Autor Ewangelii ujawnia, że Jezus znał myśli ludzkie
(Mt 9,4). To umiejętność niezwykła i niecodzienna. Jezus wiedział co boli
każdego napotkanego. To przywilej, ale ogromne obciążenie. Ludzkość trapią
sumienia. Ona wie, że postępują wbrew Bogu. Jezus wie, że ludzie cierpią z
powodu własnych grzechów. Autor tłumaczy, że łatwiej jest uzdrawiać ciało niż
duszę: Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje
grzechy", czy też powiedzieć: "Wstań i chodź!" (Mt 9,6). Do
wyleczenia z chorób trzeba mieć dar nadzwyczajny i swoistą moc uzdrawiania. Do
odpuszczania grzechów trzeba mieć władzę. Autor przedstawia Jezusa jako tego,
który ma moc Boga: Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów
(Mt 9,6). Używa tu zaadaptowanego terminu z Księgi Daniela – Syna
Człowieczego. Termin ten jest w
sobie pełen treści. Syn człowieczy to określenie osoby ludzkiej. Adaptacja go
do nazwania Jezusa przydała mu rangę nadzwyczajną. Odtąd Jezus będzie tak
nazywany. W przypadku Jezusa z całą mocą trzeba podkreślać Jego
człowieczeństwo, jak i boskość. W tym tkwi fenomen postaci. Za
każdym określeniem chowa się głęboka treść. Jezus jako Człowiek pokazuje potencjalne
możliwości każdego człowieka, pokazuje jego godność, powołanie, jako Osoba boska przynależy do Aktu działającego,
czyli obrazu Boga Najwyższego. Jezus współistotny Bogu. Pokonując problem
ontologiczny troistości Boga można się cieszyć tym nadzwyczajnym fenomenem i
zjawiskiem. Zwracając się do Boga można
oglądać twarz namalowaną, twarz Człowieka. Przez Jezusa Bóg ma ludzką twarz.
Koncepcja uczłowieczenia Boga jest genialna w pomyśle. Modląc się do Boga,
miłuje się Chrystusa. Dwie rzeczy naraz w jednym przesłaniu, w jednym odruchu.
Pomysł paruzji Boga, ujawnienia się ludzkości, nie mogła wymyślić żadna ludzka
istota. To zbyt genialne i
niezwykłe. Do człowieka przybliżył się
bajkowy świat, Świat idei, piękna i wzorców. Nic dziwnego, że: tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga (Mt 9,8) .
Autor uznał za słuszne opisać jego powołanie na ucznia
Jezusa. Powiązał to zdarzenie z opisem środowiska w którym przebywał i żył:
Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników (Mt
9,10). Wywołało to zgorszenie wśród faryzeuszy. Jak wasz Nauczyciel może się
bratać z ludźmi podejrzanymi, nieczystymi (Mt 9,11). Może wywodzi się z tej
samej grupy?
Podobne zdarzenie powtórzy się w na weselu w Kanie, w domu
Marty. Spotykał się z mieszkańcami Galilei, mówił kazania do tłumów zwykłych
ludzi.
Mniemać należy, że Jezus chętnie
przystawał też z ludźmi gorszego sortu, grzesznikami. Jezus kochał zwykłych
ludzi. Szanował ich jak tych, co są na świeczniku (uczeni, kapłani). Na równo
rozmawiał z każdym. Jezus był prawdziwym mężem i Ojcem ludzkości. Autor
tłumaczy: Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników
(Mt9,13). Swoją rolę widział tak gdzie królowała słabość, nie tylko fizyczna,
ale i duchowa. W ten sposób Jezus ogarniał wszystkie istoty ludzkie wraz z ich
słabościami. To pozwala każdemu z nas zwracać się do Niego. On nie odrzuci
nikogo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz