Wszystko zaczęło się od odczuwania duszności. Najgorzej
czułem się w Sylwestra. Udałem się do dyżurującej przychodni. Zapisali mi
lekarstwo ułatwiające oddychanie. Chwilowo przyniosło mi to ulgę. Lekarstwa się
skończyły, a duszności pozostały. Sapałem jak lokomotywa. Wreszcie żona wezwała
karetkę. W pierwszym szpitalu chciano mnie szybko spławić wypisując jakieś
medykamenty. Zdecydowano, że zawiozą mnie do innego. Tam po konsultacji
przewieziono mnie do trzeciego. Tam położono mnie na sali. Zaczęły się badania.
Stwierdzono lekki udar i były zawał. Miałem kłopoty z łykaniem pokarmów i mówieniem.
W marcu czekały na mnie zaplanowane szczegółowe badania a propos duszności. Jak
pojechałem tam, położono mnie na kolejny tydzień. Wykryto, że duszności
pochodzą od chorego serca. Wróciłem do domu. Uczę się mówić wyraźnie. Na
szczęście umysł pracuje poprawnie. Wróciłem do moich wykładów teologicznych.
Mam trudności z zebraniu myśli. Pisanie sprawia mi trudności. Interlokutorzy
przekazują mi życzenia zdrowia. Ich wsparcie odbieram bardzo życzliwie.
Świadomość, że jest się komuś potrzebny działa mobilizująco. Tego mi trzeba.
Z innej perspektywy spojrzałem na moje teksty. Refleksja
jest pozytywna.
Podpisuję się pod nimi jeszcze
raz. Spojrzenie filozoteistyczne pozostało. Zostałem wierny wierze rozumnej.
Ostatnie krytyczne oceny kapłanów wynikają z troski o Kościół, który dalej
pozostaje moim Kościołem. Oburzenie tylko rośnie, bo człowiek zaufał i ponosi
klęskę. Kapłani to społeczność, które utraciło zdolność rozsądkowego myślenia.
Nie dziwię się, bo gdzie Polaków dwóch, tam trzy zdania. To polska przypadłość.
Marzę o spokoju i o odnowie Kościoła. Jestem gotowy na
działania, które naprawią obecną sytuację. Bez pomocy samych kapłanów niewiele
można zrobić. Pozostaje za tym modlitwa wstawiennicza. Niech Bóg sam to weźmie
w swoje "ręce". Jego moc może okazać zbyt wielka i zbyt radykalna,
dlatego kieruję prośby do Matki Bożej. Ona swoją łagodnością i mądrością
złagodzi "gniew" Syna.
Dobrze by było zamienić formułę pisania na
konfrontacyjną. Poruszyłem tyle tematów i nie wiem, jakie są oczekiwania?
Chodzi mi po głowie napisać opracowanie całościowe od początku. To by się
wiązało z powtórkami.
Zadaję sobie pytanie, czy nie zanudzam? Najbardziej
interesują mnie mechanizmy Bożego funkcjonowania, od Bożej natury do
dynamicznego oglądu rzeczywistości. Wierzę, że tajemnica Bożego funkcjonowania
tkwi w Jego działaniu. Dynamika materializuje się i wpływa na naszą
rzeczywistość. Wszystko jest podporządkowane mocy Boga. Na rzeczywistość
dynamiczną ma wpływ wola, intencja oraz miłość. Pojawia się problem A.
Eisteina. Jak powiązać te elementy w jedno działanie i jeden algorytm
postępowania. Wierzę, że Świat związany
jest jedną procedurą sprawczą. Wiem, że udział w tym bierze miłość, uczucie
budujące i pochodzące od Boga. Co to jest miłość, jaka jego natura? To pytania,
które zostają w sferze Bożych tajemnic. Jeżeli zabraknie słów to pozostaje
rozkoszowanie się nią, a to ma miejsce
w modlitwach i w relacjach interpersonalnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz