Ateiści przypisują materii wieczność. Nauka już
rozprawiła się z takim oglądem. Są jednak fenomeny, które mają w niej wymiar
wieczności. 2 + 2 było/jest 4 i nic to nie zmieni. Reguły matematyczne są
wieczne. Pitagorejczycy
zdali sobie z tego sprawę i
pokochali matematykę, przyznając jej atrybuty boskie. Było to trochę
niebezpieczne dla religijności społeczeństwa.
Jeżeli istnieje jeden przykład, który nie przystaje do
hipotezy, to taką hipotezę można uważać za błędną. Przekonali się o tym sami pitagorejczycy. Natrafili na trudność
przy wyliczaniu przekątnej kwadratu o boku jeden w liczbach rzeczywistych.
Wyliczając pierwiastek z 2 (zgodnie z zasadą PItagorasa) otrzymali w wyniku liczbę dziesiętną nieskończoną.
1.414213562373095.... Potem odkryto inne niedoskonałości. Hipoteza o boskości
matematyki upadła.
Inni uczeni uważali, że matematyka należy do przestrzeni boskiej
i Bóg po akcie stworzenia udostępnił je człowiekowi. To brzmi lepiej, ale
trywialnie. Można by założyć, że jakby nie było Boga to suma 2 + 2 i tak byłaby
4. A właśnie. Gdyby nie było Boga, nie było by nas i nikt nie zadałby takiego
pytania.
Żeby wszystko układałoby się logicznie człowiekowi jest
potrzebna idea Boga. Z tą ideą wiąże się człowiek, który w sprzężeniu zwrotnym
ujawnił nam Stwórcę. Człowiekowi potrzebny jest Bóg, a Bogu człowiek. Bez
człowieka nie byłoby mowy o Bogu. Bóg by nie istniał.
To sprzężenie zwrotne nadaje sens naszemu życiu. Świadomość,
że jesteśmy Bogu potrzebni gloryfikuje. Człowiek staje się ważny. Stwórca wie o
tym paradoksie i poszedł dalej w swoim akcie stwórczym. Człowiekowi dał wolność
wyboru. Postawił go w piedestale boskim. Z tym pojawiła się odpowiedzialność.
Odpowiedzialność kojarzona jest z karą i nagrodą. Z tego wzięło się mniemanie
biblijne, że Bóg karze i wynagradza. Nic z tego. Kara u Boga nie wchodzi w
rachubę, bo kara jest zawsze elementem odwetowym. Bogu to nie przystoi z racji
atrybutów jakie posiada (miłości). Kara pojawia się na skutek zła, które samo
się niszczy. Zło działa jak bumerang. Po chwili wraca i uderza w grzesznika.
Obrazowo tłumaczy to grafika funkcjonału zła. Następuje interferencja:
wygaszanie albo wzmacnianie, w zależności jakie funkcjonały się spotykają.
Ofiara Chrystusa jest tak wielka, że owoce wystarczą na wygaszenie wszystkich
grzechów powszechnych od początku istnienia człowiek do dalekiej przyszłości.
Akt oczyszczenia ma miejsce na każdej mszy. Głupi z tego nie korzysta. Nawet
jak celebrans jest niegodny, Eucharystia utrzymuje swoją moc. Warto o tym
wiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz