Łączna liczba wyświetleń

piątek, 19 kwietnia 2013

O aborcji raz jeszcze

Odpowiedź na pytanie.

          Na temat aborcji już pisałem. Faktycznie temat jest bardzo trudny. Dotyczy on rzeczywistości nadprzyrodzonej i rzeczywistej. Trudność polega na tym, że nie ma odpowiedzi idealnej. Aborcja sama w sobie jest tragedią dziecka nienarodzonego i w niczym niezawinionego. Może też być tragedią matki,  ojca i całej rodziny. To działanie przeciwne zamysłom Boga.
          Po tej konkluzji trzeba do tematu podchodzić jak do zła poczynionego, czyli grzechu. Wielkość grzechu zawiera się w szerokiej skali. Ten sam grzech może być mały oraz bardzo wielki. Wszystko zależy od okoliczności i motywów działania. Niektóre z nich są bardzo błahe.
          Ciąża może pochodzić z gwałtu, niedojrzałości młodych i z czystej głupoty. Faktem jest, że ciąża rozwija się w ciele kobiety. Dopóki nie opuści ciała, integralnie jest związana z matką. Z tej przyczyny należy wyłącznie do kobiety. Ona musi w swoim sumieniu rozstrzygnąć, czy chce tego dziecka, czy nie. Dopóki dziecko jest w łonie matki państwo nie ma nic do niego! Prawo nie powinno sięgać w ciało kobiety. Co innego, gdy dziecko się urodzi. Wszelkie karanie matki, która zdecydowała się na aborcję są nieuprawnione. Kobieta (o zdrowych zmysłach) nigdy nie zostanie zwolniona z prawa naturalnego. Musi ona sama rozstrzygać te sprawy w swoim sumieniu.
         Wiele dobrego może uczynić ojciec dziecka. Powinien on być podporą dla kobiety. Nie on jednak decyduje.
         Osobiście jestem przeciwnikiem aborcji dzieci pochodzących z gwałtu. Kobieta, która decyduje się na poród, wykazuje swoją dojrzałość emocjonalną i duchową. Takie kobiety są wielkie w oczach ludzi i Boga. Kiedy dokonuje się aborcji zawsze moje serce płacze. „Płacze” również nasz Ojciec Niebieski.
          Nie potępiam kobiet, które zdecydowały się na aborcję. Ubolewam, że nie były na tyle mocne, aby sprostać przeciwności losu. Bóg zagospodaruje niechcianą duszyczkę. Będzie ono na pewno szczęśliwe. Gorycz zostanie jedynie w sercach ludzkich.
          Moje dwie córki powiły maleństwa będąc jeszcze w stanie wolnym. To smutne, ale w sercu cieszę się, że nigdy nawet nie pomyślały o aborcji. Wszystkie dzieci przyjęliśmy z radością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz