"A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło,
nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął.
Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem
dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając" (Rdz
2,2–3). Odczytywanie literalne Biblii o siedmiu dniach stwarzania egzegetycznie
krytykuję, ale w tych słowach odbieram poezję proroctwa wstecznego i poddaję
się jej urokowi.
Słowa księgi są kuriozalne. Bóg nie ma potrzeby
odpoczywać. Autor podparł się boskim autorytetem, aby uwypuklić potrzebę
człowieka. Ludzka maszyneria wymaga regeneracji nie tylko cielesnej, ale i
duchowej.
Słowa księgi to nie chęć Stwórcy do narzucania
człowiekowi harmonogramu zajęć, ale pryncypia i mądrość godnego życia. Życie to
nie tylko praca. Nie wszystkie działania przynoszą korzyść, zysk. Bóg
przewidział czas relaksu. Błogie lenistwo nie należy łączyć z postawą
statyczną. To czas przeżywania emocji, refleksji. Ten jeden dzień w tygodniu
Bóg przeznaczył również dla siebie. Myślę, że po tylu darach które przekazał
człowiekowi należy Mu się odrobinę
czasu dla uświęcania Jego Majestatu. Niedziela jest dniem szczególnym. W tym
dniu powinny zdarzać się chwile doniosłe, intymne, duchowe, wzniosłe. Każdy
człowiek wyposażony jest w duchową autostradę, którą może się łączyć z Bogiem i
z jej pomocą powiedzieć Mu: "jestem Twój, szanuję i darzę
miłością. Nigdy nie będę w stanie spłacić długu jaki zasięgam codziennie u
Ciebie. Na barki Chrystusowego krzyża wrzucam całą moją niedoskonałość,
grzeszność, nieporadność, prośby i pragnienia. W obrazie skomplikowanej
chrześcijańskiej wizji sacrum podporządkuję się Twojej woli".
Zawierzam, że w niej zawarta jest Twoja Miłość do swojego stworzenia. Pierwszy
Chrystus rozpoznał, w czym rzecz, i schylił głowę przed Obliczem Ojca. On
nauczył nas jak oddawać Mu cześć. Niedziela jest dzień Bożego błogosławieństwa.
Głupi ten, który nie korzysta z bieżących darów Stwórcy. Na każdej Mszy
powtarzana się Ofiara krzyża, która stale jest skuteczna. To rzecz
niezwykła i pochodzi z Bożego arsenału darów.
Na jakiś czas trzeba zmieniać klimat przeżywania,
otoczenie, bodźce wzrokowe i słuchowe. Można to robić na tysiące sposobów. Dla
mnie najlepszym relaksem jest spacer i kontemplacja, zamyślenie, duchowy odlot.
Wychodziłem z wnuczką i z wnukiem kilometry. Teraz mam zakaz, bo stałem się
niepewnym opiekunem pod względem stanu mojego zdrowia. Uważam, że przesadzają,
ale rozumiem rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz