Filozoteizm jest propozycją nowego poglądu na całą
rzeczywistość za pomocą wypracowanych przez wieki narzędzi filozoficznych z
akceptacją istnienia osobowego Stwórcy tej rzeczywistości – Boga. Aby pojąć i zrozumieć, trzeba zacząć wszystko
od początku (fenomenologicznie – bez obciążeń). Źródła wiedzy odczytać od nowa
zawierzając głównie swojemu rozumowi i
odczuciu (intuicji). Rozum i serce jest ostatecznym decydentem wiary. Aby to
było możliwe należało oczyścić wiedzę, religię z wszelkich legend i ozdobników.
Autor filozoteizmu zdaje sobie sprawę, że niejednokrotnie postawił się w
poprzek nauki kościelnej. Niestety, bez tego kroku nie było możliwe iść dalej.
Jeżeli przybliżona została prawda, to jestem Bogu wdzięczny za Opatrzność.
Jeżeli uległem złudzeniu, to przynajmniej „rozbawiłem” Boga swoim
dyletanctwem.
Z racji miejsca
wykładu, siłą rzeczy, przedstawiam jedynie ogólny rys filozoteizmu. Prace nad
rozwojem tego nurtu filozoficznego ciągle trwają.
Przez pojęcie „wiary
rozumnej” (filozoteizm) rozumiem ogląd wszystkich aspektów religijnych
pod kątem znanych prawd przyrody, logiki i podejścia filozoficznego.
Filozoteizm (wiara rozumna) różni się od czystej filozofii tym, że dopuszcza
pojęcia i zjawiska transcendentne i wiarę w istnienie Stworzyciela świata.
Ważnym instrumentem jest „zdroworozsądkowe” podejście do religii. Logika
nie może tolerować sprzeczności. Zjawiska
nadprzyrodzone (cuda, znaki) nie są
odrzucane, ale przyjmowane są z dużą ostrożnością i sceptycyzmem.
Filozoteizm (wiara rozumna) opiera się na tezie, że Bóg nie może, zbyt często,
łamać prawd, które sam ustanowił.
Filozoteizm stoi na mocnej podstawie założeniowej. Bóg
jest logiczną koniecznością istnienia świata. Wszystko jest dowodem Jego
istnienia. Nawet mała pojedyncza mrówka
zawiera w sobie tyle śladów Bożej ingerencji. Bóg jest i musi być.
Stwórca zawsze będzie dla nas nieogarniony i wynika to z
racji relacji między stwarzającym a stworzonym. Wiedza o Bogu może pochodzić
jedynie z obserwacji skutków Jego ingerencji i działań. Ponieważ odbiór
rzeczywistości jest subiektywny, obraz Boga jest również niejednakowy. Dla Boga
nie to jest najważniejsze, jak Go opisują. Bóg stworzył świat, mając jedynie znany
sobie cel. Najważniejszym stworzeniem jest człowiek, w którym Bóg chce widzieć
swoje dziecko i dziedzica. Relacja między Stwórcą a człowiekiem oparta jest na
miłości rodzicielskiej. Bóg dając człowiekowi wolną wolę wyróżnił go ponad
wszystkie stworzenia. Dając człowiekowi ten wielki dar, siłą rzeczy dopuścił,
że ktoś ten dar może nie przyjąć. Człowiek, który odwrócił się od Stwórcy miał
do tego prawo. Kiedy pozna prawdę – zrozumie. Bóg i na takiego będzie czekał.
Bóg jest Pasterzem, który poszukuje zaginionej owcy. Bóg zaprasza wszystkich jednakowo. Od człowieka zależy, czy ten
dar przyjmie, czy odrzuci. Niewierzący
nie jest w stanie zrozumieć wierzącego. Różni ich całkowicie inny punkt
odniesienia. Włodzimierz Sedlak pisał: Wierzę,
ponieważ bardzo dużo wiem i rozumiem. Bóg udziela swoją łaskę wszystkim jednakowo. Od człowieka zależy,
czy tę łaskę przyjmie, czy odrzuci. Podobnie słońce świeci dla wszystkich, a
deszcz pozwala rosnąć kwiatom i cierniom.
Bóg stworzył człowieka niedoskonałego. Tym sposobem dał
mu szanse i możność na autokreację.
Postawa człowieka dużo zależy od życia we wspólnocie. Człowiek tyle jest wart, na ile otwiera się na drugiego człowieka.
Bóg wyznaczył człowiekowi poligon, na którym powinien doskonalić się,
postępując podobnie jak Ojciec – obdarzać ludzi miłością. Zadaniem człowieka
jest osiągnięcie doskonałości Ojca. W człowieku objawiła się zdolność do
miłowania. Gdzie jest wolność, tam jest
i odpowiedzialność, a gdzie jest odpowiedzialność, tam jest i wina. Bóg wymaga
od nas rozsądku, a nie ślepej wiary (dewotyzm).
Chrystus jest człowiekiem i doskonałym obrazem Ojca. Jest
przykładem, że my wszyscy możemy być do niego podobni. Przez Chrystusa Bóg
pokazał nam kim my jesteśmy dla Niego. W końcu zjednoczymy się z Nim i będziemy
jedną wspaniałą naturą.
Pierwsi ludzie byli dzikusami. Bóg czekał, aż człowiek
będzie zdolny do
przyjęcia Objawienia. W okresie
rozwoju, człowiek stwarzał sobie własne obrazy Boga – religię.
Choć obrazy religijne były mocno wypatrzone Bóg w
zasadzie nie ingerował. Czekał cierpliwie, szanując własny rozwój człowieka.
Ponieważ religia dotyczyła „Nieznanego” brakowało
odwagi, wiedzy aby na bieżąco korygować obrazy Boga. Można odnieść wrażenie, że siłą Ewangelii nie było głoszone Słowo, lecz
strach przed potępieniem. Religia zaczęła obrastać w ludzkie wymysły,
obrazy i przekonania. Religia stała się własnością mocniejszych. Kapłani,
władcy wykorzystywali religię do utrzymania dyscypliny społeczeństwa. Zależność
od hierarchii kapłańskiej stawała się coraz mocniejsza. Człowiek pozostawał
bezradny wobec władzy. Miał do wyboru, całkowite przyporządkowanie się
doktrynie wiary z uznaniem władzy kapłańskiej lub być wyrzutkiem z populacji
wiernych.
Zdumiewające jest,
że rozwój nauk, demokracja nie pozbawiła ludzi bojaźni przed władzami i
restrykcjami kościelnymi. Może się wydawać, że ludzie nauczeni są wierzyć w
kościół, a nie w słowo przez niego głoszone. Wierni odbierają słowa głoszone za
absolutnie prawdziwe. Zapominają, że religia jest wielkim obrazowanie spraw
Bożych. Nie należy gorszyć się słowem „obrazowaniem”. Sprawy duchowe, z natury
swojej, muszą być transponowane do naszej rzeczywistości. Niemożliwe jest
przenoszenie faktograficzne, bo inna jest natura świata Bożego, a inna świata
rzeczywistego, stworzonego. Należy uznać, że obrazowanie spraw Bożych jest
ludzką koniecznością. Wszystko należy odczytywać jako obrazy. Prawda jest
zawsze ukryta. My możemy tylko się do niej przybliżać. Popełniają błąd ci,
którzy odczytują Pismo św. dosłownie, literalnie. Popełniają błąd ci, którzy
usypiają swoją czujność, intuicję. Zawierzają bezkrytycznie i fanatycznie
innym. Nie zdają sobie sprawy, że nawet, gdy widzą coś w odległości kilku
metrów jest już oglądem historycznym (to co się zdarzyło przed chwilą, bo
musiał upłynąć czas odebrania sygnału świetlnego). Nie ma natychmiastowego
oglądu świata. Ta zdolność jest atrybutem świata transcendentnego, gdzie
wszystko jawi się jednocześnie.
Można powiedzieć, że istniejemy w świecie zamazanym.
Nasze kroki są niepewne. Wszystko jest złudzeniem. Czy to nie przeraża? Nie.
Dla mnie jest to fascynujące. Jak przebić się przez niedoskonałość? Orężem
powinna być „miłość” szeroko rozumiana. Naszym parciem powinien być jedyny cel.
Dotrzeć do Ojca, pokazać mu, że jesteśmy zdolni dźwignąć ciężar jaki został nam
zadany. Warto zadać sobie ten trud. Samo dochodzenie do Prawdy jest
fascynujące. Pokonywanie trudności cieszy, nadaje życiu sens.
Wobec tych kilku prostych prawd, cóż są ładne opowieści,
legendy, które towarzyszą naszym życiu. Być może są one potrzebne do
rozbudzenia naszej wyobraźni. Nie jesteśmy już dziećmi (w sensie rozwoju).
Możemy spojrzeć na rzeczywistość oczami racjonalnymi, oczyma człowieka dorosłego.
Wiara w Boga na tym nie ucierpi. Przyjęcie Stwórcy jest aktem wolistycznym.
Istnienie Stwórcy nie musimy udowadniać, bo wszystko przez Niego zostało
stworzone. Koncepcja materialistyczna jest infantylna i naukowo nieprawdziwa.
Dzisiaj, gdy materię przyrównuje się do kłębków energetycznych, gdy doświadcza
się jedynie działanie kwantów energetycznych, to bazowanie na koncepcji
istnienia materii od zawsze jest myśleniem dziecka.
Wypracowany kult religijny jest piękny. Nie należy w
zasadzie nic w nim zmieniać. Jedno jest tylko ważne. Musimy wiedzieć, że kult
jest obrazowaniem spraw Bożych. To wszystko.
Podstawowe założenia
filozoteizmu:
Każdy skutek ma swoją przyczynę. Świat
musi mieć swoją przyczynę. Tą przyczyną jest Stwórca jako Istota
nadprzyrodzona. Dla osób wierzących Bóg jest Osobą prawdziwie
istniejącą, dla ateistów jedynie Ideą tłumaczącą.
Powstanie świata zaczęło się od
momentu „zadziałania” Boga. Świat jest Jego tchnieniem. Aby istniał, musi być
stale przez Niego podtrzymywany. Energia
to coś, co stwarza podwaliny materii oraz ją dynamizuje. Energia jest
skutkiem mocy Boga. Jej
pochodzenie jest transcendentne. Energia
nie jest czymś, co może istnieć samodzielnie. Materia jest postacią energii,
która wykazuje jej przymioty. Struktura energetyczna materii daje nam złudzenie substratu. Skupiona
energia przyjmuje właściwości materii, jakie my powszechnie znamy (masa,
pęd, kolor, grawitacja). Masa jest
własnością cząstek nabywaną przez oddziaływanie ze sobą pól kwantowych.
Świat jest dynamiczny. Opiera się
na ciągłej relacji między bytami „materialnymi”. Ciągle przenoszone są
informacje między cząsteczkami. To stwarza relacje energetyczne, siły pola,
siły przyciągania itp.
Siłą napędową świata jest miłość
szeroko rozumiana. Miłość jest motorem zmierzania do określonego
celu. Staje się Najwyższą Postacią Bytu, wręcz samym Bytem. Jest ona
modalnością Natury Bożej. Przez Miłość życie nabiera sensu.
Życie nie jest tylko procesem,
ale relacją między Stwórcą a istota stworzoną. Same związki chemiczne nie
gwarantują ożywienia materii. Życie polega na ciągłej ingerencji Stwórcy. Życie (jako pewien fenomen) pochodzi z
zewnątrz naszej rzeczywistości i dlatego nie może być przez ludzkość
rozpoznane.
Nawet ci, którzy Boga odrzucili
otrzymają należną zapłatę, za trudy jakie musieli ponieść w życiu. Oni na Świat
nie prosili się. Bóg o nich będzie pamiętał.
Człowiek stał się partnerem Boga. Człowiek, pomimo słabej konstrukcji
cielesnej, jest istotą wielką. Oprócz powłoki cielesnej jest obdarzony naturą
Bożą – duszą jako „tchnieniem Bożym”. Dusza czyni człowieka bytem niemal doskonałym, zdolnym do miłości. W człowieku została zapodmiotowana przez Boga
rzeczywistość transcendentna,
Objawienie Boga w Piśmie świętym
było już obrazowaniem Boga. Pismo święte jest pismem świętym właśnie dlatego,
że Kościół uznał je za regułę swojej wiary. Święta jest sama treść objawienia,
a nie księga.
Należy z dużą ostrożnością
przyjmować faktografię biblijną. Prawda miesza się z legendami. Prawdę dopiero
trzeba odczytać. Prawdy należy się
domagać. O prawdę należy walczyć.
Anioły są to figury konceptualne.
Są to konstrukcje literackie i pełnią rolę dydaktyczną. To motywy antyczne,
które nie mają podstaw w rzeczywistości. W tekstach deuteronomicznych, jak i w Nowym Testamencie anioły są zapożyczeniem wtórnym. Wykreowane figury nabrały realnego
istnienia. Przeświadczenie o ich
realnym istnieniu jest bardzo mocno osadzone w umyśle człowieka. Teologia prymitywna i ludowa zrobiła z
nich „anioły papierowe i choinkowe” (Cz. Bartnik Dogmatyka s. 459).
Postacie anielskie ukazujące się w wizjach są obrazami Boga działającego. Można
powiedzieć, że anioły są znakami Bożego działania. Być może czyste dusze ludzkie stanowią anielskie wojsko?
Szatan osobowy nie istnieje. Dobro i zło nie są właściwościami samej
rzeczy, ale są tworami umysłu (Dawid Hume 1711–1776). Zło powstaje na skutek złego działania. Nie pochodzi od Boga, lecz od człowieka. Ks.
Włodzimierz Sedlak pisze, że zło jest przypadkiem, ale nie naturą. Być
może demony (szatan) są to upadłe dusze ludzkie, które wpisują się w obraz
szatana.
Bóg nikogo nie karze, bo jest samą Miłością. U Boga nie ma odwetu.
Grzech pierworodny nie był jednym
zdarzeniem (aktem), lecz wielowiekowym odejściem od Prawdziwego Boga. Obejmował
nie jednego człowieka, lecz ludzi.
Bóg może wykorzystywać człowieka,
ale nie zabiera mu jego wolności. Fakt
wywierania wpływu na Boga jest dla człowieka nobilitujący. Takim
narzędziem wywierania wpływu na Boga jest modlitwa (np. błagalna). Modlitwa
może być nieprawdopodobnie skuteczna, nawet pojedynczego człowieka, który jest
wierny Bogu.
Maryja była zwykłą kobietą.
Zapewne to Bóg wybrał ją do godności Bożej rodzicielki. Swoją chwałę osiągnęła
nie przez dary niezasłużone, ale przez swoją postawę i działalność.
Została brzemienną. Póki co, przyczyna tego faktu pozostaje dla nas
tajemnicą. Z punktu widzenia ludzkiego i ówczesnego prawa żydowskiego
ciąża pochodziła z nierządu. Maryi groziło ukamienowanie. Józef ulitował się
nad Nią i wziął Ją za żonę, tym samym afirmował brzemienność Maryi. Ona poczęła
dzieciątko i nadała mu imię Jezus. W jaki sposób Maryja została brzemienną
pozostaje tajemnicą Boga. Czyż nie jest
pięknym wydarzeniem to, w którym okaleczona Maryja zostaje Matką przyszłego
Syna Bożego? Właśnie w taki
sposób Bóg pokazuje swoją moc i wielkość. Być może, że ze złego uczynił
takie wielkie dobro. Czyn na miarę Króla i Nieograniczonego Majestatu. Czy takie rozumowanie nie jest piękniejsze od
katechetycznego obdarowania Maryi darem niepokalanego poczęcia, darem
niezasłużonym?
Jezus Chrystus jest człowiekiem,
który jako pierwszy doszedł do Chwały Ojca. Na Krzyżu umarł człowiek i dopiero
z chwilą Jego śmierci nastąpiło pełne Wcielenie. Śmierć
Jezusa na krzyżu jest Jego Wywyższeniem dopełnionym w zmartwychwstaniu. Wielbić Jezusa, to to samo, co wielbić Boga. Jezus uczył wiary
rozumnej, opartej nie na literze Prawa, ale na duchowej przemianie serca. Jezus wyraźnie
mówi, że Jego rola nie skończyła się na Krzyżu, ale stale będzie Duchem działającym. Tak naprawdę to przez Chrystusa możemy dopiero zrozumieć istotę człowieka.
Zmartwychwstanie nie jest
powrotem do dawnej cielesności i do dawnego życia, lecz przejściem przez śmierć
do życia całkiem nowego, przemienionego mocą Bożą. Aby rozpoznać Zmartwychwstałego, nie wystarczał rozum i doświadczenie
fizyczne, zmysłowe. Warunkiem zobaczenia Jezusa była wiara. Chrystofania
(objawianie, pokazywanie się Jezusa) była wydarzeniem nadprzyrodzonym, nie może
być przedmiotem poznania historycznego, lecz przedmiotem wiary.
„Wniebowstąpieniem” jest drugim obliczem „zmartwychwstania”. Mimo że Jezus był
bardzo realny, to w końcu, mimo wszystko, chciał pozostać w przestrzeni wiary
– nie wiedzy.
Każdy człowiek posiada już w sobie naturę duchową i jest predestynowany,
aby stać się „nowym Chrystusem” (pełnym synem Boga).
Na Boga trzeba się otworzyć. Należy dać Bogu szansę, aby przemówił do
człowieka. Im bardziej człowiek
otworzy się na Boga, tym więcej może odczytać z Bożej mądrości.
Nowy Testament podobnie jak Stary został napisany przez ludzi, którzy
byli pod natchnieniem Bożym. Nie należy jednak odbierać treści Pisma jako
bezbłędnego przekazu. Ewangeliści jaki i hagiografowie ST byli tak samo
bezradni wobec wielu tajemnic Bożych. Egzegeza musi wysłuchać i
przebadać wiele słów i pojęć, aby dosłyszeć jedno Słowo Objawienia, o które jej
chodzi (K.H. Schelkle). Nie należy
oczekiwać od Nowego Testamentu rzetelnego raportu wydarzeń. Niejednokrotnie
jest to przekaz wizji hagiografów i tego, co by chcieli przekazać. Można
powiedzieć językiem sztuki, że ewangeliści portretowali zdarzenia, a nie
fotografowali. Jest w nich zawarta nadzieja i tęsknota swego czasu. Ja
wam głoszę to, co czcicie, nie znając (Dz 17,23).
Trójca Święta, co do natury, to jedynie Bóg
Ojciec, a przez Osoby ukazany jest
różny sposób działania Boga.
Niestety Jezus Chrystus był
odbierany historycznie, na miarę ówczesnych poglądów i wierzeń. Kościół nie do końca rozumiał Jezusa i nie
poszedł tę samą, co On drogą. Na skutek niebezpieczeństw i ataków
kościół broniąc się, otoczył się kokonem nie dopuszczając żadnych nowych myśli.
Na bazie istniejącej doktryny zaczął nadbudowywać nowe pojęcia w tym samym
duchu, co stare. Myślał nie na sposób Boży, lecz ludzki (Mt 16,23).
W gruncie rzeczy kapłaństwo jest powołaniem, a
nie jakimś „prawem”. Kobiety powinny mieć takie samo prawo do kapłaństwa co
mężczyźni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz