Łukasz pięknie ujął słowa Jezusa: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on
już zapłonął! Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie (Łk 12,49).
Niejednokrotnie w słowach Jezusa daje się odczytać zniecierpliwienie. Pragnął (aby zapłonął ogień) mieć już za sobą Ofiarę
krzyża, ale też nie mógł się doczekać (doznaję
udręki) owoców swojej Ofiary. Zaskakujące jest, że Jezus nie przyszedł, aby
łagodzić napięcia religijne, a wręcz je nasilić. Wiara wymaga nowego podejścia.
Trzeba zerwać z skostniałą religią żydowską. To wymaga walki. Na skutek nauki
Jezusa powstaną rozłamy w rodzinach. Jedni pójdą za Jezusem, inni będą przeciw
Niemu. Jezus może gorszyć pobożnych swoją postawą. Wielu powie, – jest dobrze,
po co psuć. Trzeba pochylić głowę i przyjąć to, co wypracowali ojcowie. Jezus
wie, że aby coś zmienić trzeba działania. Działanie wywołuje oportunizm. Gdzie
toczy się walka, tam są ofiary. Można zapytać, czy działania Jezusa były
etycznie poprawne, czy nie? Bądź, co bądź nawoływał do walki i wzbudzał
niepokój społeczny. Prawda wymaga zaangażowania. Zaangażowanie wzbudza emocje.
Jezus nawołuje do słusznych działań. Prawda jest ważna w życiu.
Mam wrażenie, że entuzjazm Jezusa był powoli zakopywany
przez ludzkie działania. Kościół powoli zamykał się na nawoływania Jezusa.
Owszem powstawały spory teologiczne, ale były one wygłuszane i tłamszone.
Pozostał jednak ślad nauki Jezusa, aby można było powracać i kontynuować w
przyszłości Jego zamysły. Jezus był wielkim reformatorem religijnym. Przez
relację z samym Stwórcą jest ogromnie cenny. Jego nauki od samego Boga
pochodzą. Czy trzeba coś lepszego? Ktoś zapyta. Na czym właściwie polega
reforma Jezusa? Przede wszystkim inaczej przedstawia Boga-Ojca. Bóg jest pełen
miłości i jest samą Miłością. Bóg nikogo nie karze, bo nie jest sędzią w
rozumieniu ludzkim. Bóg jest samym działaniem (Akt działający). Bóg otacza
człowieka opieką duchową, a nie fizyczną (poza przypadkami szczególnymi).
Owszem podtrzymuje fizycznie każde istnienie, ale je nie determinuje. Człowiek
został dowartościowany do rangi dziedzica Bożego. Kim jest człowiek naprawdę, pokazał dopiero Jezus. W fakcie
wcielenia oznajmił człowiekowi, że może być jego bratem. Jezus ujawnił
partnerstwo Boga z człowiekiem przez możliwy z Nim dialog. Przekazał zasady
współistnienia oparte na powszechnej miłości. Zrzucił Boga z piedestału króla i
magika, a pokazał Go jako kochającego Ojca. Pouczał jak należy żyć. Wskazywał
co jest ważne, a co tylko tłem.
Niestety nauki Jezusa tylko częściowo zostały wprowadzone
w życie. Widocznie nie był jeszcze na to właściwy czas. Jestem przekonany i
wierzę, że kiedyś nastąpi wielki powrót do korzeni nauki Jezusa. Czy zrobi to
kościół? Być może. Religia musi zostać urealniona, pozbawiona legend i mitów.
Prawda jest rzeczą najważniejszą i o Prawdę trzeba się postarać.
Przykład kompletnego
niezrozumieniu Boga.
Gdy zdarzy się w świecie
jakaś tragedia, zaraz pojawiają się pytania (pretensje). A gdzie był Bóg i, że
na to pozwolił? O niemądrzy! Bóg nie może ingerować bez przerwy w życie
człowieka, bo życie byłoby zdeterminowane. On nadaje wolności sens i pełny
wymiar. Bóg widząc cierpienia ludzi „cierpi” razem z ludem. Niemądrzy muszą
zrozumieć, że Bóg nie jest wykonawcą ludzkich pragnień. On jest Kimś Większym.
Nie można obrażać się na Niego, bo to niedorzeczne, lecz modlić, aby dał nam
siłę duchową pokonania trudności, cierpień. Na Boga trzeba spojrzeć zupełnie z
innej perspektywy. Bóg też nikogo nie karze, bo kara jest rodzajem odwetu. U
Boga nie ma czegoś takiego. Człowiek karze się sam, bo zło (funkcjonał) ma
działania zwrotne.
Powyżej pokazany został przykład w jakim kierunku trzeba
zmienić świadomość religijną. Trzeba odejść od barokowej pobożności, na rzecz
aktywnych działań miłych Bogu. Religia nie może krępować ludzkiej aktywności,
lecz powinna ją inspirować i dynamizować. Trzeba otworzyć swoją duszę i wyjść
do ludzi, do słabszych, chorych i więzionych, tak jak nauczał nas Jezus
Chrystus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz