Parokrotnie wspominałem o hipotezie, że świat jest bardziej dynamiczny
niż ontologiczny. To znaczy, że nie jest ważne podłoże bytu (materialne,
duchowe), które tak naprawdę jest nieznane, ale jego przymioty (funkcjonały).
Emmanuel Kant (1724–1804) mawiał, że nie można poznać istoty bytu (noumen –
rzecz sama w sobie) za pomocą rozumu ludzkiego. Hipoteza dynamicznego oglądu
świata wyjaśnia istnienie Boga oraz obrazuje postać świata na bazie skutków,
które są dostrzegalne. Opiera się więc na naukowych badaniach. Jej główne
przesłania to:
– Stwórcę
można poznać przez Jego dzieła stworzenia oraz przez Jego obecność w
różnych wydarzeniach w życiu człowieka. W nich są ślady Boga: To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg
im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty –
wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego
dzieła (Rz 1,19–20);
Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez
podobieństwo ich Stwórcę (Mdr
13,5).
– Nauka wskazuje, że świat jest przeźroczysty
(energia jest przeźroczysta), ale nie pusty (wypełniony energią).
To
co jest widzialne jest „materią” zbudowaną z kłębków energetycznych. Energia
przyjmuje cechy i parametry materii. Świat dynamiczny opiera się na
wzajemnych istniejących relacjach. Świadomość ludzka jest dynamicznym
obrazem tych relacji.
Omawiana
hipoteza może służyć jeszcze do innych wyjaśnień, a mianowicie:
– Przyzwolenia na spożywanie mięsa (zabijanie dla
konsumpcji).
– Skutki stosowania metody in vitro.
Aby
wykład był zrozumiały, należy stale pamiętać o głównym założeniu, że świat jest
bardziej dynamiczny niż ontologiczny. Wszystko, co istnieje jest w działaniu, w
tym i ludzka świadomość.
Obiegowe pojęcie życia mówi o zjawiskach, w których odbywają się
procesy życiowe. Można powiedzieć np. że każdy liść na drzewie żyje, żyją również plemniki, żyje trawa, kwiaty,
zwierzęta itd. Człowiek podchodzi do wszelakiego życia z dużą empatią, uczuciem
i troską. Pomijając ludzkie odczucia, można powiedzieć, że życie to procesy
chemiczne, które same w sobie są bezduszne.
Poza człowiekiem dorosłym, nikt z żyjących istot nie ma świadomości
istnienia. Liście, nasiona obumierają, kończą życie również zwierzęta. Plemniki
wypuszczone z jąder żyją i pędzą spełnić zakodowane w nich zadanie
(determinacja, instynkt) bez świadomości celu. W końcu i one giną – procesy chemiczne w nich
ustają. Pomijając instynktowne przeczucia,
zwierzęta i rośliny nie mają świadomości śmierci. Ewentualny niepokój wynika z
wyższych funkcji życiowych (strach, przeczucia). Jedynie człowiek użala się nad
padniętym koniem. Koń jedynie walczy fizycznie o życie (instynkt). Człowiek
może rozczulić się również, oglądając abstrakcyjny film rysunkowy o tematyce
egzystencjalnej (oglądając np. śmierć małego rysunkowego chłopczyka). Tylko
człowiek rozumie utratę bliskiego, a nie zwierzę (roślina). Owszem zwierzę
(pies, słoń) może odczuwać ból utraty bliskiego, ale nie rozumie istoty
zjawiska. Dla świata przyrody śmierć to zahamowanie procesów życiowych. O
istnieniu życia każdej rośliny, zwierzęcia wie tylko Stwórca. Dla zwierzęcia,
czy rośliny nie ma to już znaczenia. Nieświadomość istnienia jest przyzwoleniem
Stwórcy na spożywanie mięsa. Świat żywej przyrody nie cierpi z utraty swego
życia (bo nie ma świadomości istnienia). Można więc zwolnić Stwórcę z
obiegowej opinii okrutnego.
Człowiek
jest jedyną istotą na ziemi, u której wraz z poczęciem, pojawia się świadomość
(czynnik dynamiczny). Jej pochodzenie jest nadprzyrodzone i kojarzone jest z
duszą człowieka. W momencie poczęcia, kreuje się u niego świadomość, która nie jest wypełniona treścią. Kilkudniowy człowiek nie ma jeszcze świadomości
zaistnienia. Dopiero jego świadomość powoli wypełnia się treścią podczas swego
życia.
Podczas
zabiegu in vitro powstają zarodki, które nie mają wypełnionej świadomości
zaistnieniem. W przypadku ich śmierci fizycznej, ich świadomość jest zerowa
(tabula rasa). Nieznane nie nęci. Ze względu na dar życia wiecznego,
Stwórca zapewne zagospodaruje te dusze do swoich celów. Należy uświadomić
sobie, że uśmiercanie zarodków nie jest taką samą zbrodnią jak zabicie w
pełni świadomego życia osobnika. Zabijanie zarodków może być mniejszym złem od
życiowych potrzeb kobiet (rodziny) nie mogących mieć dzieci drogą naturalną.
Prawdą jest, że in vitro podlega ocenie etycznej, ale w życiu najczęściej
wybiera się mniejsze zło, a nie między dobrem a dobrem.
Kościół ma
prawo wskazywać nieetyczne działania, ale musi pozostawić wolność wyboru
każdemu wiernemu. Kobieta (małżeństwo) musi sama dokonać wyboru. Kto wie, czy
wybór metody in vitro w bilansie dobra i zła nie da większych korzyści?
Nieświadome, ginące embriony (a więc niecierpiące) mogą przyczynić się do szczęścia innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz