Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 25 października 2018

Potopów było wiele, Komu potrzebna wiara?


            Potopów było wiele. Nie chodzi tu o kataklizmy wynikające z nadmiaru wody, ale zdarzenia w których ginie wiele ludzi. Pomimo swojego groźnego oblicza symbolizuje  oczyszczenie.  Gdyby tak prześledzić historię, to co jakiś czas, gdy zło osiąga monstrualną wielkość nadchodzi oczyszczające zło. Idąc od końca takim potopem (kataklizmem) była II Wojna Światowa. Zginęło miliony ludzi. W tej wojnie sam naród żydowskich oczyścił swoje szeregi. Studiując teologię mój wykładowca powiedział, że istnieje hipoteza, że sam naród żydowski sprowokował swój holocaust. Nie mam jednak na to żadnych dowodów.

          Ciekawym paradoksem jest, że kataklizmy mają  swoje dobre strony. Inna zapamiętana teza głosiła, że miasto Warszawa nie byłaby taka piękna dziś gdyby nie zostały zburzone stare domy, rudery w czasie ostatniej wojny.

          Mimo, że jest to okrutne, to jest coś na rzeczy. Może odnowa jest zwiastunem pozytywnych zmian, rozwoju i inspiruje do nowych rozwiązań. Cena jednak jest wysoka i nie licuje z ewangelią. Doktryna chrześcijańska jest konserwatywna, a zmiany w Kościele wymagają setki lat.

          Ze względu na budowę fraktalną świata (pisałem o niej 1.07.2018 r.) Kataklizmy powstają na skutek interferencji mniejszych kataklizmów, które mają miejsce na poziomie każdego człowieka. Ludzka grzeszność doprowadza niejednego do życiowych kataklizmów.  Zło czyni zło i sumaryczne zło urasta do wielkości kataklizmów globalnych.

           Jak powstrzymać tę historyczną powtarzalność i słabość?  Jak uczy historia nie jest to takie proste.  Od zarania dziejów etycy, pedagodzy, kapłani, rodzice pracują nad złem, uczą i przekazują zasady moralne dzieciom. Na niewiele to się zda. Nowe pokolenia, a wraz z nimi pojawiają się nowe grzeszy i wszystko zaczyna się od początku. Czy Stwórca nie przewidział takiego biegu wypadków?  Czy można za to obciążać Boga? Takie podejście nie byłoby właściwe. To w czym rzecz?  Wydaje mi się, że w rozwoju ludzkości można dopatrzyć się również trendu pozytywnych zmian. One postępują bardzo powoli. Aby świata stał się w miarę bezgrzeszny może trzeba jeszcze tysięcy lat.  Póki co, kataklizmy osobiste i globalne oczyszczają teren i dają ludzkości sposobność do ciągłej walki o dobro i doskonalenie się. 



Komu potrzebna wiara?                                                              24.10.2018

       W świecie materialnym każdy ruch opiera się na punktach odniesienia. Brak ich powoduje zakłócenie. Punktem odniesienia mogą być stałe repery (elementy wyposażenia pomieszczenia, ziemia) znajdujące się w pobliżu, albo np. pole magnetyczne ziemi (dla ptaków). Względem nich robi się następny krok. Ważna jest odległość i względność wobec nich. Podobnie jest ze sferą duchową. Ona również potrzebuje oparcia, punktu zaczepienia, autorytetu. Uczynki rozpatrywane są względem wzorcowych moralności.  Słowem,  człowiekowi potrzebna jest baza odniesieniaWiara jest naturalnym odruchem wynikająca z najgłębszych potrzeb człowieka. Gdyby nikt o niej nie pouczył, zaszczepił, to by się zrodziła sama. Wiara jest potrzebna człowiekowi jak woda do przeżycia. Na szczęście jej elementy są człowiekowi dane od Stwórcy jako dar wlany.

          Jak kurczątko w skorupce szuka wyjścia z jajka i w końcu ją przebija, tak w człowieku nagromadzone pragnienia duchowe domagają się realizacji. Pierwszym sygnałem jest myśl o istnieniu Stwórcy. Nawet ci, którzy nie wierzą w Boga osobowego rozważają możliwości istnienia przyczyn stwórczych. W zależności od wiedzy są one różne. Brak fachowego  pokierowania powoduje, że tworzą się przedziwne, czasem infantylne teorie, które stają się przedmiotem wiary. Jeżeli długo zalegają w pokładach sumienia i w świadomości zakorzeniają się i bardzo trudno je zmienić. Rodzi się swoisty fundamentalizm, albo idea, którą, aby nikomu nie zrobić przykrości – można nazwać własną. 

        Nawet w religiach Wschodu, nie wierząc w Boga osobowego, mieszkańcy wierzą w duchy przodków. W nich szukają wsparcia. U niektórych cała religia, duchowość zawiera się hermetycznie w samym człowieku.

        Wiele osób odrzuca w ogóle problemy stwórcze i wiarę,  wychodząc z założenia, że i tak problemów wiary nie można rozwiązać. Myślę, że takie osoby są duchowo niepoukładane. Nie mając oparcia duchowego błądzą i nie czują się pewnie.

        W zależności od środowiska można zostać ukierunkowany w różne religie. Jakby się zastanowić, wszystkie religie dotyczą tego samego i są do siebie podobne. Przyzwyczajenia, kult, tradycja, przywiązanie jest czymś cementującym człowieka z innymi podobnymi. Żadna religia nie ma prawa do wypierania innych religii. To co robili zdobywcy nowych ziem byli oni barbarzyńcami kultur, i ich dorobków. Świat utracił wiele cennych artefaktów i wiedzy o mieszkańcach naszej ziemi.

        Mądrość dzisiejszych społeczeństw musi iść w kierunku ratowania starych kultur, poszanowania  i ogólnego ekumenizmu. Przykładem tego są wspólne spotkania religijne  i wspólne modlitwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz