Nie można. Za dużo pokus wokół nas. Można natomiast
wybrać drogę, która prowadzi do świętości. Życie świętoszka prowokuje innych do
jego zaburzenia. Coś jest w naturze ludzkiej, że nie lubi się wyrywnych, za
dobrych, tych którzy idą na przeciw. Wynika to z ludzkiej zazdrości i własnej
niemocy i niedoskonałości. Życie poprawne kosztuje. Omijanie grzechów czasem
jest sztuką. Nie zawsze można stawić czoło wyzwaniom. Sam Jezus jako Człowiek
popełniał faux pas, był arogancki (do kobiety kananejskiej Mt 15,25, która
podeszła do niego z prośbą), nieprzyjemny (do apostołów Mt 8,25, kupców,
faryzeuszy, uczonych w Piśmie Mt 23,3), porywczy (w Świątyni Łk 19,45 ), unosił
się gniewem (Mk 3,5). Został świętym i Bogiem przez swoje Odkupienie. Po ludzku
nie dał rady. Na tym polega różnica pomiędzy światem rzeczywistym a boskim.
Świat rzeczywisty z samych paradygmatów nie może być doskonały. Jezus to
rozumiał i powiedział: "Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia"
(Mt 18,7). Nie użył słowa "mogą", ale jednoznaczne
"muszą". Dlatego jak świat
wypełni swoje zadanie będzie unicestwiony jak każda rzecz stworzona: "Niebo
i ziemia przeminą" (Łk 21,33);"I
ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia
przeminęły, i morza już nie ma" (Ap,1,1).
Jak żyć, aby być na właściwej drodze? Normalnie,
zwyczajnie, ale roztropnie, bo każda przesada jest pożywką dla zła. Stwórca
chce, aby życie ludzie było w obfitości: "Stwierdzam, że wszystko mam,
i to w obfitości" (Flp 4,18). Rozrywki świata są dostępne.
Można żyć pełną parą zachowując umiar i
przede wszystkim nie szkodzić innych. Kierować się miłością do innych.
Opiekować się słabszymi i biednymi. Nie wywyższać się, bo wielkość jest
złudna: " Cóż bowiem za korzyść
odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?
Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26), " Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony» " (Łk 14,11).
Nie udawać świętego, bo wstyd będzie jak się wyda, że
daleko jest ci do świętości. Swoje
grzeszki z pokorą wyznawać przed Bogiem, mówiąc: daleko mi do doskonałości. Nie
bądź bardziej papieski niż sam papież.
Unikać sytuacji ekstremalnych, od których trudno się cofnąć. Jak
czujesz, że upadłeś na samo dno, to pozostaje ci jeszcze szansa – odbicia się
od dna.
Nie zajmuj się głupotami. "Nie bądź przesadnie
sprawiedliwy i nie uważaj się za zbyt mądrego " (Koh 7, 16).
"Bo nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by [zawsze]
postępował dobrze, a nigdy nie zgrzeszył" (Koh 7,20); "Przewodnicy ślepi, którzy
przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!" (Mt 26,23). Nie rozpaczaj
nad swoją nieporadnością i słabością ciała. Nie słuchaj plotek: "Nie
zwracaj też uwagi na wszystkie rozmowy, jakie się prowadzi, ażebyś czasem nie
usłyszał, jak ci złorzeczy twój sługa. Bo często przecież, jak sam
wiesz, ty także innym złorzeczyłeś " (Koh 7,21).
Oddaj te wszystkie dyrdymały Bogu, a On będzie wiedział
co z nimi zrobić. Uśmiechnij się, spójrz na świat przez kolorowe okulary. Czy
zrobisz to, czy tamto, to i tak pociąg odjedzie z peronu trzeciego. Nie na
wszystko człowiek ma wpływ. Z pokorą przyjmuj swój los, bo zawsze może być
gorszy. Ciesz się małymi rzeczami.
Wielkie są kosztowne, czasem potrzebują talentów. Dla samego siebie bądź
królem, który ma wolną wolę. Użyj ją do czynienia dobra.
Od ciebie zależy kolejny ruch. Od
ciebie zależy twoje szczęście. Święci niech cieszą się w niebie. Ja im nie
zazdroszczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz