W perykopie Początek boleści (Mk 13,5–8) Jezus nawiązuje do poprzedniej perykopy Zniszczenie świątyni (Mk 13,1–4). Jak mówi: To się musi stać (Mk 13,7). Czyżby świat byłby zdeterminowany? Nie, to tylko wielka umiejętność antycypacji (wyprzedzanie, przewidywanie). Szykuje się wielka zawierucha. Jezus przestrzega: Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł (Mk 13,5). Jezus zapowiada jeszcze gorsze zdarzenia: Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu; będą miejscami trzęsienia ziemi, będą klęski głodu. To jest początek boleści (Mk 13,8). Po co Jezus to czyni? Przecież Jego przyjście, z założenia, miało rozkwitnąć nową nauką, powszechną miłością, a tu zapowiadane jest zwycięstwo zła?! Trudno to pojąć.
Jezus ujawnienia mechanizm funkcjonowania świata. Tam gdzie pojawia wielkie dobro natychmiast powstaje wielkie zło. I odwrotnie. To jakaś dziwna symetria. Katecheza chrześcijańska zrzuciłaby winę na szatana. Nic z tego. To nie szatan rządzi światem (bo go nie ma), ale człowiek ze swoją wolną wolą. Do czego potrzebna jest symetria dobra i zła? Czemu to ma służyć? Człowiek nie może być tylko i wyłącznie dobry lub zły.
Wielkie dobro (Akt Zbawczy Jezusa) to nagromadzony wielki potencjał (funkcjonał) i moc. Nagromadzona energia potrzebuje ujścia i rozładowania. Wielkie dobro domaga się bliskości Boga. Paradoksalnie dobry świat zmierza do unicestwienia się przez zjednoczeniem się z Bogiem. Tak też się stanie, ale nie teraz. Zamysł Boga jest inny. To ludzie sami doprowadzą do eschatologicznego końca. Nie grzechem, ale właśnie miłością. Grzech zostanie pokonany na ziemi, nie w niebie. Przyjdzie moment, że ludzkość zapragnie Boga całą swoją duszą i ciałem. Wtedy przyjdzie Jezus Chrystus i będzie koniec, a zarazem początek nowego Świata, Nieba i Ziemi.
Jeżeli Jezus mówi, że to jest początek boleści (Mk 13,8), to znaczy, że ludzkość ma szanse odnowy. To co wydaje się okrutne staje się zbawcze. Trudno zrozumieć Boga. Kto jednak rozumie, za wszystko będzie Mu dziękował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz