Warto wrócić jeszcze do perykopy Bogaty młodzieniec (Mk 10,17–27). Marek jako jedyny z ewangelistów ukazuje emocje Jezusa: Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego (Mk 10,21). To rzadkość w Ewangeliach. Żaden z ewangelistów nie opisuje nastroje Jezusa, np., aby Jezus się uśmiechał, radował czy tańczył. Może uważano, że to nie licuje z godnością Jezusa. Marek nie był świadkiem Jezusa i nie chodził z Nim. Prawdopodobnie Marek wczuwał się w swoją pracę. Jak pisze: „spojrzał z miłością na niego”, aby pokazać ludzki aspekt Jezusa.
Spotkanie z młodzieńcem poruszyło Jezusa i wzbudziło refleksje. Rzekł do swoich uczniów: Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego (Mk 10,23). Dalej wyjaśnia: tym, którzy w dostatkach pokładają ufność (Mk 10, 24). Ufność a zawierzenie jest bliskie sobie. Jeżeli zawierzać, to z ufnością. Kto stawia na Boga, tego czeka królestwo Niebieskie. Kto stawia na bogactwo gotuje sobie trudne życie. Dlaczego? Bo o bogactwo trzeba dbać i o niego zabiegać. Samo w sobie jest złudne, bo w jednej chwili można go stracić. Bojaźń o bogactwo powoduje, że człowiek stale jest nim zaabsorbowany. Kto nie musi się o niego martwić, jest z kolei znudzony bezczynnością. Wyszukane rozrywki nie zrekompensują w człowieku potrzeby walki o przetrwanie. Bogactwo stwarza nienaturalną sytuację. Uszczęśliwia jedynie pozornie.
Czy człowiek bogaty nie trafi do nieba? Oczywiście że może osiągnąć zbawienie, ale jest to dla niego trudniejsze. Bogaty ma obowiązek troszczyć się o biednych. Taka jest kolei losu. Nie znaczy, że bogaty ma rozdawać majątek. Trzeba umieć pomagać, bo pomagając nieumiejętnie, można uczynić wiele złego. Przede wszystkim nie należy osłabiać naturalnych instynktów samozachowawczych. Jałmużna też wielokrotnie rozleniwia. Trzeba okazać dużo mądrości w pomaganiu. Najlepiej tworzyć narzędzia, uczyć i dawać pracę. Każdy grosz powinien być zapracowany. Jałmużna jest pomocą doraźną i nie powinna być za duża. Jestem zwolennikiem dawania ich nawet tym, którzy przepiją ją lub przepalą. Nie ludzką rzeczą jest osądzać innych (zwłaszcza biednych). Dla niektórych, nawet kropla alkoholu jest lekarstwem. Liczy się intencja ofiarna. Wiele scen obrazuje (np. w filmach, czy w kronikach wojennych), jak konającemu żołnierzowi wkładany jest papieros do buzi. Umiera ze świadomością, że był przy nim ktoś blisko i jemu życzliwy. Papieros, choć szkodliwy, stanowi jedynie zmaterializowany dowód ludzkiej życzliwości.
Kto sam porzuca bogactwo, bo chce żyć w biedzie nie porusza serca mego. Każdy robi co chce według własnego „widzi mi się”. Każdemu odpowiada różna rola w theatrum życia. Dobrowolne ubóstwo musi mieć sens. Bez poważnego motywu jest zwykłą zachcianką. Ubóstwo wzbogacające czyni dobro. Porzucenie wygodniejszego życia dla misji, gdzie trzeba zaznać niewygody, chłodu i głodu jest tym ubóstwem, o którym mówi Jezus w perykopie Nagroda za dobrowolne ubóstwa (Mk 10,28–31). Tych czeka o wiele większa nagroda w niebie niż poniesione trudy. Jezus ujawnia dziwne koleje losu. Wielu, którzy byli pierwsi i predestynowani do medali okazują się na końcu miernymi biegaczami. Często bywa tak, że to, co rodzi się w bólu pięknie rozkwita. Moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor 12,9). Wielkie dinozaury poginęły, bo wyrosły za duże. Proszę pamiętać, że jeżeli w człowieku zamieszka Bóg, jego moc pokona wszelkie słabości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz