiątki lat, na całym świecie,  demokracja kształtowała się i obudowywała się rzetelnymi prawami społecznymi. Mimo powszechnych  pochwał, pokazała w polskim eksperymencie politycznym słabość, której trzeba zaradzić. System demokratyczny nie obronił przed możliwością stworzenia systemu autorytarnego, systemu w którym władza jest skupiona w rękach przywódcy i jego najbliższego środowiska. Decyzje podejmowane przez przywódcę autorytarnego zatwierdzane są przez podporządkowany mu  parlament i inne służby. Wiedza ta ten temat jest dostępna dla każdego. Wystarczy spojrzeć na polską rzeczywistość polityczną. Całe zło zaczęło się od możliwości prawnych zdobycia władzy większościowej. PIS skorzystał z takiej historycznej możliwości, a swoim postępowaniem pokazał jakie niebezpieczeństwa zagrażają państwu i demokracji. Dla polskiego społeczeństwa jest to lekcja na przyszłość.

          Trzeba koniecznie stworzyć takie mechanizmy prawne, aby w przyszłości  nie było możliwe stworzenia takiej struktury władzy[1]. Oto musi zadbać przyszła władza dla  dobra demokracji na dalsze pokolenia. Czy będzie się im chciało, jak zdobędą władzę? Jestem sceptykiem. Władza absolutna nęci. 

         Polski obywatel nie dorósł jeszcze do demokracji. Jej się trzeba uczyć latami, a może i pokoleniami.

         W systemie prawnym trzeba określić zasady odwoływania władzy w sposób demokratyczny nie czekając na kolejne wybory. Takich mechanizmów dziś brakuje. Opozycja jest bezradna, bo niema w swoich rękach jasnych narzędzi prawnych. Prezydent były Lech Wałęsa na spotkaniu ze strajkującymi matkami niepełnosprawnych dzieci podpowiedział możliwość doprowadzenia obecnie do nowych wyborów[2]. Wysiłek się opłaci, bo uratujemy nasz kraj od kolejnych zniszczeń. Komu na prawdę zależy na ojczyźnie powinien iść tą drogą. Ja jestem gotów.

       I jeszcze jedno. Polak do czasu jest niemądry i godzi się na kopniaki. W krwi Polaków płynie sarmacka krew naszych przodków. Nie raz polski lud piął się na barykady i  strzelał z ukrycia warszawskich kanałów. Już coraz bardziej iskrzy. Stan złamania symetrii zbliża się dużymi krokami.


[1] Po przekroczeniu określonej proporcji nadwyżka głosów mogłaby być rozdzielana na inne partie.
[2]  Zebrać miliony podpisów zawiedzionych i podziękować rządzących za ich haniebną "służbę".

poniedziałek, 21 maja 2018

Stan Dobra Najwyższego


          Wola Boga to stan Dobra Najwyższego: On jest Panem! Niech czyni, co uznaje za dobre (1 Sm 3,18). To najlepsze rozwiązanie danego zagadnienia (problemu), biorąc pod uwagę wszystkie możliwe opcje. Aby poznać wolę Boga, trzeba ten stan odczytać. Umiejętność tę posiada każdy człowiek,  jeden w większym, drugi w mniejszym stopniu: przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12,2). Jezus posiadł tę umiejętność w sposób doskonały. Odczytywał ją w chwilach modlitwy. W ogrodzie Getsemani mówił: niech się stanie wola Twoja (Mt 26,47; Mk 14,36; Łk 22,42).

niedziela, 20 maja 2018

Stan Prawdy


          Wszystko co się wydarza we wszechświecie zostaje zapisane w obrazie holograficznym i umieszczone w Stanie Prawdy w przestrzeni werbalnej. Cząstki tego obrazu (hologram) znajdują się w umysłach wszystkich ludzi. To jest dar od Boga dany w chwili poczęcia . Każdy człowiek może sięgnąć do tego archiwum wiedzy i wydobyć z niej Prawdę, jak to czynili hagiografowie, ewangelicy, pisarze chrześcijańscy. W Stanie Prawdy zapisane są nie tylko obrazy z czasoprzestrzeni, ale i wszelkie treści zdarzeń i myśli ludzkich przodków. Stan Prawdy rozpoczął redagować sam Stwórca, dlatego zapisane zostały w nim zamysły Boga, jego koncepcje i pragnienia. Kto ma zdolność w zanurzeniu się w Stanie Prawdy może z niego korzystać. Fenomenem był Jezus Chrystus, który bez przerwy karmił się wiedzą płynącą z mądrości Boga. Jeżeli umiejętność tę miał Jezus, to może ją mieć każdy człowiek.
          Poszukiwania prawd dziejowych, historii mogą odbywać się różnymi technikami. One to dają namacalne dowody tego, co zostało zapisane w Stanie Prawdy. Aby sięgać do Stanu Prawdy potrzeba mieć do tego wolę i czyste wnętrze. Umysł zajęty przez myśli niestosowne zakłócają komunikację. Trzeba wyciszenia umysłu i serca. Taki spokój można uzyskać w czasie modlitwy lub w stanach ekstatycznych. Mistykom jest łatwiej wejść na tę drogę.
          Niekiedy, samorzutnie, w czasie snu uśpiony umysł dotyka tego stanu i odbiera treści w obrazach zniekształconych. Takie obrazy są interpretowane  za pomocą odpowiedniej literatury (senniki). Najczęściej niewiele z nich wynika, są one źródłem nadziei i rozczarowań.
          Hipnoza, nirwana należy do tych technik, w którym rezygnuje się z boskiej pomocy. Mogą być także owocne, bo człowiek może wykorzystywać wszystkie mechanizmy, które otrzymał w darze od Stwórcy.
           Mistyka oparta na swoistych ćwiczeniach są z pewnością techniką zbliżającą do Stanu Prawdy, ale bardziej wartościowa  i skuteczna jest duchowa kontemplacja. Ona bazuje na duchowym wsparciu Stwórcy. Gorąca modlitwa jest zawsze skuteczna i otwiera autostradę, po której czerpie się wiedzę.


środa, 16 maja 2018

Świat nie jest widzialny


        System kopernikański musiał pokonać zachowawcze stanowisko Kościoła i zmienić u ludzi sposób myślenia. Podobnie było z poglądami Karola Darwina (1809 – 1882) na temat ewolucji. Ja próbuje udostępnić poglądy o dynamicznym obrazie świata. Wszystkie wspomniane rewolucje myślowe musiały przebijać się przez utarte poglądy mocno zakodowane w głowach. Nie było to łatwo. Obecne czasy sprzyjają nowym odkryciom. Owoce fizyki kwantowej, teoria względności znajdują już praktyczne zastosowania w codziennym życiu (np. GPS). Kto je podważa sam siebie ośmiesza.
       Dynamiczna postać świata nie jest moim wymysłem. Od lat w literaturze fachowej, filozoficznej, czy naukowej można odnaleźć sygnały na ten temat.      
       George Berkeley (1685 - 1753) - znany jako biskup Berkeley (biskup Cloyne) - był irlandzkim filozofem, którego głównym osiągnięciem było rozwinięcie teorii, którą nazwał "niematerializmem" (Immaterializm) (później nazywany przez innych "subiektywnym idealizmem") [1]. Teoria ta zaprzecza istnieniu materialnej substancji, a zamiast tego twierdzi, że znane obiekty, takie jak stoły i krzesła, są tylko pomysłami w umysłach postrzegających, a w rezultacie nie mogą istnieć bez postrzegania. Berkeley mawiał: Rzeczy istnieją tylko o tyle, o ile są postrzegane (łac. esse est percipi). Mimo takiej samej konstrukcji umysłu ludzkiego, każdemu człowiekowi świat jawi się trochę inaczej, bo subiektywnie. Każdy sądzi według siebie, każdy ma swój własny punkt widzenia. Zmysły dostarczają tylko pozorów. Każdy ma swój punkt widzenia, ale nie każdy z niego coś widzi (Bruno Jasieński 1901–1938); Świat jest moim wyobrażeniem (Arthur Schopenhauer 1788–1860). Przed namaszczeniem Dawida Bóg mówi do Samuela: nie tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce (1 Sm 16,7). Nikt jednak nie zaprzecza istnieniu Świata. Jest on dla człowieka rzeczywistością. Świat też musi mieć swoją przyczynę. Ponieważ należymy do tej realności Świata, przyczyna jest jedna. Czy możemy ją poznać? Kim wy właściwie jesteście, żeście wystawiali na próbę w dniu dzisiejszym Boga i postawili siebie ponad Boga między synami ludzkimi? [...] Nie zbadacie głębokości serca ludzkiego, ani nie przenikniecie myśli jego rozumu, jak więc wy badacie Boga, który wszystko to stworzył, jak poznacie Jego myśli i pojmiecie Jego zamiary? [...] Gdyby nawet nie zechciał nam pomóc w tych pięciu dniach, to ma On moc obronić nas w tych dniach, w których zechce, albo zgubić nas na oczach naszych wrogów. Wy zaś nie wymuszajcie zarządzeń od Pana Boga naszego, ponieważ nie można uzyskać nic od Boga pogróżkami jak od człowieka ani Nim rozporządzić jak synem ludzkim (Jdt 8,12–16). Każdy człowiek otrzymał dar rozumowego oglądu Świata. Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga:  z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest,  patrząc na dzieła nie poznali Twórcy (Mdr 13,1).  Z wielkości, piękna, logiczności Świata można wywnioskować, że Stwórca istnieje i ma w sobie mądrość. To z kolei implikuje stwierdzenie, że jest On w naszym ludzkim rozumieniu osobą, personą. Aby tak stworzyć Świat, trzeba było być wspaniałym architektem, konstruktorem, estetą, matematykiem, fizykiem. Również sam człowiek jest dowodem na istnienie Boga. Posiada on duszę (przynależność do Boga), intelekt, rozum, intuicję, uczucie, sumienie, wolę, pragnienie szczęścia, raju i nieśmiertelności. Poznaje własne istnienie, osobę.  Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam (Rdz 1,26). Te przymioty i atrybuty nie powstały z procesów ewolucyjnych, ale zostały człowiekowi dane przez Stwórcę.
          Dawid Hume (1711–1776) uważał, że wrażenia zmysłowe i ich pamięciowe obrazy stanowią jedynie źródło rzetelnego poznania: wiedza o rzeczywistości wykraczająca poza fakty nie budzi zaufania; nie można wiedzieć nic pewnego o świecie. Nie da się nieobalalnie poznać, czy w ogóle jakiś świat istnieje  [2].      
       Fizyka kwantowa dostarcza informacji z zakresu subatomowym (nie tylko). Najmniejsze cząstki budujący świat materialny przejawiają dualizm korpuskularno falowy.  W mikroświecie zachowanie się cząstki przypomina zachowanie się fali, i odwrotnie. Nic nie różni cząstki od fali. Po przekroczeniu granicy Plancka [3] (długości najmniejszego kwantu energii) świat jest tylko tchnieniem, samym oddziaływaniem.
          Świat jest dynamiczny, a nie ontologiczny. Materia jako samodzielna osobliwość nie istnieje. Substrat materialny jest wytworem energetycznym, a nie jest istotą bytu. W strukturze „cząstki materialnej” ciągle następuje relacja między jego składnikami, które przekazują sobie wzajemnie właściwości. To stwarza relacje energetyczne, siły pola, siły przyciągania itp.
          Energia ma właściwość rozpraszania się. Aby świat istniał stale musi być dynamizowany. Pierwsza Przyczyna musi ciągle być w działaniu i podtrzymywać świat w jego istnieniu. W innym przypadku świat szybko rozpłynąłby się do pustki de Sittera (eschatologiczny model świata) [4].


          Bóg stworzył świat na swoje podobieństwo. Jeżeli świat jest dynamiczny, to Stwórca jest też Istnieniem dynamicznym. On Jest (Wj 3,14), ale rozpoznawany jest przez skutki jakie czyni.
          Gdyby istniały inne światy (przestrzenie odniesienia) świat stworzony przez Boga byłby niewidoczny.
          Dynamiczna postać świata nie powinna być spostrzegana katastroficznie. Ważne jest, jak w nim czuje się człowiek. Stwórca przez różne transformacje i inne sztuczki powoduje, że świat jest dla człowieka przyjazny, widzialny, zmysłowy, a przy tym estetycznie piękny. Natura świata jest jego nośnikiem. Musimy się zgodzić na rzeczywistość, która jest nam dana.
          W rozważaniach filozoficznych, szczegółowych, aby dochodzić do istoty rzeczy musimy uwzględniać dynamiczną naturę świata. Na szczęście nie każdy zwykły śmiertelnik musi się nad tym zastanawiać.



[1] Stanisław Kijaczko. Immaterializm: Epistemologia i metafizyka. Próba interpretacji filozofii George'a Berkeleya. - Opole: Wydaw. Uniw. Opolskiego, 2002.

[2] Hasło: Agnostycyzm [w:] Encyklopedia katolicka, tom I, Wyd. TN KUL, Lublin 1985, kol. 182.
[3]  Stała Plancka =   6.626070040(81) *10 (do minus 34) J*s.
[4] Paweł Porębski, Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary, Wyd. Jedność, Kielce 2008, s. 22.

wtorek, 15 maja 2018

Banialuki


       Kiedy zagłębiam się w zawiłości prawd wszechświata, to nachodzi mnie smutna refleksja, że człowiek rozumie tylko działania wtórne, ale istoty rzeczy są skrzętnie chowane przez Stwórcę.  W cokolwiek sięgam – czytam: to pozostaje tajemnicą. 
        Grawitacją zajmowało się wielu uczonych. Newton określił  siłę grawitacji. Albert Einstein  porzucił to pojęcie i wprowadził przestrzeń zakrzywioną do tłumaczenia  przyciągania między obiektami materialnymi. Inni poszukują grawitonów, chcąc wytłumaczyć grawitację fizyką kwantową. Nikt jednak nie wytłumaczył istoty grawitacji. Dlaczego obiekty się przyciągają? W jaki sposób obiekty wiedzą o sobie?
         Zastanawiam się. Jak mogłem kiedyś uczyć fizyki w liceum przy braku wiedzy o podstawowych pojęciach: energii, siły, prądu elektrycznego, czasu? To co się podaje w szkole to pojęcia zastępcze, przybliżone, nie ujmujące istoty rzeczy, np. energia to jest zdolność do wykonania pracy, siła to oddziaływania w polu oddziaływania, czas jest miarą zmienności itp. Zdobywałem sympatie uczniów, ale byłem wiecznie niedouczony.  Pocieszam się, że inni nie są lepsi.
         Powodem niemożności opisywania wszechświata jest brak odpowiednich narzędzi. Matematyka jest 30 lat za fizyką. Najnowsze trendy naukowe uświadamiają, że Świat staje się w momencie pomiaru (np. czy światło jest falą, lub cząstką). To nie można zgłębić ludzkim rozumem.
          Trudno jest też formułować sentencje. Można wpaść w pułapkę logiczną. Np. zdanie "Każdy kłamie" nie jest prawdziwe, bo wobec tego ja też kłamię.
         O wiele lepiej jest mówić o działaniach wtórnych: momencie siły, pracy, schematach elektrycznych bazując na niepewnych definicjach.
        Gdybym wprowadził nowe pojęcie tłumaczące np. o grawitacji, że jest to "banialuka" to z kolei brakuje słów do wytłumaczenia słowa "banialuka" i kółko się zamyka. Człowiek nie może stworzyć języka tłumaczącego, aby przekazać istoty rzeczy. Emmanuel Kant (1724 – 1804) miał rację mówiąc: nie można poznać istoty bytu (noumen – rzecz sama w sobie) za pomocą rozumu ludzkiego.
       Do ludzkiej niewiedzy można dołożyć łatwość z jaką umysł ludzki, przez zmysły można oszukać, zmanipulować. Człowiek nie wie, ale mu się zdaje, że wie. Np. przez specjalne okulary może mieć złudzenie przestrzenne obrazów płaskich. Świat może być przedstawiany w różnych kolorach. Dajemy wiarę krzywych zwierciadłom, plotkom, pomówieniom. Maniakalnie upieramy się przy swoich racjach.
       Na koniec, jak łatwo można człowieka oszukać, wmawiając mu swoje uczucia, zapewnienia, obiecanki. Sam jestem ofiarą swojej naiwności.
       Rację miał Sokrates (V i VI w. przed Chr)  mówiąc: Wiem, że nic nie wiem. Ciągle brakuje nam wiedzy o naszym istnieniu i o nas samych. Jak to jest, że bez znajomości istoty rzeczy ludzkość uczyniła takie postępy? Czy człowiek naprawdę jest zdolny rozróżniać dobro od zła, czy tylko mu się zdaje, że wie?
      Nawet najmądrzejsi popełniali pomyłki. Sokrates błędnie zakładał, że wiedza jest gwarantem moralnego i etycznego postępowania. Słuszna droga nie zawsze wywodzi się z wiedzy, ale z sumienia. A. Einstein nie pogodził się z wiedzą, że prawdopodobieństwo i statystyka kształtuje nasz świat.
      Każdy uczony ma swoje 5 minut w historii. Reszta życia to powtarzanie utartych przekonań i nabytej wiedzy.
      Zachęcam do postawy pokory i umiaru. Człowiek idzie z duchem postępu, ale stale musi pamiętać o swoich ograniczeniach i swoich słabościach.   
      Bawią mnie pyszni tego świata. Wydaje im się, że są wielcy, najmądrzejsi, nieśmiertelni. Napinają muskuły, albo wypinają  tors. W kościele przyjmują postawę męczennika albo pokutnika. Tak naprawdę są pełni hipokryzji i zakłamania.  Przypominam sobie słowa mojej prababci: Świat jest bilardem, my tylko kulami, kto może spytać, kto też grywa nami. Śmierć, która strąca to z dołu, to z góry, a wszystkich do dziury.

poniedziałek, 14 maja 2018

Achilles dogoni żółwia


Treść paradoksu Zenona (ok. 490 p.n.e. – ok. 430 p.n.e.) dotyczące ruchu:

Achilles i żółw stają na linii startu wyścigu na dowolny, skończony dystans. Achilles potrafi biegać 2 razy szybciej od żółwia i dlatego na starcie pozwala oddalić się żółwiowi o 1/2 całego dystansu. Achilles, jako biegnący 2 razy szybciej od żółwia, dobiegnie do 1/2 dystansu w momencie, gdy żółw dobiegnie do 3/4 dystansu. W momencie gdy Achilles przebiegnie 3/4 dystansu, żółw znowu mu „ucieknie” pokonując 7/8 dystansu. Gdy Achilles dotrze w to miejsce, żółw znowu będzie od niego o 1/16 dystansu dalej, i tak dalej w nieskończoność. Wniosek: Achilles nigdy nie dogoni żółwia, mimo że biegnie od niego dwa razy szybciej, gdyż zawsze będzie dzieliła ich zmniejszająca się odległość.



Paradoks ten rozwiązuje odkrycie matematyczne dokonane w XVII wieku.  Suma szeregu nieskończonego, który jest zbieżny, może być skończona. W nieskończoności.



Zmiana dystansu w postaci sumy szeregu nieskończonego zbieżnego.


                                  


                                                 
1/2 + 1/4 + 1/8  + .... =   1



Wzór na sumę długości tego odcinka według powyższego rozumowania będzie wyrażał się wzorem: l*s, gdzie s jest sumą powyższego szeregu, dla n∈(1;∞), czyli jego suma jest równa 1, a 1*l=l. CBDU (co było do udowodnienia).



Na podstawie powyższej analizy Achilles dogoni żółwia, i w następnym ruchu (chwili) żółwia przegoni. Paradoks przestaje być paradoksem.

niedziela, 13 maja 2018

Jasna Góra podupadła


        Jasna Góra była dla mnie miejscem w którym były przechowywane wartości religijne, kulturowe i historyczne. Wobec utraty przekonania i szacunku do polskiego episkopatu miejsce to pozostawało jeszcze moją ostoją i nadzieją. To czego jesteśmy świadkami na Jasnej Górze jest gwałtem na mój spokój religijny. Propagowanie nienawiści i wręcz głupoty stawia w złym świetle paulinów i urzędujących tam kapłanów.  Na Jasnej Górze zawsze przeżywałem wzruszenie religijne. Dziś nie ma tam dla mnie miejsca. Wybrali "lepszy" sort.
        Ks. Roman Kneblowski jawnie popiera faszyzm i nacjonalizm. Już dzieci w szkole wiedzą, że to pojęcia pejoratywne, które nic nie mają wspólnego z nauką Kościoła Chrystusowego. Jego kazania są na tak niskim poziomie! Ujawnia on stan swojej niewiedzy. Roman Kneblewski sieje zgorszenie wśród wiernych i wszystkich, którzy go słuchają. Ks. Roman Kneblewski jest przykładem polskiego kapłaństwa, które chce chodzić własną drogą, nie zawsze słuszną. Nie jest on przypadkiem odosobnionym. Niechęć polskiego kapłaństwa do papieża Franciszka jest ogólnie znany. Tą niechęć spostrzegam na każdym kroku.
        Ja widzę w obecnym papieżu aggiornamento kościoła i nadzieję na jego uzdrowienie. Nie jest on rewolucjonistą, ale zwiastunem dobrych zmian. Życzę mu sił, aby zwalczał niechęć i głupotę kleru.
        Rozglądam się w około i szukam  zwolenników nowego Kościoła i nowego Świata, nowego spojrzenia światopoglądowego, wiedzy i mądrości. Czekam na rzeczowe dyskusje i spory religijne w dobrym znaczeniu tego słowa. Czekam na realizacje słów Chrystusa:  Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz (Mt 10,34).  Jezus propagował niepokój twórczy. Zachęcał do walki o Prawdę. Ganił w ten sposób stagnację, również religijną.
      Zachęcam do nowego odczytania Kościoła Chrystusowego. Trzeba nowej egzegezy słów Jezusa. Tam jest kopalnia wiedzy, która została zmanipulowana przez partykularne interesy kościelnej instytucji.
       Boże, miej polski kościół w swojej Opatrzności.



Karty płatnicze w Kościele


         Nowa technika płatnicza w Kościele (kartą płatniczą) dokładnie spełnia intencje wyrażone w Kodeksie prawa kanonicznego  (kan 945–958), ale wypacza intencje liturgiczne i oczekiwanie wiernych. U większości, ofiara pieniężna kojarzy się ze współuczestniczeniem w ofierze Jezusa jako symboliczną formą dania (ofiara) coś od siebie. Składana ofiara jest elementem wpisanym w scenerię liturgiczną. Datki pobiera się w określonym momencie mszy. Dla dzieci jest pouczających gestem, że trzeba dzielić się z innymi.
          Ofiara mszalna wg Kodeksu prawa kanonicznego jest formą zapłaty kapłanowi za odprawieniem mszy i podlega szczegółowym przepisom kanonicznym. Zupełnie innym tematem, którego tu nie poruszam, jest pobieranie opłat za niektóre usługi kapłańskie.
        Wprowadzone zmiany w Kościele, jak język narodowy, zaniechanie postu wigilijnego, nowa forma płatności, czy inne zmiany są znakiem czasu w Kościele, ale większość wiernych oczekują zmian doktrynalnych, a nie kultowych, do których od lat przywykli. W Kościele nie najlepiej przyjmują się nowe udziwnione aranżacje kolęd, czy pieśni religijne, zmiany wystroju świątyni, groby Jezusa itp.
        Z praktycznego punktu widzenia jest to usprawnienie, i nie można się temu przeciw wskazać. Postuluję jednak, aby wprowadzając nowe usprawnienia nie rezygnować z dotychczasowego sposobu pobierania ofiar.
 

 

sobota, 12 maja 2018

Milczący są nieobecni


       Jestem po udarze, ale umysł, dzięki Bogu, mam jeszcze sprawny. Wyciągam więc wnioski. Brak reakcji moich czytelników na moje prośby, zaczepki, pytania daje mi wiele do myślenia. Nie sądźcie, że czuję się przegrany. Nabyłem wiedzę i przez nią jestem bogatszy. Wiem, że mądrość umiejętnie niepropagowana nie dociera, nie wstrząsa, jest blada i krucha. Naturalne lenistwo w większości zwycięża, a życie wymaga aktywności. Nawet szczęście nie jest czymś statycznym, lecz działaniem, aktywnością  (Arystoteles).

       Nikogo nie zmuszam do miłowania mojej działalności. Nie znoszę podlizywania się i kokieterii. Pragnę poruszyć Wasze serca i wskazać drogę do Stwórcy. Moje ostatnie przeżycia są dowodem Jego Opatrzności. Choć jestem na pełnym morzu i trzymam się lichej belki, ale wciąż płynę. W moim theatrum trosk  biorą udział nieliczni przyjaciele, w tym  mój ukochany syn. Ich pomoc jest dowodem Bożej Opatrzności. Wstydzę się chwil w których tracę nadzieje. Ogarnia mnie kwietyzm (poddawanie się przeciwnościom), ale jestem tylko człowiekiem. 

      Chciałbym napisać kiedyś magnifikat na część Bożej Opatrzności i miłości syna do swoich rodziców. Chciałbym móc wyrazić wdzięczność pani Ani, Elżbiecie, panu Zbyszkowi, i wielu innym, którzy zastrzegli sobie anonimowość, którzy pochylili się nad moją troską. Oni są bohaterami i funkcjonariuszami bożej dobroci. To oni są wielce i to oni zostaną zwycięzcami i wynagrodzeni.

       Najbardziej bolą mnie rozczarowania. Nie jestem na nie odporny. Załamuję się zbyt szybko. Otuchy dostarczają mi własne przemyślenia teologiczne na bazie wiary rozumnej. Zostanę im wierny, mimo, że mogę się mylić. Dla  milczących nie ma to żadnego znaczenia. Milczący są nieobecni, są martwi.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl
Prywatne konto bankowe
13102026290000950200272633

piątek, 11 maja 2018

Bozony


      W układzie niestabilnym (np. pola elektromagnetycznego, oddziaływań silnych, słabych) zasada zachowania pędu, zasada zachowania energii cząstki (korpuskuły) zostają na chwile zakłócone (dopóki nie dotrze do nich informacja o przyczynie zakłócenia). Te zakłócenia kompensuje się wielkościami pochodzącymi z pola oddziaływania.
Zasadę zachowania można zapisać równaniem:
                      A przed niestabilnością    +     zakłócenia      =   A po niestabilnością
gdzie:
       A - pęd albo energia cząstek
       zakłócenia   – wielkości kompensacyjne pochodzące z pola, aby zasada była zachowana.
Wielkości kompensacyjne (zakłócenia) przypisuje się hipotetycznym cząstkom oddziaływania. Takie cząstki nazywa się bozonami.
      Bozony nie są bytami materialnymi, ale hipotetycznymi (wirtualnymi)  cząstkami, które posiadają właściwości podobne do wielkości cząstek (pęd, energie) materialnych. To są cząstki o naturze dynamicznej. W obrazie falowym cząstki oddziaływania wyraża się ilością fal w jednym centymetrze.
Bozony w odróżnieniu do fermionów (cząstki budujące materię, jak kwarki, leptony, protony, neutrony) mają spin (wewnętrzny kręt, orbitalny moment pędu) całkowity (1,2,3,...).  Bozonami są wszystkie cząstki przenoszące oddziaływania, a także te cząstki złożone, które zbudowane są z parzystej liczby fermionów (np. mezony). W kwantowej teorii pola oddziaływanie polega na wytworzeniu lub pochłonięciu cząstki przenoszącej oddziaływanie.
          Fermiony (np. kwarki, leptony protony i neutrony) mają spin niecałkowity (1/2, 3/2). Konsekwencją ich połówkowego spinu jest to, ze podlegają one Zakazowi Pauliego. Reguła ta zakazuje fermionom współistnieć w identycznym stanie w tym samym miejscu. Bozony jednak nie mają takich ograniczeń, w dodatku im więcej bozonów znajduje się w danym stanie kwantowym, tym większe jest prawdopodobieństwo, że kolejny również się tam znajdzie.
          Jak mówi się o bozonach Higgsa to nie należy tworzyć w umyśle jego  obrazu geometrycznego, wyobrażać sobie jego kształt, czy strukturę, bo są to cząstki wirtualne (dynamiczne) i dotyczą pola oddziaływania, pola Higgsa.  Pole to z kolei, to pole oddziaływania zapełniające całą przestrzeń (próżnię) i odpowiada za masą cząstek elementarnych. Cząstki te oddziałują z tym polem i nadają im masę. Im silniejsze jest oddziaływanie z tym polem, tym większą masę spoczynkową uzyskuje cząstka. Bozon Higgsa jest kwantem tego pola i rozwiązuje problem umasowienia bozonów pośredniczących.
         Jądro atomowe jest fermionem lub bozonem w zależności od tego, czy całkowita liczba protonów i neutronów jest liczbą parzystą bądź nieparzystą. Niedawno fizycy odkryli, że powoduje to bardzo dziwne zachowanie niektórych atomów w pewnych szczególnych warunkach, jak np. w przypadku helu 4He w bardzo niskiej temperaturze albo pary Coopera[1].


[1] Para Coopera jest to układ dwóch fermionów (np. elektronów) oddziałujących ze sobą poprzez drgania sieci krystalicznejfonony, opisany przez Leona Coopera i będącym elementem teorii BCS nadprzewodnictwa niskotemperaturowego. Fermiony tworzące parę Coopera mają połówkowe spiny (które są skierowane w przeciwnych kierunkach); jednak wypadkowy spin układu jest całkowity – czyli para Coopera jest bozonem. Elektrony tworzące parę Coopera są opisywane przez funkcje falowe z przeciwnymi wektorami falowymi. W 1956 roku Leon Cooper wykazał, że prąd elektryczny w nadprzewodnikach jest przenoszony nie przez pojedyncze elektrony, lecz pary związanych elektronów, zwane parami Coopera.

czwartek, 10 maja 2018

Wieczność


          Prawa przyrody są proste ale rzeczywistość jest złożona i skomplikowana. Dla przeciętnego człowieka czas jest wielkością intuicyjną i ma wymiar absolutny, bezwzględny.  Każdy odczuwa upływ czasu. Co to jest czas? Dziecko nie rozumie, że coś się wydarzy za 5 godzin. Co się kryje za pojęciem 5 godzin? Gdy nikt mnie nie pyta, wiem, co to jest czas. Kiedy jednak chcę to wyjaśnić, to nie wiem – wyznaje św. Augustyn.      
          Sam upływ czasu jest niedefiniowalny. Człowiek posługuje się tym pojęciem, ale nie jest on rozumiany.
         Do XX wieku czas miał wymiar absolutny. Uważano, że wszędzie płynie tak samo. Doświadczenia wykonane już w XIX wieku pokazały że nie jest to prawda. Czas nie jest wielkością absolutną i podlega zmianie. Dla uczonych i świata nauki był to szok. Odkrycie wykraczało poza to, co wszyscy odczuwamy.
Kolejne doświadczenia potwierdzały odkrycie. Nauka otrzymała niezbite dowody. Czas nie jest absolutny. Czas się zmienia. Człowiek, kolejny raz okazał się miernym detektorem, czułym na ułudy świata. Różnica w czasach ujawnia się w sytuacjach szczególnych (zależy od miejsca i wielkich prędkości) i dlatego człowiek na co dzień nie odczuwa tych zmian. Nie będąc przyzwyczajany, nie doskonali swoich percepcji. W tym względzie został uśpiony. Wiedza o zmieniającym się czasie tłumaczy wieczność, albo stan przed pojawieniem się Wszechświata. Z punktu widzenia wiary wiedza o czasie jest  bardzo istotna. Rozumiejąc mechanizm czasu można zrozumieć, że Bóg nie jest w czasie. Wieczność nie jest linią czasową. To doskonałe posiadanie życia całkowitego na raz – nieogarnione teraz. Z względów również nienaukowych, a wypływających z wiary, warto zapoznać się z naukowym tłumaczeniem czasu.     
       W fizyce czas to wielkość fizyczna określająca następstwo zdarzeń oraz odstępy między zdarzeniami zachodzącymi w tym samym miejscu. Został on włączony w pojęcie czasoprzestrzeni. Jest jednym z jego elementów, parametrem. Tym samym podlega prawom fizycznym np. ulega transformacji między układami odniesienia. Czas oznacza zmianę. Jak nie ma zmian, to nie ma czasu.  Na czas ma wpływ pole grawitacyjne. Wynika z tego, że jest zmienny w zależności od środowiska. Np. na słońcu czas się spóźnia. Są obszary, w których nie ma w ogóle czasu (czarne dziury).
          Każdy proces jest rozciągnięty w czasie. Każde działanie ma początek w przeszłości, a koniec w przyszłości. Można powiedzieć, ze każdy człowiek podróżuje w czasie.
         To co obecnie fascynuje to to, że ludzkość wkracza w świat, który niegdyś wydawał się bajką. Gdyby nie wiedza i umiejętność przeliczanie czasu nie byłaby możliwość orientacja za pomocą GPS.
          Martwi może jedynie definicja wieczności. Nieogarnione teraz niweluje nadzieje, z którą człowiek wiąże zmiany na lepsze. Wieczne szczęście pozbawione jest ludzkich emocji, z które na ziemi są tak fascynujące. Człowiek w przyszłym stanie egzystencji (po śmierci)  musi się przestawić, wręcz nauczyć się innego przeżywania szczęścia. Pocieszam wszystkich, że Bóg zapewne i to zapewni swojemu stworzeniu.

niedziela, 6 maja 2018

Pierwsza próba katechizmu cz 5


        Mówienie o koncepcji Boga w Jego Objawieniu się w człowieku jest ludzkim punktem widzenia i wyrazem jego pragnień. Nie jest znany żaden  fakt historyczny, aby Bóg przemówił do człowieka ludzkim głosem. Ten zamysł Boga odczytali natchnieni hagiografowie ze Stanu Prawdy. Odczytanie to pozostaje w ramach wiary. Można przyjąć że nastąpiło ujawnienie zamysłu bożego, albo było to ludzkie pragnienie. Idea jest piękna i pomysł genialny.
          Paruzja Boga (zejście Boga na ziemię). Bóg schodzi na ziemię  w postaci ludzkiej i w ten sposób wchodzi w dialog z człowiekiem. Antropologia Boga. To co nieuchwytne zostaje zmysłowe. Człowiek może spotkać się z Bogiem twarzą w twarz. Bogu przypisana jest postać, twarz i ludzkie odczucia. O Bogu można mówić jak o człowieku. Kandydat który miałby udostępnić swoje ciało przebóstwieniu musiał być święty za życia. Takim Człowiekiem był Jezus. On to natchniony Duchem Świętym przyjął na siebie to zadanie. Dał od siebie więcej niż od Niego oczekiwano. Ofiarował swoje życie na pokonanie grzeszności. Jego dar został przyjęty przez Boga-Ojca, który ten dar uczynił skutecznym. Tajemnicą jest ile w Jezusie było własnej inicjatywy, a ile bożego zamysłu. Stało się coś niezwykłego. Jezus pokazał przy tym na co człowieka stać, jak wielkim może być człowiek. Jezus wart jest swojej religii. Całe misterium wcielenia jest podstawą wiary chrześcijańskiej. Wiara ta jest tak silna, że zakorzeniła się w sercach wyznawców bardzo silnie. Na dowód prawdziwości zamysłu bożego ludzie szukali poświadczenia, dowodów. Bóg musiał sygnalizować swój zamysł? Obiektem poszukiwań stała się Tora, Pięcioksiąg Starego Testamentu. Tora pisana została dla narodu żydowskiego. Dla nich ważne było błogosławieństwo Boga dla narodu wybranego. Chrześcijanie doszukali się treści mesjańskich. Ta podwójna płaszczyzna poszukiwań skutkowała nadużyciami. Przykładem są słowa Izajasza o narodzeniu Ezechiasza króla Achaza i jego żony Abij. Żydzi dopatrują się znaku trwałości dynastii Dawidowej. Chrześcijanie zaś  odczytali to jako zapowiedź narodzenia się Syna Bożego: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7,14). Do tego podczas tłumaczenia z hebrajskiego na grecki pomylono się i wprowadzono zamieszanie i insynuację  o dziewiczym poczęciu Syna Człowieczego.  Żydzi oczekują do dzisiaj zapowiadanego Mesjasza, chrześcijanie przyjęli tę postać za zapowiedzianego Syna, w którym wcielił się Bóg Ojciec.
        Mesjasz żydowskim obrazowany jest jako Wybawca z mieczem, a chrześcijanie jako Wybawcę od ludzkiej grzeszności.
         Prawda biblijna jest podzielna. Świadczy o jej kunszcie i złożoności. Składa się z wielu warstw Prawdy.   
***
Tym tekstem przerywam dalszą redakcję i czekam na słowa komentarza. Bez Waszej zachęty nie będę kontynuował dalszych prac.

sobota, 5 maja 2018

Pierwsza próba katechizmu cz 4


          Trzeba mieć świadomość, że redakcja Pisma Świętego trwała ok. 1000 lat. Siłą rzeczy było wielu hagiografów. Różne były okresy i różne zapotrzebowania kulturowo-religijne. Pismo Święte było pisane dla żyjących, wielokrotnie przeredagowane. Uwzględniano w nim bieżące potrzeby i uwarunkowania historyczne. Tak długi okres redakcji świadczy o ludzkim pochodzeniu dzieła. Przypisywanie Bogu autorstwo Biblii byłoby zarzucaniem Mu nieporadności.  Natchnieni byli pisarze, którzy odczytywali ze Stanu Prawdy treści objawione i po ich transformacji na język ludzki przelewali na papier. Do treści wprowadzano samodzielne koncepcje teologiczne, które miały za cel wzmocnić wiarę. Różne były zresztą potrzeby historyczne. Apogeum potrzeb powstało w niewoli babilońskiej, gdzie chodziło o scementowanie narodu żydowskiego. W tym celu opracowano wiele ksiąg, w większości zmyślonych (np. Księgę Hioba), które zawierały treści teologiczne. One to, ze względu na ludzką narrację muszą być ponownie z interpretowane, aby wyplenić z nich to co jest ludzką fantazją od myśli pochodzenia bożego (objawione).
          Być może, że opowieść o Abrahamie i historia 12 pokoleń została opracowana dla celów scementowania Żydów. Podobnie historia Mojżesza jest niepewna. Historie te nie znajdują potwierdzenia w innych dziełach historycznych autorów niejudaistycznych.  One mają jednak olbrzymią wartość, mimo,  że się wywodzą z ludzkiej fantazji. Ich wiek świadczy, że w nich opisane są fakty kulturowe pochodzące z okresu pisania. Można z nich wiele się dowiedzieć. Pod tym względem są historyczne.
          Historie potopu, wieży Babel może opierają się na faktach dokonanych? Zostały one jednak adaptowane do koncepcji autorów. Zostały ubarwione teologicznie. Wprowadzono w nich ludzkie pragnienia.
          Katechizm ciągnie dalszy wywód w oparciu o fundamentalistyczne podejście. Czytając go, powinno się wybierać to, co jest prawdą, a co legendą. To trudne i zarazem niebezpieczne. Biblię czytając przy różnym stanie wiedzy odbiera się różnie. Jest to poniekąd siłą tej literatury. Mówienie dzieciom jedynie prawd naukowych powoduje niechęć i rozczarowanie. Do zrozumienia świata nadprzyrodzonego trzeba swoistej iluminacji, oświecenia, wiedzy[1].        Edukacja religijna dzieci musi być opracowana roztropnie i w każdym wypowiadanym słowie. Nie chcącą można dziecko zrazić do religii.


[1]  Mówiąc wnukowi o konieczności umierania spowodowałem u niego tylko niepokój i trwogę. Pobiegł do mamy mówiąc, że on nie wybiera się do Bozi.

piątek, 4 maja 2018

Pierwsza próba katechizmu cz 3


          Religie wschodnie oraz niektóre poglądy filozoficzne (stoicyzm, neplatonizm, teozofia, szkoła Baruchy Spinozy, Jana Szkota Eriugeny, Giordana Bruna i inni) dostrzegają Boga w obrazie panteistycznym. Utożsamiają oni Wszechświat z naturą Boga. Negują istnienie Boga osobowego. Głoszą przenikanie absolutu we wszystkie substancje świata.
            W religii chrześcijańskiej funkcjonuje pojęcie przebóstwienia (theopoiesis), które nic nie ma wspólnego z panteizmem. Przebóstwienie jest uczestnictwem Boga we wszystkich zakamarkach wszechświata. Bóg przenika cały wszechświat, podtrzymując wszystko co istnieje swoją wolą i  mocą. Dlatego każdy człowiek ma w sobie Jego tchnienie. Bóg jest wyczuwalny w zakamarkach duszy. Każdy może odczuwać Jego istnienie.
          Wielokrotnie Bóg dawał o sobie znać wyrażając swoją wolę. Ona to podpowiada, że Bóg jest Osobą, Za tą tezą można dopatrzyć się Jego zaproszenie człowieka  do poznania osobistego: „Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają, wszystkich wzywających Go szczerze” (Ps 145:18).
          Bóg jest rozpoznawalny w duszy. Można poznać Jego osobowość, Jego walory. Tak też odczytano na sposób ludzki  że Bóg jest przyjazny i skory do dialogu. Każdy może z Bogiem rozmawiać jak osoba z osobą. Ta argumentacja dostarcza pewność Jego istnienia, co przekłada się na prawdziwą wiarę.
          Oprócz duchowego rozpoznania Boga, niektóry posiadają wiedzę przyrodniczą i za jej pomocą mogą za pomocą naturalnego światła rozumu  poznać Stwórcę. Np. za pomocą rachunku logicznego mogą stwierdzić, że każdy skutek ma swoją przyczynę. Tą przyczyną jest właśnie Stwórca.
          Na skutek natury duchowej Boga, która nie jest wizualna  można  przedstawiać Boga na sposób obrazowy. Ten sposób prezentacji został przyjęty przez hagiografów, ewangelistów i pisarzy chrześcijańskich. Można powiedzieć, że całe Pismo Święte i literatura religijna jest wielkim obrazem świata nadprzyrodzonego.
        Odczytywanie obrazów biblijnych narażone jest na fundamentalizm, czyli dosłowne przyjmowanie zapisów. W ten sposób wkrada się legendarność, zniekształcenia i fałszywość faktów.  Przykładem jest pojęcie grzechu pierworodnego, który narzuca fałszywą narrację faktom. Co innego, jak zamiast mówić o grzechu pierworodnym jako aktu jednorazowym mówi się o grzeszności jako procesie ciągłym.
          Co było/jest powodem grzeszności? Autor dopatruje się przyczyny w najgłębszych zakamarkach i zasadach powołania świata do istnienia. Stwórca przed uruchomieniem aktu stworzenia musiał określić zasady, które dzisiaj uczeni odczytują. Jedną z zasad była/jest konieczność symetrii. Ona została wykazana w świecie fizykalnym (właściwości próżni, cząstki wirtualne, tworzenie materii i antymaterii), jak i w przestrzeni duchowej. Wraz z dobrem, które przyszło na świat pojawiło się jego naturalne przeciwieństwo – zło.
Zasadność zła można doszukiwać się w największym darze jaki otrzymał człowiek – daru wolności. Dar ten jest tak wielki, że człowiek otrzymał możliwość odwrócenia się od Tego co go powołał do istnienia, czyli od Stwórcy. Pojawiła się możliwość sprzeciwiania się woli bożej, a to wg katechezy jest grzechem. Od samego początku człowiek korzystał z wolności woli.  Grzeszność była powszechna i pozostała do dnia dzisiejszego. Katecheza mówi o skutkach grzechu pierworodnego, jako skazy na duszy z konsekwencją na dalsze pokolenia. Wyłączenie z istnienia grzechu pierworodnego skutkuje koniecznością reinterpretacji niektórych dogmatów, np. Niepokalanego poczęcia. Bez grzechu pierworodnego nie było Niepokalanego poczęcia. Przypominam, że jest to pojęcie mówiące o narodzeniu bez skazy grzechu pierworodnego. Matka Jezusa była zwyczajną kobietą bez nadzwyczajnych przymiotów.