Na pytanie, co jest ważne w życiu, dosyć często pada
odpowiedź – pieniądze. Na drugim miejsce, jak to woli – rodzina, praca,
stanowisko, kariera. Gdzieś tam przeplata się miłość. Dlaczego nie pada
odpowiedź – wieczność?
Trzeba uderzyć się w pierś i przyznać, że ogólnie wiara
katolików jest słaba i chwiejna. Wiara sobie, Bóg sobie, ale trzeba żyć dalej –
odpowie wielu. Odpowiedź bardzo ludzka, ale jaka krótkowzroczna. Jezus mówi do
bogatego młodzieńca w perykopie Bogaty młodzieniec (Łk 18,18–23): sprzedaj wszystko,
co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź
za Mną (Łk 18,22). Propozycja Jezusa nie bardzo mu się podoba. On
tak nie chce. Owszem, chce być dobry, ale bez takiego poświęcenia. Jezus
rozumie i nie potępia go. Nie stawia też innych warunków. Ujawnia jedynie
prawdę rzeczywistą, że jeżeli ktoś chce być ponad przeciętność musi liczyć się
z kosztami. Może młodzieniec nie wie, że Bóg odpłaci wielokrotnie poniesiony
trud. – No tak, ale w przyszłości. Teraz szkoda tej jedynej szansy życia na
ziemi.
Stanowisko młodzieńca nie
jest odosobnione. Nie każdy potrafi być mnichem, czy Matką Teresą z Kalkuty.
Nie każdy potrafi pochylić się nad brudnym, bezdomnym i umierającym. Jezus nie
potępia nikogo. Każdy niech żyje według własnej koncepcji. Ważne jest, aby na
każdym miejscu i stanowisku był człowiekiem dobrym i dostrzegał potrzebujących.
Nie wolno dopuścić, aby stracić kontakt ze zwykłymi ludźmi. Jak często bogaci,
politycy, uczeni (przeważnie niższego stopnia) odbiegają w strefę blichtru,
bogactwa, używek. Wydaje się im, że są mądrzy, bo umieli osiągnąć sukces
życiowy. W gruncie rzeczy powoli stają
się coraz bardziej nadzy, karykaturalni, kukiełkowi i śmieszni. Dawniej noszono
peruki. Pod nią były często wszy. To świetnie obrazuje stan wybitniejszych
obywateli. Młodzieniec z gminy, z rozwianą czupryną jest zdrowszy. Nie musi się
drapać, ani troszczyć o bogactwa. Biednemu nikt nic nie ukradnie. Szczęśliwy
człowiek. Bogaty musi mieć zawsze oczy i uszy otwarte. Złodzieje są blisko.
Kiedy zbliża się jesień życia, wielu nieszczęsnych
bogaczy z zazdrością patrzy na wesołe miny rozbawionej gminy. Oni tak nie
potrafią, wstyd, nie wypada. Życie przemija, a w skarbcu duchowym pustki. Dawne
rozkosze zatraciły swój blask. Zdają sobie sprawę, że wszystko jest marnością,
i wtedy zapytani, co jest najważniejsze w życiu, powiedzą – Bóg, wieczność.
Bóg każdemu daje czas na odpowiedź. Bywa, że czasu może
zabraknąć. Ci co są roztropniejsi zabezpieczają się. Dobre i to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz