Łączna liczba wyświetleń

środa, 8 sierpnia 2018

Mam przesłanki


        Mam przesłanki żeby twierdzić, że Bóg potrzebuje naszych cierpień, które, z ich owoców składają się na Odkupienie rozpoczęte przez Jezusa. Brzmi to nieprawdopodobnie i powiedziałbym nieludzko, ale coś jest na rzeczy. Jeżeli to okaże się prawdą, to tłumaczenia trzeba szukać w generowaniu dobra podczas cierpień dedykowanych, zaakceptowanych i przyjętych. Samo cierpienie bez uzasadnienia jest zbyteczne. 
          Mam za sobą dwa doświadczenia, które na to wskazują. Ze względu na ich  prywatność, nie mam odwagi o nich pisać. Nie chcę, aby ktoś profanował to, co uważam za święte. Moje cierpienia są potrzebne. Jeżeli jest to prawdą, to niech się dzieje, jak się dzieje. Bogu można odmówić, ale nie uchodzi nie przyjąć boskiego oczekiwania. Cała tematyka cierpienia jest dla człowieka trudna i nieuchwytna. Rodzą się pytania, po co i jaki jest ich sens? Odpowiedzi trzeba szukać głęboko w strukturach istnienia. Wiem, że dobro jest funkcjonałem, a ono jest energetycznym budulcem wszechświata. Bogu potrzebna jest energia to podtrzymywania świata w istnieniu. Może Bogu wyczerpuje się moc? To nie wchodzi w rachubę. Tłumaczenia szukałbym w projekcie boskim, że człowiek jako syn i boski dziedzic musi uczestniczyć we współtworzeniu i podtrzymywaniu świata w istnieniu. Bóg ma wielkie oczekiwania wobec swoich stworzeń. Może liczyć tylko na istoty rozumne. Cierpienia są zsyłane wg losu, stochastycznie, ale mogą być też oczekiwane przez Boga od konkretnych osób. Szczęśliwi ci, którzy są powołani na służbę Bogu. Jak pisałem wielokrotnie o anielskiej służbie. To zaszczyt i wyróżnienie. Czy można chcieć więcej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz