Mam przesłanki żeby twierdzić, że Bóg potrzebuje naszych
cierpień, które, z ich owoców składają się na Odkupienie rozpoczęte przez
Jezusa. Brzmi to nieprawdopodobnie i powiedziałbym nieludzko, ale coś jest na
rzeczy. Jeżeli to okaże się prawdą, to tłumaczenia trzeba szukać w generowaniu
dobra podczas cierpień dedykowanych, zaakceptowanych i przyjętych. Samo
cierpienie bez uzasadnienia jest zbyteczne.
Mam za sobą dwa doświadczenia, które na to wskazują. Ze
względu na ich prywatność, nie mam
odwagi o nich pisać. Nie chcę, aby ktoś profanował to, co uważam za święte.
Moje cierpienia są potrzebne. Jeżeli jest to prawdą, to niech się dzieje,
jak się dzieje. Bogu można odmówić, ale nie uchodzi nie przyjąć boskiego
oczekiwania. Cała tematyka cierpienia jest dla człowieka trudna i nieuchwytna.
Rodzą się pytania, po co i jaki jest ich sens? Odpowiedzi trzeba szukać głęboko
w strukturach istnienia. Wiem, że dobro jest funkcjonałem, a ono jest
energetycznym budulcem wszechświata. Bogu potrzebna jest energia to
podtrzymywania świata w istnieniu. Może Bogu wyczerpuje się moc? To nie wchodzi
w rachubę. Tłumaczenia szukałbym w projekcie boskim, że człowiek jako syn i
boski dziedzic musi uczestniczyć we współtworzeniu i podtrzymywaniu świata w
istnieniu. Bóg ma wielkie oczekiwania wobec swoich stworzeń. Może liczyć tylko
na istoty rozumne. Cierpienia są zsyłane wg losu, stochastycznie, ale mogą być
też oczekiwane przez Boga od konkretnych osób. Szczęśliwi ci, którzy są
powołani na służbę Bogu. Jak pisałem wielokrotnie o anielskiej służbie. To
zaszczyt i wyróżnienie. Czy można chcieć więcej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz