To co pozwala spokojnie żyć człowiekowi to stała łaska u
Pana. Ona nie tylko podtrzymuje życie, ale daje je w obfitości: "Ja
przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości" (J 10,10). Może zdarzyć się,
że łaskę tę można utracić. Jednym z powodów utraty łaski jest nie spełnianie
bożych oczekiwań. "Pan skierował do mnie to słowo: «Synu
człowieczy, ustanowiłem cię stróżem nad pokoleniami izraelskimi. Gdy usłyszysz
słowo z ust moich, upomnisz ich w moim imieniu. Jeśli powiem bezbożnemu: «Z
pewnością umrzesz», a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej
drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu swego grzechu, natomiast
Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew" (Ez 3,16–18); "Gdy brat twój
zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego
brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na
słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie
usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie
jak poganin i celnik!" (Mt
18,15–17) . Chodzi tu o
napominanie brata czy siostry, która dopuszcza się grzechu.
Utrata łaski jest bolesna. W wizji Ezechiela: "Ześlę
na was głód i dzikie zwierzęta, które cię osierocą; i mór, i śmierć gwałtowna
przyjdzie na ciebie, i miecz sprowadzę na ciebie. Ja, Pan, powiedziałem"
(Ez 5,17).
Można odczytać z tekstu, że grzechem jest bierność. Nazywa
się on grzechem zaniechania. Wiele osób ma dobre samopoczucie, bo żadnej
winy nie widzą u siebie. Żyją w zgodzie z własnym sumieniem, spełniają
obowiązki religijne i zasady moralne. Jak to się mówi: nie palą, nie piją,
złego słowa nie powiedzą. Tymczasem Bogu to nie wystarcza. On po to powołał
człowieka do istnienia, aby był w ciągłym
działaniu w dobru. Działania zaś narażone są na grzeszność. Nie da
się aktywnie żyć nie popełniając błędów, faux pas, niesprawiedliwości ludzkiej.
Tylko Stwórca może wybierać rozwiązania nie godzące w innych. Na takie
rozwiązania losów trzeba jednak czekać czasem dość długo. Dlatego prosząc
Boga o pomoc trzeba czekać.
Utrata łaski u Boga, po ludzku, może być straszna w
skutkach. Nie można tego utożsamiać z bożą mściwością. Zemsta Boga nie wchodzi
w rachubę. Kto tak to pojmuje ujawnia swoją niewiedzę w temacie. Utrata łaski
to ostudzenie relacji z Bogiem. W takim przypadku człowiek musi sobie radzić
sam: "Człowiek ponosi pełną odpowiedzialność za własne czyny, co może w
nim wywoływać poczucie samotności, zagubienia i zagrożenia w świecie, lęku
przed śmiercią" (Jean-Paul
Charles Aymard Sartre (1905–1980). Nie
łudźmy się. Sam człowiek nie pokona przeciwności losu. Za dużo jest przeszkód i
funkcjonału zła. Człowiek nie może bronić się bez Opatrzności Bożej. Jest jak
zwierzątko, które cały czas wypatruje wroga aby się chronić.
Człowiek odmawiający pomocy proszącemu jest na drodze
utraty łaski. To grzech zaniechania, o którym mowa jest w księdze
Ezechiela i w Ewangelii Mateusza. Znam
to z autopsji. Przykłady są zbyt drastyczne, żeby tu przytaczać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz