Potopów było wiele. Nie chodzi tu o kataklizmy
wynikające z nadmiaru wody, ale zdarzenia w których ginie wiele ludzi. Pomimo
swojego groźnego oblicza symbolizuje
oczyszczenie. Gdyby tak
prześledzić historię, to co jakiś czas, gdy zło osiąga monstrualną wielkość
nadchodzi oczyszczające zło. Idąc od końca takim potopem (kataklizmem)
była II Wojna Światowa. Zginęło miliony ludzi. W tej wojnie sam naród
żydowskich oczyścił swoje szeregi. Studiując teologię mój wykładowca
powiedział, że istnieje hipoteza, że sam naród żydowski sprowokował swój
holocaust. Nie mam jednak na to żadnych dowodów.
Ciekawym paradoksem jest, że kataklizmy mają swoje dobre strony. Inna zapamiętana teza
głosiła, że miasto Warszawa nie byłaby taka piękna dziś gdyby nie zostały zburzone
stare domy, rudery w czasie ostatniej wojny.
Mimo, że jest to okrutne, to jest coś na rzeczy. Może
odnowa jest zwiastunem pozytywnych zmian, rozwoju i inspiruje do nowych
rozwiązań. Cena jednak jest wysoka i nie licuje z ewangelią. Doktryna chrześcijańska
jest konserwatywna, a zmiany w Kościele wymagają setki lat.
Ze względu na budowę fraktalną świata (pisałem o niej
1.07.2018 r.) Kataklizmy powstają na skutek interferencji mniejszych
kataklizmów, które mają miejsce na poziomie każdego człowieka. Ludzka
grzeszność doprowadza niejednego do życiowych kataklizmów. Zło czyni zło i sumaryczne zło urasta do
wielkości kataklizmów globalnych.
Jak powstrzymać tę historyczną powtarzalność i
słabość? Jak uczy historia nie jest to takie
proste. Od zarania dziejów etycy,
pedagodzy, kapłani, rodzice pracują nad złem, uczą i przekazują zasady moralne
dzieciom. Na niewiele to się zda. Nowe pokolenia, a wraz z nimi pojawiają się
nowe grzeszy i wszystko zaczyna się od początku. Czy Stwórca nie przewidział
takiego biegu wypadków? Czy można za to
obciążać Boga? Takie podejście nie byłoby właściwe. To w czym rzecz? Wydaje mi się, że w rozwoju ludzkości można
dopatrzyć się również trendu pozytywnych zmian. One postępują bardzo powoli.
Aby świata stał się w miarę bezgrzeszny może trzeba jeszcze tysięcy lat. Póki co, kataklizmy osobiste i globalne
oczyszczają teren i dają ludzkości sposobność do ciągłej walki o dobro i
doskonalenie się.
Komu potrzebna wiara? 24.10.2018
W świecie materialnym każdy ruch opiera się na punktach
odniesienia. Brak ich powoduje zakłócenie. Punktem odniesienia mogą być stałe
repery (elementy wyposażenia pomieszczenia, ziemia) znajdujące się w pobliżu,
albo np. pole magnetyczne ziemi (dla ptaków). Względem nich robi się następny
krok. Ważna jest odległość i względność wobec nich. Podobnie jest ze sferą
duchową. Ona również potrzebuje oparcia, punktu zaczepienia, autorytetu.
Uczynki rozpatrywane są względem wzorcowych moralności. Słowem,
człowiekowi potrzebna jest baza odniesienia. Wiara jest naturalnym odruchem wynikająca
z najgłębszych potrzeb człowieka. Gdyby nikt o niej nie pouczył, zaszczepił, to
by się zrodziła sama. Wiara jest potrzebna człowiekowi jak woda do
przeżycia. Na szczęście jej elementy są człowiekowi dane od Stwórcy jako dar
wlany.
Jak kurczątko w skorupce szuka wyjścia z jajka i w końcu
ją przebija, tak w człowieku nagromadzone pragnienia duchowe domagają się
realizacji. Pierwszym sygnałem jest myśl o istnieniu Stwórcy. Nawet ci, którzy
nie wierzą w Boga osobowego rozważają możliwości istnienia przyczyn stwórczych.
W zależności od wiedzy są one różne. Brak fachowego pokierowania powoduje, że tworzą się przedziwne, czasem
infantylne teorie, które stają się przedmiotem wiary. Jeżeli długo zalegają w
pokładach sumienia i w świadomości zakorzeniają się i bardzo trudno je zmienić.
Rodzi się swoisty fundamentalizm, albo idea, którą, aby nikomu nie zrobić
przykrości – można nazwać własną.
Nawet w religiach Wschodu, nie wierząc w Boga osobowego,
mieszkańcy wierzą w duchy przodków. W nich szukają wsparcia. U niektórych cała
religia, duchowość zawiera się hermetycznie w samym człowieku.
Wiele osób odrzuca w ogóle problemy stwórcze i wiarę, wychodząc z założenia, że i tak problemów
wiary nie można rozwiązać. Myślę, że takie osoby są duchowo niepoukładane. Nie
mając oparcia duchowego błądzą i nie czują się pewnie.
W zależności od środowiska można zostać ukierunkowany w
różne religie. Jakby się zastanowić, wszystkie religie dotyczą tego samego i są
do siebie podobne. Przyzwyczajenia, kult, tradycja, przywiązanie jest czymś
cementującym człowieka z innymi podobnymi. Żadna religia nie ma prawa do
wypierania innych religii. To co robili zdobywcy nowych ziem byli oni
barbarzyńcami kultur, i ich dorobków. Świat utracił wiele cennych artefaktów i
wiedzy o mieszkańcach naszej ziemi.
Mądrość dzisiejszych społeczeństw musi iść w kierunku
ratowania starych kultur, poszanowania
i ogólnego ekumenizmu. Przykładem tego są wspólne spotkania
religijne i wspólne modlitwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz