Łączna liczba wyświetleń

piątek, 9 listopada 2018

Im dedykuje ten wpis i modlitwy


           Rozmowa z p. Anną B przywróciła mi nadzieje, że Bóg mnie nie opuścił. To nie ja (mędrzec z Bożej łaski), ale ona wykazała się mądrością życiową i wiarą. Jej przekaz o życiu zwykłych kenijczyków, i ich wzajemnym wspomaganiu się i wzajemnej życzliwości był lekarstwem uzdrawiającym, motorem dopingującym. Nie wolno się poddawać. Dum spiro spero (łac. dopóki żyję, spodziewam się). Póki się żyje, to jest się w grze.
           Wiadomość od Zbigniewa K: "Nic nie wskórałem Pawle. Bardzo mi przykro. Nie składam jednak broni"  choć negatywna, odebrałem pozytywnie, że nie jestem sam w mojej biedzie, że ktoś pragnie mi pomóc. Osamotnienie jest uczuciem stresującym, pozbawiającym nadzieję.
           Ania i Zbyszek to bliskie mi osoby, to anioły zaangażowane przez Stwórcę by nieść mi pocieszenie. To żywe istoty mające własne kłopoty i zmartwienia. To przyjaciele, którzy nie patrzą tylko na koniec własnego nosa. Im dedykuje ten wpis i moje modlitwy.
            Czy mogę przestać moich wpisów. Wiem, że dla niektórych są bardzo ważne. Jedna z czytelniczek napisała. "Zaczynam dzień od kawki i twojej literatury. Ładuję się przekazywana treścią".
             Jest takie powiedzonko: " medice, cura te ipsum (Lekarzu ulecz się sam)". Sam doświadczyłem, że jest to bardzo trudne. Niekiedy potrzeba zewnętrznej dobrej energii. Człowiek nie jest sam na tym świecie i trzeba sobie wzajemnie pomagać i wspierać. Jak opowiadała p. Ania. Kenijczyk sam nie zje darowanej strawy. Otrzymany cukierek rozbije kamieniem na tyle części ilu jest współtowarzyszy. Czy to nie jest piękne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz