Może nie powinienem, ale współczuję osobom, które nie
mają w sobie żaru wiary, na życie patrzą chłodną, nie lubią się ekscytować, nie
poddają się emocjom, muzyce, pięknu, szerokiej pojętej kulturze. Z takimi
osobami rozmawia i przebywa się trudno. Bez emocji. Nie potrafią towarzyszyć
innym, którzy fascynują się choćby drobnostką. Jak mówi piosenka: "Ja
to się cieszę byle czym". To przesada, ale w coś w tym jest. Trochę
szaleństwa przydaje się każdemu. Jak wiele osób nie wychodzi na parkiet, nie
włącza się do wspólnego śpiewania, wspólnych imprez i zabaw. Siedzą, komentują i krytykują. Takich smutasów jest
wielu. Szkoda. Świat jest tak bogaty w ciekawe wydarzenia, atrakcyjne, piękne i
pouczające. Trzeba tylko wyrazić ochotę ich przeżywania, uczestniczyć aktywnie
w procesach istnienia. Stwórca zadbał, że człowiek ma wielkie możliwości
zmysłowego odbioru świata. Dał człowiekowi 7 zmysłów, a każdy ma swoje wielkie spektrum.
Każdym można się cieszyć. Pismo Święte
opisuje wiele zabaw i uciech. Nie gardzi winem i innymi używkami. Nawet
całopalenia i składanie ofiar mają charakter imprez. Liturgia, choć poważna z
swym statusie jest też rodzajem zabawy. W czasach po Chrystusowych urządzano
agapy (wspólne spożywanie ) połączone ze świętymi obrządkami. Religia nie może
być śmiertelnie poważna. Powinna kojarzyć się radością współuczestniczenia w
bożej rodzinie. Wszyscy powinni być dla siebie braćmi lub siostrami. Cieszmy
się i radujmy. Do tego nawołują nas szafarze wiary. Bóg musi się kojarzyć z
kimś dobrym, wspaniałym. On dał nam wszystko w swej obfitości. Pozostawił tylko
w swym ogrodzie jedno drzewo poznania dobra i zła i tego się trzymajmy. Wokół
niego jest wiele drzew życia, które dają nadzieję, że kiedyś zostaniemy zaproszeni
do boskiego projektu życia wiecznego.
Nieważne są trudy życia, a cel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz